|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
26.02.2016
Pobudka wcześnie rano. Do południa zamierzamy „pojeździć” po Serengeti, a potem trzeba jechać w stronę północnej bramy, aby wyjechać przed 16:50 – bo wjazd mamy wykupiony na 24 h. Podczas śniadania pojawia się złodziej w obozie – pawianowi udało się ukraść cały worek z chlebem. ![]() ![]() Potem jazda do pobliskiego hmmm jak to nazwać… niby centrum, stacja benzynowa, siedziba rangersów… w każdym bądź razie mamy nadzieje załatać tam kapcia, którego złapaliśmy poprzedniego dnia. ![]() ![]() ![]() ![]() Rangersi właśnie znaleźli samotnego – podobno dwutygodniowego słonika więc go przygarnęli. Mówili, że dadzą radę go wykarmić. ![]() Serengeti to….morze sawanny (traw), gdzie trzeba się najeździć aby znaleźć zwierzęta ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Współpraca ma się dobrze – bąkojady wyjadające insekty żyrafie ![]() ![]() Ale zdarza się również utknąć w błotku ![]() ![]() ![]() Stada słoni były ogromne ![]() Nie można zapominać o zamykaniu okien ![]() Serengeti jest naprawdę ogromne. Z jego centralnego punktu do bramy wjazdowej jest ok. 4 godziny jazdy. Droga nie rozpieszcza. Mniej więcej połowa to tarka, po której naprawdę ciężko się jedzie. Do bramy docieramy o 16:30. Serengeti to….morze sawanny (traw), gdzie trzeba się sporo najeździć aby znaleźć zwierzęta. Każdy z nas spragniony był już asfaltu, na którym trochę można odetchnąć. Poza tym po dwóch dniach biwakowania pod namiotem, gdzie toalety i prysznice nie należały do luksusowych, chcieliśmy trochę doprowadzić się do porządku szczególnie, że temperatura i kurz dawały się nam mocno we znaki. Na nocleg docieramy nad jezioro Victorii do hotelu. ![]() ![]() 27.02.2016 Dzisiaj wjeżdżamy do Kenii. Granica jak to granica. W przeciwieństwie do Ugandy czy Rwandy trafiają się już „majfrendy” od których trzeba się oganiać ale na szczęście są mniej natarczywi niż w krajach arabskich. Po stronie kenijskiej, gość od spraw celnych sam nie wiedział jaki papier nam wypisać na samochody w rezultacie podbił tylko pieczątkę z datą na dokumencie jaki mieliśmy z granicy tanzańskiej i powiedział, że to wystarczy. Hmmm, dziwne….. ale to Afryka, człowiek już nie jedno widział tutaj czy na wschodzie w Azji. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Nocleg w kolejnym mieście nad jeziorem Victorii – Kisumo – z tego co się orientuje to chyba trzecie co wielkości miasto w Kenii. 28.02.2016 Jedziemy dalej – byle do Ugandy. O ile Tanzania kojarzyć się będzie z czającymi się w krzakach policjantami z radarami, o tyle Kenia to ….. progi zwalniające. No masakra… co zakręt, co mieścina – a w takiej mieścinie potrafi ich być sporo. Grupowo – po kilka, pojedynczo, niektóre wielkie, że mało terenówką człowiek się nie zawiesi, to znowu mikroskopijne. Ale mają jedną, wspólną cechę – wszystkie są niewidoczne, takie afrykańskie czary… jeśli nie jesteś czujny jak przysłowiowy grzechotnik to albo wylatujesz w powietrze wraz z samochodem albo urywasz zawieszenie. ![]() ![]() A tutaj przykład w ile osób można jeździć na motocyklu – made in china. Można zawieść w taki sposób dzieci do szkoły ? Można… ![]() Dojeżdżamy do granicy. Hmmm po stronie kenijskiej to taka „wschodnia” granica. Droga szutrowa, 5-cio kilometrowy sznur samochodów ciężarowych oczekujących na wjazd do terminalu. Droga wąska, gdy jadą samochody z przeciwka trzeba wykorzystywać rowy, lub pobliski nasyp… standard. ![]() Za to po wyjechaniu z części kenijskiej i po przekroczeniu granicznej rzeki…. inny świat. Ruch uporządkowany, asfalt, krawężniki, brak tego chaosu. Podjeżdżamy do budynku granicznego, w momencie gdy wysiadam z samochodu żołnierz witam mnie słowami „welcome home” – pewnie myślał że jestem rezydentem Ugandy bo samochody miały ugandyjskie numery rejestracyjne. Do odprawy, owszem, jest kolejka, ale jest jakaś uporządkowana, gość w okienku podbija pieczątki tak sprawnie…. Pracuje, a nie myśli o niczym. Na noc zatrzymujemy się w fajnym ośrodku – jakieś 10 km za granicą. ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2008
Posty: 539
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 3 godz 21 min 39 s
|
![]()
29.02.2016
Jedziemy do Sipi Falls. Celem są wodospady Sipi, ale ten rejon znany jest również z uprawy kawy. Na miejscu zatrzymujemy się na nocleg. ![]() Do wodospadów idziemy z lokalnym przewodnikiem, a potem na przydomowe pola gdzie uprawiana jest kawa. W Ugandzie oprócz dużych korporacji, które skupują i same uprawiają kawę na skalę przemysłową, propagowana jest uprawa âprzydomowaâ i sprzedaż indywidualna. Często można spotkać przy drodze osoby sprzedające kawę ziarnistą. Mieszkańcy są zachęcani do takiej formy zarobkowania. Dzięki temu w zasadzie nie spotyka się ludzi żebrzących. Nie tak jak w krajach arabskich czy zachodniej Afryce, gdzie co kawałek można spotkać się z natarczywością w proszeniu o datek â typu âgive me dirhamâ czy âgive me dolarâ. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Dziki bananowiec ![]() A teraz uprawa kawy Sadzonki są pozyskiwane z krzaka już rosnącej kawy. Przez rok sadzonka rośnie w tzw. szkółce. Potem jest przesadzana na pole. ![]() ![]() Potem sadzonka jest przesadzana na pole. To jest jeszcze zielona, nie dojrzała kawa ![]() Kawa dojrzała jest koloru czerwonego ![]() ![]() Oddziela się czerwoną łuskę. Pozostaje ziarno â koloru szarego w takiej delikatniej osłonce koloru żółtego. Coś takiego jak u nas zborze. Ziarna umieszcza się w drewnianym wiaderku i tłucze kijem. Ziarna są tak twarde, że nie pękają, a dzięki temu oddziela się łuski od nich łuski. ![]() ![]() Następnie oddziela się plewy od ziarna za pomocą âŚ.wiatru ![]() ![]() Same ziarna praży się â proszę zwrócić uwagę jak błyszczą się ziarna â a trzeba wiedzieć że nie używa się do tego żadnych chemikaliów czy olejów. Kawa autentycznie pachniała. Cały proces wykonywaliśmy sami przy wsparciu miejscowych. ![]() ![]() Kawa jest gotowa. Pakowana i sprzedawana. Przywiozłem jej âtrochęâ jest naprawdę pyszna. Dla znających się â to Arabica. Chcieliśmy na miejscu spróbować jak ta kawa smakuje. Należało ją więc âzmielićâ czyli ubić za pomocą drewnianego kija. Parzenie odbywa się na sposób âarabskiâ â tzn. gotuje się wodę w dużym garnku, następnie wsypuje kilka kubków kawy, gotuje z 2 min. a następnie nalewa do kubków przez sitko â i gotowe. ![]() 01.03.2016 Następnego dnia wracamy do Entebbe, przez Kampale â hehe⌠dla nie znających realiów i klimatów miast wschodnich czy afrykańskich to może być ciekawe przeżycie. Wieczorem oddanie samochodów, a w nocy samolot powrotny I to by był KONIEC. Ostatnio edytowane przez kajman : 09.05.2016 o 20:40 |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Trekking - Kilimandzaro, Tanzania czy Kenia | gzyra | Przygotowania do wyjazdów | 1 | 23.05.2013 16:14 |
Wokół Zalewu Sulejowskiego | Pils | Kwestie różne, ale podróżne. | 2 | 30.08.2011 10:43 |
Uganda-czyli impresje z afrykańskiego piekła | Dunia | Trochę dalej | 24 | 17.03.2011 11:39 |