![]() |
On the road again, czyli Jagna & Raf znów na trasie [USA 2025]
Odcinek 0, czyli wstęp. (Bo wstęp być musi.)
Gdzieś w okolicy Nowego Roku Jagnę ogarnęła nostalgia. Kiedy to byliśmy ostatnio na porządnym, dłuższym wyjeździe? Dawniej to było, Namibia, Chile, Peru… A teraz ? Uroki rodzicielstwa, czyli głównie moczenie tyłków w hotelowych basenach oraz chodzenie na mini disco ;) A może jednak można jakoś przeżyć dalszy wyjazd z mega-hiper-nadaktywnym 9latkiem? Bo próby w wieku 5 czy 6 lat raczej nie można zaliczyć do udanych ;) No ale kto nie ryzykuje, ten się nie bawi ;) czy jakoś tak. Styczeń: a jakby tak powtórka Jagnięcego babskiego wjazdu w wersji rodzinnej? Uzbroimy się w karty, audiobooki, paletki do badmintona i ułożymy trasę tak, aby nie spędzać długich godzin w aucie, to może damy radę? Luty: O, jest promocja KLM do USA! Marzec: O, da się wypożyczyć kampera i nie zbankrutować! Kwiecień: Jak upchnąć tyle ciekawych miejsc w 2tygodniową trasę?? Maj: Los Angeles, Yosemite i Yellowstone wypada z listy. Bonneville też. Czerwiec: Układanie trasy, rezerwacje kempingów (w parkach Zion i Bryce łapiemy ostatnie wolne miejsca) składanie wniosków w loteriach na wejścia na Wave i Angels’ Landing (mamy 50% szczęścia), składanie wniosków ESTA, parking lotniskowy, ściąganie map offline do navi, karta SIM do Internetu i milion różnych pierdół… 1 lipca: Weź no, kto czyta regulaminy...CO? ? jak to nie możemy jechać przez Dolinę Śmierci ? ? Ani zjeżdżać z asfaltu ? ? -->pierwsza modyfikacja trasy 5 lipca: przecież nie będą nas śledzić non stop, liźnijmy choć trochę Death Valley! I dojazd do najfajniejszych miejsc jest co najmniej szutrowy! -->druga modyfikacja trasy 10 lipca: ubezpieczenie podróżne w USA, ILE ?? SERIO??? :mur: 14 lipca 9.00: START 14 lipca 9.30 rano: serio nie wzięłaś dowodu rejestracyjnego?? A jak nas Niemcy zatrzymają na granicy? 14 lipca 10.00 START ver. 2.0. Uff. PS. Tak, wiemy, że lipiec to bardzo idiotyczny termin na te okolice, ale termin narzuciło Ministerstwo Edukacji ;) |
O tak! Czyta się :lukacz:
Czekamy :) |
Będzie czytane, widziałem fotki na FB i kopara opadła!
|
Aha, zapowiada się lekturka :) Czekam!
|
No no ;)
|
Mniam :popcorn:
|
Pewno już macie pobukowane większość miejsc noclegowych, ale w stanach bez problemu można spać na dziko.
Na stany polecam apkę iOverlander, no chyba, że już ją macie :-) No i zazdraszczam wyjazdu :bow: |
Cytat:
Korzystaliśmy głównie z pól BLM, była tego masa w okolicy. |
Dzień 1, czyli doba może mieć 33 godziny
Mimo falstartu, omijając zakorkowane przejście w Świecku, o czasie docieramy na parking i lotnisko. Po raz pierwszy jestem na „najdłużej budowanym lotnisku świata”, czyli BER. Z poziomu parkingu prezentuje się… no powiedzmy, że słabo. Szaro, buro, betonowo, a na wprost drzwi transformatorów. Trochę dziwne podejście projektujących do pierwszego wrażenia podróżujących ;) Odlatujemy do Amsterdamu z opóźnieniem, podobno to norma na BER (to już nie te Niemce, co kiedyś, c’nie Fazik? ;) ). Robi się nerwowo, bo opóźnienie to pół h, a my mamy aż 1h10’ na transfer. Pilot ogłasza, że będzie robił co może, bo przecież pół samolotu to transfery… Stewardesy sprawdzają nasze połączenie do Las Vegas, kręcą głową i każą iść przebudować lot. Po moim trupie! Na szczęście autobus podrzuca nas dość blisko terminalu, dostajemy apką info, że możemy skorzystać z odprawy paszportowej bez kolejki, trochę sprintu po ruchomych chodnikach i wbiegamy do pustego już gate’u, tuż przed zamknięciem. Tylko ciekawe, czy nasza walizka leci z nami ;) Uff, siedzimy w środku. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 I teraz sobie uświadamiamy, że nasze mega-hiper-nadaktywne Dziecię musi wytrzymać 10,5 h lotu :dizzy: Niestety wszystkie loty do USA są za dnia. Podziwiamy sobie Grenlandię: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na szczęście po obiedzie obsługa zarządza zasłanianie okien, światło gaśnie i mamy noc. Ja łykam „Oppenheimera” , a chłopaki śpią. W Las Vegas lądujemy o czasie, czyli pod wieczór. Niestety o tej porze kampera już nie dostaniemy, więc musimy jedną noc spędzić hotelu. (rezerwując hotel uświadamiam sobie, że to dokładnie ten sam, w którym spałam z dziewczynami w 2011. Miasto tysiąca hoteli, a ja dwa razy trafiam na ten sam!) Uczucie dokładnie to samo: wejście do piekarnika :mad: Jest 19, a raczej 7p.m. oraz 42 °C. Spod lotniska (chyba jako jedyni nie-pracownicy lotniska) jedziemy miejskim autobusem za całe 5$ za 3 osoby. Pierwszy zonk – nie działa moja navi. Mam ściągnięte mapy z mapy.com (jak dla mnie najczytelniejsze mapy, jakie znam). Mapy widzi, ale nie można połączyć się z GPS. Mimo braku navi udaje nam się wysiąść na właściwym przystanku i zameldować w hotelu. Na szczęście karta SIM działa, Internet jest, ściągamy mapy na telefon Rafa, który GPS widzi. Szybki prysznic, ogarniamy marudzące Dziecię mamiąc je fontannami Bellagio, które są „tuż za rogiem” i idziemy w nocne Las Vegas. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Jest po 21 i nadal jest 40°C. Żar bucha od betonowych chodników i budynków. A w sumie LV to jeden wielki beton… LV jest kiczowate, ale jedyne w swoim rodzaju, zobaczyć trzeba. W dodatku jest strasznie tłoczno... https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Marudzenie i zmęczenie najmłodszej części wskakuje na wyższy poziom: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na szczęście za rogiem (co prawda nie pierwszym) są obiecane fontanny i właśnie zaczyna się pokaz: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dziecię nawet zadowolone, można wracać do hotelu ;) |
Malutka errata do berlińskiego lotniska.
Przechodzimy sobie kontrolę bezpieczeństwa, całkiem bezproblemowo, nawet udało się łatwo przekonać celników do nieprześwietlania lodówki medycznej (jakoś w PL zawsze jest z tym problem). Na końcu taśmy chcę odłożyć pusty pojemnik pod spód, aby wrócił na początek kolejki i widzę dziewczę, tak na oko 20letnie, które mocuje się z takim samym prostokątnym pojemnikiem. Pojemnik nie chce się jej za cholerę zmieścić w otworze. Próbuje i próbuje, jakby cudownie ten otwór miał się od tego poszerzyć, próbuje odłożyć gdzieś indziej, ale nie ma gdzie. Dziewczę podejmuje kolejną próbę włożenia pojemnika w otwór. Bezskutecznie. Patrzy bezradnie dookoła. Podchodzę do niej, biorę tę PROSTOKĄTNĄ tackę, obracam o 90 stopni i wkładam w otwór. Takie rzeczy dotychczas widziałam tylko na idiotycznych filmikach na YT i byłam pewna, że to jakieś ustawki. A jednak. Witamy w świecie genu Z :) |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:38. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.