|  21.08.2025, 09:58 | #51 | 
|  |   
			
			[dygresja] Wracamy sobie shuttle busem z ostatniego już szlaku, zmęczeni, zgrzani, autobus pełny, bo to czas powrotów. Autobus jest przegubowy, a na przegubie siedzi chyba piątka chłopaczków koło 8-10 lat. Wrzaski, bieganina, tłuczenie się kijkami po głowie... A w autobusie ze sto osób musi tego słuchać, ale udaje, że nie widzi. W Polsce najdalej po 2 minutach usłyszelibyśmy tekst w stylu "czy są tu jacyś rodzice" itp, a dzieciaki byłyby przywołane do porządku. Tu - nic się takiego nie wydarza. Jako rodzic nadaktywnego dziewięciolatka, który musi być w ciągłym ruchu znam ból niemożności wysiedzenie w spokoju, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Nawet Syneczek patrzy zafascynowany  Do tego słyszymy teksty: no tak, chłopcy tak mają, dzieci muszą się wyszaleć.  Chyba się cieszę, że jednak mamy w Polsce nieco inne podejście do wychowywania dzieci   
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  22.08.2025, 12:22 | #52 | 
|  |   
			
			Track nr 2 – najkrótszy, ale chyba najbardziej najeżony atrakcjami. Na razie przejeżdżamy przez cały Park Zion (bo kemping był na zachodnim końcu) i w zasadzie sam przejazd to już jest wielkie „wow”. Jest już mocno po południu, więc ruch nie za duży, można jechać wolno i delektować się majestatycznością krajobrazu Wprawne oko zauważy charakterystyczne warstwy piaskowców – warstwy są pochylone pod kątem ok. 30 stopni raz w jedną, raz w drugą stronę. To jest typowe warstwowanie wydmowe. Czyli te górki to tak naprawdę skamieniałe wydmy z okresu, kiedy była tu pustynia wielkości współczesnej Sahary. Są to piaskowce serii Navajo, utworzyły się w jurze, ok. 180 mln lat temu. Ciut geologii   No i koniec przepięknego Zion… Dziś już tylko plan na dojazd do kolejnego kempingu, ale po drodze mamy taką ciekawostkę o nazwie "Belly of the Dragon", czyli Brzuch Smoka. Polecono mi to jako rozrywkę dla dzieci. A każde coś, co może dziecko zainteresować po drodze, jest w cenie  "Belly of the Dragon" to tak naprawdę sztuczny tunel wykonany pod drogą w celu odprowadzania wód deszczowych. Ale wygląda ciekawie i warto zajrzeć. Tylko, z całym szacunkiem, nazwa powinna brzmieć nie „Brzuch smoka”, a raczej hmmm… dolny odcinek przewodu pokarmowego?   
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  22.08.2025, 14:53 | #53 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Warszawa 
					Posty: 487
				 Motocykl: Yamaha Radian&WR250F   Online: 1 tydzień 4 dni 13 godz 54 min 16 s |   | 
|   |   | 
|  22.08.2025, 15:25 | #54 | 
|  |   
			
			Racja, zwracam honor!
		 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  22.08.2025, 16:25 | #55 | 
| Wylizał się  |   
			
			WOW!...what a hole! Po co drążyć ten temat? Jedźmy dalej. | 
|   |   | 
|  22.08.2025, 20:18 | #56 | 
|  |   
			
			Po krótkim pobycie w (no aż się chce napisać odbycie   brzuchu smoka ruszamy dalej. Nocleg mamy zarezerwowany w małym, chyba niezbyt popularnym parku stanowym „Coral Pink Sand Dunes”. Czyli znowu wydmy  Ich pochodzenie jest dość ciekawe, bo są to wydmy, które powstały z piasku, który powstał z niszczenia piaskowców, które powstały z piasku wydmowego  i tak to się w geologii kręci  A tu bardziej na serio: Wydmy utworzyły się w wyniku eolicznej erozji otaczających park skał nazywanych piaskowcami Nawaho. Wiatry przechodząc przez zwężenie pomiędzy górami Moquith i Moccasin Mountains ścierały je (Korazja) i powstający piasek opadał zgodnie z efektem Venturiego na rozszerzającej się płaszczyźnie. Wiek wydm ocenia się na 10 - 15 tys. lat. Zbliżamy się powoli do parku, chyba znów będzie padać! Na wjeździe do parku dwie ciekawe informacje. 1. Piasek parzy w stopy 2. W parku żyje endemiczny chrząszcz Cicindela albissima, przystosowany do życia na piaskach pustyni, który nigdzie więcej nie występuje Na kempingu jak zwykle pustawo, ale za to pod samiuśką wydmą: Fajnie widać, jakie duże jest miejsce pod kampera i jak mało go zajmujemy  Wydm w sumie jest niewiele, ale są niewątpliwie ładne Chłopaki idą na dokładniejszą eksplorację wydm, a ja udaję się w poszukiwaniu prysznica (w Zion nie było) Będzie padać: Popadało, przeszło W Zion staliśmy w części przeznaczonej dla mniejszych kamperów i namiotów, a tu możemy podziwiać typowe przyczepy tubylców. W większości ciągną je pick-upy (RAM chyba najpopularniejszy), często na bliźniakach na tylnej osi. Przyczepy są ogromne i do tego rozsuwają się na boki. Nasz kamper to przy tym jakaś popierdółka  Lecimy na wydmę, zaraz zachód słońca! Raf w barwach maskujących: Na krawędzi wydmy sporo ludzi czeka na zachód Do tego pojawia się tęcza Kolory aż niesamowite (serio, to oryginały bez podciągania!) Z innej perspektywy oraz komórki barwy nieco inne, ale nadal ładnie: No i mamy zachód Było warto tu przyjechać! PS – pomimo endemicznego żuczka, wydmy są w całości udostępnione dla przejażdżek offroadowych, a sprzęt (4kołowy) można wypożyczyć na miejscu. 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  27.08.2025, 22:22 | #57 | 
|  |   
			
			Dzień ósmy, czyli ZAWSZE należy patrzeć pod nogi. ZAWSZE! Na ten dzień zaplanowałam m.in. przejazd piękną offroadową trasą o nazwie Cottonwood Canyon Road, która jest jednocześnie dużym skrótem południe-północ. Droga ma jednak 76 km, czyli jakieś 70 za dużo jak na możliwości naszego kampera. Chyba z dziesięć razy pytam Rafa: „ale na pewno…?” „a może jednak…?”, ale Raf jest nieugięty. Kolejny kamyczek do woreczka z napisem „następny raz wypożyczymy terenówkę”  Nocleg mamy zabukowany w kolejnym „must see”, czyli Bryce National Park, droga niezbyt długa, więc postanawiamy zajechać do miejsca, w którym byłam z dziewczynami w 2011, czyli na szlak prowadzący do Buckskin Gulch (albo Wire Pass). Jakoś bardzo miło go wspominałam, bo szło się tam zupełnie bez ludzi  Co prawda też trzeba tam podjechać kilka km szutrem, ale skoro wtedy dojechałyśmy osobówką  Droga spoko, ale oczywiście tarka musiała być: Dojeżdżamy na parking, na którym w 2011 stała skrzyneczka na koperty z opłatą, a teraz dotarła cywilizacja – automat na kartę! Wszystko fajnie, ale nic nie działa, żadna z naszych 3 kart. Trudno, nie zapłacimy. Ale za to jak w 2011 jest książka, do której należy wpisać wejście i powrót ze szlaku. Wąwóz miejscami jest tak wąski, że w razie deszczu czy burzy natychmiast go zalewa i ma na swoim koncie kilka ofiar. No ale teraz ani śladu po wodzie: I tak jak poprzednio, jest przyjemnie pusto Szlak prowadzi albo obok, albo dnem koryta strumienia: Widać jeszcze ślady po ostatnim deszczu: Znowu królują czerwone piaskowce Navajo: I znowu widać warstwowanie przekątne, czyli wydmowe, w piaskowcach: zdecydowanie lepiej idzie się strumieniem, bo szlak jest bardzo piaszczysty: Docieramy do stanowiska archeologicznego zwanego Buckskin Gulch Petroglyphs, gdzie można obejrzeć rysunki naskalne Indian datowane na 200-1200 lat n.e. Jest tego więcej, ale znaleźliśmy tylko te: Po półtorej godziny marszu Syneczkowi włącza się program „dalej nie idę i już”, a do właściwego kanionu mamy jeszcze drugie tyle, w jedną stronę. Nie pomaga nawet przekupstwo najwyższej rangi, czyli pepsi  Nie bardzo mamy ochotę ciągnąć na siłę wyjące potomstwo, więc zawracamy. Więc wrzucę tylko foty sprzed 14 lat, pewnie niewiele się zmieniło  Robimy odwrót: Syneczek w wyraźnie lepszym humorze (NIKT nie miał go ochoty udusić, zaprzeczam!): Wracamy na oblegany parking, wpisujemy się do księgi, notując, że 3 osoby wróciły w komplecie Jeszcze trochę szuterku i będziemy z powrotem na US89: Pod wieczór dojeżdżamy do Parku Narodowego Bryce (nazwa wzięła się od nazwiska rodziny, która tu jako pierwsza zamieszkała – bo Indianie się przecież nie liczyli) To mały, ale przepiękny park. Świetny jest też kemping, położony w zasadzie na krawędzi urwiska. Niestety miejsca najbliżej krawędzi były już zajęte  Jak zwykle mamy ogromny plac, na którym zmieściłyby się nasze 4 kampery miejsce na ognisko oraz ZASIĘG   Idziemy na wieczorny spacer brzegiem kanionu Bryce, dokładną eksplorację zostawiamy na jutro. Widok z kempingu na wschód: Idziemy sobie powolutku ścieżką (cały czas w obrębie kempingu), Raf pierwszy, za nim Syneczek, ja na końcu z aparatem. Nagle jakiś metr przede mną coś sunie w poprzek ścieżki. Wąż. Całkiem spory. Mniej więcej 80 cm. I nagle sobie uświadamiam, że ten wąż jest na środku ścieżki, a Syneczek MUSIAŁ kilka sekund temu nad nim przejść. I Raf pewnie też. Odsuwam się, wołam chłopaków, robimy zdjęcie, wąż niknie w krzakach. Robię wykład, który można streścić „patrzcie do cholery pod nogi!!!” po czym wrzucam zdjęcie węża w chatgpt, podając lokalizację. „Wygląda na to, że jest to grzechotnik preriowy, gatunek bardzo jadowity. Czy chcesz, żebym zrobił Ci krótką ściągawkę co zrobić po ukąszeniu grzechotnika? Aaaa!!!! 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  28.08.2025, 10:28 | #58 | 
|  |   
			
			Ładny skurczybyk , wąż znaczy.   Kolory z zachodu słońca,  naprawdę magia    | 
|   |   | 
|  28.08.2025, 17:02 | #59 | 
|  Zarejestrowany: Jun 2008 Miasto: Piastów pod Warszawą 
					Posty: 666
				 Motocykl: Nie mam już AT   Online: 3 tygodni 2 dni 7 godz 49 min 33 s |   
			
			Tak sobie czytam, oglądam i nawet mi przez myśl przeszło że "przydał by" się grzechotnik do kompletu ;-) Dobrze jednak że nie było to zbyt bliskie spotkanie z naturą.
		 
				__________________ Wielki Protektor | 
|   |   | 
|  28.08.2025, 19:14 | #60 | 
|  |   
			
			Problem z tym grzechotnikiem był taki, że on wcale nie grzechotał, i nie syczał.  Wypełzł chwilę potem jak przechodziliśmy.  Taki to był  forfitszwagier,  na miarę naszych możliwości.... A może był wynajęty do straszenia turystów? | 
|   |   | 
|  | 
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| "SZCZĘŚCIA w nieSZCZĘŚCIU" czyli Przygody na trasie... | motoMAUROxrv | Kwestie różne, ale podróżne. | 88 | 06.12.2019 13:21 | 
| Byłem w mieście na eL, czyli Lwów znów. | CeloFan | Trochę dalej | 8 | 29.04.2019 20:57 | 
| Silk Road Adventure - czyli Jedwabnym Szlakiem 2014 | Yanus | Przygotowania do wyjazdów | 5 | 20.01.2014 19:41 | 
| Znów zmiana, czyli poszukiwania miodu w dupie | Vertus72 | Inne - dyskusja ogólna | 62 | 07.11.2013 13:36 |