![]() |
#291 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,264
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 1 tydzień 2 dni 12 godz 11 min 23 s
|
![]()
Chopie, Ty dupisz fleki. Ślonzouki z gruby przeca wylejzli, bo tam od powstania świata wungiel fedrowali
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
#292 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 414
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 5 godz 40 min 12 s
|
![]()
Tak 11 lat temu, pisał o nim Newsweek:
Odnaleziony w ubiegłym tygodniu José Salvador Alvarenga twierdzi, że od grudnia 2012 r. dryfował po Pacyfiku. Miał żywić się mięsem żółwi, pić deszczówkę i krew ptaków. Jednak jego historia budzi wiele wątpliwości. Alvarenga był uzbrojony tylko w nóż i płachtę materiału, którą osłaniał się od słońca. - Nie wiedziałem, która jest godzina, jaki mamy dzień. Ani razu nie zobaczyłem lądu, tylko ocean, ocean. Było bardzo spokojnie - tylko dwa dni z wysokimi falami - powiedział mężczyzna brytyjskiemu dziennikowi "Telegraph". Gdyby okazała się prawdziwa, losy Alvarengi byłyby jedną z najbardziej niezwykłych opowieści o walce człowieka z żywiołami. Tyle, że relacja rozbitka powoduje mieszane uczucia u ludzi, którzy mieli okazji jej wysłuchać. - Trudno mi wyobrazić sobie kogoś, kto przetrwałby 13 miesięcy na morzu – mówi amerykański ambasador na Wyspach Marshalla Tom Armbruster, który rozmawiał z rozbitkiem. Jednak z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś nagle pojawił się znikąd na atolu Ebon. Nie ma wątpliwości, że ten facet wiele przeszedł i dość długo był na morzu – dodaje ambasador. Pierwsze informacje o odnalezieniu rozbitka pojawiły się w piątek. Brytyjski "Guardian" pisał wtedy, że mężczyzna nazywa się José Ivan i na oceanie spędził około 16 miesięcy. Szczegóły te okazały się nie nieprawdziwe, ponieważ kontakt z atolem Ebon, na który został wyrzucony jest bardzo utrudniony. Na wyspie nie ma internetu, jest zaledwie kilka telefonów. Dziś mężczyzna został przetransportowany do stolicy Wysp Marshalla Majuro, gdzie miał szansę opowiedzieć swoją historię lokalnym władzom i ambasadorowi Armbrusterowi. Z punktu A do punktu B - taką, liczącą ponad 12,5 tys. kilometrów trasę musiał pokonać Alvarenga: Rozbitek twierdzi, że nazywa się José Salvador Alvarenga, ma 37 lat i jest obywatelem Salwadoru. Do Meksyku przyjechał pracować przy połowie rekinów. Mężczyzna utrzymuje, że wypłynął na ocean 21 grudnia 2012 r. wraz z nastoletnim chłopcem imieniem Ezechiel. Silnik łodzi uległ awarii, a sztorm zepchnął ich na pełne morze. Od tego momentu dryfowali. Chłopiec zmarł kilka miesięcy później, a Alvarendze udało się dotrzeć do atolu Ebon, położonego 12,5 tys. kilometrów od Meksyku. Gee Bing, przedstawiciel władz Wysp Marshalla, który rozmawiał z Alvarengą twierdzi jednak, że jego opowieść jest niezbyt przekonująca, a mężczyzna nie potrafi podać wielu szczegółów, np. nazwy przystani w Meksyku, z której wypłynął. - Brzmi to niezbyt wiarygodnie i nie jestem pewien czy wierzyć w tę opowieść. Spotkaliśmy się z nim i wcale nie wydawał się chudy, w porównaniu z innymi rozbitkami, których [uratowaliśmy] w przeszłości – twierdzi Bing. Z kolei zdaniem oceanografa Erika van Sebille, z którym rozmawiał „Guardian” historia Alvarengi jest prawdopodobna z naukowego punktu widzenia. Prądy morskie na Pacyfiku płyną bowiem z okolic Meksyku w kierunku Indonezji, mijając przy tym Wyspy Marshalla. Z historii znane są też przypadki rozbitków, którym udało się przetrwać wiele miesięcy na morzu. W 2006 r., także nieopodal Wysp Marshalla, odnaleziono trzech Meksykanów, którzy twierdzili, że dryfowali 9 miesięcy. Z kolei w 1942 r. chiński marynarz przeżył południowym Atlantyku ponad cztery miesiące. Czy zatem opowieść Alvarengi jest prawdziwa? Za pewne okaże się to w najbliższych dniach. - Kiedy uda nam się kontaktować z miejscem, z którego pochodzi będziemy mogli zdobyć więcej informacji – przekonuje Gee Bing. Ponieważ zawsze żywo interesowałem się tematyką marynistyczną, naturalnie wszelkie morskie dokonania nie są mi obce. Najbardziej "ekscytujące" są nie te (dla mnie), do których przygotowywano się, niejednokrotnie wiele m-cy (nic im naturalnie nie ujmując) ale właśnie takie - bez scenariusza. Ze scenariuszem, moi niekwestionowani bohaterowie, to Alain Bombard i William Willys. Bez scenariusza... jest wielu niezłomnych. Jednym z najbardziej spektakularnych wydarzeń (dla mnie) jest niezwykła historia Hose Salvadora Alvarengi. Historię tę znakomicie oddaje film poniżej. Dlatego ja nie będę się silił dalszym opisem. Posłuchajcie...
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#293 | |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 414
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 5 godz 40 min 12 s
|
![]() Cytat:
Na dwór czy na pole?
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#294 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,264
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 1 tydzień 2 dni 12 godz 11 min 23 s
|
![]()
Chopie, Na ślońsku cisnymy na plac. Na polu trachtorym jadymy a na dworze to ksionzniczki miyszkajo.
Jakby nie my, to byjscie wongel na filmach z hameryki ino widzieli
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
#295 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 414
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 5 godz 40 min 12 s
|
![]()
Jo!
To idealny przykład germanizacji Ślązaków. Bardzo skutecznej, stąd tyle naleciałości niemieckich. W każdym razie chciałbym przy stole usłyszeć, co do powiedzenia w sprawie mają na ten czas Kaszub ze Ślązakiem próbujący się porozumieć każdy swoim językiem prawiąc.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#296 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,264
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 1 tydzień 2 dni 12 godz 11 min 23 s
|
![]()
No zgermanizowali nas, co zrobić.
Kumpla żona, ta co ze mną była w ekipie konkursu na mosty, czysta Kaszebka. Trochę przy piwie przegadaliśmy po swojemu i dawało rade, ale łatwo nie było.
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
#297 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 414
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 5 godz 40 min 12 s
|
![]()
Jo!
Polski, to jeden z trudniejszych języków. Co drugi Polak się nie rozumie. Sporo mam najechane bicyklem po Kaszubach. Poznasz (tych prawdziwych) po czarnym podniebieniu i wysokim czole. Czarne podniebienie, to łatwe skojarzenie. Wredny charakter. Wysokie czoło, to wpływ zatoki i morza. Wzięło się z pytania, które że często zadawali słysząc fal szum: - Co to tak szumi, zafrasowani pytali, mrużąc oczy, marszcząc czoło. Zaraz potem klepali się w rzeczone, wołając: - Morze! Mantelzak, tłumok, bindel, miech. Niemcowi się wyda przez chwilę, że może Kaszuba rozmiōc jak Ślązaka ale tylko bez sztërk. Chùtkò kùńc.
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#298 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 414
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 5 godz 40 min 12 s
|
![]()
No to pora na 16-stolatkę teraz.
"Miałam zaledwie 16 lat, kiedy samotnie wypłynęłam z Australii w rejs dookoła świata. Bez eskorty, bez statków wsparcia, z jedynym towarzyszem – szumem wiatru i biciem serca oceanu. Przez 210 dni mierzyłam się między innymi z burzami, były noce, gdy nie zmrużyłam oka, pilnując fal wysokich na ponad 10 metrów, które groziły pochłonięciem mojego marzenia. W jednej z takich burz maszt niemal runął – myślałam, że to koniec. Ale przetrwałam. Gdy świat wątpił, ja z drżącymi dłońmi cerowałam żagle. Przed wypłynięciem pewien ekspert w telewizji stwierdził, że moja wyprawa skończy się katastrofą. Że będą musieli mnie ratować… albo stanie się coś gorszego. Te słowa wracały do mnie za każdym razem, gdy czułam się słaba. Ale strach stał się moim kompasem, a determinacja – wiatrem w żaglach. Nie miałam gorących pryszniców, świeżego jedzenia ani nikogo, kto przytuliłby mnie, gdy traciłam siły. Płakałam wiele razy. Innym razem krzyczałam w niebo, żeby nie czuć się niewidzialna. Schudłam, doprowadziłam ciało do skrajnego wyczerpania, a w pewnym momencie byłam pewna, że nie wrócę. Ale każdy świt przypominał mi, że jestem o krok bliżej. Po prawie siedmiu miesiącach zeszłam na stały ląd. Nikt nie musiał mnie ratować. Sama przepłynęłam oceany, napędzana mieszanką szaleństwa, odwagi i wiary w siebie. Nie byłam już tą samą osobą. Nauczyłam się, że świat jest ogromny, ale odwaga może mieszkać w małym ciele. Nie zrobiłam tego dla sławy – zrobiłam to, by udowodnić tej ośmioletniej dziewczynce, która czytała o żeglarzach, że to jest możliwe. „Kiedy ktoś mówi ci, że nie dasz rady… uśmiechnij się. Bo właśnie zamierzasz to zrobić.” – Jessica Watson
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#299 | ||
![]() Zarejestrowany: Nov 2018
Miasto: Olsztyn (Wa-Ma)
Posty: 302
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: mój 3,5
![]() Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 32 min 16 s
|
![]() Cytat:
Cytat:
Ja za to pamiętam taką piosenkę (z 8-9 miesięcy spędziłem w Borsku koło Wdzyz / Wiela na lotnisku...) bodaj to w 1988 roku było... Będzie z pamięci, fonetycznie po polsku, z błędami... "Mój Tata kupił kłeza Trzi dibczi za niom dał uwiązał ją do włeza i taki profit miał. Jedze, fuksa, jedze, tabaczki pożiwał, obejrzał się za kłezam, no daibeł się urwał." "Kaszebszczi mowo pikno ist" Już nie zakłócam...
__________________
Psy szczekają, a motocykl jedzie dalej... |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#300 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 414
Motocykl: Wrublin
![]() Online: 5 dni 5 godz 40 min 12 s
|
![]()
Ależ zachęcam do podobnych interakcji, jak z Tobą czy Fazikiem.
To są bardzo inspirujące tematy, zwłaszcza dla tych, którzy szukają sobie celu podróży. Dlaczego nie zajechać za pierwszym zdaniem napisanym po polsku, do klasztoru Cystersów Henrykowie? Przy okazji sprawdzić, co kryją pozostałe opactwa tego zakonu? Współcześnie klasztor henrykowski funkcjonuje jako przeorat opactwa szczyrzyckiego. Opactwo Cystersów w Szczyrzycu zaś, z obrazem Matki Boskiej Szczyrzyckiej, jest jednym z sanktuariów maryjnych w Polsce, będąc zarazem jedynym nieprzerwanie istniejącym klasztorem cystersów na ziemiach polskich. W kontekście "pierwszego zdania napisanego po polsku" akt ten dokonał się w księdze henrykowskiej a autorem jej był... Niemiec. Widzę go oczyma wyobraźni jak siedzi przy stole z gęsim piórem w ręku i próbuje przeliterować"Szczurzyczyn". "...Spośród wszystkich wspomnianych wątków najbardziej interesuje nas obecnie nie tyle obraz życia henrykowskiego konwentu, ile raczej w tym swojsko brzmiącym spisie około 120 nazw miejscowych oraz ich krótkiej historii, a także zapisane tam po raz pierwszy zdanie w języku polskim. Oryginalny cytat z Księgi Henrykowskiej zawierający to właśnie zdanie polskie, w łacińskim zapisie brzmi następująco: Bogwali uxor stabat, ad molam molendo. Cui vir suus idem Bogwalus, compassus dixit: Sine, ut ego etiam molam. Hoc est in polonico: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai. Co w polskim obszerniejszym tłumaczeniu tego fragmentu z polskim zdaniem znaczy: âGdy zaś tam przez pewien czas przemieszkiwał (Bogwał Czech), pojął za żonę córkę jakiegoś kleryka, chłopkę grubą i zupełnie niezdarną. Lecz trzeba wiedzieć, że za owych dni były tu w okolicy młyny wodne ogromnie rzadkie, przeto żona tego Bogwała Czecha stała bardzo często przy żarnach mieląc. Litując się nad nią mąż jej Bogwał mówił: âSine, ut ego etiam molamâ â to jest po polsku: Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai, czyli âDaj niech ja pomielę, a ty odpocznijâ. Tak ów Czech na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona. Co widząc sąsiedzi, chociaż wówczas nieliczni, nazywali go Bogwał Brukał i stąd pochodzi, że całe jego potomstwo nazywa się Brukaliceâ. To polskie zdanie zostało zapisane w 1270 r., a więc 750 lat temu, i należy do najstarszego zapisu, pierwszego pełnego zdania w języku polskim. W starszych dokumentach, na przykład w tzw. Bulli protekcyjnej papieża Hadriana IV dla biskupstwa wrocławskiego z 1155 r., mamy również zapisy polskie różnych miejscowości, ale w odróżnieniu od zapisu z Księgi Henrykowskiej są to tylko same nazwy, bez żadnej historii. Są też niektórzy językoznawcy, którzy wymieniają nieco starszy okrzyk w języku polskim księcia Henryka Pobożnego na polu bitwy z Tatarami pod Legnicą: âGorze nam się stałoâ z 9 kwietnia 1241 r. Ale te słowa wypowiedziane przez księcia zapisał dopiero Jan Długosz w swym dziele Historia Polonica 200 lat później. Niezwykłość tego polskiego zdania zapisanego w Księdze Henrykowskiej polega również na tym, że łączy się z kilkoma ważnymi wątkami wielokulturowymi. Otóż pierwszą księgę kroniki z interesującym nas zdaniem polskim napisał po łacinie opat Piotr â Niemiec z pochodzenia. Odnotowane zaś zdanie w języku polskim wypowiedział Bogwał Czech do żony Polki. Tak więc mamy tu cztery wątki kulturowe â niemiecki, łaciński, czeski i polski. Warto też zwrócić uwagę na inny jeszcze szczegół zapisany w 1270 r. we fragmencie dotyczącym wsi âBrukalicyâ, ofiarowanej niegdyś przez księcia śląskiego Bolesława Wysokiego służącemu mu Czechowi o imieniu Bogwał. Otóż ten, zdawać by się mogło prosty służący, odznaczał się na co dzień wysoką kulturą osobistą, skoro mimo zmęczenia pracą w polu, jak zaznaczył kronikarz: na zmianę mełł z żoną i często obracał kamień tak jak żona â mówiąc: âDaj niech ja pomielę, a ty odpocznijâ. A było to przecież w rzekomo âciemnym średniowieczuâ, w którym kobietę traktowali niektórzy jak zwykłego robota. Tymczasem Bogwał, prosty wieśniak, wyręczając swoją żonę w ciężkiej pracy, zachowywał się iście po rycersku..." http://nowezycie.archidiecezja.wroc....olskie-zdanie/ I tu znowu wrócę do mojej Alicji z Krainy Czarów. To od niej usłyszałem tę historię - związaną z pierwszym zapisem "zdania w języku polskim". Śmieliśmy się, że dokonał tego Niemiec ale i za tym poszła kolejna (jej) ładnie opowiedziana historia. A może bardziej - wykład. Język, dialekt, gwara itd... Poseł Fritz byłby zadowolony! A i przy tym wyrażenie "zbrukany" nabiera innego znaczenia, prowadząc nas bezpośrednio do wsi Brukalice. Zatem zbrukany, to obywatel Brukalic? Niech i tak będzie, dla tych też, co trochę zła poczynili (jak ja) i czują się "zbrukani". Czy droga prowadząca do Brukalić już asfaltem pokryta...? Może pieron (jeden z drugim), co ma bliżej coś dopiszą? jak to było? Ślůnsko rajza do Rusyje, czyli jak dwóch pieronów, jedyn gizd i dwie frele do Murmańska pojechali [czerwiec 2013] https://africatwin.com.pl/showthread.php?t=19296
__________________
Jam nie Babinicz... |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 | Mat | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 53 | 19.04.2013 08:15 |