Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28.05.2017, 06:38   #1
pete17
 
pete17's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2016
Miasto: Pabianice
Posty: 39
Motocykl: nie mam AT jeszcze
pete17 jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 5 godz 30 min 7 s
Domyślnie

Noooo pikna ta Romania
pete17 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 28.05.2017, 11:43   #2
mirkoslawski
 
mirkoslawski's Avatar


Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Kielce
Posty: 1,655
Motocykl: Dziczyzna
Przebieg: ustalam
mirkoslawski jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 3 dni 14 godz 34 min 27 s
Domyślnie

Dzień 4. Pierwszy kryzys.

Budzimy się u Konstantina a właściwie wstajemy z "łoża", bo trudno było nam zasnąć, około 7.30. Krzątamy się, robię kawę (bo nie mamy nic na śniadanie), zbieramy rzeczy i decydujemy się dać po 20 lei (o ile dobrze pamiętam) za nocleg.
Spakowani decydujemy się jechać do Borsy na stację zatankować i poszukać warsztatu - ja muszę zespawać stopkę boczną bo jazda bez możliwości odstawienia motocykla mało mi się uśmiecha...
jedziemy w dół - piękny początek (choć jedziemy tą samą drogą), piękne widoki - ech
Dojeżdżamy do stacji - Mateusz wykonuje telefony a ja zaczepiam gościa w Nissanie Patrolu i pytam, gdzie znajdę jakiś warsztat pokazując ułamaną "kosę". Ten mówi "Łan minet, faloł me" hmm - z jedenj strony super - z drugiej w Nissanie jest ich dwóch, wielkich łysych Rumunów...jadę - wołam Mateusza ale on gada przez telefon i widzę, że mu się nie spieszy więc jadę sam z duszą na ramieniu. Przebijamy się w kierunku Borsy, potem przez całe miasto (korki niemiłosierne) a ja mam w głowie różne myśli - gdzie ja właściwie jadę? Qrwa - to dwóch wielkich karków w Nissanie Patrolu z Wielkiej Brytanii i powoli wyjeżdżamy z miasta...
Nagle zatrzymujemy się przed domem, jeden z "karków" wysiada, idzie do "garażu" i wychodzi z jakimś gościem, po czym żegna się ze mną mówiąc "good lak" niskim głosem i jedzie! Ja w szoku - idę a właściwie jadę do "garażu" za kolegom "karka" ale garaż okazuje się profesjonalnym warsztatem ślusarskim! Tokarki, frezarki, porządek jak w niejednym szpitalu! Goście DOTACZAJĄ na wymiar tuleje, szlifują, mierzą - po około 1h zrobione z dokładnością aptekarską! Pytam "Ile" - gość macha ramionami, pytam więc "50 Lay" - gość mało mi się na szyję z radości nie rzuca
Pękł stereotyp, który miałem o Rumunach i Rumunii - to kraj pełen życzliwych ludzi! Dane nam będzie jeszcze jej zaznać i to już niedługo!
Coś też zaczyna dziać się pomiędzy mną a Mateuszem - lekko mnie zirytowało, że puścił mnie samego, nawet nie próbując zatrzymać, nie mówię o jechanieu ze mną...inaczej miałem i mam zdefiniowane "wspólne podróżowanie" ale pewnie i Mateusz ma swój punkt widzenia i miał pewnie swoje ważne powody aby ze mną nie jechać.
Ok - wracam na stację i dostaję lekką burę, że długo mnie nie było...przełykam to, co chcę powiedzieć i nie chcąc konfliktów zamykam temat - jedziemy dalej.
Plan jest taki - jedziemy w kierunku wybrzeża i później Bułgarii (kolejny plan i kolejny napisany "na plaży, piaszczystej plaży").
jedziemy asfaltem - 30 km horroru! Qrwa - każdy samochód chciał nas zabić - jazda na zderzaku, wyprzedzanie na 4, wyprzedzanie w odległości żyletki to norma! Po 30 km postanawiam uciekać z tej drogi do piekła i skręcam w pierwszą boczną - uff, od razu ulga. Zatrzymujemy się na polnej drodze - Mateusz sprawdza moto, bo "coś mu skrzypi". SPrawdzamy koło a tam luz jak w gaciach XXXL na ascetyku! Jestem lekko zirytowany bo takie rzeczy robi się przed wyprawą, szykując moto...jesteśmy w doopie -bez łożysk, bez wymiarów, bez pomysłu...ok - zbieramy się w sobie i szybkie "planowanie" - tu WIELKIE dzięki dla Wojtekk za pomoc zdalną z szukaniem wymiarów łożysk!
Jedziemy do miasta jakiegoś - Cluj-Napoca, wielkie miasto, KOROKI, UPAŁ, TŁUM. Tak je zapamiętam. Jedziemy na stację, szukamy jakiegoś serwisu/sklepu motocyklowego - generalnie lipa. Pracownik stacji gdzieś dzwoni i mamy czekać na przyjazd gościa, który ma pomóc - jest nadzieja! Czekamy około 30 minut - przyjeżdża rozklekotanym samochodem (słaby początek jak na mechanika) i daje namiar na "serwis". Jedziemy - jest około 17.40 - gość w "serwisie" mówi, że "dzisiaj nie - jutro".
No ok - łożyska wydają się ogarnięte ale my nie mamy gdzie spać...w tym mieście same hotele, do których raczej nas nie wpuszczą a Mateusz ma koło, które zaczyna się kręcić w trajektorii 8...
Kręcimy się na oślep i naszym oczom na parkingu ukazuje się Trampek i KTM 990 - podjeżdżamy, zagajamy! I to jest to - FANTASTYCZNI ludzie pomagają w parę sposobów:
- szukają dla nas miejscówki na spanie, jadąc z nami 30 km poza miasto (miejscówka na dziko ale FANTASTYCZNA!)
- mówią, że "serwis", w którym mamy naprawiać moto - stanowczo NIE
- dają adres sklepów z łożyskami!

Po raz kolejny Rumunii pokazują swoją życzliwość i bezinteresowność!

Jedziemy na miejscówkę do spania - jest super ale późno - my nie mamy prowiantu za wiele, namioty nie rozbite a robi się noc...
Mateusz nalega, abym pojechał po piwo - nie bardzo mi się to uśmiecha, biorąc pod uwagę brak obozowiska i to, że blisko sklepu nie widziałem...
Jadę jednak, wq...ny, z naszymi nowymi przyjaciółmi, którzy prowadzą mnie do najbliższego sklepu...23 km od obozowiska!!!! 50 km żeby kupić piwo - no jestem zły!!!
Po przyjeździe dodatkowo widzę, że namioty rozbite w niecce, na ścieżce wydeptanej przez zwierzęta i w taki sposób, że spałbym głową w dół...
Zdenerwowanie na maksa - szybko przestawiam namiot z niecki i szlaku dzikiej zwierzyny na wzniesienie, zapraszam Mateusza obok, coby bezpieczniej no i coby spiąć ze sobą motocykle. Mateusz się nie odzywa...
Ok - ja może fuknąłem na niego i całą tą sytuację ale powodów miałem dzisiejszego dnia sporo żeby się wq...ć. Dodatkowo myśl, że 2 dni w plecy i zamiast jechać, próbujemy usunąć "awarię"...życie.

Generalnie pierwszy kryzys w podróży, tzw. kryzys "4 dnia" - ten przetrwamy ale będą kolejne...czy i z nimi sobie poradzimy?

Przejechaliśmy 120 km + moje 50 po "piwo", w siodle około 5h (korki w mieście). Nocleg za free.

Moja "nowa" kosa!


Nasi nowi przyjaciele i okolica obozowiska



W drodze "po piwo"



Obozowisko


mirkoslawski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Prolog - "Życie to sztuka wyborów". mirkoslawski Trochę dalej 9 25.05.2017 22:09
"Helpfl Staf", czyli technologia rejli w służbie Lejdis ucek Lejdis 25 15.09.2010 20:52


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:42.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.