Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28.06.2025, 01:23   #201
Mucha


Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Okuninka latom, a Biala Podlaska zimom.
Posty: 574
Motocykl: R1100GS
Przebieg: :dupa:
Mucha jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 4 tygodni 16 godz 7 min 14 s
Domyślnie

Co przeżyliśmy razem na Biesach, to nasze.
Postaram się poprosić Ella., żeby wrzucił Wam parę zdjęć - jacy byliśmy szczęśliwi.
Ja też gdzieś mam - ktoś mógłby powiedzieć: jak można nie wiedzieć, gdzie ma się takie ważne zdjęcia..?
Ja nie przykładałem do tego tak wielkiej wagi, bo za rok będzie podobnie -znowu to przeżyjemy - to mój błąd - bo kurwa: nie było tak samo. Każdy rok był inny. A obrazy i dotyk dłoni widzę i czuję do dzisiaj.
__________________
https://www.youtube.com/watch?v=-8uedG1fs2Q
Mucha jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 09:04   #202
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 31 min 12 s
Domyślnie Czereśnie inaczej

Spojrzenie alternatywne.
"Czereśnie popier... “ te małe czerwone kurwięta tylko siedzą i knują, jak tu człowiekowi popsuć poranek. Jak nie konsumentom, to sadownikom zawsze ktoś cierpi z powodu czereśni. Jeszcze do niedawna ludzie płakali, że za cenę kilograma owoców trzeba dać tyle, co za metr kawalerki w Sopocie. Teraz, kiedy podaż wzrosła, to sadownicy załamują ręce. Ja się nie wypowiadam, bo by mi czereśnie powypadały z gęby.

Tymczasem czereśnia nie tylko rujnuje ludzi, ale w dodatku łże jak najęta. Tak naprawdę czereśnie to owoce wiśni, tylko że ptasiej. Mamy ptasią grypę, ptasie móżdżki, no i ptasie wiśnie, czyli czereśnie. Warto mieć to na uwadze, gdyby ktoś za bardzo w piórka obrósł.

Wiele niesłowiańskich języków w ogóle nie wyróżnia oddzielnej nazwy dla czereśni. Dla nich to po prostu cherry, kirsche albo cerise, tak jak inne wiśnie. Słowo czereśnia wzięło się od starożytnego miasta Cerasus w dzisiejszej Turcji, tak jak wakacje od €žwaka`cjus, co w starotureckim znaczy "spółkować z kierowcą autokaru".

Faktycznie, Turcja słynie z czereśni, a odkąd zaczęliśmy tam regularnie jeździć, również z czereśniaków. Nie można jednak ich tak sobie przywieźć w bagażu podręcznym. Jakiś czas temu czereśniowa przemytniczka dostała za 3 kilo czereśni 300 zł kary na lotnisku w Gdańsku. W 2022 roku jeszcze by na tym zarobiła, bo czereśnie na rynku pierwotnym dochodziły do 260 zł za kilogram. Cen z rynku wtórnego nie znam, bo się archiwum zesrało.

Skoro przy tym jesteśmy, to z czereśniami trzeba ostrożnie z kilku powodów. Po pierwsze, są jak Helena Trojańska, tylko zamiast okręty w morze, wyprawiają ludzi na porcelanę, bo zawierają sorbitol, czyli naturalny alkohol cukrowy. Można się po jego nadmiarze nadąć jak radny na otwarciu Biedronki, a można zamienić w gejzer pionowego startu. Czereśnie w Europie zawdzięczamy, tak jak inne gówniane rzeczy, np. salut i prawo Rzymianom.
A konkretnie wodzowi Lukullusowi, który powinien nazywać się Łykullus, bo pochłaniał czereśnie w takich ilościach, że na jego cześć wymyślono termin €žuczta Lukullusa€. To podróż kulinarna, która rozpoczyna się sałatką owocową, a kończy koncertem jelita grubego.
Po drugie, czereśnie są bronią zakazaną konwencją Jordanowską. To od ogródków Jordanowskich, których blaszane zjeżdżalnie latem paliły ogniem tysiąca słońc, a zimą metalowe słupki niewoliły więcej języków niż chińscy cenzorzy i krówki mordoklejki. No więc konwencja Jordanowska stanowczo zabrania wykorzystania czereśni w charakterze broni miotanej, jeżeli uczestnicy potyczki mają na sobie ubrania z grubsza białe. Czereśnie zawierają antocyjany i farbują do tego stopnia, że kiedyś używano ich w charakterze szminki.

Poza antocyjanami czereśnia zawiera amigdalinę, która w kontakcie z kwasami żołądkowymi zamienia się w cyjanowodór. Franca trzyma ją szczelnie zamkniętą, więc trzeba by rozgryźć 200/300 pestek, żeby się człowiek przez czereśnie wybrał do krainy wiecznych lodów, nigdy nie kumałem, dlaczego ktoś miałby wybrać na emeryturze od życia polowanie zamiast nieograniczonego ciamkania Bambino.
Poza amigdaliną czereśnie zawierają również melatoninę, więc garść przed snem działa podobnie jak fikuśne tabletki reklamowane w radio pomiędzy spotami na suchość dróg rodnych."
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 11:01   #203
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 31 min 12 s
Domyślnie Słuchaj, kozi synu

Cytat:
Napisał Mucha Zobacz post
Co przeżyliśmy razem na Biesach, to nasze.
Postaram się poprosić Ella., żeby wrzucił Wam parę zdjęć - jacy byliśmy szczęśliwi.
Ja też gdzieś mam - ktoś mógłby powiedzieć: jak można nie wiedzieć, gdzie ma się takie ważne zdjęcia..?
Ja nie przykładałem do tego tak wielkiej wagi, bo za rok będzie podobnie -znowu to przeżyjemy - to mój błąd - bo kurwa: nie było tak samo. Każdy rok był inny. A obrazy i dotyk dłoni widzę i czuję do dzisiaj.
Pod tym się podpisuję.

W podpisie mam, co mam.
Brakuje tam Kmicica. Musiał dorastać w nienormalnej rodzinie, która przed unijnymi normami schowała się głęboko na kolonii wsi.
Do 7-miu lat nikt (w sensie rodzic) o zdrowych zmysłach się takimi brzdącami nie zajmował. Robiły takie dzieci, co chciały - z pomysłami na "życie", o którym się nie śniło współczesnym im Nowackim, Kotulom, Muchom czy Spurkom a Biedronie i Śmiszki, były trzymane od dzieci z daleka.
Robiły te szkraby, co chciały bo rodzice nic o tym nie wiedzieli. Robiły to poza domem lub w domu, kiedy baczne oko rodzica zawieszało wzrok na sprawa "wyższej troski".

Wiadomo było, że jest granica tej dziecięcej swobody. Przekroczenie jej najpierw należało do dziecka. Bardzo często taki brzdąc szybko dostawał info zwrotne pod postacią złamanej gałęzi, załamanej tafli lodu, atak rozsierdzonych os. To potrafiło bardziej boleć od klapsa w tyłek, kiedy kubek z zawartością zmieniał stan skupienia w kontakcie z cudzą głową.
I tak dalej, i tak dalej...
Proca, dzida, łuk i strzały to był podstawowy elementarz. Wzorcem - najsilniejszy we wsi lub starszy brat, i gdzieś w tle ojciec. Najlepszym arbitrem elegancji był dziadek i babcia.

Im bardziej poukładana rodzina, tym lepiej. To rodzina z najbliższym otoczeniem - była małą ojczyzną i kościołem. Ojczyzną, nie - matczyzną.
Nie ma co relatywizować lub nie daj Boże, podchodzić symetrycznie.
Aleksander Macedoński nie był zły czy dobry... Był Wielki. Czyngiz Chan - Zdobywcą. Każdy na miarę swoich czasów.



Masz rację Mucha, było fajnie.
Tak było. Gdybym miał charyzmę Kmicica...

Ja się zatrzymałem w rozwoju. Na dobrych pomysłach. Z perspektywy 55 lat stwierdzam, że jestem urodzonym solistą. I taki mi jest najlepiej.
Najlepiej jest mi solo. Dziwnym trafem wtedy potrafię wziąć pełną odpowiedzialność za siebie, swoje czyny. Nie ma nikogo koło mnie? Nie ma spalonych wsi.
W życiu tak się do końca nie da. Życie zmusza do interakcji i bycia społecznym.

Tak... Biesowisko było fajne. Do czasu. Jak EWG. Kiedyś przestrzegano surowych zasad. Bano się organizatora. Niestety... Organizator stał się różowy, potem tęczowy i Biesowisko się rozsypało. Bo oni (uczestnicy) przecież... itd.
Były kiedyś kółka zainteresowań - super. Z czasem to one stały się kołem zamachowym (zwłaszcza jedno), niby fajnie ale finalnie...? Finalnie przeszły w krąg terrorystów. Takie towarzystwo własnej adoracji.
Ostatnią, świeżą krwią tej imprezy była Zajebali.

Nie przebiła się. Formalnie władzę przejęła lewa strona tej imprezy. Zwolennicy szczepień. Ja zostałem faszystą. Zostałem wykluczony a sygnały docierały...
"Bohdan... chciałbym się dostać na Biesowisko. Jak się zapisać?
- Pisz do organizatora... Impreza naprawdę fajna tylko organizator pierdolnięty..."
Dwa lata później organizator jedzie z wystraszonym na jego wyprawę życia. Przeżył.

Wystraszony z niejednego pieca chleb jadł. Zasadniczo umoczony w gównianym interesie (budował Czajkę, tę warszawską). Spróbował czegoś nowego w życiu. Pojechał na czereśnie, dostał wiśnią szklanką po łbie.
46 dni razem...
Kilka lat później napisał powieść. Nie dało się streścić wszystkiego, co przeżył w te 46 dni, bo trza by było wyciąć całą Puszczę Białowieską, by to na czymś spisać.
Każdy jeden, kolejny dzień został zamknięty w sekundzie.

Sekunda, to mało...? Sekunda to wieczność. Kiedy odpadasz od ściany El Kapitan masz tych sekund blisko 20 do dyspozycji, zanim zgaśnie światło.
Nie jednemu po 20m już się wyświetla cały życiorys.



Zostało mnie (tak sądzę/mam nadzieję) jeszcze te 20 lat, by dokonać przewrotu.
W przyszłym tygodniu robię pierwszy krok. Najpierw proca dla Kacpra, potem malowanie golfa w... Zostawię wnuki na godzinę przy golfie, tylko pozaklejam szyby. Zapewnię narzędzia.


Obiecane równo rok temu. Obiecaj dziecku...

Babcia tradycyjnie...



Tymczasem...


...nie jest latwo tu się dostać ale...


...jak już...


...to jest pięknie.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 14:15   #204
Mucha


Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Okuninka latom, a Biala Podlaska zimom.
Posty: 574
Motocykl: R1100GS
Przebieg: :dupa:
Mucha jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 4 tygodni 16 godz 7 min 14 s
Domyślnie

[QUOTE=biker;877479]Ja coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że świat jest fabryką do tworzenia ludzi nieszczęśliwych. I że nie jest to kwestia braku wyboru, tylko dość świadomego wyboru, który jest wygodny dla garstki. Reszta się dopasowuje, nawet do największych absurdów. Tak jest w globalnej skali, ale też na poziomie naszych zwykłych codzienności, gdzie wplątujemy się w sytuacje niemożliwe i beznadziejne.

Czasem trzeba p...ąć pięścią w stół a newet go wywrócić i zacząć ŻYĆ

Dlaczego nie napisałeś: PIERDOLNĄĆ..!!!?

Masz zupełną rację (tylko,niestety teoretycznie) bo: ;jestem naprawdę załamany;: ale do większości Polaków, to nie dociera; nawiązuję tu do wątku w którym pisałem o Kanadzie... to zlepek ludzi z całego świata. W każdym miejscu widzisz wszystkie odcienie skóry. O skórzanych kurtkach nie wspomnę. A jednak potrafią współżyć, integrować się i nie zabijać nawzajem.
Naszej (chociaż to nie moja) mentalności nie da się zmienić tak szybko.
Przepraszam, ale Polacy w większości (mam szczerą nadzieję, że to jest jednak mniejszość...) nawet nie potrafi poprawnie pisać po polsku, a co dopiero wyrażać się z sensem lub mieć własne zdanie o czymkolwiek.
Radio maria i chuj... (to zajebiście po polsku).
Wydaje mi się, że nie możecie narzekać na mój polski. Byłem poza kilkanaście lat; nawet myślałem w obcym języku; wróciłem do innego świata, gdzie niektóre dzieci nie wiedzą co to jest długopis... (kugelszrajber - jakby nasz germaniec czytał).
Pojechałem do babki, która produkuje dobre pierogi - pyta: na kogo będziesz głosował - dyplomatycznie odpowiadam: że o takich rzeczach nie powinniśmy dyskutować przy pierogach...
Jej odpowiedz: ale żebyś wiedział: jak wygra Trzask, to zajebią nas emigranci, a jak nie dadzą rady, to zadusi nas Unia...
No i weź tu pierdolnij pięścią w stół.
Pierdolną bym jej w łeb - ale nie chciałem pójść siedzieć za głupią pizdę...
Nie obrażając naszych kochanych cipeczek ze zlotu "Baby na... i tu chyba się trochę pogubiły" Nie chcą naszego wsparcia - mimo wszelkich deklaracji - to... nie... a ja też chętnie zmieniłbym płeć na te kilka dni.
Liczę na to, że tak jak kiedyś Elwood ze względu, zaprosił mnie na Biesowisko, tak i nasze kochane kobitki (które pragnę poznać) też zlitują się..?
Nadmienię, że przeprowadziłem parę remontów i zrobiłem trochę mebli od zera. Tak, że miarką posługuje się dosyć sprawnie i w zamian za zaproszenie mógłbym wyręczyć Was w mierzeniu odl. od podłogi do Myszki... bardzo chętnie!
Mniam, mniam - ale zwyrol ze mnie...
Wybaczcie, poproszę... albo zaakceptujcie też poproszę!
Wiem, że to nie ten dział.
Ale, wydaje mi się, że im mniej kobiet to przeczyta tym lepiej dla mnie... chociaż mi już niewiele pomoże....
Chyba, że to zaproszenie... co nasze Panie..?
Wiem, że Fazik był i nic się nie działo. A ja przy Faziku to pizda jestem nie chłop.

;- )
__________________
https://www.youtube.com/watch?v=-8uedG1fs2Q
Mucha jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 21:46   #205
Melon
 
Melon's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Lublin
Posty: 6,035
Motocykl: cz350/ bandit600/ zx12r/ varadero/vfr1200xd
Melon jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 2 dni 10 godz 8 min 29 s
Domyślnie

No i mamy obraz co El chciał pokazać .
A co chciał pokazać pytanie ?
Jam nie Babinicz jest zajebis...
__________________
kto smaruje ten jedzie
Melon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 22:31   #206
Melon
 
Melon's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Lublin
Posty: 6,035
Motocykl: cz350/ bandit600/ zx12r/ varadero/vfr1200xd
Melon jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 2 dni 10 godz 8 min 29 s
Domyślnie

A najbardziej to k… jak to nie zaproszony się bawił bo przecież zaproszenie od Fazika od gebelsow to nie to
__________________
kto smaruje ten jedzie
Melon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 23:17   #207
consigliero
Ajde Jano
 
consigliero's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,753
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 miesiące 3 tygodni 11 godz 43 min 14 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał Melon Zobacz post
No i mamy obraz co El chciał pokazać .
A co chciał pokazać pytanie ?
Jam nie Babinicz jest zajebis...
Ale Świętości nie szargać,
bo trza żeby święte były
__________________
BMW Club Praha 001
1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem.
2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.06.2025, 23:36   #208
Mucha


Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Okuninka latom, a Biala Podlaska zimom.
Posty: 574
Motocykl: R1100GS
Przebieg: :dupa:
Mucha jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 4 tygodni 16 godz 7 min 14 s
Domyślnie

Nie chce mi się jeszcze spać - to podzielę się z Wami taką refleksją. Właśnie obejrzałem wiadomości o nielegalnym wypalaniu trawy - o czym my wszyscy wiemy. Picie i palenie trawy jest nawet zakazane na Biesach.
No i odnośnie trawy: taki zając, krowa czy koń wpierdalają rzeczoną trawę lub inne siano z trawy zrobione.
I teraz pytanie 26-go roku: dlaczego ich gówna różnią się wyglądem i konsystencją ?
P.S.:
Siedziałam na wszystkich... zależnie od apetytu czy pory dnia wybierało się różnie: miałam ochotę na sushi - koń, bigos czy inna fasolka po bretońsku - krowa, a na śniadanie, tradycyjnie chrupki z mlekiem od zająca.
__________________
https://www.youtube.com/watch?v=-8uedG1fs2Q
Mucha jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.06.2025, 00:24   #209
Mucha


Zarejestrowany: Nov 2008
Miasto: Okuninka latom, a Biala Podlaska zimom.
Posty: 574
Motocykl: R1100GS
Przebieg: :dupa:
Mucha jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 4 tygodni 16 godz 7 min 14 s
Domyślnie

Gdzieś wyżej Ell pisał coś o babciach czy ciociach. Nie chce mi się szukać i cytować. Napiszę o swojej.
W podstawówce marzył mi się motorower. Do tego stopnia, że jadąc rowerem, rozpędzałem się, przestawałem pedalić i wyobrażałem sobie, że to posiada silnik i samo jedzie...
Niestety motorynka kosztowała miesięczną pensję obojga moich rodziców.
Potem stary rzucił pracę i został ajentem (młodsi będą musieli wesprzeć się internetami). Otworzył mały bar, gdzie na stojąco jadło się co było w hurtowni: od wszystkich dań, które wymieniłam w poście wyżej do innych kiełbasek i pieczonych kurczaków.
Zaproponował mi pracę w ramach resocjalizacji. Każdego wieczoru myłem sztućce - On nazywał to: widelczyki. T.zn.: one same się myły będąc zalane ciepłą wodą. Dłużej zajmowało mi ich liczenie (stary płacił od sztuki) niż wyjmowanie z wody.
No dobra: w ten sposób zarabiałem i każdego miesiąca zarobione dziengi pakowałem w woreczek, podpisywałem i skrzętnie ukrywałem przed moim starszym bratem, który jako junior zdobył wicemistrzostwo Polski i był powoływany do kadry Polski w piłce nożnej. Niestety nasza 3-ia furia sfaulowała go i długo nie pograł... a pieniędzy potrzebował.
Wracając do Babci - wiedziała, że zbieram na upragniony motorower. Miała kawałek pola i zaproponowała, żebyśmy zaposiali tam truskawki, które sprzedamy i będę zapierdalała 50-tką.
Tak zrobiliśmy. Truskawki wyrosły. Zebraliśmy je - Babcia załatwiła łubianki (młodzież - internet). Stary podwiózł do hurtowni, a tam powiedzieli: że małe, nie kształtne, w piachu, itd. Dziwne to, bo przecież oni wtedy nawet nie słyszeli o E.U.
W każdym razie Babcia; w bardzo kulturalnych słowach; powiedziała im co myśli i kazała nam się wynosić.
Pomyślała o dużym zakładzie włókniarskim niedaleko Jej domu (Biawena), gdzie mnóstwo ludzi pracowało na 2 zmiany. Zdążylismy na tych, którzy wychodzili o 15-tej i cały towar opierdoliliśmy w tri miga i tak przez kolejne parę dni... I w ten sposób stałem się posiadaczem czeskiej jawki 50-tki.
__________________
https://www.youtube.com/watch?v=-8uedG1fs2Q

Ostatnio edytowane przez Mucha : 29.06.2025 o 09:26
Mucha jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.06.2025, 08:56   #210
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 556
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 31 min 12 s
Domyślnie Mojsze niemojsze

Jo, wyedytowałem posta, bo AI nie zostawiła na mnie suchej nitki, po wrzuceniu jej mego - posta do weryfikacji.
Ale była to już AI bardziej inteligentna emocjonalnie od takiej zwykłej, bo dopisała: na ch... ci to?
Odpisałem jej: jeb... cię pies!
- A ciebie dwa.
No to ciebie ten niedźwiedź od ruskiego myśliwego i... się AI zawiesiła.

Mucha - więcej spacji. Nie pisz tak ciągiem. Myśli Twoje bardziej przejrzyste dla oka będą.
Pracujące dziecko, by zrealizować swój cel, to coś pięknego. Piękne zjawisko.

W mojej okolicy rowerowej, w Sopocie w zeszłym roku dwójka dzieci, na ścieżce rowerowej sprzedawała lemoniadę własnej roboty z dużej wazy. Tanio nie było, na szczęście nie wziąłem kasy na przejażdżkę. Tanio, nie tanio. Zacnie. Najlepsza i tania to nauka biznesu.
W Chinach w ogóle się do takich biznesów ulicznych nie mieszają. W sensie państwo, i taki tani biznes kwitnie i wszyscy zadowoleni.
Człowiek, który sam na siebie zarabia, nic państwo nie kosztuje a jeszcze państwu służy.

My wybraliśmy inny model. Państwa sterylnego, z nowoczesną ochroną małoletnich.
Dzisiaj drugi dzień wakacji. Strażnik Domowy opiernicza mnie, że o 7.15 rano robię sobie kawę. W ekspresie do kawy, który dostałem od wiary biesowej na 60-te urodziny. Wyje to, jak czterolatek, który domaga się swoich praw. Prawa do samostanowienia.
Tak! Mówi taki czterolatek sobie. Włożę widelec do kontaktu. Wszyscy już lecą z krzykiem, że...

No właśnie. Co się niby wydarzy, jeżeli jakimś cudem uda mu się jakoś wpakować ten widelec w dziurki? Zamiast krzyczeć, powinno się dziecku tłumaczyć:
- Pamiętaj Kacperku, celuj tak, by widelec równo wszedł do kontaktu. Wtedy kopnie widelec a nie ciebie.
Jak będzie starszy, bez bólu zewrze odpowiednie styki w rozruszniku, by odpalić golfa lub Lublina bez ingerencji w stacyjkę. Albo...

https://photos.app.goo.gl/s3j28chLqpSDz86d9

Drugi dzień wakacji...
Wczoraj dostałem info, że podrzucą nam szkraby w drugim tygodniu lipca. Z prababcią knujemy uruchomić Lublina w celu swobodnego transportu nieletnich. To, co mnie ekstra ucieszyło, to fakt, że Marysia i Kacperek mają "chwilowo" dość szkoły i przedszkola.
Dla mnie zawsze szkoła była zesłaniem. Każdy wolny dzień od szkoły przyjmowałem z radością, pod warunkiem jednak, że był to dzień wolny od szkoły dla wszystkich.

To, co mnie równoległe "martwiło", to puste podwórko a nie pełna szkoła. "Palić, rabować" w wolnym czasie z cennych sekund!
No właśnie... Puste podwórko.

Na razie muszę sobie poradzić z osami, które uwiły gniazdo w samym narożniku przy wejściu do garażu. Nie ma opcji, by nie było walki o eter, o czym się przekonałem wczoraj. Nie pamiętam, kiedy miało to miejsce przedostatnim razem. Pamiętam wczorajszy atak. Ucięła mnie jedna cholera.
Kiedyś obszedłbym się z nimi bezceremonialnie. Dzisiaj zrobię to z ceremoniałem. Wolałbym, by przeżyły ten ceremoniał. W końcu to nie komary...

P.S.
Muszkinie, na mojej tubie udostępniłem film z biesowych, biesiadnych tańców. Widać wyraźnie jak szukasz miejsca do złożenia jajek.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:37.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.