|  18.07.2019, 22:10 | #171 | 
|  Zarejestrowany: Apr 2008 Miasto: Wroclaw 
					Posty: 2,387
				 Motocykl: RD04 Przebieg: 40.000   Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 50 min 11 s |   
			
			czytam i się nie gniewam:-)
		 
				__________________ Agent 0,7 | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 22:59 | #172 | 
|  |   
			
			Nieutuleni w żalu za kabanosami i pasztetami (tfu, za Marysią i Janiną oczywiście!!!!), jedziemy dalej trackiem.  A kończy się on, jak to ostatnio prawie zawsze, zamkiem. Ale wjeżdżając do Krewy w oczy rzuca nam się o wiele ciekawsza rzecz: bar, a pod nim 3 motocykle. Dobrze znane motocykle  Wchodzimy do knajpy, witamy się i czekamy, aż ktoś zauważy, że znów nas ubyło. W barze zebrał się bowiem cały skład wycieczki: całych sześć murzyniątek... Ale przynajmniej w końcu porządne, miejscowe wiejskie jedzenie! Pyszny chłodnik z gęstą śmietaną oraz pierogi/racuchy/pampuchy, jak zwał, tak zwał, były świetne  Na szczęście Bracia i Szynszyla nie zjedli wszystkich  Raf i Apex zamawiają mięsne, ja z powidłami. Wiejski bar wiejskim barem , podgrzane w mikrofali  Ekipa szybsza rusza szybciej, my rzucamy okiem na zamek w Krewie: a w zasadzie resztki resztek, które się ostały⌠choć ciut jakby odbudowane... Zamek w Krewie jest dość istotny w naszej historii, bo tu 14 sierpnia 1385 Jagiełło podpisał umowę unii polsko - litewskiej. Podobno trwa zbiórka kamieni na odbudowę zamku, więc jeśli coś wam zalega w ogródku, to wiecie, gdzie słać  Dzień szutrów, albo inaczej autostrad szutrowych. Apex w końcu stwierdza: "Mówili o was grupa emerycka, a po szutrach jedziecie szybciej niż oni ". Niech ja się w końcu dowiem, kto to powiedział  W pewnym momencie koniec polnej ścieżki, ktoś zaorał, rosną sobie kartoszki. No nie, kartoszek rozjeżdżać nie będziemy, omijamy jakoś bokiem, po czym lądujemy na środku łąki. Grrr. No ale łące wielkich szkód nie narobimy, jedziemy na azymut do tracka, choć widzimy, że Bracia pojechali jakoś inaczej  Tracki lecą dziś jak szalone, ładujemy już chyba trzeci, a na jego końcu - no cóż by innego - zamek. Zamek (czytaj: ruiny) Sapiehów w Holszanach: Robiąc zdjęcia tych wszystkich zamków i ruin miałam nieodparte wrażenie, że słupy elektryczne montowano specjalnie tak, aby były na KAŻDYM UJĘCIU. Chłopakom nawet się zejść z motocykla do tych ruin nie chciało  Wbijamy następnego tracka. No końcu, no niemożliwe - zamek. Ale najpierw trzeba zatankować. Zjeżdżamy w bok na najbliższą stację, gdzie widząc szybko nadchodzące czarne chmury postanawiamy zostać na kawę. Stacja jakaś taka bardziej markowa, wszędzie plakaty z European Games (dzięki którym mamy bezwizowy wjazd) oraz foldery o Białorusi. Nawet po arabsku. Najbardziej podobał mi się folder "Białoruś -kraina zamków i pałaców  Kawa wypita, zatankowane, popadało, można jechać dalej. Trafiamy na fajny mostek, Raf twierdzi uparcie, że to był Niemen, ALE TO NIE BYŁ NIEMEN. Zamek w Lubczu jest nieco lepiej zachowaną ruiną:  w dodatku cały czas odnawianą. Niestety nie było nam dane przyjrzeć się dokładniej, bo goniła nas ogromna czarna chmura i grzmiało. Zdołaliśmy schować się do sklepu, kiedy lunęło. A niestety odzież przeciwdeszczowa nie była priorytetem na tym wyjeździe... Mieliśmy nadzieję, że się rozejdzie po kwadransie, ale nic z tego. Po 1,5 godziny zero zmian. Krótki wywiad u miejscowych - pensjonatów tu niet. No nic trzeba jechać tam, gdzie się umówiliśmy, czyli do Nowogródka. Ale już nie do Adasia M., tylko do pierwszego lepszego hotelu/hostelu czy co się tam trafi. Garminy widzą hotel "Krokus" na wlocie, 21 km, jakoś przeżyjemy. Raf i Apex maja przeciwdeszcze (Raf także dżinsy  ), ja naciągam dodatkowo kurtkę, jedziemy. Ale nie ma lekko, offem  Jeszcze nigdy nie jechałam szutrem w czasie ulewy, no cóż, da się  Po 5 km mam wodę w butach (skórzanych), po 10 już wszędzie  Wpadamy do recepcji , leje dalej, pani strasznie smutna mówi: mamy tylko jeden trzyosobowy pokój, w dodatku za 70 rubli. Alleluja!! Oczywiście pani chce najpierw paszporty. Wszystkie. Tłumaczę, że mamy na samym dnie, a wszystko mokre, nic to, porządek musi być. Po jakiś 3 minutach, kiedy kałuża dokoła moich butów w pięknej recepcji osiąga jakiś metr średnicy, a dookoła leżą: kask, cieknące rękawiczki, mokry namiot, mokre sakwy, a ja nadal nie dokopałam się do paszportów, panienka wydusza z siebie: "to może jednak później pani przyniesie..." Chwilę później wpadają Bracia z Szynszylą, równie przemoczeni (czyli gdzieś musieliśmy ich wyprzedzić...). Niestety, to był naprawdę ostatni pokój. Na szczęście dostają namiary na jakiś inny ośrodek i nawet nawiązujemy łączność via wifi. A to już po godzinie oraz gorącej kąpieli  Trzy pary mokrych buciorów zostawiamy na hotelowym korytarzu, może się ludzie nie potrują  [cdn.] PS. Włączyliśmy TV, bo chcieliśmy zobaczyć te słynne zawody, co to na nie przecież jedziemy. Ale wszędzie były tylko wywiady z Putinem   
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 18.07.2019 o 23:05 | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 23:21 | #173 | 
| Gość 
					Posty: n/a
				 Online: 0 |   
			
			No wreszcie, chociaż jakieś nogi.
		 | 
|   | 
|  19.07.2019, 02:09 | #174 | 
|  |   
			
			Aaaa!!!! Pożegnałam juz w relacji Marysię, a nie napisałam o najważniejszym wydarzeniu z nią związanym! Tak mniej więcej czwartego dnia listonoszowania po piachach Marysi coś się stało. Wyglądało to tak, jakby w jej głowie coś zrobiło pstryk. Otóż Marysia odkręciła w piachu manetkę. I to konkretnie. Jadę sobie, a tu nagle wyprzedza mnie obładowany GS z kierowniczką na stojąco i z przepisowo wypietym tyłkiem  I tak już jej zostało do końca  Z mojej strony wielki szacun   
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  19.07.2019, 09:55 | #175 | 
|  Zarejestrowany: May 2014 Miasto: Warszawa 
					Posty: 1,439
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 14 godz 9 s |   
			
			Czyli troche zasada - rzuć kogoś na głęboką wodę, albo się utopi albo nauczy    | 
|   |   | 
|  22.07.2019, 21:51 | #176 | 
|  |   
			
			Dzień siódmy, czyli mała wojna polsko – białoruska Jeszcze wieczorem umawiamy się SMSowo (ciekawe, ile Olek zabulił za roaming, bo robił za sekretarkę Chemika) na 9 rano przed naszym hotelikiem. Hotel zajęty prawie przez samych Polaków, wszyscy oczywiście jadą bezwizowo na European Games do Mińska   Czekając „zwiedzamy” zamek w Nowogródku: I decydujemy, że niezbyt nam zależy na bliższym poznaniu  Apex śpieszy się już do domu i kończy dziś zabawę z Białorusią. Czekamy, i czekamy na Chemiczne towarzystwo, w końcu odpalamy Messengera, a tam wiadomość, że znajdziemy się później na tracku, bo Olek jeszcze się suszy. A dokładniej rogal Olka, który był tak wodoodporny, że nie chciał tej wody ze środka wypuścić  No to jedziemy sami. Punkt nr 1 to dom rodzinny Adasia M. Podobnie jak dom Kościuszki, bardzo zadbany i czyściutki. Leżąca Grażyna nie wiem, czy wiecie, ale to imię wymyślił Mickiewicz właśnie): W domu rodzinnym Mickiewicza muzeum i mnóstwo pamiątek, wejście płatne symbolicznie. Chłopakom się bardzo podobało: Po muzeum żegnamy się z Apexem (fajnie się z Tobą jeździło, tylko krótko  ) no i mamy pięć ostatnich Murzynków. W dodatku w dwóch podgrupach  Na parking muzealny zajeżdża motocyklista na kartuskich blachach i zaraz po „cześć” słyszę: „a nie masz za mało luftu w przednim kole?” Ano mam  Kolega oferuje kompesorek, bo na wierzchu (to BMW z kuframi, więc nie mógłby nie mieć), nasz schowany głęboko pod sakwami i można ruszać dalej. A Chemików nadal nie widać… Trudno, jedziemy sami  Kolejny track ma 90 km i wiedzie nas do kolejnego domu rodzinnego, tym razem Niemena. Jest sporo lasu, a w nim nawet ciut błota. Fajnie się jedzie, ale Raf o mało co miałby bardzo bliskie spotkanie z Dacią, która z środku lasu z impetem wjechała z bocznej dróżki na naszą. Pewnie się nas nie spodziewali  Po lesie ciut kluczymy, bo objeżdżamy najbardziej błotnisty kawałek i jedziemy chwilę na azymut. Piękna łąka przy prawie bezludnej wsi: Ale jest stadko kóz, więc pewnie ludzie też: Jest ciut asfaltu: A dalej droga wiedzie polami, szutrami i cmentarzami też  Cmentarz po lewej: cmentarz po prawej: Zatrzymując się przy tym, podzielonym cmentarzu sprawdzam, co mi tak przeszkadza zmieniać biegi. No i już wiem, naderwał się kawałek buta. No nic, będzie bardziej rejli: Dojeżdżamy do Wasyliszek i od razu wiemy, gdzie ten dom Niemena – stoi z dziesięć motocykli. Raf: „Ja gdzieś już widziałem tę Afrę” Wchodzimy do środka, gdzie przewodnik snuje już opowieść o dzieciństwie pieśniarza i słyszymy: „Cześć Jagna, cześć Raf” Świat jest malutki  [cdn] 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  23.07.2019, 22:13 | #177 | 
|  |   
			
			(Widzę, że czas kończyć opowieść, bo zainteresowanie jest odwrotnie proporcjonalne do ilości zagubionych murzynków   ) Na kogo z forum FAT można wpaść na Białorusi, jak nie A'Tomka, znanego ze swych wschodnich opowiadań! Usiłuję sobie przypomnieć, gdzie miałam okazję go poznać (oprócz forumowych relacji rzecz jasna) - słynne podlaskie wesele Ivi i Szymona, gdzie zawitaliśmy wesołą ekipą jadąc do Murmańska  Tak dla wspominki jak dwóch pieronów, jedyn gizd i dwie frele do Murmańska pojechali i wrócili: Wesele to jest tak słynne, że jeszcze raz będzie tu wspomniane  Domek rodziny Wydrzyckich jest nader skromny: Pan przewodnik piękną mieszanką polsko-białoruską ciekawie opowiada o życiu Niemena, w szczególności tej białoruskiej części  Ale największą atrakcją i tak był występ rodziny A'Tomka, która zagrała i zaśpiewała, oczywiście Niemena!  Nawet filmik nagrałam, tylko bez dźwięku  Posłuchaliśmy jeszcze z ust A'Tomka opowieści o ciekawej historii tamtejszego kościoła i pościeranych napisów jego fundatorów: Wśród ekipy A'Tomka byli prawdziwi mordercy: Trochę rozmów i ploteczek forumowych w cieniu kościoła: i chłodzie studziennej wody: Piękne są takie spotkania, a wiedza A'Tomka o tym kraju niezmierzona  Oby znów udało się kiedyś spotkać na drodze! Ale na razie jedziemy dalej. Tuż za Niemenową wsią mały bród, taki po prostu do przejechania, nawet się nie zatrzymaliśmy, więc posiłkuję się fotą Chemika: Szutrami i ścieżkami gładkimi jak stół (jak oni to robią  Dlaczego prawie nie ma tam tarki  ): (Ciągle się też dziwimy, dlaczego nie doganiają nas Chemiki) Docieramy do Szczuczyna, gdzie szukamy knajpy. Obowiązkowy pomnik wojenny: Szukając knajpy stosujemy sposób peruwiański, czyli najpierw znajdujemy dworzec. W Szczuczynie akurat autobusowy, ale knajpa była. Szaszłyki i ryba smażona, jedno i drugie z mikrofalówki  Kolejny punkt programu to poszukiwania bankomatu w mieście. W sumie znaleźliśmy trzy, ale 2 nie chciały współpracować z naszymi kartami, a przy trzecim musiała pomóc nam pewna Szczuczynianka. Patrzymy w niebo, a tam kroi się powtórka z dnia wczorajszego, czyli nadciąga ogromna, czarna chmura... [cdn] 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 23.07.2019 o 23:01 | 
|   |   | 
|  23.07.2019, 22:19 | #178 | 
|  |   
			
			Coś fot nie widno    
				__________________ 'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa | 
|   |   | 
|  23.07.2019, 22:25 | #179 | 
|  |   
			
			Sprawdzam na wszystkich możliwych urządzeniach i wszędzie widzę.
		 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  23.07.2019, 22:47 | #180 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2011 Miasto: Kiełczygłów 
					Posty: 2,070
				 Motocykl: RD07a Przebieg: 00000   Online: 4 miesiące 1 tydzień 2 dni 4 godz 1 min 25 s |   
			
			Wszystko pięknie widać   Przynajmniej używając opery. | 
|   |   | 
|  | 
| Tags | 
| białoruś , zaginione murzyniątka | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| Islandia czerwiec 2019 - 1 max 2 osoby | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 29.07.2019 13:18 | 
| Rusz Pan Dupę - TET LITWA - czerwiec 2019 | Ciaho | Trochę dalej | 9 | 12.07.2019 10:14 | 
| [RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii | sowizdrzal | Trochę dalej | 21 | 05.08.2013 11:43 |