|
|
|
|
#1 |
![]() |
Fajnie..... czekamy na ciąg dalszy
__________________
XRV750 RD07 / BMW R1200RT |
|
|
|
|
|
#2 |
|
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 13 godz 37 s
|
Tak naprawdę już teraz powinniśmy zakończyć tę relację, bo tyczy ona Kolskiego, a nie lanserskiego kręcenia się po Skandynawii, czy gdziekolwiek indziej. Ale niech będzie.
Nadal jesteśmy w podróży i nigdzie się nam nie spieszy, a nawet pojawia się plan 2782 - a może Ukraina, bo przecież mamy po drodze Nie do końca wiemy po drodze czego, ale brzmi fajnie. Tak naprawdę mamy poczucie niespełnienia. Dopiero po opuszczeniu Rosji, gdzie targały nami różne uczucia-chętnie, i już natychmiast, byśmy tam wrócili. Tak, czy siak Norwegia śliczna jest, więc dzida do przodu. n1.jpg n2.jpg n3.jpg n4.jpg n5.jpg Faktycznie, informacja, że jedziemy a nie płyniemy, potraktowałem jak dobry żart. No ale skoro już jesteśmy na północy Norwegii, to czy popłyniemy, czy pojedziemy na Nordkapp, to już mało istotne…liczy się lanserskie zdjęcie z globusem., bo i tak odwiedziliśmy Gamvik-faktyczny szczyt Europy. Po jakiejś setce, moja niunia zaczyna przerywać i się dławic. -Pompa! -Moduł! -Regler! -Niskie ciśnienie w przednim kole! Rady kolegów sypią się jak z rękawa. Tym bardziej, że wszyscy jesteśmy mechaniorami pierwszej wody. Musze wspomnieć o germańcu, bo jak tego nie zrobię, to będzie nas znowu terroryzował ujawnieniem obciążających nas materiałów filmowych. Więc dzięki Mykowi wymienione zostały świece…bo miał i miał też klucz do świec…jako jedyny…ooo dzięki Ci Wielki Germański Najeźdźco. Na miejscu oczywiście zwykłe dziękuje nie wystarczyło. Przez kolejne kilka dni słyszałem, jak to niby byśmy utknęli gdzieś pośrodku dzikiej, nieprzyjaznej i pogańskiej Norwegii, gdyby nie przezorność i dobre niemieckie przygotowanie! Tak na marginesie-Spławik masz w ryj. swiece.jpg Deptul walczy o życie-coś nie tak ma z regulacją tylniego zawieszenia i motongiem miota na lewo i prawo. Godzina jest wczesna, bramki wjazdowe martwe, zero kogokolwiek …więc wjeżdżamy oczywiście pod sam globus-lanserska fota i chcemy zmykać szukać jakiegoś noclegu. Ale nie, Herr Rafael zostaje, bo ma misję, a mnie się wydaje, że brak gadżetów to powoduje, czyli będzie twardo czekać na otwarcie sklepów z suvenirami. Zgadujemy się na telefon i trzydzieści kilometrów dalej lądujemy w bardzo przyjaźnie wyglądającym rowie. Zasypiamy w oka mgnieniu. Jakieś pięć godzin później, budzimy się już w komplecie. Haaa, żebyście wiedzieli jaką cenę(cena+germańska prowizja) sobie krzyknął zdobywca suvenirów, za lanserskie naklejki z Nordkappu-Kurwaaaa ![]() nk1.jpg nk2.jpg nk3.jpg nk4.jpg Asfalty norweskie mordują nam opony. Zaczynamy przeliczać nie na kilometry, ale na dni i godziny. Umorusane niunie, kostki i nasz ogólny wygląd, faktycznie nie pasuje do ogólnego wizerunku „motocyklisty-podróżnika po Skandynawii”., ale o tym wspominał już Deptul. Skoro Nordkapp, to po drodze Finnmark, gdzie Myku, mimo, że nie ma już miejsca w swoich bagażach w przewrotny sposób pozbywa jednego z wszech obecnych reniferów skóry, i to całkiem tanio. Potem na niej śpi i drapanie oraz obrzęki skóry zwala na wszechobecne ugryzienia komarów . Tu też się potwierdza nam niecny plan, uknuty na rybackim. Finmark jest kolejną taka wspaniałą krainą-trochę jak dolina Naretwy ze skałami przez które przedziera się woda, i trochę jak Karelia z bagnami, rozlewiskami i mnóstwem robali, i trochę jak południowa Norwegia, bujna i zielona. Czyli taki kolejny zakątek, który jest trudny do eksploracji na ciężkich, zapakowanych motocyklach. I tu mam na myśli faktyczną eksplorację Finnmarku, czyli jazdę po ścieżkach dla skuterów śnieżnych, gdzie wyznacznikiem tych ścieżek są znaki, a nie droga, a nie przemknięcie asfaltami. Nooo, ale plan planem, a my się nadal lansujemy-oczywiście następnym przystankiem jest Rowamieni i wioska Świętego Mikołaja. Deptul jakoś się ożywił i zaciera ręce.-Chłopie, co jest?-pytam-bo tego typu zachowanie u Marcina, mnie trochę niepokoi -Kurwaaa, pogadamy sobie o tych wszystkich listach, które wysłałem! -Ooo! O właśnie!-wykrzykuje Myku Hmmm, czyżbym tylko ja był zawsze grzeczny. f1.jpg f2.jpg f3.jpg f4.jpg O tym że Finlandia jest smaczna, ale jazda po niej -bez „niej”, i bez wędki na pstrągi, jest raczej nudna, to już się przekonałem w zeszłym roku. Gdyby nie te „skróty”, które są pięknymi, szerokimi i szybkimi szutrami ,po środku których za wzniesieniem potrafi sobie stać renifór z zamiarem uśmiercenia całej trójki….to nuda Panie. No niby ładnie, niby dużo wody, piękne wodospady, jeziora, ale jakoś bez sensu i gdyby nie Nokia i chyba najbardziej wyluzowany naród jaki znam, aaa i Święty Mikołaj, co to go, tu nie powinno być, i jeszcze trzeba zapłacić za wizytę-i tylko dlatego w ryja nie dostał za te listy-to jak dla mnie nuda razy 4. Ostatni nocleg w Finlandii, spędzamy na tym samym kempingu, co ja w zeszłym roku. W tym samym domku i w towarzystwie tych samych kaczek żebraczek. Myku nagle odkrywa w sobie zdolności mechanika i naprawia swój bojowygermańskijednośladnajeźdźczycotosięniepsujen igdy, przy okazji demontując niunie Deptula. Deptul raczej nie reaguje. Cały czas coś mruczy pod nosem. Brzmi to jakos tak jak: Myy, Miii, Miki, Mikołaj... chyba Milołaj ![]() n.jpg
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() |
|
|
|
|
|
#3 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Germany
Posty: 5,909
Motocykl: CRF1000D+Cegla+Czelendz
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 47 min 30 s
|
I tu musze sie wtracic w opowiesc.Zanim posypia sie sprostowania i zaprzeczenia,poprosze Deptula o opublikowanie zdjecia,ktore powinna zobaczyc Azia,jak to jej kochas bawi sie w towarzystwie mezczyzn.
Ostatnio edytowane przez myku : 01.09.2009 o 23:29 |
|
|
|
|
|
#4 | |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,224
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
|
Cytat:
![]() Wioska Pana Mikołaja jest naprawdę bardzo fajna. Jeśli macie pociechy to na pewno warto je tam zabrać. Jest to oczywiście targowisko próżności i święto komercji, ale w bardzo dobrym stylu i guście. Wszystko ładne, kolorowe i z certyfikatem UE. Raj dla Germańca ![]() Gdyby w tym roku Mikołaj ominął Polskę to… to przez nas. Ponieważ nie za bardzo było gdzie to rozbiliśmy namioty na czymś, co przypominało wybieg dla renifera Rudolfa. Nawet jakieś sanie stały. Mikołaj nie dostał w ryj tylko, dlatego, że spotkanie z nim kosztuję 50jurków. W dupie go mamy a on wie, za co. Fińskie szutry… O tak! Spotkaliśmy lokalesa odzianego w gips. Okazało się, że jest posiadaczem AT i członkiem fińskiego klubu posiadaczy. Akurat ma przerwę w jeździe bo wywinął spektakularną glebę. Pogawędziliśmy chwilę i chciał nas obdarować mapą z zaznaczonymi zajefajnymi szutrami!! Problem był taki, że mapa była 250km od miejsca, w którym byliśmy i do tego nie w tą stronę! Każdy dodatkowy kilometr w tym kraju był zdecydowanie ponad nasze siły. Szutry OK., ale tam gdzie zaczyna się asfalt zaczyna się też dramat. Finlandia wciągnęła nas po szyje . Wpadliśmy w jakiś depresyjno-maniakalny nastrój i wydawało nam się, że nigdy stamtąd nie wyjedziemy. Serio! Ten kraj to koszmar. Piękne równe drogi, szerokie pobocza, uprzejmi kierowcy i rozsądne ograniczenia prędkości, które zdecydowanie należy respektować. A dookoła takie nasze Mazury w makro skali. Nuda. Mój licznik nie działa już od jakiegoś czasu, Myka licznik też nie działa (to wyjaśnia skąd się biorą w niemcowni motocykle z niskim przebiegiem ) do tego samiec alfa zabrał mi mapę… jedziemy za nim zupełnie nie wiedząc gdzie jesteśmy. Jedziemy… jedziemy…jedziemy… i kalkulujemy w naszych głowach ile to kilometrów już dzisiaj pokonaliśmy. Żaden z nas nie spojrzał na zegarek a szkoda. W końcu Bajrasz zatrzymał peleton i w kilku niecenzuralnych, ale ciepłych żołnierskich słowach wyraził swą dezaprobatę dla pokonanej drogi. W wolnym tłumaczeniu powiedział, że było to 20 najdłuższych kilometrów w jego życiu. Na początku mu nie wierzyłem, bo na moje oko ujechaliśmy ze 100 może 150km. Niestety miał rację… Taka właśnie jest Finlandia. Nuda. Prawie całujemy pokład promu w Helsinkach.Opony zamówione i czekają na nas w Białymstoku. Zamawialiśmy je będąc gdzieś na północy, bo rzeczywiście schodziły w oczach a w planach przecież Ukraina ale, że planowanie idzie nam najlepiej to nie martwcie się. Zbliżamy się do końca tej nudnawej opowieści.
|
|
|
|
|
![]() |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| akcja coca-cola, prośba o pomoc | mbogo | Kwestie różne, ale podróżne. | 22 | 30.08.2013 22:46 |