![]() |
|
Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj... |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#1 |
![]() |
![]()
Znasz tą historię o chłopie co planował pierdnąć, ale się zesrał?
To jest praktycznie dokładna definicja moich przygód motoryzacyjnych. I ten uczuć gdy z szybkiej regulacji robi się remąt połowy auta. Tutaj powrzucam działa (czyli armaty) zebrane, odnośnie mojego sposoby na 4x4. Mogą być w linkach do bloga, czy przeklejać texty i zdjęcia?
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam 2025: Ekwipunek Załogi Gogurka 2025: Cztery i pół Afryki |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() |
![]()
Wiesz jak jest.... Link ktos otworzy, a drugi wcale. Jak wstawisz na forum, to bedzie na zawsze
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() |
![]()
Czasami zdarza się, że ktoś pyta o przygotowanie naszego auta do jazdy.
Gdy zaczynam na to odpowiadać okazuje się, że od której strony bym o niego nie podszedł, to tam mogę zacząć opowieść o przeróbkach. Dlaczego? Dlatego, że jest w nim przerobione praktycznie wszystko, a lista dalszych planów jest równie długa. Postanowiłem zatem zebrać to co do tej pory zostało wykonane w jednym miejscu. O planach nie będę pisał, gdyż powoduje to na ogół, że się nie spełniają. Zatem zaczynamy. Naszym pierwszym autem terenowym była Vitara Cabrio. Dlaczego? - dlatego, że była w naszym zasięgu finansowym i była marzeniem Ani od czasów wczesnej młodości. Były zatem jazdy ze zdjętym dachem oraz dostosowanie auta do naszych potrzeb (które finansowo przekroczyło i to sporo, koszt zakupu samochodu). Po paru wyjazdach w kraju oraz wizytach w Chorwacji, Słowenii, Rumunii, Węgrzech, Słowacji oraz Czechach dotarło do nas to co nieuniknione - jest za mała aby sprostać naszym potrzebom. Ale w naszych sercach zawsze będzie miała miejsce, gdyż to dzięki niej udało nam się określić czego wymagamy od auta i dlaczego będzie ono rodzajem kampera 4x4 a nie zmotą do topienia po dach. Gdy, na podstawie doświadczeń z Vitary i wyjazdów nią zrobiliśmy listę wymagań odnośnie kolejnego auta, oraz podsumowaliśmy budżet na naszym podwórku pojawił się Garbaty Jednorożec - czyli Nissan Terrano 2 2.7 TDi z 2003 roku. 1.jpg Auto w chwili zakupu miało stalowe zderzaki, wyciągarkę, snorkel, oraz stalowe progi mocowane do ramy. Do tego było delikatnie podniesione i to zasadniczo tyle. Zakup od znajomego (pozdro Irek ![]() Auto było w dobrym stanie więc od początku mogliśmy się skupić na jego personalizacji pod nasze potrzeby a nie zaczynać od mozolnej i zabierającej radość z posiadania odbudowy. Ponieważ auto zostało wybrane między innymi ze względu na długość, która umożliwiała zrobienia z tyłu spania bez konieczności kładzenia przednich foteli (kiedyś spędziliśmy noc w Vitarze śpiąc w niej w trzy osoby) na pierwszy ogień poszła zabudowa bagażnika. Zabudowę stworzyliśmy w domu na drugim piętrze bloku. W dużym pokoju. 2.jpg Więc się da. Pozdrawiamy zatem naszych nader wyrozumiałych sąsiadów, których od wielu lat przyzwyczajamy do niestandardowego wykorzystania naszego lokum (były już w nim silniki samochodowe, motocykle, obróbka części karoseryjnych itp) 3.jpg Całość po przymiarkach odbywających się pod blokiem trafiła do auta. 4.jpg Ponieważ chcieliśmy utrzymać możliwość jeżdżenia w piątkę część do spania musiała być składana: 5.jpg Po rozłożeniu wygląda tak: 6.jpg Z materacem z Decathlona daje nam to pełnowymiarowe łóżko dla dwóch, lub awaryjnie dla trzech osób, które można wykorzystywać nawet podczas jazdy, lub w przypadku podróży we dwójkę nie składać. 7.jpg Niewątpliwą wadą zabudowy jest fakt, że wożenie dużych zakupów w aucie już bywa problemem, zaletą to, że zawsze jest ona wypełniona szpejem wyprawowym dzięki czemu decyzję o wyjeździe można podjąć w każdej chwili. Kolejnym, małym, ale jakże przydatnym elementem, był przeniesiony z Vitary stolik na tylną klapę. 8.jpg Ten kto biwakował z dala od jakiejkolwiek cywilizacji wie, że robienie obiadu w kucki jest fajne, ale nie przez dwa tygodnie. Aby zapewnić sobie dostęp do słodkiej wody przenieśliśmy do Garbatego kolejny patent sprawdzony już w Vitarze - kanister wraz z kranikiem. 9.jpg Po co kranik? - dzięki niemu nie trzeba wyjmować za każdym razem kanistra, a kranik są w stanie obsłużyć nawet dzieci. 20 litrów wody - wydaje się dużo. Gdy utknęliśmy na plaży w Albanii z powodu awarii jednego z aut z ekipy okazało się, że dla 10 osób to minimalny zapas i wodę należy bardzo mocno oszczędzać. Kolejnym patentem sprawdzonym w Vitarze i przeniesionym do Terrano była siatka na maskę. 10.jpg Jej zastosowanie jest proste ale nader skuteczne - na wyprawach to znakomita suszarka do wszystkiego. Od namiotów do butów i strojów kąpielowych (trekingowe buty ze stanu kąpieli w rzece do całkowitej suchości jest w stanie wysuszyć w przeciągu jednego dnia jazdy i to w pochmurny i zimny dzień) Drugie zastosowanie to organizer dla pilota, gdy ten idzie przed autem sprawdzając drogę, tak aby nie musiał się za każdym razem wracać do auta po taśmy, liny czy szekle. Wprawne oko zauważy, że kanister na wodę zawisł w miejscu koła zapasowego. Co zatem z nim? Nieodzownym elementem każdej wyprawówki jest bagażnik dachowy. Dzięki chwilowemu zaćmieniu umysłu, które przeżywał Lemmy, gdy się zgodził nam coś takiego wyspawać powstała poniższa konstrukcja. 11.jpg Biedny Lemmy musiał się zderzyć z naszymi ściśle określonymi wymaganiami odnośnie wielkości i wysokości mocowania bagażnika, przez co podczas spawania mamrotał coś pod nosem o "cholernym lotnisku pod którym się nie podpisze" Jak widać po czterech latach, "cholerne lotnisko" nie dość, że nadal spisuje się na medal, to jeszcze stanowi rozwojowy projekt, na którym mają być mocowane kolejne elementy ekwipunku. Ponieważ Terrano ma dach bez rynienek a na dodatek Garbaty nie miał także relingów, zaczęliśmy od porządnego założenia oryginalnych relingów i dołożenia dwóch stóp bagażnika nad przednią szybą. Na bagażniku pojawiły się anteny od CB i radia, oraz zestaw oświetleniowy. Aby nie rzeźbić w gównie w postaci puszczania kabli otworami drzwiowymi przewody zostały wyprowadzone na zewnątrz przy pomocy hermetycznej puszki przyłączeniowej używanej na łodziach. Na dachu założyliśmy także trzy zestawy uchwytów do kufrów. Dzięki nim aluminiowe kufry zdejmuje i zakłada się w parenaście sekund i mozna je zabrać ze sobą. Każdy z kufrów ma swoje przeznaczenie (przedni jest na ściany od zadaszenia, dwa tylne na szpej turystyczny. Dodatkowo na dachu jest mocowanie na trapy, oraz szpadel. 12.jpg Przy okazji na podsufitce, którą zdjęliśmy pojawiły się organizery: 13.jpg Z takim ekwipunkiem Garbaty Jednorożec zaczął nieco tyć, co spowodowało, że przy pełnym obciążeniu tył auta mocno siadał. Jak to pogodzić z codzienną jazdą na pusto i tylko z kierowcą? Odpowiedzią nie są sprężyny z Patrola, gdyż wtedy, podczas jazdy na pusto zawias nie pracuje. My poszliśmy w pneumatykę na tylnej osi. W miejscu oryginalnych odbojów wylądowały Miechy Rubena: 14.jpg Centralka sterująca za siedzeniem kierowcy: 15.jpg A mały kompresor, z którego pompujemy zawieszenie, lub, po zmianie węża możemy napompować koło w komorze silnika: 16.jpg Dzięki takiemu zestawowi wspomagającemu tylne zawieszenie jest komfort gdy tego potrzeba i nośność, gdy jedziemy załadowani. Aha - przy dobrze dobranych Miechach Rubena (wysokość) wykrzyż się nie pogarsza, zatem właściwości terenowe zostają zachowane. Pod maską zagościł także drugi akumulator, do którego podłączone są wszystkie dodatkowe światła, oraz odbiorniki energii, wraz z gniazdkami do ładowarek i USB. 17.jpg Jest on odłączany od instalacji widocznym na zdjęciu heblem, dzięki czemu może pracować na postojach bez niebezpieczeństwa, że rano nie ruszymy, ale zastosowanie hebla powoduje, że mamy możliwość przekazania z niego dużego prądu na główny akumulator w chwili gdy jest on potrzebny na przykład do rozruchu. Każdy z akumulatorów na oddzielne monitorowanie napięcia. Dzięki czemu, gdy są rozdzielone wiadomo w jakim stopniu są naładowane. 18.jpg (obok Voltomierza widoczna kontrolka rzeczywistego podania prądu na świece żarowe. Przydatna rzecz przy systemie dogrzewającym, który lubi zaszwankować) Całości elektryki dodatkowej, która na ten moment istnieje w aucie dopełniają dodatkowe gniazda ładowania, gniazda USB oraz dodatkowe oświetlenie wewnętrzne i zewnętrzne ze sterowaniem przy lusterku: 19.jpg W tym miejscu po raz pierwszy trafiłem na moment gdy nie zrozumiałem Nissana. Do przemyślanego i dobrze zaprojektowanego auta dał on alternator 70 Amper. Toć to jest dobre do Matiza czy innego miejskiego auta, a nie do SUVa czy Terenówki. Dlatego pod maską wylądował 120 Amperowy alternator z Passata. Dlaczego? dlatego, że po otwarciu Allegro jest ich 17 stron i kosztują od 50 zł za sztukę. 20.jpg Do tego dołożyliśmy napęd z dwóch pasków klinowych. Całość została wykonana pod blokiem, więc nie jest to jakaś strasznie trudna operacja. Wracając do wnętrza chcieliśmy zadbać o komfort, przez co zostało ono wyłożone matami izolującymi temperaturę oraz hałas, dodatkowo we wszystkich oknach oprócz przedniej szyby, pojawiły się firanki z atermicznego materiału. Oprócz izolacji zapewniają odrobinę intymności gdy się trzeba przekimać na stacji benzynowej lub pod hipermarketem. 21.jpg Najbardziej widocznym elementem wyposażenia (zwłaszcza gdy jest rozłożone) pozostaje zadaszenie: 22.jpg Zadaszenie kupiliśmy u Snejka z Partmax4x4 w 2017 roku, więc jeździ już parę lat z nami. Jest to wersja na lewą stronę auta (od kierowcy po europejsku) czteroczęściowa, rozwijana do tyłu auta. Cztery wspierające nogi i sześć ścian bocznych. Pierwsze co zrobiliśmy, to ściany od strony auta zmodyfikowaliśmy, tak aby dało się otwierać drzwi oraz tylną klapę i aby była możliwość zasłonięcia powierzchni pod autem oraz nad nim. Całość - czyli 11,5 metra kwadratowego podzieliliśmy na dwie części - z boku auta na sypialnię, gdzie mieszczą się cztery kanadyjki i tylnią, gdzie po otwarciu klapy znajduje się kuchnia. Aby można było wozić całość zamontowaliśmy je z lewej strony auta pod bagażnikiem, a z prawej założyliśmy zasobniki na maszty (te poziome się nie składają, więc mają 2,6 metra długości) Całość od momentu zakupu sprawiała pozytywne wrażenie pod kątem jakości i takie wrażenie utrzymuje do dzisiaj. Jeżeli chodzi o zastosowanie - nawet sceptycy docenili zalety tego rozwiązania - po prostu obroniło się samo 23.jpg Zadaszenie robi za kuchnię i jadalnię. Trudno ogarnąć miejsce do funkcjonowania dla dziesięciu osób gdy najbliższe drzewo jest dwa kilometry stąd i ma 50 cm wysokości. 24.jpg Zadaszenie w wersji letniej - cień i ochrona przed deszczem. 25.jpg W środku widoczne nasze przeróbki ścian od strony auta, oraz uszyty przez Anię organizer z kieszonkami. Do oświetlenia wewnątrz i na zewnątrz używamy lampek choinkowych ![]() Są tanie i dają delikatne, rozproszone światło, które w zupełności wystarcza aby funkcjonować. Tak jak pisałem, od której strony auta bym nie podszedł, tam widzę jakąś przeróbkę, której dokonaliśmy, z drugiej strony mamy jeszcze większe plany, które będziemy stopniowo realizowali. Nasza zasada jest taka, że po każdym wyjeździe analizujemy czego nam brakowało i co należy dołożyć i w ten sposób modyfikujemy dalej nasze auto. O planach nie będę pisał, bo to przynosi pecha. Cóż - Kolejny Dzień Mija.. To jest stan wyposażenia na ładnych parę lat wstecz. Teraz doszły między innymi webasto i wymiot dachowy. Jak kogoś obchodzi, to dopiszę ![]() I opis naszych przygód w Garbatym ![]()
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam 2025: Ekwipunek Załogi Gogurka 2025: Cztery i pół Afryki |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() |
![]()
Wyglada jak kamper z mega przedsionkiem
![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Do września się wyliże
![]() |
![]()
Będę się starał nie wizualizować waszych przygód W gatbatym jednorożcu.
Pisz... |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() |
![]()
Piękna i praktyczna przeróbka.
![]() Swojej pannie niedawno zainstalowałem w w Transicie Customie meble z Ikea. Oczywiście po przeróbkach bo doszedł kibelek wysuwany na mocnych szynach (jest małe dziecko więc niezbędny) oraz wysuwana lodówka. Stół rozkładany, ukryta kuchenka gazowa w taki sposób by można ją było postawić na stole wysuwanym, schowana w meblach butla 2,7. Moduł PV na dachu, widoczny na jednym ze zdjęć wentylator. Oczywiście właściwy sterownik oraz drugi aku połączony przez elektroniczny hebel z aku pojazdu. Kilka gniazd USB i po robocie. Radości bez końca i właśnie testują z dzieciakami gdzieś tam po drodze do Włoch. Chciałem dokupić markizę ale ceny tych kamperowych gadżetów zwalają z nóg. Pozostanie zatem tarp przywiązywany do rellingu na razie na dwóch teleskopowych kijach. 3 miejsca z przodu i trzy fotele z tyłu. |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() |
![]()
Dzięki za pozytywny odzew, zatem do dzieła.
Całości dopełnia Chinbasto, czyli chińskie ogrzewanie postojowe. Wybrałem 8 kW, którego wielkość dobrze określił jeden z kumpli: "kurwa, ja takim ogrzewam warsztat 100 m" Urządzenie jest naprawdę spoko, trzeba je tylko dobrze założyć, dodać czujnik czadu i pamiętać, że ono ma czujnik temperatury w sterowniku, więc jak nie wieje ciepłem na sterownik, to będzie waliło na cały regulator i w aucie będzie sauna. Sterowniki mają tendencję do wypalania ekranów, więc zainstalowałem dodatkowy wyłącznik, żeby świeciło się tylko wtedy kiedy działa webasto. 2.jpg 7.jpg 8.jpg Dodatkowo wjechał wymiot dachowy i własnoręcznie szyte pomieszczenie pod nim. W wersji złożonej: 3.jpg 5.jpg Oraz w różnych konfiguracjach: Wymiot z małą markizą nad tylną klapą (samoróbka) 4.jpg Jako osłona słoneczna: 1.jpg I całość apartamentu razem z pomieszczeniem pod namiotem, które robi za prysznic: 6.jpg Muszel, teraz budujemy równolegle Kampera na T3. Opis pałęta się tu na forum ![]() Lubię takie samodzielne rzeźby jak to co pokazałeś ![]() Pałeł co do miechów - to taki zestaw: https://rolgum.com/produkt/zestaw-pn...-pneumatyczne/ Ma osiem lat i nadal trzyma ciśnienie. Do tego kompresor z Juli i dorobienie przejściówki, żeby koło też napompował. Założyłem sam w warunkach, które znacie, więc da się. Zestaw z jednym obwodem, żeby nie ograniczać wykrzyżu (w końcu to terenówka) Miechy w miejscach odbojników. Pojazd mamy zgrubnie opisany, więc zacznę od wrzucania najstarszych opisów wyjazdów.
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam 2025: Ekwipunek Załogi Gogurka 2025: Cztery i pół Afryki |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
gsm: 512242193
![]() Zarejestrowany: Jul 2006
Miasto: Rzuchów
Posty: 5,333
Motocykl: RD11a
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 dzień 15 godz 38 min 41 s
|
![]()
pałeł tudzież Paweł dziękuje za miła rozmowę o miechach przez telefon i rozważam zakup
![]()
__________________
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() |
![]()
Też dziękuję
![]() Fajnie czasami Czarnucha usłyszeć w smutny jak pizda roboczy dzień. Skoro mniej więcej przedstawiłem jak wygląda wyposażenie Garbatego Jednorożca, to teraz rozpocznę opisy kolejnych wypraw, które nim poczyniliśmy. Zacznę od początku, czyli pierwszej większej wycieczki, czyli Albanii 2017. Byliśmy w Albanii dwa razy, pierwszy w 2014 na Rydwanie Wpierdolu (opis też gdzieś mam, więc jakby ktoś chciał...) Drugi w 2017 Garbatym Jednorożcem. Lubię wracać do tamtych wspomnień i zdjęć, bo tamtej Albanii już nie ma. Już różnice pomiędzy rokiem 2014 a 2017 były bardzo duże. Z leracji znajomych wiem, że kraj ten zmienił się jeszcze bardziej i to niekoniecznie w stronę która nam odpowiada. Cóż - takie życie. A teraz wracamy do wspomnień. Smacznego: 1.jpg [Alien] - co on robi? [R]- rzyga - odpowiada R bez cienia zdziwienia czy zdenerwowania w głosie. [A]- ale dlaczego zatruł się? ma kaca? Przecież on ledwo stoi na nogach, będzie mógł prowadzić? [R] (przerywając na chwilę sprawdzanie umocowania ładunku na jednym z aut) - Będzie. On po prostu tak reaguje na pewien rodzaj stresu - dodał spokojnie. - Jak mu sie podoba to szczy co chwilę, jak sie stresuje to rzyga i żre kukułki. [A] - kukułki ![]() [R] - no. Takie cukierki. Weź ten plecak na plecy Garbatego. Tu już nie ma miejsca. [A] - Garbatego ![]() [R] - to to auto za tobą, pokazuje ręką nawet nie odwracając się w kierunku stojącego kawałek dalej nissana. Krótkie podsumowanie, co sie z ludźmi dzieje po paru wspólnych wyprawach. Znają się inaczej. Głębiej. Czasami mają sie nawzajem przez 24 h na dobę przez tygodnie. Często w sytuacjach gdy na zmianę, czujesz, że żyjesz i że jakbyś zaraz umarł to zasadniczo jedyne co by przyszło do głowy "Kurwa, szkoda, że tak krótko" albo odchodzisz od zmysłów, gdy dół i beznadzieja jakie cię przepełniają są jak 100 jebanych poniedziałków w pracy podniesionych do potęgi entej. Poznajesz ludzi z zupełnie innych stron. W wymiarach, których nie zobaczysz przez dziesiątki wspólnie spędzonych lat w tzw "normalnym życiu" Na wyprawie wstyd, strach i złość mieszają się z euforią, radością, poczuciem nazywanym przeze mnie "niskim i szybkim lotem nad ziemią" To nie jest Discovery. Tutaj wszystko jest prawdziwe. Wyprawę Albania 2017 planowaliśmy od powrotu z tego pięknego miejsca w 2014 roku. Wtedy byliśmy tam z Anią na Tajdze (AfricaTwin RD04), teraz postanowiliśmy pojechać terenówką. Ponieważ od pewnego czasu miejsce Vitary zajął Garbaty Jednorożec, udało nam sie nieco bardziej doszlusować standardami to reszty ekipy. Zatem po kolei. Załoga: 1. Jeep Cherooke z Anią, Michałem, oraz Stasiem (najmłodszy uczestnik wyprawy, co nie oznacza, że nie doświadczony, był z nami na paru rajdach i pojeżdżawkach) 2. TeDy i Połamani - czyli Ewelina, Radek, Krystian i Piotrek (skład znany z Rumunii) 3. LR Discovery a w nim Ala, Krzysiu i Klaudia (także zeszłoroczny skład) Oraz my. Skład osobowy ten sam, czyli Ania, Kuba i ja, ale w innym aucie. Miejsce Vitary zajął Garbaty Jednorożec, czyli zwane przez niektórych Camelem - Terrano2 z silnikiem diesela. Przygotowania i planowanie jak zwykle do ostatniej chwili. Zresztą gdyby nie pomoc ekipy do wyjazdu praktycznie by nie doszło (Lemmy dorabiał przewód hamulcowy do Garbatego pare dni przed wyjazdem, gdy stojąc u niego na podwórku w celu wymiany szpilek w jednym z kół zauważyliśmy, że w okolicach tylnego mostu jest spory wyciek. - Ciesz się, ze tu a nie w Albanii- zgasił mojego wkurwa na sytuację) W końcu wbrew wszystkiemu (a może własnie przez to) startujemy. Trzy auta ze Zgierza (Jeep, Tedy i Garbaty) i jedno z Wrocławia (LR) Pierwszy nocleg - kamping pod Budapesztem. Euforia związana z wyruszeniem, oraz świadomośc nadchodzącej przygody powodują, że lecimy jak na skrzydłach. Po dordze, podczas popasu na Słowacji zauważmy ślady "biwakujących" niedaleko Niedźwiedzi. 2.jpg Cieszymy się, że nasze marszruty się nie przecinają, choć z drugiej strony żałujemy, że nie możemy zostać dłużej aby choćby z daleka je zobaczyć. Pierwszego wieczora rozkładamy tylko podstawowe wyposarzenie, nie myśląc nawet o osłonie przed słońcem (które nas w PL zbytnio nie rozpieszczało) Sen nie chce nadejść, ale w końcu rozsądek bierze górę nad emocjami i zasypiamy. Kolejny dzień, to start wcześnie rano na południe. Przejazd przez przepiękny Budapeszt (chyba wszyscy odnotowują w pamięci, że należy to miasto bezwzględnie odwiedzić na dłużej i zwiedzić. Nudną autostradową drogę zaczyna uprzyczać coś co nazywamy upałem ( O naiwni!!) Tuż przed przekroczeniem granicy z Bośnią i Hercegowiną dostajemy informację, że jadący równolegle Puchaci (to jest dopiero hardkorowa Rodzina - 6 osób w Kia Carnival, zwiadzająca europę, często bardziej Offroadowo niż ja bym się odważył) mają awarię auta i potrzebują pomocy. Ze względu na panujący upał i brak sensownych miejsc do postoju dzielimy ekipę na dwa. Jeep i Garbaty, po przepakowaniu jadą dalej jako karawana z kobietami i dziećmi, a Radek wraca z narzędziami po Puchatych. Po wyczerpującej jeździe udaje nam się odnaleźć. Już w BiH. Jednak na długie przywitania nie ma czasu - przegania nas nadciągająca, górska burza. Na jednym z postojów, gdy chłopaki tankują LPG, zarzywam odświerzającej kąpieli. 3.jpg Gdy szybko wyskakuje z auta Ania łapie aparat i ręcznik. Najpierw uwiecznia tę chwilę orzeźwienia, a później całuje mnie podając ręcznik ![]() Sporo drogi dziś jeszcze przed nami. Na Camping w Sarajewie docieramy późną nocą. Kolejny nocleg w drodze do Albanii mija spokojnie. Rano spokojnie bierzemy prysznice i poranną toaletę (wtedy jeszcze nie wiemy jak długo bedzie nam dane czekać na kolejne tego typu luksusy) i wyjeżdżamy dalej na południe. Aby poczuc klimat bałkańskich gór, Ania nawiguje przez boczne przejście graniczne do Czarnogóry. Niestety po drodze spotykamy także sporo pozostałości po wojnach w Jugosławii (nigdy się nie pogodzę ze świadomością, że na tych przepięknych terenach, za mojego zycia rozegrała się taka tragedia) 4.jpg Po przekroczeniu granicy z Czarnogórą postanawiamy się rozdzielić. Puchaci jadąc w miare płaską drogą jadą wprost na wskazany przez Anię camping nad jeziorem szkoderskim w Albanii, a my odbijamy na wschód. Durmitor. Przepiękne widoki, które możemy podziwiać wspinając się mozolnie pod strome podjazdy, znamy z Anią z poprzedniej wyprawy do Albanii. Choć znamy to nie jest dobre określenie. Wtedy drogę ta przejeżdżaliśmy na motocyklu w środku nocy, gdy tylko pobłyskujące w oddali światełka informowały, ze jedziemy trasą znajdującą się w TOP 10 najpiękniejszych na świecie tras motocyklowych. Będąc na płaskowyżu siadamy przed domkiem, w którym pare lat temu spaliśmy. 5.jpg Ania była wtedy moją Dziewczyną, a dziś jest Żoną. Myślę, że kocham ją bardziej niż wtedy. A na pewno głebiej i mocniej. Dzięki temu, że posiadamy więcej szpeju i jest cieplej decydujemy się na nocleg w górach. 6.jpg Dojazd do noclegu: 7.jpg O miejscu na nocleg, powodom, przez które musieliśmy się na godzinę "rozstać" oraz szczęśliwych zwierzętach i strażnikach opowiem w kolejnej części. Cóż - Kolejny Dzień Mija... (koniec części pierwszej)
__________________
www.kolejnydzienmija.pl 2014: Żatki Bolek na promie kosmicznym 2015: Veni Vidi Wypici 2016: Muflon na latającym gobelinie 2017: Garbaty Jednorożec 2018: Czarny Jaszczomp 2019: Rodzina 50ccm plus 2020: Żółwik Tuptuś 2021: Chiński Syndrom 2022: Nie lubię zapierdalać 2023: Statek bezpieczny jest w porcie, ale nie od tego są statki 2024: Uwaga bo ja fruwam 2025: Ekwipunek Załogi Gogurka 2025: Cztery i pół Afryki |
![]() |
![]() |