Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03.08.2018, 11:42   #1
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,565
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 7 min 19 s
Domyślnie

Po zaliczeniu Strečna pokulałem się dalej w kierunku zachodnim już w pełnym upale. Wioski i miasteczka przesuwały się w tył, w okolicy Žiliny widziałem jakiś XVII wieczny zamek, ale nie zwalił mnie z nóg, więc nie traciłem na niego czasu.

W pewnym momencie na jednym z mijanych wzgórz zauważyłem ruiny wznoszące się ponad linię lasu. Był to XIII wieczny zamek Lietava – przez chwilę zastanawiałem się czy do niego nie podejść, ale upał i konieczność co najmniej godzinnego zasuwania z buta pod górę, a potem w odwrotnym kierunku wydawały się mocno średnim pomysłem. Już to parę razy przerabiałem w poprzednich dniach i jako istota rozumna postanowiłem wyciągnąć wnioski i nie popełniać tych samych błędów. Zostanie na przyszłość, o innej porze roku i w innych okolicznościach przyrody.


10. Hrad Lietava.JPG
Lietava

11. Hrad Lietava.JPG
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.08.2018, 11:48   #2
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,565
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 7 min 19 s
Domyślnie

A kolejny postój to był już zamek przez duże „Z”.
Bojnice, jeden z najbardziej znanych słowackich zamków. Kawał budowli i historii, widać go już z bardzo daleka jak dominuje nad leżącym poniżej miasteczkiem.
W formie drewnianej istniał już w 1113 roku, potem stopniowo przebudowywany i rozbudowywany w formie kamiennej, po II wojnie światowej przeszedł na własność państwa (konfiskata – odebrano go znanemu producentowi butów Bata), w 1950 roku uległ pożarowi, odbudowany i odnowiony został przekształcony na muzeum. Wygląda jak żywcem przeniesiony z nad Loary, często obecnie „gra” w filmach historycznych.


12. Bojnice.JPG
Bojnice - widok z otaczającego parku

13. Bojnice.JPG
Detal zamku głównego

14. Bojnice.JPG


15. Bojnice.JPG
Bojnice - Słowacja, czy Dolina Loary..?

16 Bojnice.JPG
Było cholernie gorąco, więc machnąłem ręką i zostawiłem bagaż, kurtkę i kask na motocyklu w miasteczku. Wiara w uczciwość człowieka słowackiego kolejny raz się opłaciła
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.08.2018, 13:01   #3
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,565
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 7 min 19 s
Domyślnie

Po opuszczeniu Bojnic było trochę pod górkę – uparłem się, żeby zobaczyć zamek Uhrovec, na papierowej mapie jego sylwetka była narysowana na pagórku przy głównej drodze, więc wbiłem w GPS nazwę wioski, w której miał się znajdować i jazda przed siebie.
Zbliżając się do celu wypatrywałem charakterystycznej budowli, bo zamki mają to do siebie, że wznosiło się je zazwyczaj na wzgórzach, żeby wróg miał pod górkę, więc najczęściej widać je z daleka. A tu nic – GPS mówi, że dojechałem do celu i dupa. Pomyślałem, że pewnie wystąpiła jakaś mała niedokładność mapy, na pewno wystarczy zatoczyć krąg po okolicy i się zameczek sam znajdzie. W końcu wielką kupę gruzu z wieżami i murami nie tak łatwo schować. Kręciłem się i kręciłem i oprócz zawrotów głowy niczego nie znalazłem.
Trzeba było zatem ugryźć problem z innej strony: rozejrzawszy się po okolicy zobaczyłem, że na prawo wznosi się spora góra, znacznie przerastająca wszystkie inne. Logicznie rozumując doszedłem do wniosku, że gdy wyjadę na jej szczyt, na pewno ogarnę wzrokiem szmat ziemi i zamek się w mig znajdzie.
Pokrzepiony rzutkością swego umysłu i lotnością myśli w upalny dzień, ruszyłem pod górę. Chwilę się jechało, bo ta górka to nie przelewki. Giewont to wprawdzie nie był, ani inne Rysy, ale całkiem spore. Na szczycie minąłem betonowy pomnik jakiegoś-tam czynu zbrojnego, znalazłem punkt widokowy, patrzę z optymizmem i … ano znowu dupa. Niczego choćby z grubsza przypominającego warownię nie ma.
Bliski zwątpienia, ogarnąłem się i zawziąłem – nie odpuszczę psubratowi!

Zjechałem do przeciwległej doliny, patrzę w prawo, w lewo i dalej nic. Uruchomiłem więc znowu szare komórki i wykoncypowałem, że tam gdzie zamek, tam zwykle jest jakieś podzamcze. Na tyle posiadłem już język bratniego narodu Słowacji, że wpisałem w GPS „uhrovske podhradie”. I bingo! Pożyteczne ustrojstwo zaszuściło i powiedziało, że za ok. 10 km takie cósik znajdę. A nawet uprzejmie wskazało drogę. No to jedziemy.

Dojechałem szybko do Podhradia, przejechałem, krajobraz i owszem ładny, górki i lasy okazałe, przyroda w rozkwicie, ale zamku ni huhu. Na usta zaczęły mi się cisnąć słowa, za które można w szybkim trybie dostać bana (ale ban mi niepotrzebny, więc nie zacytuję), gdy nagle na płotku z lewej zauważyłem małą, drewnianą strzałkę, na której ktoś wyrzezał kozikiem cudownie słowo: „Hrad”.

No to jesteśmy w domu. Dzida i przed siebie. Dolinka zaczęła się zwężać, jakaś wioska, domy się skończyły i nagle potok z mostkiem. A na mostku metalowe słupki, zakaz wjazdu i piesza leśna ścieżka. Obok tablica informacyjna (o zamku) i strzałki wskazujące drogę do tegoż.

Stanąłem bezradnie, bo nie planowałem wędrówki pieszej na sporą górę w żarze popołudniowego słońca…. Czy po to się tyle nabiedziłem i tyle czasu zmarnowałem, żeby teraz odjechać z podkulonym ogonem?

Gdy tak sobie stałem, z lasu wyszli jacyś ludzie, podeszli do zaparkowanego samochodu i odjechali. Po kilku minutach pojawiły się kolejne twarze, tym razem dwie kobitki, którym całkiem dobrze patrzyło z oczu. Uśmiechnęły się do mnie, więc ośmielony zagadałem wskazując kierunek z którego nadeszły i zapytałem czy do zamku to aby tam?

Tak jest, odpowiedziały.

A długo się idzie? – chciałem wiedzieć.

Godzinę, powiedziała jedna.

Eee, trochę dłużej – powiedziała druga patrząc na moje buciory, motocyklowe gacie i kurtkę.

A na moto…eeee, dałoby się? – zapytałem w skrajnej desperacji.

Chyba tak… - powiedziały niepewnie.

A policja..?

Nie, dzisiaj święto, wolne, policji tu nie ma – uśmiechnęły się puszczając oko.

W tym momencie miałem ochotę je uściskać. Jeśli tak, to raz się żyje – zrobimy sobie offik. Nie wierzę, żeby w ojczyźnie Stefana Svitko ktokolwiek mógł mieć mi za złe, że sobie śmignąłem motocyklem po krzakach.

Pomachałem miłym paniom na do widzenia, odpaliłem Afrę, gaz, do potoku, na drugi brzeg i hajda pod górę. Było zajebiście – długi, trawersujący szutrowo kamienisty podjazd, nachylony w jedną stronę, więc trzeba było uważać, żeby się nie zsunąć między drzewa, pod koniec mocno stromy i kamienisty – miodzio. Gdy dotarłem pod most zamkowy, biwakowali tam jacyś turyści, ale tylko się uśmiechnęli, pomachali, pokazali kciuki w górę i ogólnie byli bardzo życzliwi.

Uhrovec to bardzo efektowna ruina, obecnie w renowacji. Pięknie położony, pochodzi z połowy XIII wieku, był w rękach najpotężniejszego tamtejszego możnowładcy, Mateusza Czaka, po którego śmierci przeszedł w ręce królewskie. W swojej dalszej historii często przechodził z rąk do rąk, od XVIII wieku niezamieszkany, powoli sobie niszczał.


17. Hrad Uhrovec.JPG
Wreszcie jest! Parking przy moście nad fosą.

18. Hrad Uhrovec.JPG
To był fajny podjazd.

19. Hrad Uhrovec.JPG
Nagroda za wytrwałość.

20. Hrad Uhrovec.JPG
Widok z zamku na okolicę. A potem jazda w dół, równie przyjemna co pod górę. I dalej w drogę..
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.08.2018, 14:46   #4
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,565
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 7 min 19 s
Domyślnie

Po odhaczeniu Uhrovca miałem jeszcze jeden ambitny cel do zrealizowania – zamek Beckov. Znałem go ze zdjęć i zawsze chciałem zobaczyć.

Wzmiankowany już w XII wieku, jest położony na ok. 70 metrowej wapiennej skale. W 1241 r. skutecznie oparł się najazdowi Mongołów. Pod koniec XIII wieku został rezydencją magnata Mateusza Czaka, do którego należało wiele innych zamków w okolicy.
W XIV trafił do rąk rodziny królewskiej, a pod koniec tego stulecia kolejny właściciel (Ścibor ze Ściborzyc) przebudował go na modłę gotycką. W 1530 roku Beckov okazał się zbyt twardym orzechem do zgryzienia dla armii osmańskiej, a w 1599 nie uległ Tatarom, którzy połamali sobie na nim zęby.

W XVII wieku powoli pustoszał i zaczął podupadać. W 1970 roku uznany za Narodowy Zabytek Kultury został poddany pracom konserwatorskim, a w latach 90-tych udostępniono go turystom.

Niestety w moje ambitne plany wmieszała się pogoda – w drodze do Beckova niebo nagle zasnuło się chmurami, na głowę spadła mi ulewa, przechodząc w jednostajny, mocny deszcz trwający aż do późnych godzin nocnych. Niby miałem coś przeciwdeszczowego, ale zanim zdążyłem się zatrzymać pod jakąś przydrożną wiatą, byłem już cały przemoczony, więc nie było sensu zakładać. W tej sytuacji przystanąłem tylko pod zamkowym wzgórzem, żeby zrobić szybkie zdjęcie, potem kolejne z innej strony i ruszyłem zastanawiając się gdzie by tu się zamelinować na noc.
O zmierzchu przejechałem przez Trencin, robiąc niemal z siodła parę zdjęć zamku górującego nad miastem (jako, że zwiedzałem go dokładnie kilkanaście lat wcześniej niespecjalnie żałowałem zaistniałych okoliczności).

Zapadł zmrok, deszcz jak lał, tak lał, a noclegu ani widu. Wyskoczyłem więc na autostradę i postanowiłem wrócić do Martina, bo widziałem tam przy wjeździe do miasta knajpę z pensjonatem i motocyklem na dachu, oraz tabliczką, że jest to miejsce przyjazne motocyklistom. Gdy po ok. 1,5 godzinie zajechałem pod same drzwi i stanąłem w progu, a dookoła mnie zaczęła się tworzyć kałuża, przekonałem się, że i owszem, ale nie wszystkim. Chłopakom w skórzanych kamizelkach z frędzlami i klubowymi bazgrołami na plecach, jeżdżącym na błyszczących od chromu harleyach – tak i to bardzo, ale przemoczonym włóczykijom na (o zgrozo) produktach japońskiego przemysłu motoryzacyjnego – zdecydowanie nie.
Zapytałem o nocleg, na co wyfiokowana lafirynda za ladą wydęła pogardliwie spęczniałe od botoksu usta i poinformowała mnie, że coś się może znajdzie, ale tylko za 120 ojrasów za jedną noc. Bez śniadania rzecz jasna.

Nie pozostało nic innego jak odwrócić się na pięcie i wyjść życząc jej pod nosem, żeby te 120 jurków sobie wsadziła w wiadome miejsce.

Na szczęście kilka kilometrów dalej przy drodze czekał na mnie zajazd, w którym spędziłem poprzednią noc. Tam nie robiono problemów, znalazł się pokój za 20 € ze śniadankiem, a zatem pozostało mi tylko zrzucić z siebie i rozwiesić mokre ciuchy, a do butów włożyć suszarki made in CCCP. I w klapkach pójść na smażony serek z frytami i browarem Krusovice, a potem spokojnie kontynuować uzupełnianie utraconych w ciągu upalnego dnia substancji mineralnych w pokojowym zaciszu.


21. Beckov.JPG
Wjazd do Beckova

22. Beckov.JPG
Pod zamkową skałą

23. Beckov.JPG
Beckov z drugiej strony

24. Trencin.JPG
Trencin

25. Trencin.JPG
I jeszcze raz Trencin

26. Martin.JPG
Wreszcie sucho

27. Martin.JPG
Kolacja mistrzów
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.08.2018, 14:58   #5
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,565
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 7 min 19 s
Domyślnie

Wszystko, co fajne się szybko kończy. Kolejny dzień to już tylko jazda do granicy w Chyżnem i stamtąd do Krakowa. Pogoda się ustaliła na najbliższe dni, czyli mocne zachmurzenie i krótkie deszcze co kilka minut. Przed granicą nie mogłem sobie odmówić rzucenia okiem na Orawski Zamek – tak dla porządku, bo podobnie jak Trencin zwiedzałem go w przeszłości.


1. Oravsky Hrad.JPG
Orawski Zamek

2. Oravsky Hrad.JPG
Orawski Zamek z okolicznego pola, na którym tubylcza ludność wypasa rogaciznę


Nie robiłem żadnych podsumowań, ani statystyk odnośnie dystansów, spalania, kosztów bo i po co? To był krótki wyskok za miedzę, za wszystko płaciłem plastikiem i starałem się, żeby było budżetowo. I się udało, było jak miało być. Z wypadu byłem i jestem zadowolony, na pewno tam wrócę zaliczyć pozostałe zamki i stare miasteczka, bo lubię takie klimaty, a na Słowacji ich nie brakuje. A potem co? Ano pewnie Czechy, a po nich Austria. I inne miejscówy.
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 03.08.2018, 15:19   #6
jochen
Kierowca bombowca
 
jochen's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Kraków
Posty: 2,565
Motocykl: RD07a
jochen jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 7 min 19 s
Domyślnie

Epilog

Dobre historie nie kończą się z chwilą postawienia ostatniej kropki, lecz żyją dalej. Nie wiem, czy to była dobra historia, nie mnie to oceniać. Jednak z pewnością nie zakończyła się ona w momencie gdy zaparkowałem w garażu.
Na początku trochę miejsca poświęciłem sprzeczkom i niesnaskom wśród M&Msów.
Mauro z Mrówką byli bliscy powiedzenia sobie hasta la vista! i rozjechania w przeciwne strony w akompaniamencie trzaskających drzwi busa. Na szczęście tak się nie stało i wiatr im wywiał bezsensowne pomysły z głów.
Z Rumunii dostałem parę fotek zadowolonej z siebie pary, potem informację, że szczęśliwie wrócili do domów. A niedługo potem…. Dowód na to, że sierpniowa sprzeczka to był tylko malutki, nieistotny pryszcz..


Ring.jpg
Pierścień władzy..


palec.jpg
Władca, a raczej władczyni pierścienia...


A zatem kiedyś w czasoprzestrzeni zapewne czeka nas afrykańskie weselisko. I to będzie prawdziwy finał tej opowiastki.

No i to by było na tyle.
__________________
AT RD07A, '98, HRC
jochen jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Krótki skok na TET rumuński. madafakinges Trochę dalej 99 13.04.2023 16:07
Kamyk z Bartangu, czyli Tian-Szań & Pamir solo. 7-20.VII 2017 bukowski Trochę dalej 185 09.03.2019 21:03
Baby na Motóry 2017, czyli VI zlot czarownic zaczekaj Lejdis 7 01.07.2017 23:02
Hiszpańska Słowacja, czyli Wypad na Czarny Ląd - Maroko [Kwiecień 2010] podos Trochę dalej 313 29.08.2011 15:55


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:57.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.