Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary Wczoraj, 09:05   #301
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 24 min 2 s
Domyślnie Z żakietem

Z ogrodu botanicznego PAN w Powsinie.

Zagrabianie i układanie w kopy – sztuka, która łączy pokolenia.
Po koszeniu łąki przyszła pora na kolejny etap – zagrabienie i ułożenie siana w kopy. Dawniej była to praca wymagająca współpracy całej rodziny i często sąsiadów. Na polu spotykały się pokolenia – starsi przekazywali wiedzę, młodsi uczyli się od nich, a praca stawała się okazją do rozmów i wspólnego spędzenia czasu.

Skoszoną trawę zostawiało się najpierw do lekkiego podsuszenia w słońcu. Potem roztrząsano ją grabiami i kilkakrotnie przewracano, aby wyschła równomiernie. Gdy była już dobrze podsuszona, zgrabiano ją w długie wały, a z nich formowano kopy – stożkowate stosy siana. Ich kształt nie był przypadkowy – chronił wnętrze przed deszczem, dzięki czemu siano pozostawało suche aż do momentu zebrania.

Kopy pełniły jeszcze jedną ważną rolę – pozostawione na polu pozwalały, by z wyschniętej trawy wysypały się nasiona, wspierając przyszłoroczny rozkwit łąki.
To naturalny sposób odnawiania roślinności, bez ingerencji maszyn i chemii.
Taka metoda jest przyjazna przyrodzie – nie niszczy siedlisk owadów, drobnych zwierząt i ptaków, a fragmenty nieskoszonej trawy stają się dla nich bezpiecznym schronieniem.

W dawnych czasach sianokosy były wydarzeniem społecznym – po pracy organizowano wspólny posiłek w polu, ktoś grał na harmonii, a śmiech i rozmowy niosły się po łące. Dziś te obrazy znamy głównie z opowieści i starych fotografii, dlatego tak ważne jest, by tę wiedzę i umiejętności zachować.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 09:38   #302
fassi
Fazi przez Zet
 
fassi's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,271
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 10 miesiące 1 tydzień 2 dni 18 godz 29 min 0
Domyślnie

Mailem to szczęście że przeżyłem takie właśnie sianokosy. Sąsiedzi, sąsiadki, łąka za łąka. Kompot z jabłek z wiadra cynkowego do dzisiaj mi ten smak przypomina. Chłodnik z miski do zarabiania ciasta. Jadło i piło z blaszanego kubka.

Muzeum zapomniało o jednej ważnej rzeczy jakim było drzewo na każdej łące dające cień. Najczęściej była to jabłonka, która zrzucała ci owoce podczas sianokosów. Dzieci biegające były z nami, dzieci małe spały na kocu pod tą jabłonka. Butelka octu obowiązkowa na użądlenia jak się nadeplo na osy.

To było społeczne wydarzenie , to nie była praca.

Dodaj jeszcze wspólne zbieranie jagod, grzybów. Przed każdymi świętami zawożenie blach z ciastem do piekarni na wypieki, skubanie gęsi (kobiety) , świniobicie, zbieranie kartofli. Wspólne imprezy przez cały rok.

Zajebiście się cieszę że miałem okazję to przeżyć i wiele się nauczyć. Radość która dzieciaki dziś przeżywają przed komputerem przez cały rok, jak przeżywałem w jeden dzień. A radosnych dni było dużo w roku.

Dzisiejsze zabawki za pierdylion pieniędzy nudzą się w kilka chwil. Ja każdego roku czekałem na eventy z rodziną, sasiadami , te śmiechy, kawały, babcie często śpiewały, wszyscy uśmiechnięci, zero depresji. Nawet ojciec zwalniał mnie ze szkoły , jak.byly takie społeczne eventy.

Brudny, spocony rozbiegany dzieciak. Koszmar dzisiejszych rodziców i samego dzieciaka.
__________________
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.

Ostatnio edytowane przez fassi : Wczoraj o 11:31
fassi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 14:32   #303
majkowski1

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Jun 2017
Miasto: CK
Posty: 713
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: do AE
majkowski1 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 1 tydzień 3 dni 19 godz 2 min 32 s
Domyślnie

Ehhh ale czasy... Nikt wtedy, mimo roboty w kurzu cały dzień, żadnych alergii nie miał, uczuleń na ukąszenia os, giez, komarów itp Łaził człowiek po polu z wiklinowymi koszami i zbierał ziemniaki... A potem pędy na kupkę i ognisko z pieczonymi ziemniaczkami tuż przy PGRze... Cud jedzenie, śpiewy i zabawa.,. A po żniwach, na noc, Babcia prosiła, aby skoczyć za stodołę i przynieść trochę liści babki lancetowatej, aby mogła obłożyć wnukom i sobie na noc łydki, bo tak były posiekane po całodniowym lataniu po rżysku i trzeba było dodatkowe, ciemne lub stare prześcieradło przynieść, aby starej leżanki krwią nie upaćkać...
i następny dzień 4:50 rano chomąto na konia, podpinało się wóz i jazda po 3-4 wsiach wokół, aby zebrać 20 litrowe kanki z wieczorem wydojonym mlekiem i zjazd do mleczarni koło 8 rano... ehhh wspaniałe wakacje i pięknie było..
majkowski1 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 16:58   #304
fassi
Fazi przez Zet
 
fassi's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,271
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 10 miesiące 1 tydzień 2 dni 18 godz 29 min 0
Domyślnie

Majkowski, ale miałeś dzieciństwo za to dzisiaj idzie się do paki



Ja miałem tak, ale zamiast bydła i obory była praca w lesie od 5tej rano w lecie. Pokochałem chodzenie do szkoły
__________________
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.
fassi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 20:03   #305
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 24 min 2 s
Domyślnie

Marek Punisher Piotrowski obchodzi dzisiaj 61-sze urodziny.

Rok (kalendarzowy) młodszy ode mnie. Też chciałem być jak Marek Piotrowski tylko... chorowałem.

Na gałęzi siedzi styrany życiem i biedą wróbel. Kołuje ogromny drapieżnik i przysiada się.
- Ja jestem orzeł a ty?
Ja.. jaaa... też... Tylko chorowałem.
Marek jest tym orłem mimo, że schorowany bardzo. Jego sukcesy docierały zza oceanu raz po raz, wzbudzając dumę i entuzjazm.

Prawdziwa i długo niedoceniana legenda sztuk walki. Przecierał szlaki jak Tomek Drwal.



To były głębokie lata komuny...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 20:41   #306
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 24 min 2 s
Domyślnie Z wiejska...

Szczepan Szczygieł z Grzmiących Bystrzyc
przed chrzcinami chciał się przystrzyc.
Sam się strzyc nie przywykł wszakże,
więc do szwagra spieszy: „Szwagrze!
Szwagrze, ostrzyż mnie choć krzynę,
Bo mam chrzciny za godzinę”. „
Nic prostszego - szwagier na to.
- Żono, brzytwę daj szczerbatą!
W rżysko będzie strzechę Szczygła
ta szczerbata brzytwa strzygła...”.
Usłyszawszy straszną wieść,
Szczepan Szczygieł wrzasnął: „Cześć!”.
I przez grządki poza szosą
niestrzyżony czmychnął w proso.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 22:04   #307
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 24 min 2 s
Domyślnie Z żakietem

Linkowana wcześniej wieś ale w czrnobiałym wydaniu. Prawidłowa lokalizacja w koloryzowane wersji.

__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 22:58   #308
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 24 min 2 s
Domyślnie Bez żakietu

Mnie udało się namierzyć tylko jednego grubszego, z całych dziesiątek przewijających się obywateli Polskiej Republiki Ludowej.



W 1976 elektryfikowali Zabłocie, rodzinną wioskę mojej mamy. Z konia od Nurzec Stacja 5km. Biegaliśmy pluskać się w Nurcu...
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 10:33   #309
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 421
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 5 dni 8 godz 24 min 2 s
Domyślnie Bez butów

Tak...

"...jest nieźle napisane. Sylwestra Komar udanie konstruuje zdania, czyta się ją dość gładko, choć oczywiście bywają wpadki czy niepotrzebne słowa, które redakcja mogła sprawniej wyłapywać. Kilkaset stron pierwszoosobowego zapisu dziennikowego to nie jest zadanie łatwe, ale od strony językowej daje pani Komar spokój. Gdyby autorka poświęciła talent innemu gatunkowi niż skrzyżowanie postapokaliptycznej wizji z urokami "Domu nad rozlewiskiem", mielibyśmy gatunkową prozę w średnich rejestrach, nie obrażającą niczyjej inteligencji. Ale nie mamy.

O czym to jest? Sylwestra nigdy nie wyobrażała sobie, że będzie biegać ze strzelbą po podwórku i podglądać kopulujących dzikich. Do czasu aż przyszło TO. "TO", czyli niesprecyzowana bliżej katastrofa, która w minutę cofnęła większość ludzi do czasów, gdy mamuty nie były zwierzątkami z książek dla milusińskich. Ludzie ponownie stali się prymitywnymi zwierzętami, które gromadzą się w watahy i kopulują gdzie mogą. Powtórzę słowo ˜kopulują" jeszcze kilka razy, bo jest to ewidentnie jeden z najważniejszych tropów do wyjaśnienia, czemu jest to bardzo zła książka.

Sylwestra jakimś cudem nie cofnęła się w swoim człowieczeństwie i wraz z przyjaciółką (Teresa ginie jeszcze przed wydarzeniami opisanymi w książce) próbuje stworzyć azyl w wiejskim domku, gdzie uczy się rolnictwa, hodowli zwierząt i wszystkiego, co potrzebne, by być samowystarczalną.
Z prowadzonego przez Sylwestrę dziennika dowiadujemy się, że wokół domku spacerują sobie dzicy, którzy ją atakują, a po jakimś czasie (i różnych perturbacjach) niektórzy z nich dołączają do jej domostwa. Jest nasza bohaterka szczególnie wrażliwa na maleństwa dzikich, które próbuje uczyć języka i życia cywilizowanego. Wrażliwa jest też na kopulację. To jest jakieś niesłychane i niezbyt przyjemne połączenie doktora Spocka z Greyem.

W drugiej części powieści, gdy Sylwestra odkrywa, że jednak nie jest sama na świecie i istnieją inne osady z normalnymi ludźmi, dowiemy się też, że zezwierzęcenie dotyczy nie tylko tych co zdziczeli, ale wszystkich. Komar przypomina, że w warunkach ekstremalnych prymitywne instynkty przejmują dowodzenie, a bardziej od ogłady i kultury przydaje się broń myśliwska.

Niestety, w "Co się stało" naprawdę znajdziecie wszystko. Klisze popkulturowe użyte przez Komar są łatwo rozpoznawalne i niewyszukane. Dostajemy sporo opisów prostej, nieskomplikowanej erotyki dzikich, które autorka konstruuje ze sprawnością gimnazjalistki. Przepraszam osoby delikatniejsze (i utalentowane literacko gimnazjalistki), ale opis dymania nie może się ograniczać do "zdecydowanie wszedł w nią "po prostu wszedł w nią" itd. Niestety, na jednakowym rejestrze emocjonalnym opowiedziana jest historia Sylwestry, gwałconej przez jednego z dzikich, którego przyjęła do domu, i uprawa ogródka.
Wybaczcie mi, oto cytat: "Po prostu przyciągnął mnie do siebie, ściągnął mi spodnie i wszedł we mnie. Nie broniłam się. Prymitywnie, instynktownie, nawet brutalne." Polska literatura erotyczna wzbogaciła się o kolejne kuriozum.

Odrobinę podoba mi się przekaz intelektualny książki Konar - opowieść o tym, że kultura zwycięża naturę, a imperatyw moralny jednak w nas jest, niesie pociechę i świadczy o przemyśleniu przez autorkę tych spraw. Jednak przemyślenia grzęzną w narracyjnym niechlujstwie, kiczu i zwyczajnej nudzie.

Uczono mnie, że nie zawsze przemyślenia bohaterów i bohaterek powieściowych są tożsame z tym, co sądzi autor/autorka. Uczono mnie też - trochę później - że takie sytuacje jednak się zdarzają. I dlatego cieszy mnie, że bohaterowie "Co się stało" na zakończenie wygłaszają krytykę świata, w którym "taczkami żarcie wypierdalałaś na śmietnik", który zbudowany był na "wielkim, zinstytucjonalizowanym, systemowym pasożytnictwie".
Jakiś czas temu w internetach znowu pojawiła się przeróbka słynnego cytatu z Kuronia "A może jednak palcie te komitety, kurwa, sam już nie wiem". Sylwestra Komar zdaje się też ma wątpliwości.

Gdybym miał pisać tylko o literaturze, to uznałbym omawianą książkę za niezbyt udany eksperyment twórczy, który jednocześnie zdradza talent autorki i może w przyszłości przyniesie nam naprawdę dobrą powieść z tzw. średniej półki.
Jednak gdy piszesz o książce posłanki na Sejm, to uciec od kontekstu trudno. Mam taką cichą obawę, której pozwolę wybrzmieć głośno, że Co się stało" to element jakiejś upiornej kampanii wyborczej autorki i wtedy nie pozostaje mi inaczej ocenić tego dzieła jako całkiem sporego pasożytnictwa literackiego..."


Sylwestra Komar w realu osiągnęła wszystko. Pośliła i jeszcze pośli nieprzerwanie przez bitych 5 kadencji sejmu Republiki Bananowej. Absolwentka zarządzania, doktor nauk ekonomicznych. Była ministrem sportu i wysiłku fizycznego i dzięki niej republika zyskała kilka aren do walki byków oraz organizację mistrzostw świata w zaganianiu tychże. W nagrodę dano jej dorobić w komisji d/s finansowania aren. Po wielu sukcesach na polu powierzono jej misję reformy edukacji w zespole.

Tymczasem...
Od 1 września dzieci wrócą jeszcze bardziej szczęśliwe do zajęć, bo pani Nowoczesna jest na posterunku i ma nowy program wychowania fizycznego pod pachą, a że pachy mamy z reguły dwie, to pod jedną panią Sofiję, pod drugą - Sławę..
Obie panie "olimpijki" a pani Sława może się pochwalić nawet studiami "fizycznymi"!

Jeżeli chodzi o programowe "kwalifikacje" pani minister, to te są bez zarzutu. Nie można rzucić w coś czego nie ma? Ależ można. Eter przyjmie wszystko. Podstawowym kryterium było nazwisko, które kojarzy się z czymś dobrym/lepszym (idzie nowe) i to naprawdę wystarczy.
Co spadnie na ziemię, to już bez znaczenia. Jeżeli chodzi o kwalifikacje naszych olimpijek? Tyle razy musiały się kwalifikować do turnieju olimpijskiego, że w te umiejętności (kwalifikowania się) nie wątpię.



W ciągu niespełna 30 lat Europa rozpadła się nam na kawałki. Nas obcięto trochę wcześniej ale mieliśmy sporo szczęścia, choć nie do końca. Zostaliśmy sami ze sobą i wydawać by się mogło, że trudno... Porzuciliśmy rewizjonistyczne zakusy, jak rodaków poza granicami nowego kraju, jaki ofiarował nam CCCP. Dzięki temu krajowi rad, który rad był czynić socjalistyczny porządek do spółki z narodem po przeciwpołożnej, wychowaliśmy sobie współczesne elity.
Liderem - elitą elit jest obecnie... poślin Józef, któremu nie darowano nocy. Tym niemniej aspirantów wielu. Lista długa. Ławka rezerwowych od Berlina po Kijów.

Ale, ale... To wszystko brzmi, jak jakiś zarzut. Nie. To pochwała. Uspakajam też tych, którzy już mają gotowy argument: kto ci dał kompetencje do oceny stanu rzeczy?
Otóż ja też piszę książkę pt.: "Wszystko się stanęło".
Jestem absolwentem (jedynego takiego w kraju) Uniwersytetu Ludowego i jako DoCent El prowadzę katedrę Biura Turystyki Nieodpowiedzialnej. Siedziba mieści się w Lublinie.


...to dwa.

Dr Honzik, szef berlińskiej filii BTN w inauguracyjnym wykładzie (w nowym roku akademickim 25/26) wygłosi nam odczyt pt.: Byczo mi.
W trakcie martykulacji towarzyszył nam będzie zespół Cytrus z Gdańska.



Poproszę pana Dr Honzika o wykład uzupełniający, bo mocno na czasie. Dobrze zorientowani wiedzą, że tam, gdzie się byki pasą i korzystają z wodopoju, ludzie nie korzystają z wodnego zasobu, co najwyżej do umycia rąk.
Plaże w okolicach mojego Przystanku okolicznościowo zamknięte z powodu wysypu (w Warszawie zwanym: zrzut) bakterii kałowych pochodzenia mieszanego. Skąd one w Zatoce...? Z tego samego powodu, co onegdaj w Wiśle. Jak to prostacko wyrażają się prości ludzie gówno poszło w Zatokę.
W uśmiechniętym Gdańsku zjawisko te opisuję się: enterococcus faecalis escherichia coli i jest one zjawiskiem częstym ale znacznie mniej medialnym, niż te warszawskie. Z tego powodu czuję się osobiście wykluczony. Robię takie same kupy jak inni.
A do tej ...coli moi drodzy to... Nie pijcie tego, bo to niezdrowe.

Równoległy świat trąbi o szkodliwości coli od dekady a niewyedukowany, społeczny element pije. Pije i potem mamy konsekwencje.

__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 13:06   #310
fassi
Fazi przez Zet
 
fassi's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,271
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 10 miesiące 1 tydzień 2 dni 18 godz 29 min 0
Domyślnie

Temat wykładów parafowany aczkolwiek będzie trochę zmian w bieżąco. Na wykładzie ma być marchewka świeża z pola, żadna z handlu i snopek siana ciętego kosa i przewracana grabiami. Żadnej maszyny! Dozwolony transport ale tylko Esamochodem aby nie gotować planety.

Podpis kopytem nieczytelny ale jest.

20250815_131045.jpg
__________________
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.
fassi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:25.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.