Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16.06.2025, 13:30   #151
matjas
 
matjas's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Brzezia Łąka
Posty: 15,051
Motocykl: nie mam AT jeszcze
matjas will become famous soon enough
Online: 4 miesiące 2 tygodni 2 dni 12 godz 36 min 31 s
Domyślnie

Czereśnie? Ale można żreć? Ja bym pojechał. Dawno nie byłem.
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa
matjas jest online   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.06.2025, 14:16   #152
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 209
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 36 min 37 s
Domyślnie

Minął tydzień, więc zajrzałem do nasion. Bibuła wilgotna ale ciut dorosiłem.

Przy okazji wygógliłem wszelkie arboreta w pomorskim i odkryłem pod nosem uniwersytecki ogród z zieleniną leczniczą i nie tylko:
https://orl.gumed.edu.pl/
__________________
Jam nie Babinicz...

Ostatnio edytowane przez El Czariusz : 16.06.2025 o 15:04
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.06.2025, 14:31   #153
dawid8210
 
dawid8210's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2011
Miasto: Kiełczygłów
Posty: 1,991
Motocykl: RD07a
Przebieg: 00000
dawid8210 jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 6 dni 19 godz 36 min 32 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał matjas Zobacz post
Czereśnie? Ale można żreć? Ja bym pojechał. Dawno nie byłem.
Można. Jest nawet kilka drabin podstawionych.
dawid8210 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.06.2025, 16:41   #154
fassi
Fazi przez Zet
 
fassi's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,062
Motocykl: RD07
Przebieg:
Galeria: Zdjęcia
fassi will become famous soon enough
Online: 10 miesiące 4 dni 1 godz 25 min 56 s
Domyślnie

__________________
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.
fassi jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 16.06.2025, 19:36   #155
Melon
 
Melon's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Lublin
Posty: 5,746
Motocykl: cz350/ bandit600/ zx12r/ varadero/vfr1200xd
Melon jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 5 dni 8 godz 7 min 42 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał matjas Zobacz post
Czereśnie? Ale można żreć? Ja bym pojechał. Dawno nie byłem.
To wpadaj, jedno drzewo się kończy ale już następne praktycznie gotowe i jeszcze dwa dojrzewają
__________________
kto smaruje ten jedzie
Melon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Wczoraj, 10:23   #156
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 209
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 36 min 37 s
Domyślnie Historia jednego podwórza

Liczy się urbanistyka ogrodowa.
Zawsze mi się podobały plansze projektowe osiedli z kultową, na której operował nowy dyrektor zjednoczenia w dramacie Poszukiwany poszukiwana.



Stoi ekipa, patrzy z góry, z tzw. (kiedyś) lotu ptaka, no przecież prawie każdy miał/ma pragnienie Ikara. Tam Ikara... wróbla!
Potem osiedle powstaje i okazuje się, że budowano je dla tych, co mieszkają na dwóch, trzech ostatnich piętrach a i to nie zawsze.
Tak naprawdę chodziło o to, by ekonomicznie upchać masę na jak najmniejszej powierzchni globusa w ogóle.
W najdłuższym falowcu na Przymorzu upchano 5000 osób. Z nich (falowców), to można było jeszcze co podziwiać.

A więc chodzisz między tymi blokami, wieżowcami i gówno ptasie widzisz.
Gołębie mają z czego srać, to srają, że się tak po staropolsku wyrażę za przeproszeniem.
Zaprawdę z dużym zainteresowaniem czytam wątki o pielęgnowaniu swojego podwórza, ogrodu, kawałka pola itp. Na topie jest teraz trawa. No bo sezon już hula i rośnie ta cholera, że nie wiem co. CO2 w eterze dwa razy tyle, co w XVIII wiecznej RP, to rośnie to, jak szalone. Te zielone w sensie.

No i wyobraźcie sobie, że w grudniu 2024 na gwiazdkę przyszło mi do głowy, żeby przygotować sobie na starość wiejską typowo alternatywę.
Ciągło mnie na wieś odkąd pamiętam. Miałem już nawet w życiu wiejski epizod, ba nawet byłem rolnikiem! Okazało się, że były jednak inne priorytety, też ważne.
Równolegle moje obecne, gdańskie podwórko za zgodą współplemieńców wspólnotowych (6 mieszkań w starej, oliwskiej kamiennicy) doszło do porozumienia i na drodze 2m-cznych negocjacji z właścicielami większościowymi (posiadają 3 mieszkania) zawarliśmy kompromis.
W sensie znaczy określenia potrzeb i ich potencjalnej realizacji.

Zatem zgodziliśmy się wziąć udział w programie Nieruchomości Gdańskich (zarządzają miejskim majątkiem) pod nazwą Wspólne Podwórko 2023 (program jest realizowany corocznie).
Polega to na tym, że wspólnoty zgłaszają propozycję zagospodarowania podwórka (dzierżawionego lub nie od miasta) w ramach konkursu pod rzeczonym tytułem. Spośród zgłoszonych przez wspólnoty projektu wybiera się kilka i nagradza dofinansowaniem do 100 000zł.
Od tego momentu to NG biorą sprawy w swoje ręce i podpisują umowę z wykonawcą, który wygrywa przetarg. Tak to mniej więcej wygląda.

Na czym polegał kompromis nasz?
By poprawić estetykę i funkcjonalność ale z zachowaniem klimatu (wtedy obecnego). Ten klimat, to zachowanie tego, co zielone, z zastąpieniem dwóch pomieszczeń (garaży) trzema i wyznaczeniem strefy parkowania (z utwardzeniem terenu pod te). Całość ponad 1100m2.
Propozycja większościowego właściciela (małżeńska para z dwójką dzieci) była wyjściowo skrajnie różna.
Owe małżeństwo sukcesywnie od 2015 roku pwoiększali swój mieszkaniowy dobytek w kamiennicy, zaczynając od jednego, kończąc na razie na trzech mieszkaniach. Są młodzi (stosunkowo) przed 40-stką. On robi w bankowości, ona jest radcą prawnym.

Ich wizja podwórka, to trawa, alejki, miejsca parkingowe, dwa ozdobne drzewka kilka linii krzewów ozdobnych z dodatkowymi trójkątami innych ozdobnych.
Najogólniej rzecz biorąc - płaski step z "ogródkiem" wodnym w odległym narożniku.
Nasza, dwóch pozostałych rodzin (6-ste mieszkanie - komunalne): zachować to, co jest (prawie centralnie stojący garaż, dzielący podwórko na trzy strefy), utwardzić część terenu pod parking, popracować nad estetyką ale, to co zielone - zostaje. Ze względu na tradycję i zaangażowanie nestorów podwórka w jego utrzymanie.

Nasza propozycja była nie do przyjęcia, więc pracowaliśmy nad kompromisem. Jednym zdaniem, nad ustępstwami jednej i drugiej strony.
Dodam, że do tej pory mieliśmy wybitnie negatywne doświadczenia. Wybitnie negatywne ale... Zawsze jest czas na to, by zbudować należyte relacje.
tak nadzieja pojawiła się przy tym projekcie.
I tu warto (że tak bałwochwalczo to trochę ujmę) prześledzić naszą - ze Strażnikiem Domowym, wędrówkę po swoje "M4". Przez 29 lat "tułaliśmy" się w okolicach AWF Gdańsk, zaliczyliśmy cztery przeprowadzki z całym dobytkiem. W trakcie tych przeprowadzek urodził się Junior i dalej przeprowadzał z nami.

Bywało lepiej lub gorzej ale nigdy nie mieliśmy problemów z sąsiadami. To znaczy początki też potrafiły być trudne ale ostatecznie, to nasze mieszkanie stawało się osią wszystkich, z którymi bezpośrednio dzieliśmy podwórkowy mir domowy. To nam zostawiano klucze, to u nas były klucze do wspólnych części - takie zawsze zapasowe, pewne.
Nie. To nie była moja zaleta. To był atut Strażnika Domowego, którą cechował swoisty, wielopokoleniowy porządek i uprzejmość. Moja otwartość nie zawsze była autem ale "w domu" rządzi Ona. I dobrze rządzi.

Dzisiaj mija nam 36 rocznica ślubu kościelnego. Wczoraj cywilnego. Z okazji tej rocznicy udaliśmy się do PLAY-a, by wrócić do tego operatora z dwóch powodów. Pierwszy - bo sądziłem, że to jeszcze polski operator (a tak już nie jest), drugie, by nie mieć z problemów z roamingiem, bo korzystaliśmy do tej pory z taniej oferty premium mobile i w tym przypadku zawsze mieliśmy mniejszy lub większy problem z łącznością z cywilizowanym światem UE.
Drugi powód, to zakup dla mnie... kąpielówek.
Operator w trakcie zmiany, zaś gaci nie kupiłem. Na cywilnym zawiodłem ale... kupię je dzisiaj solo, jako wspólny prezent z okazji kościelnego Zawiedziony Strażnik (moją dotychczasową estetyką na plaży) będzie zachwycona.
Małe, a cieszy.

Na razie tyle z podwórka.
Wróćmy do marzeń/realiów mieszczucha wynoszącego się na wieś, planującego swój piękny, osobisty ogród.
Trawy mam fchuj i trawa zostanie ale... Chciałbym mieć m.in. mały sad.
Dwie, trzy czereśnie, jedną śliwę (ewentualnie dwie - wtedy dosadzę renkoldę) i dwie wiśnie. Te trzy gatunki żyją w symbiozie. Z jednej bęzie bimber pędzony, z drugiej nalewki na nim.
Dwa orzechy, o których już wspomniałem.
Jabłonie są, wymagają rewitalizacji (ponoć to stare odmiany antonówki). Jest Ich chyba trzy.
Ze dwie morele. Ich owoce chciałbym tradycyjnie suszyć jak w Azji się to robi.





Do nalewek trzeba będzie jeszcze zadbać o dodatkowy substrat jak pigwa np.
Posadzę też czarną morwę. Nie dla owoców (przy okazji) ale z pamięci do Kryptonimu - zagadki.
Zagadki do rozwiązania są nawet dwie (kameralna kradzież modelu szybowca i ekscytująca całe miasto afera kradzieży wełny z miejscowej fabryki), cały tłum podejrzanych wytypowanych według najbardziej nieprawdopodobnych kryteriów, metody detektywistyczne opierają się na wagarach spędzanych na ganianiu za złoczyńcami, a całość jakoś dziwnie się dłuży...

Ogródek warzywny (to jest dopiero temat).
Kawałek (około 1000m2) własnoręcznie koszonej RĘCZNIE zielonej przestrzeni.
Park z polskimi nasadzeniami (drzewa) ze strefą rekreacyjną (w sumie takie strefy dwie) przylegającą do strumienia (jedna, druga w z przeciwpółożnej części działki).
Alejki a`la naturalna bieżnia do biegania/wyścigów rowerowych w koło całej posesji (około 650 mb) z wydzielonym odcinkiem zielonych "płotków", skocznia w dal i ściana wspinaczkowa i co tam jeszcze przyjdzie do głowy. Czarna morwa będzie centralnym punktem kąciku: Niewiarygodnych przygód Marka Piegusa.

Tymczasem do roboty.
__________________
Jam nie Babinicz...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 07:06   #157
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 209
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 36 min 37 s
Domyślnie Z Podlasia

"W wioskach nad Świsłoczą, podobnie jak we wszystkich wioskach na Podlasiu, wzdłuż ulicy stoją ławeczki. Ławeczka to instytucja. Miejsce zgromadzeń, plotek i kontaktów. Na ławeczce może przysiąść każdy, kto ma na to ochotę. Przysiadam. Miejscowi rozmawiają językiem nazywanym pa-prostu.
W moich uszach brzmi jak czysta białoruszczyzna. Bywa, że chichot historii nadaje znaczenie miejscom niepozornym.
Granice wielkich państw potrafią przebiegać wzdłuż niewielkich kanałów na łące. Potrafiły też przechodzić środkiem pola należącego do jednego rolnika.

Tak było nad Świsłoczą, gdy w 1944 roku wytyczano granicę polsko-sowiecką. Na konferencji w Jałcie trzech przywódców światowych mocarstw ustaliło, że będzie ona przebiegać wzdłuż linii Curzona. Linia arbitralnie wytyczona na mapie nie spełniała podstawowych kryteriów historycznych, kulturowych ani geograficznych. W okolicach Łosinian wypadła akurat za stodołą mojego rozmówcy.
Kazali nam granicę na naszym polu zaorać, potem zabronować. Kopce ubili, na kopcu rakietę posadzili.
Pomiędzy kopcami przeciągnęli drut. Nie raz zdarzało się, że dziki zwierz zaczepił za drut albo większy ptak usiadł. Albo ojciec mój, który odnosił kamienie na skraj pola, przypadkowo nogą zaczepił. Wtedy rakieta odpalała i oświetlała całą okolicę. I z Michasia chaty, gdzie zrobili strażnicę, żołnierz wybiegał z karabinem.

Sztuczna granica, która pojawiła się nagle w świecie, gdzie nigdy jej nie było, z trudem przedzierała się do ludzkiej świadomości. Z początku nie traktowano jej poważnie, jednak każdy, kto ją przekroczył, musiał się liczyć z poważnymi konsekwencjami, łącznie z pobytem w więzieniu. Osadzali w nim nawet tych, którzy z wojennej zawieruchy wracali do własnego domu.

W 1948 roku postanowiono granicę wyprostować. I chociaż nad jej nowym przebiegiem przez całe dwa lata pracowała specjalna komisja złożona z przedstawicieli obu państw, to nowy przebieg znów nie uwzględniał specyfiki kulturowej, religijnej ani narodowościowej.
Granicę przesunięto na rzekę Świsłocz. Polska zyskała odcinek o szerokości od dwustu metrów do trzech kilometrów, w zależności od miejsca. Wskutek tej decyzji w Polsce miały na powrót znaleźć się wsie: Jurowlany, Ozierany Wielkie i Małe, Łosiniany, Rudaki, Chomontowce, Bobrowniki, Jaryłówka i Gobiaty zamieszkiwane w większości przez ludność wyznania prawosławnego.
Do Polski trafiły również wsie o charakterze polskim i katolickim: Nowodziel, Tołcze, Szymaki, Klimówka.

Mieszkańcy tych miejscowości powrót do macierzy uznali za cud, o który się nawet nie modlili. Sugerowano, by niepasujących profilem narodowościowo-religijnym przesiedlić pod przymusem.
Granica biegła po drugiej stronie wioski, za cerkwią, a teraz trzysta metrów za moją chatą, po Świsłoczy mieszkaniec Ozieran Wielkich wskazuje ręką i tłumaczy: Rzeka dopływa o, tam, gdzie wierzby rosną, widzi pani? A tamta olszyna jest już za granicą.
Granica biegnie po rzece aż do Ozieran Małych, za wioską rzeczka skręca w prawo, a granica w lewo, na pole. Na Białorusi zrobili jej nowe koryto, wyprostowali, pogłębili, zmeliorowali bagna.
Wiosną 1948 roku w wioskach nad Świsłoczą zaczęli się pojawiać agitatorzy i wojsko.

Chomontowce:
Jedna taka agitatorka przyjechała, stara i gruba, a jeden tu ze wsi wyszedł do niej w kapeluszu. A ona do niego: ty myślisz, że ty pan? Ty nie pan, tylko cham. Wam trzeba stąd wyjeżdżać. Tu Polska będzie.

Ozierany Wielkie:
Nas wywozili za granicę siłą. Zaczęli od Jurowlan, całe Jurowlany wywieźli, potem Ozierany Wielkie, Małe, Łosiniany, Rudaki. Brali na siłę, zapomogi dawali po pięć tysięcy rubli, obiecywali nowe domy, i won, zabierać się stąd. Dali dwa tygodnie. Potem granica miała zostać zamknięta.
Przyjeżdżały furmanki, ciężarówki. Ludzie ładowali na nie cały dobytek i jechali za rzekę. Ładowali wszystko, co mieli: kołdry, narzędzia, zwierzęta. Jedna ciężarówka z podwórka wyjeżdżała, już następna podjeżdżała. Wygnali całą wioskę.
Na końcu nas na samochód załadowali, a na nasze podwórko już wjeżdżał samochód z Polakami, żeby zamieszkali w naszym domu. Pojechaliśmy do Klukowców, bo tam mieliśmy rodzinę.

Łosiniany:
To tylko propaganda była, że ludzie wyjeżdżali z własnej woli. Z własnej czy nie własnej, ale spokojnie wyjeżdżali. Co było robić? Sami sobie musieliśmy szukać nowego miejsca do osiedlenia. Kto miał rodzinę, jechał do rodziny, kto nie miał, zasiedlał puste domy po tych, którzy wyjeżdżali do Polski.
Ludzie z Jurowlan wyjeżdżali przeważnie do Dzieniewicz, bo stamtąd katolicy wyjeżdżali, a katolicy z Dzieniewicz do Jurowlan przejeżdżali. Trwało to wszystko jakieś dwa tygodnie.

Ozierany Wielkie:
Część osób rzeczywiście wyjechała dobrowolnie. To ci, na których padło jakieś podejrzenie, ktoś coś na sumieniu miał, bali się. Ale to były nieliczne osoby, głównie aktywiści sowieccy, wojskowi.
Z Ozieran Wielkich wyjechał Szymacha, aktywista, co za Sowieta był sołtysem, i Tamaszyk, ten nie wiem, dlaczego wyjechał. I Iwan kowal, bo tu nie miał do czego wracać, nawet chaty nie miał, niczego, i powiedział, że mu wszystko jedno, czy tu, czy tam. Tam mu drzewo zawieźli na chatę przez granicę i tam pobudował się, i został.
Poza tym Jozik Szeremiejew, Lawończy, Szymach Iwan i Klimak Michaś. Im dali wolne chaty i tam zostali.

Z Jurowlan wysiedlono wszystkich oprócz kilku osób, które się ukryły lub przypadkowo nie było ich w domach. Przesiedlono też Rudaki, ale Chomontowce i Bobrowniki się zbuntowały. Ludzie stwierdzili, że nie wyjadą, chyba że ich siłą do samochodów zaniosą. Kilka osób pojechało do Mińska chciały się dowiedzieć od samej władzy, czy przesiedlenie jest przymusowe, czy dobrowolne. W tym czasie do Chomontowców zjeżdżało wojsko.
Ze dwieście osób przyjechało do Chomontowców, wszędzie pełno milicji, wojskowych. Krzyczeli, żeby zabierać się za granicę, samochody podstawiali, ale nikt nie chciał wyjeżdżać. Gdzie pojedziesz ze swojej chaty? Szczęścia szukać?
My Białorusini, ale nam było wszystko jedno, czy tu Polska, czy Sowiety, myśmy tylko chcieli w swoich chatach dalej mieszkać. Tutaj się urodziliśmy, tu żyjemy, tu żyli nasi przodkowie. A oni, że Łosiniany i Rudaki już wywiezione, i wy zabierajcie się. Postanowiliśmy bronić się. Każdy brał, co miał pod ręką, kto widły, kto kije, kto łom. I wybroniliśmy się.

W Bobrownikach przez dwa tygodnie nie spano. We wsi była zawieszona szyna i gdy ktoś zobaczył wojsko, walił w tę szynę, a mieszkańcy wsi wybiegali z kijami i widłami i podnosili taki krzyk, że było ich słychać w całej okolicy.
Nie chcieli wpuścić wojska. Zablokowali most, przez który ciężarówki chciały wjechać do wsi. Ludzie rzucali się pod koła, a kierowcy nie chcieli ich rozjeżdżać .
Kilka godzin przed zamknięciem granicy do Bobrownik i Chomontowców wrócili wysłannicy z Mińska z wiadomością, że przesiedlenie nie jest przymusowe, tylko dobrowolne.

Ozierany Wielkie i Ozierany Małe:
Jak gruchnęła wieść, że można wracać, to my wszyscy rzuciliśmy się z powrotem, uciekaliśmy stamtąd. Kto jak stał, brał, co popadnie w ręce, byle przed zamknięciem granicy dotrzeć do domu. Dali nam na powrót kilka godzin.
Ludzie rzucili się przez rzekę wpław, bo mostów wtedy wielu nie było, i płynęli, cała rzeka ludzi była. Kto z czym dał radę wrócić, to wrócił. Wywieźliśmy wszystko przez dwa tygodnie, a przywieźliśmy tylko tyle, ile daliśmy radę przez kilka godzin wziąć. Wracaliśmy do pustych ścian.

Za granicą zostały nasze konie i krowy, cały majątek. Został też ojciec. Pogranicznicy pozwolili jeszcze do wieczora zabrać rzeczy. Przyprowadziłyśmy z matką krowy. Ale po konie już nie pozwolili pójść. Zostały po drugiej stronie rzeki.
Ostatniego dnia strażnik przejechał na koniu po wsi, na koniec przejechał przez most na drugą stronę i most wysadzili w powietrze. Ograbili ludzi, a na koniec most wysadzili.
Na początku to nie można było nawet zbliżyć się do rzeki. Pilnowali. Ale na cmentarz jeszcze puszczali na Święto Zmarłych, na dowód osobisty, a potem i tego zabronili. A teraz to nawet ryby można w rzece łowić.
Straż graniczna zna miejscowych, nie czepia się.
Za rzeką zostały wszystkie nasze pola i 180 hektarów pastwisk ozierańskich. Skończyły się wspólne wypasy owiec. Nie było gdzie paść, wygonu nie było. Ozierany Wielkie można było miastem nazwać, takie wielkie były, a po przesunięciu granicy w każdej chacie musiał pastuch być. Każdy brał swoją krowę i prowadził hen w pole, gdzie sobie chcesz, aż pod Kruszyniany ludzie ganiali. Rodzina została, brat cioteczny, ojciec chrzestny.

Od 1948 roku tylko raz u nich byłem. Festyn był w gminie. Autokar nam dali i załatwili przejazd przez granicę. Rano pojechaliśmy, wieczorem wróciliśmy. Potem oni nas raz odwiedzili w Krynkach, i to wszystko.
Czy żałujemy, że nas granica rozdzieliła? Kwestia przyzwyczajenia, proszę pani. Wszystko to kwestia przyzwyczajenia".

Fragment książki Ewy Zwierzyńskiej pt. "Podlaska mozaika. Reportaże z raju€" krainy błota i mgły"; z kolorowymi fotografiami autorki
__________________
Jam nie Babinicz...

Ostatnio edytowane przez El Czariusz : Dzisiaj o 07:49
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 09:09   #158
chomik

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Posty: 2,782
Motocykl: RD03 RD07a Tenere700 WR
Przebieg: 666
chomik jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 tygodni 1 dzień 5 godz 15 min 50 s
Domyślnie

Dzięki, książkę kupiłem
__________________
www.motopodroze.pl
chomik jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary Dzisiaj, 12:55   #159
consigliero
Ajde Jano
 
consigliero's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Rataje Słupskie
Posty: 6,516
Motocykl: Raczej nie będę miał AT
Galeria: Zdjęcia
consigliero jest na dystyngowanej drodze
Online: 9 miesiące 2 tygodni 2 dni 22 godz 6 min 45 s
Domyślnie

Grunwaldzka 482 i Wita Stwosza to nasze miejscówki
__________________
BMW Club Praha 001
1.Nigdy nie polemizuj z idiotą. Sprowadzi cię do swojego poziomu a później pokona doświadczeniem.
2.Czasami lepiej milczeć i sprawić wrażenie idioty, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości.
consigliero jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.