|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2005
Miasto: Kraków
Posty: 3,988
Motocykl: RD07a
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 3 tygodni 6 dni 14 godz 28 min 34 s
|
![]()
Dacar? Dacar? Coś mi to mówi, to chyba po niemiecku?
__________________
pozdrawiam, podos AT2003, RD07A ------------------ Moje dogmaty 0. O chorobach Afryki: (klik) 1. O Mikuni: Wywal to. 2. O zębatce: Wypustem na zewnątrz!!! 3. O goretexie: Tylko GORE-TEX 4. O podróżach: Jak solo to bez kufrów 5. O łańcuszkach rozrządu: nie zabieram głosu. 6. Lista im. podoska Załącznik 10655 7. O BMW: nie miałem, nie znam się, nie interesuję się, zarobiony jestem. 8. O KN: Wywal to. 9. O nowej Afripedii: (klik) |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,897
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 22 min 30 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: gdzie?
Posty: 131
Motocykl: ?? tak, to niewykluczone ale dokładnie to nie pamiętam
Przebieg: tak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 dni 6 godz 40 min 35 s
|
![]()
A w którym Wrocławiu tak piszą? Bo u mnie we Wrocławiu to jakby chyba raczej niezbyt. No i co w końcu z tą Islandią? Jakim rowerem? Znam takich co to rowerami tam jeździli, ale jakoś nie palę się naśladować. Islandia to bardziej większa jest niż mniejsza.
__________________
#8 W podpisach nie warto pisać byle czego. Tylko same mądrości. #5 A jak się komu nudzi to niech sobie coś w Świątyni poczyta. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,897
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 22 min 30 s
|
![]()
O wszystkim napisze wieczorem.Moze nawet zaczne kontynuowac pisanie relacji,bo jest cien nadzieii,ze bede mial dostep do kompa.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,897
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 22 min 30 s
|
![]()
Wreszcie troche spokoju w ostatnimy czasie zamieszaniu,ktore mnie ogarnelo.Na pytanie Adama odpowiadam.Rower,bo chyba bardziej hard corowego zwiedzania wyspy nie ma.Nawet z buta wydaje mi sie to latwiejsze.A dlaczego
![]() A wracajac do tematu calego zamieszania. DZIEN 5 Nic tego nie zapowiadalo,a okazalo sie,ze bedzie to najdluzszy dzien wyjazdu.Poranek jak zwykle.Dominik juz spakowany,a reszta w spiworach.Po porannej kawie,bo przeciez bez niej ani rusz,szybko znalezlismy sie na szerokiej,czarnej szutrowce 365,przechodzacej w 37,ktora doprowadzila nas do "ukochanego" asfaltu-drogi 35.Droga 35 to jedna z glownych tras na Islandii.Przechodzac przez jej srodek,oprocz slynnej Sprengisandur(F26),laczy polnoc wyspy z jej poludniem.Na poludniowym koncu jest asfaltowa,lecz zaraz za najbardziej znanymi atrakcjami Islandii,zamienia sie w swietnie utrzymana szutrowke.Wlasnie w kierunku tych atrakcji zmierzalismy.A wlasciwie to juz je widzielismy,wiec nikt juz nie zwracal uwagi na strzelajace w powietrze gejzery.Wazniejsze byly Hot-Dogi,kawy i inne delicje,ktorych nie brakowalo na przydroznej restauracji.Nie wolno zapomniec o szerokiej ofercie gadzetow,upominkow i pamiatek.Pogoda byla wspaniala,cieplutko.Z przyjemnoscia sie myslalo o prawie 200km szutru,ktory na nas czekal.Jednak przed wjechaniem na niego zajechalismy zobaczyc najwiekszy i najbardziej znany wodospad wyspy-GULLFOSS. Jednak jak przypuszczalem juz wczesniej,wizyta okazala sie nie trafiona.A to za sprawa tlumow przybylych z Rejkjawiku i okolic.Nie zabraklo nawet goscia z harmonia.Zdazylismy juz odwyknac od takich klimatow i czym predzej ucieklismy dalej.Po paru kilometrach zaczal sie raj!Nagle Dominik gdzies zniknal. Potem pojawil sie Piotrek z Ania. Ja wreszcie sprawialem wrazenie szczesliwego. Otaczaly nas dziesiatki i setki kilometrow pustkowia.Pieknego w swojej surowosci i odmiennosci.Juz w 2006 F35 zwana rowniez KJÖLUR-em,fascynowala mnie.Wokol nie bylo zupelnie nic.Ksiezycowe krajobrazy,przecinane lodowcami i rzekami.Mozna bylo sie wyciszyc i wreszcie poczuc klimat Islandii.Mniej wiecej w polowie trasy zawitalismy do dosyc dziwnego miejsca,choc nie powiedzialbym,zeby je koniecznie umiescic na swojej liscie-HVERAVELLIR.Posrod zupelnego pustkowia znajduje sie tam teren geotermalny.sa tam gejzery,gorace zrodla,camping i jakas stacja ratownicza.W sumie nic szczegolnego,ale w ciagu calego dnia jest to mila odmiana. Jednak nie przyjechalismy tu dla zrodelek i fontann.F35 byla w programie .Przynajmniej na najblizsze kilka godzin.Szczegolnie polecenia jest ostatnie kilkanascie kilometrow ktore doprowadza do drogi nr 1.Jest to szeroki ubity szuter,ktory przy odpowiedniej pogodzie,a taka byla nam tego dnia dana pozwala na osiaganie predkosci kosmicznych.Ale i ta frajda skonczyla sie razem z wjazdem na 1-nke.Jadac w kierunku wschodnim dojechalismy do Varmahlid.Tankowanie,zakupy i szybko dalej droga 762 w kierunku polnocnym rozgladajac sie gdzie by tu mozna sie rozbic.Nim sie obejrzelismy bylismy znowu na plazy.Po krotkim glosowaniu 3 glosy przeciw 1-dnemu Dominika ![]() Czirs! Ale fajna miejscowa Myku... ![]() Jednak mi nie bylo w glowie jedzenie baraniny i popijania taniego piwa.Korzystajac z tego,ze Dominik poszedl spac,a Piotrek zaczal do Ani gruchac w promieniach zachodzacego slonca,szybkim krokiem wybralem sie na spacer wzdluz plazy.....ahhh.... I tak,podobnie jak Forest Gump,doszedlem do konca plazy,jakies 3km.Potem postanowilem dojsc do mostu 1km,jak juz tam bylem to do pobliskiego wzgorza-2km.Stamtad zobaczylem latarnie morska-2km.Jednak nie widzialem juz naszego obozu.W drodze do latarni,natknale sie na taki oto widok. Bardzo mnie to zaniepokoilo,wiec postanowilem podazyc tym tropem-1km.Slonce zaszelo chowac sie za horyzontem,ptaki lataly wokol,a ja ciagle nie moglem znalezs sprawcow tych sladow.Odrazu wyjasnie skad u mnie to rzucajace sie w oczy i do gardla poruszenie.Spotkanie islandzkich koni i spedzenie z nimi choc chwili,bylo jednym z trzech marzen z jaimi przyplynalem na ta wysepke.Po chwili moja wedrowka zostala nagrodzona.Na horyzoncie pojawily sie sylwetki koni,otoczonych szerwienia zachodzacego juz od godziny slonca. Po krotkim,a raczej dosc dlugim podazaniu za nimi,dotarlismy do miejsca,gdzie czekalo na nie jedzenie i picie.Dla mnie okazalo sie to zbawienne i wreszcie moglem sie do nich zblizyc. Spedzilem z nimi w sumie jakies poltorej godziny.O mojej radosci nie da sie opisac i opowiedziec.Powiem tylko,ze nagralem godzine filmu i wyladowalem aku aparatu.Byl srodek "nocy",a sen byl ostatnia rzecza na swiecie,o jakiej bym marzyl.Wszystkie gejzery,Gullfossy i Kjölury byly niewazne.Wreszcie moglem przezywac moje marzenie.W dwuch slowach,bylo wspaniale.Slonce zaszlo tylko na pol godziny.Znowu zaszelo wylaniac sie z oceanu,a na mnie czekala dluuuga droga do namiotu.Po drodze mialem okazje rozkoszowac sie budzaca Islandia. Na plazy nic sie nie zmienilo.Namioty staly,towarzysze spali,a fale czumialy. Kladac sie spac mialem przed soba widok,o ktorym teraz moge tylko pomarzyc. Ostatnio edytowane przez myku : 26.01.2010 o 20:50 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,897
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 22 min 30 s
|
![]()
DZIEN 6
Nie musze mowic,ze poranek byl ciezki,oj bardzo ciezki.Ale pogoda motywowala do pakowania gratow i wsiadanie na nasze rumaki.Swoja droga to jest to troche dziwne.Ludzie slyszac Islandia zaczynaja sie trzasc,chyba z zimna i wyglaszaja teorie,ze tam to pewnie tylko biale niedzwiedzie spaceruja po ulicach.A prawda jest taka,ze latem jest tam piekna,sloneczna pogoda.Mozna zakladac krotkie rekawki i rozkoszowac sie natura.Wyruszylismy,ja z bolem glowy i niejasnym obrazem przed soba.Plan byl,zeby przejechac przez jedne z wyzszych gor Islandii-Tröllaskagi.Droga 75 szybko dojechalismy do 76,kierujac sie na polnoc.Jechalismy pieknym i rowniutkim asfaltem wzdloz oceanu.Widoki byly piekne,a wiatr silny jak diabli. Dojezdzajac do drogi 82,wszystko sie zmienilo.Wiatr ustal,asfalt sie skonczyl,ocean zastapily gory. Zaczela sie piekna szutrowa trasa,ktora krecila raz w jedna,a raz w druga strone.Jednak po jakichs 40km skonczyla sie i znowu bylismy na asfalcie.Jadac wzdluz fiordu kierowalismy sie do Akureyri,drugiego co do wielkosci miasta Islandii.W Akureyri mialem plan do wykonania.Mialem wybrac sie na zakupy w ciuchowym raju NORTH 66.Mialo mi to zajac mnostwo czasu i gotow bylem nawet pozegnac sie z moimi towarzyszami.I wszystko byloby pieknie,gdyby.No wlasnie gdyby.Akurat byla niedziela,a my juz tak wyskoczylismy z trybu normalnego zycie,ze nawet nie wiedzielismy jaki mamy dzien.Ja nawet nie wiedzialem po co tam jestem ![]() Tak wiec przejechalismy tylko,zatrzymujac sie na stacji,tankujac,jedzac i gaszac,przynajmniej moje rozgoryczenie.Ale przynajmniej mam powod,zeby tam wrocic.Dalszy plan,przedstawial sie nastepujaco.Zaraz za miastem,a wlasciwie mostem,skrecilismy w prawo na skrot,ktory mial nam zaoszczedzic jazdy asfaltem.Dominik zniknal gdzies w tumanach kurzu,a my za nim walczylismy ze stromymi podjazdami.Niestety zjazdy byly jeszcze bardziej strome.Wszystko po grubym szutrze z kamieniami,ktore nie zachecaly do popuszczania hamulca.W kazdym razie jakos tam dotarlismy do 1-nki,choc watpie,ze ten skrot sktocil nam droge.Po drodze zatrzymalismy sie przy wodospadzie Godafoss.Miejscu bardzo szczegolnym dla Islandii i chetnie odwiedzanym przez turystow. Jak ktos chce to niech sobie przetlumaczy. Dalej na 1-nke i w droge na wschod.W planie na wieczor byla goraca kompiel.Niedaleko jeziora Myvatn jest swietne kapielisko.W przeciwienstwie do znanej Blue Laguen kolo Reykiaviku,to jest mniejsze i bardziej dzikie.Lezac w goracej,turkusowej wodzie ma sie widok na dziesiatki kilometrow pustkowia.Zadnych plotow,czy ogrodzen.relaks dla ciala i oka.Nie wiem ile tam czasu spedzilismy,ale wszyscy wyszli z bananem. Dominik zdecydowal sie na spanie w hotelu,a ja z Piotrkiem i Ania jak zwykle na dziko.I to okazalo sie bledem.Jezioro Myvatn po polsku musze jezioro,akurat w tym czasie bylo scena bardzo dziwnych wydarzen.Mowa oczywiscie o muszkach,a raszej ich trylionach i sexsylionach,calych czarnych chmurach,czysty armagedon.A my naiwnie wierzylismy,ze odbijajac troche od jeziora i chowajac sie w lawach Dimmuborgir,bedziemy mieli spokoj.Wygladalo to mniej wiecej tak,ze rozbijanie namiotu jak i wypakowywanie wszystkich rzeczy robilismy w kaskach z zamknietymi wizjerami.Nie szlo wyjsc nawet na pol sekundy z namiotu.O rozkoszowaniu sie widokami nie bylo nawet mowy.Wtedy pierwszy raz gotowalem cos w zamknietym szczelnie namiocie.Myslalem,ze juz gorzej byc nie moze,ale nastepny poranek pokazal mi,ze sie mylilem i to bardzo. ![]() Ostatnio edytowane przez myku : 27.01.2010 o 23:51 |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,897
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 22 min 30 s
|
![]()
DZIEN 7
Dla takich dni warto jechac gdziekolwiek.W planie bylo zwiedzenie polnocnej czesci wyspy.Niestety rano wszystko wygladalo inaczej niz fajnie.Najpierw trzeba bylo wstac i jak najszybciej uciec z miejsca noclegu.Wcale nie bylo to latwe.Dlatego dalismy sobie spokoj z poranna toaleta,czy sniadaniem.Nic takiego nie przyszlo nam nawet do glowy.Zajeci ciaglym odganianiem od siebie latajacych natretow,pakowalismy sie w podskokach i nawet nie zauwazylismy,ze wstalismy zbyt wczesnie.Z Dominikiem umowilismy sie o 9.00.Jednak jak na zlosc wszystkie zegarki pokazywaly godz. 7.00.No coz...w nogi!.W umowionym miejscu nie bylo Dominika.Mialem cicha nadzieje,ze akurat dzisiaj bedzie nadgorliwy,ale widocznie przecenilem go ![]() Mielismy jeszcze sporo czasu do umowionej godz i postanowilismy zjesc cos i wreszcie napic sie kawy,bo bez niej ani rusz.Dominik mial do nas dojechac.Po drugiej stronie gory byl akurat pasujacy nam parking,ze wspanialym widokiem na jezioro Myvatn. Akurat konczylismy kawe,jak na horyzoncie pojawil sie Dominik.Wlasciwie tego dnia mielismy rozstac sie z Piotrkiem i Ania.Jednak po malej korekcie naszej trasy,stwierdzilismy,ze mozemy tego dnia jeszcze pojechac razem.Od jeziora skrecilismy na polnoc na droge nr 87 w kierunku Husavik.Mmmmmm!Wspaniala droga z niesamowitymi widokami.Ogolnie ta czesc wyspy jest wspaniala.Bardzo sucha i taka ksiezycowa. ![]() Pogoda dopisywala i chcialo sie jechac.Po zatankowaniu i najedzeniu sie w Husavik pogonilismy wzdluz wybrzeza droga 85.Widoki byly piekne i bylo naprawde cieplo.Zajrzelismy takze do wypietrzonego w wyniku trzesienia ziemi kanionu Asbyrgi.I tam okazalo sie,ze moj fotoaparat nie chce wspolpracowac.Tak wiec zostalem skazany na krecenie filmu i aparaty moich towarzyszy.Kierujac sie dalej droga 85 w kierunku polnocnym,zblizalismy sie do najbardziej polnocnych zakatkow wyspy.Droga 85 jest na nowo wyasfaltowana.Jeszcze w 2007 wlasnie tutaj musialem skapitulowac i zawrocic.Wszystko bylo w przebudowie,lal deszcz i wialo niemilosiernie.Dlatego teraz tym bardziej rozkoszowalem sie rowniutkim asfaltem,pieknymi widokami i sloneczna pogoda.Dojezdzajac do Melrakkasletta,skonczyl sie asfalt i zaszal rowniutki szeroki szuter.Gladziutki jak stol,zachecal do podgonienia tempa.Wlasciwie to szkoda,ze tras szutrowych z roku na rok ubywa.Ale coz,moze to i lepiej.Za kilkanascie lat pojade tam kemperem i przynajmniej bede mial gwarancje,ze wszedzie dojade,hihi...W koncu dojechalismy do polnocnego czubka wyspy.Wszystko bylo tu inne.Plaza,a raczej brzeg oceanu nie byl wulkaniczny,a kamienisty,niebo bylo jakies takie bardziej niebieskie,woda bardziej mokra.Wszystko odczuwalo sie bardziej.Jednak niespodziewanie zaczelismy byc atakowani przez gniezdzace sie tu ptactwo.Nie pozostalo wiec nic innego jak wsiadac na motocykle i jechac dalej.Droga 85 nie zawiodla nas do konca.Pieknie wila sie raz w lewo,raz w prawo,w gore i dol.Po drodze mijalismy biedne osady,w niczym nie przypominajace bogatych rejonow Reykiaviku.Zatrzymalismy sie przy wiezdzie na droge nr 867 zwana takze Öxarfjardarheidi.Tak wiem,troche trudno to przeczytac,ale napisac jeszcze trudniej ![]() Kanion w ktorym sie miesci jest rownie niesamowity.Miejsce ktore koniecznie trzeba zobaczyc. Mysle,ze nikt nie byl rozczarowany przyjezdzajac tu.Jednak bylo juz dosc pozno i zaczelismy rozgladac sie za miejscem na biwak.W sumie wszedzie bylo nieziemsko i fajnie.W koncu decyzja padla na przeplywajaca w poblizu rzeke.Na jej brzegu rozbilismy nasze namioty.mial byc to ostatni wieczor w towarzystwie Piotrka i Ani.Nastepnego dnia mieli sie od nas odlaczyc i kontanuowac swoja podroz poslubna w kierunku Fiordow Zachodnich.Z tej okazji,kazdy mial przygotowane,kupione wczesniej piwa.Oczywiscie baraniny tez nie zabraklo.Caly dzien byl bardzo udany.Przede wszystkim pogoda nas nie zawiodla.Nic nikomu sie nie stalo.Motocykle nadal spisywaly sie wzorowo. Ostatnio edytowane przez myku : 28.01.2010 o 18:42 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |||
![]() Zarejestrowany: Aug 2008
Miasto: gdzie?
Posty: 131
Motocykl: ?? tak, to niewykluczone ale dokładnie to nie pamiętam
Przebieg: tak
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 2 dni 6 godz 40 min 35 s
|
![]() Cytat:
A o temperaturze na lodowcu to nawet nie wspomnę. Chociaż, i owszem, bardzo ciepło było nad jeziorem Myvatn i w Thingeyri we Fiordach Zachodnich. Mimo to sądzę, że trzy dni ciepła na trzy tygodnie nie uzasadniają propagowania nawet umiarkowanego negliżu. Cytat:
Cytat:
Popularny jakiś ten drogowskaz, wszyscy się z nim fotografują: My pojechaliśmy stamtąd na Askję, ale jak już wspomniałem, droga była trudna ze względu na rzeki i koszmarny piach w obszarze Krepptunga. To trochę trwało.
__________________
#8 W podpisach nie warto pisać byle czego. Tylko same mądrości. #5 A jak się komu nudzi to niech sobie coś w Świątyni poczyta. Ostatnio edytowane przez AdaM72 : 31.01.2010 o 01:05 Powód: nawiasik dodałem |
|||
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,897
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
![]() Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 22 min 30 s
|
![]()
POSUMOWANIE
Laczna trasa wyniosla prawie 5000km. Z tego dojazdy do promow okolo 2200km Na Islandii 2600-2700km. Z tego trasy OFF mysle,ze napewno powyzej 2000km. Srednie spalanie 990 wynioslo 6,2L/100km Najnizsze oczywiscie na asfalcie 5,5-6L. Nawyzsze trasy OFF 6,5-7.2L Przed wyjazdem wymienilem olej i niestety nalalem troszeszke za malo.Wlasnie to 100ml musialem dolac ale juz po powrocie na kontynent.Wyszlo wiec,ze silnik LC8 nie spalil zupelnie nic oleju. Koszty to glownie: prom 420euro(cena za 1 osobe,motocykl i spanie w kuszetce,w obie strony),cena paliwa i tanie jedzenie na Islandii.Reszte mielismy ze soba,a spanie bylo najczesciej na dziko.Kempingi kosztuje srednio 5-8 euro.Wszystkie sa bardzo czyste i oferuja lazienki,pralnie,kuchnie itd. Napewno warto zaopatrzec sie w jedzenie i PICIE przed wejsciem na prom.Na nim ceny sa dosyc wysokie.W razie jakichkolwiek pytan prosze pisac.Na ten rok planowany jest kolejny wyjazd w tym kierunku,czas pokaze,czy dojdzie do skutku.Planuje przeznaczyc na to 4tyg. od polowy lipca do polowy sierpnia. Pozyczylem sobie to od Pastora,a warto,zeby wszystko co z Islandia ma wspolnego bylo w tym watku. Islandia pogoda: http://www.vedur.is pogoda prognoza: http://andvari.vedur.is/english/landspae.shtml? stan dróg:http://www.vegagerdin.is/english/roa.../island1e.html darmowa mapa Garmin (i inne) : http://www.ourfootprints.de/gps/mapsource-island_e.html ceny paliw: http://www.orkan.is/Pages/523 strona polonijna: http://www.poloniaislandia.com stacje pogodowe: http://www3.vegag.is/faerd/weather1.html jak jeździć: http://www.us.is/page/english/ ___________________ Trzymajcie ![]() Ostatnio edytowane przez myku : 01.02.2010 o 15:04 |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Islandia | Bies13 | Kwestie różne, ale podróżne. | 3 | 18.10.2013 10:52 |
Islandia we wrześniu | bukowski | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 30.07.2012 23:13 |
season closing meeting, Hungary, 2009.10.23-2009.10.25. | Brasil | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 30 | 11.11.2009 20:52 |
Africa Twin meeting in Hungary, 2009.09.04. - 2009.09.06. | Brasil | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 26 | 11.11.2009 20:48 |