|
![]() |
#1 |
![]() |
![]()
Dzięki Gawron.
Płyniemy... No płyniemy... nic się nie dzieje, dłużyzna. Taaaaaa.... Przed wyjazdem starałem sie zrobić jakąś trasę /kurde trasa na wodzie?/ i wyklikałem jak powinniśmy płynąć. Wydawało mi się to zabiegiem mocno na wyrost ale była to chyba jedna z lepszych rzeczy jakie mogłem zrobić. Nawigowanie na wodzie gdzie nie ma brzegu jest oczywiście karkołomne, ale nawigowanie na archipelagu gdzie każda wysepka wygląda w zasadzie tak samo lesistokrzaczaście jest bez GPS naprawdę trudne. Kiedy sie patrzy na mapę ![]() to wszystko wydaje się względnie proste ale są miejsca gdzie nie ma żadnego punktu odniesienia bo płynie się na ścianę lasu - tylko ta ściana lasu to jest kilka wysp na tle większego lasu. Między które wpłynąć aby było dobrze? Wstępny plan zakłada dopłynięcie na 'głowę konika' w górnym prawym rogu mapy. Gdyby nie GPS nie udałoby się to przed zmrokiem na bank. Tak więc przesuwamy się wśród tej zieleni i dyskretnego plusku. Co godzinę przepłynie jakaś łódka, czasami jakaś chatka. ZERO ludzi. Nikogutko jak to mawia moja Mama ![]() Oczywiście japy mamy szeroko rozdziawione bo jest niewypowiedzianie pięknie. Jest cicho, jesteśmy sami na wodzie, nie ma komarów nosz /sorry/ kur.wa poezja taka. No po to tu przyjechaliśmy z powodu mojego marzenia. Ech... W zasadzie po pierwszej godzinie zachwytu głośnego przechodzimy w zachwyt cichy, niemy. Po prostu płyniemy. Gdyby nie fakt, że zbliża się już 18 to byłby postój na ryby itd... a tak siedzimy w naszych Neptunach i suniemy po wyznaczonej trasie. Piękne jest to kiedy faktycznie płynie się na taką wzmiankowaną ścianę lasu i nagle widać jak się rozstępuje jak Sezam i odsłania za nią przestrzeń. A to kolejna zatoka, a to trochę otwartego jeziora widać. Trasę wymyśliłem tak aby najpierw oswoić się z kajakami, jeziorem i w razie problemów mieć blisko do brzegu a dopiero potem wypłynąć na otwartą wodę. Na szczęście nie musieliśmy korzystać z dostępności lądu po drodze, ale fakt, że był blisko na pewno pomógł nam psychologicznie... Kończą się wysepki, przepływamy jeszcze tylko znowu przez główny szlak wodny, znowu jakaś zatoka i powoli otwiera się przed nami Saimaa. ![]() Zanim zabiorę Was na otwartą wodę jeszcze tylko słowo o naszych współtowarzyszach na wodzie: łodzi na szlakach wodnych jest dużo. Nikt w zasadzie nie pływa po archipelagu bo i po co... Są różne pływadła: od małych łódek wędkarskich, do weekendowych łodzi motorowych na 5-6 osób, trochę hausbootów, po szybkie sportowe łodzie zapierdzielające w ślizgu przy wtórze oktetu wolnych wydechów... Ooooooooj tak. Dźwięki piękne czasami były. Natomiast co miały wspólnego? KAŻDA z nich zwalniała do prędkości poniżej tworzenia fali, machali do nas, coś tam gadali... Kultura po prostu... A może wcale nie chodzi o kulturę tylko o fakt przejmowania się drugim człowiekiem. O to aby nie przeszkadzać? O tym będzie jeszcze dalej. To niesamowite wrażenie kiedy opuszcza się taką bliską zalesioną okolicę i w zasadzie wypływasz na wodę gdzie nie widać już drugiego brzegu... Jeszcze przez kwadrans, pół godziny możesz się odwrócić i z tęsknotą opartą na strachu przed nieznanym spojrzeć przez ramię na to skąd wypłynąłeś ale już potem musisz przeć na wiosła, opierać się wiatrowi, falom i trzymać kurs. Zaczyna się ściemniać, woda pozbawiona rozigranych promieni słońca robi się ciemna, złowroga no i jak to na otwartym, dużym jeziorze faluje. Wiem, że kajaki nie rozpadną się, ale niektóre fale rozbijają się na dziobie przy radosnym trzeszczeniu czterdziestoletnich, jesionowych szkieletów. No nic ![]() Juz po godzinie zaczynamy widzieć maszt BTS niepodal miejsca do którego mamy dopłynąć - to dobra wiadomość bo będzie zasięg i będzie można dać znać do domu, że dotarliśmy. Otwarte wody Saimaa dają się nam we znaki wysysając z nas ostatnie siły. Jesteśmy po podróży, słabo jedliśmy dzisiaj i wczoraj, zmęczeni i nie ma mowy o tym aby usiąść, zapalić, czy się zdrzemnąć. Trzeba płynąć. Zaczyna wiać i im bliżej brzegu fala robi się coraz większa. Godzinę przed zmrokiem dobijamy do naszego azylu, który znałem tylko z koordynatów GPS i kilku zdjęć znalezionych na Google. ![]() ![]() W każdym razie jesteśmy na miejscu. Zmarznięci już trochę szybko wyciągamy kajaki na brzeg, mandżur ładujemy do chaty, która przez następnych kilka dni będzie naszą ostoją. Odpalamy Szmiela i Tupkowego chinczyka i szybko gotujemy wrzątek, żeby zjeść coś na ciepło. Woda się gotuje a my, przy świetle czołówek robimy szybką inwentaryzację miejsca, które przez następne trzy dni będzie należeć wyłącznie do nas ![]() Zabrałem piłę, siekierę, a tu... Na miejscu jest drewutnia pełna drewna, dwie piły, siekiera i łupak. Do tego kozioł, żeby nie piłować na glebie... Dwie toalety kompostujące /o szoku z nimi to jeszcze będzie/ bez jakiegokolwiek smrodku - czyściutkie aż miło, stolik, ławki... Przypominam - za darmo, pośrodku niczego, bez śmieci, bez zniszczeń, bez napisów 'ŚląskPany'. Japierdolę... łapiemy się za głowy jak to w ogóle możliwe. Mamy jakieś browary i coś mocniejszego ale dzisiaj już nikt nie myśli o tego rodzaju rozrywkach. Prognozy wyglądają dobrze więc usuwając mrowie szyszek walimy się na ziemi i zasypiamy jak dwa głazy narzutowe jakoś krótko przed północą z poczuciem dobrze wykonanej roboty. Saimaa kołysze nas do snu falami rozbijającymi się o piaszczysty brzeg zaledwie 10m od naszych legowisk. ![]() cdn
__________________
'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Finlandia - poszukiwany "Czarnuch" | Azja | Przygotowania do wyjazdów | 0 | 21.05.2016 16:02 |
ROMUNIA lub FINLANDIA NORWEGIA lub ALPY | Zervos | Umawianie i propozycje wyjazdów | 8 | 25.02.2016 05:55 |
finlandia ten weekend wyjazd 13.07 | ostach | Umawianie i propozycje wyjazdów | 0 | 11.07.2013 07:53 |