Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29.11.2025, 21:23   #421
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 656
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 2 godz 27 min 44 s
Domyślnie

W sumie to najgorszy był ten sąsiad, który przywiózł czteropak łomży, wypiliśmy po jednej i potem uciekł...
Zostawił mnie z tymi dwoma łomżami jak Himilsbacha z angielskim.
Ciemno już było...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.11.2025, 00:10   #422
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 656
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 2 godz 27 min 44 s
Domyślnie

No właśnie za to byłem wykluczany.
A teraz...?
Jest dziennikarz, który słucha a nie stawia tezy



Za takie poglądy byłem kasowany.
Nie poglądu, za wiedzę!
Dzisiaj duszę ekspresowo leszczynę. Banalna wiedzą ale nie... Niedouczony Kolega piszę .i -nie da się.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 30.11.2025, 20:16   #423
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 656
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 2 godz 27 min 44 s
Domyślnie

Dekarz/cieśla amator zakończył łatanie dziur w dachu.
W styczniu będzie dogrywka z pozostałą połacią.
Ostatnie siedemnaście dachówejk wrócilo na swoje miejsce.
Załączone Grafiki
Typ pliku: jpg IMG_20251130_172425.jpg (1.54 MB, 8 wyświetleń)
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 21:17   #424
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 656
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 2 godz 27 min 44 s
Domyślnie

Internety.

"W 1968 roku w Grenoble nazwisko Andrzeja Bachledy Curusia wywoływało poruszenie. Gdy spiker wyczytał je z francuskim akcentem, można było wyczuć szmer. 21-letni wówczas Polak zajął szóste miejsce w slalomie specjalnym. Wynik ten, patrząc na stan rodzimych konkurencji alpejskich, brzmiał jak z innej planety. "Gratulujemy jednego z największych sukcesów w historii naszego narciarstwa!" – pisano w depeszach do narciarza. A "Przegląd Sportowy", dzień później i na pierwszej stronie, oceniał:

"Nie wierzyliśmy, że kiedykolwiek nasz reprezentant zdoła zagrozić najwybitniejszym zjazdowcom Francji, Austrii i innych krajów alpejskich. Andrzej Bachleda, zawodnik, którego udział w Igrzyskach Olimpijskich przesądzony został niemal w ostatniej chwili, wywalczył sukces o największym ciężarze gatunkowym, sukces, który wywołał największe echo i uznanie w fachowych kołach narciarskich".

W sobotę 17 lutego 1968 roku warunki pogodowe były koszmarne. Nad trasą olimpijską wisiała mgła. Do tego uderzający w twarz śnieg i silny wiatr. Andrzej wspominał, że "zaraz po starcie nie widać było nawet najbliższej bramki". Jean-Claude Killy - narciarz wybitny i wyposażony niczym kosmonauta, w trzydzieści par nart i zespół mierzący temperaturę śniegu – jechał po kolejny tytuł mistrzowski. Polak startował w przemoczonych butach, które po każdym przejeździe robiły się coraz miększe i cięższe. To była różnica dwóch światów.

A jednak jechał.

W pierwszym przejeździe: w gęstej mgle, przy oblodzonych tyczkach, między oślepiającymi reflektorami kamer TV, pojechał nie tylko czysto, lecz przede wszystkim szybko. Jego rytm był pewny i dynamiczny. Kilku faworytów zostało w tyle. W drugiej próbie musiał utrzymać nerwy na wodzy. Aura jeszcze bardziej dawała się we znaki. Ale… Andrzej Bachleda Curuś znów sunął wyśmienicie! Gdy z powodzeniem minął trudną bramkę, która zniszczyła marzenia niejednego konkurenta, było wiadomo, że zajmie miejsce w czołówce.

Ostatecznie był szósty. Patrząc szeroko na polskie narciarstwo, to wynik ten był wybitny! Kilka tygodni później udowodnił jeszcze, że oprócz wartości stricte sportowej daje kibicom moralny przykład.
Aspen. Marzec 1968 rok. Zakopiańczyk rusza na trasę slalomu specjalnego zaliczanego do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Mknie cudownie. Bezbłędnie. Do drugiej próby podchodzi jako jeden z faworytów. Pierwszą część przejeżdża dobrze. Nagle, w ułamku sekundy zły manewr niweczy wcześniejszy wysiłek. Andrzej ominął jedną bramkę! Dojechał co prawda do mety, ale zdawał sobie sprawę, że jego szansa na dobrą lokatę prysła.

Niepocieszony zdejmuje narty i udaje się w kierunku szatni. Po drodze zaczyna zauważać dziwne zachowania ludzi. Uśmiechają się, gratulują i poklepują po ramieniu. Mógł pomyśleć, że stał się ofiarą jakiegoś żartu. Tyle, że gdy spojrzał na tablicę z wynikami zdał sobie sprawę skąd to poruszenie. Obok jego nazwiska wyświetliła się aktualna pozycja. Był czwarty.

"To pewne, że sędziowie nie zauważyli minięcia bramki" - w głowie 21-letniego narciarza wszczęła się prawdziwa wojna dobra ze złem. Z jednej strony mógł pozbierać sprzęt, uśmiechnąć się, przyjąć gratulacje i dopisać do swojego pucharowego dorobku 11 punktów. Z drugiej jednak, kłamstwo ma krótkie nogi i zapewne ktoś prędzej czy później odkryłby ten jego błąd…

Bachleda-Curuś przeprosił otaczających go ludzi i szybko podszedł do stanowiska sędziowskiego. Tam opowiedział o całym wydarzeniu. Zdawał sobie sprawę, że zostanie zdyskwalifikowany. Ale tak przynajmniej było uczciwie. Arbitrzy nie mieli innego wyjścia i anulowali wynik Polaka. Później jednak, z prędkością błyskawicy, roznieśli wieść o tym jak honorowo się zachował. To było coś, co pozwoliło uwierzyć, że sport to coś więcej niż wyniki i medale.

Międzynarodowa prasa zamiast pisać o jego wyczynie na stoku, ze szczegółami opisała jego postawę. Wzorową postawę. Doceniło go również UNESCO, przyznając nagrodę Fair Play.

Cóż, sport to nie tylko liczby i medale…"

Zostałem.
Jadę z kokosem.
Miałem jechać do domu. Ostatnia kupa w swawojce. Widzę z niej dach.
Dach nietknięty, który na tle potężnych dziur wydawał się...

We wsi się śmieją z niego. Nic nie umie, nie zna się ale... Siedzi na tym dachu. Nie oczekuje pomocy poza prozaiczną... Dobrym słowem
Sąsiedzi mu pomagają. Patrzą jak on walczy. Już się tak nie śmieją jak uważa mój bardzo zacny kolega. On nigdy we mnie nie wierzył.
Ale on jest geniuszem.
Mówi mi: palisz mokrym drewnem, zjebiesz komin i w ogóle. Do tej pory nie paliłem mokrym drewnem ale paliłem suchym próchnem.
Mój zacny kolega nie wie tego, co ja robię.

Dołączam film.

P.S.
Dzwonił inny geniusz. Geniusz na poważnie, jak mój zacny Kolega. Jedzie na rajd do Maroko i chcę, by wszystko było korekt.
A ja mówię: bardziej dbają o relację z partnerem w rajdzie a nie o sróbki w toyocie.

__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 22:22   #425
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 656
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 2 godz 27 min 44 s
Domyślnie

Bystra dogrywka z kolacji.



Wczoraj szczęśliwy, że wyjeżdża, dzisiaj szczęśliwy, że został.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 00:48.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.