|  | 
|  15.03.2013, 14:39 | #1 | 
|  |  Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] 
			
			Odcinek 1, czyli ciągnie Wilka do lasu Ostatni mój wyjazd należy zaliczyć do tych bardziej spontanicznych. Telefon od Sambora gdzieś w środku stycznia: Jagna, nie chciałybyście z Wilczycą dołączyć do ekipy marokańskiej? Pytanie retoryczne! Choć byłam tam w październiku, nadal mam niedosyt. Podjęcie decyzji zajęło krótką chwilę. Choć prawdopodobnie było to znacznie ułatwione Bliźniakową cytrynówką  W porównaniu do października tym razem kilka rzeczy jest bardziej skomplikowanych: Sambor musiał przyjechać po moje moto do Zielonej Góry, bo jak tu w śniegu jechać gdzieś dalej? Do tego jest przed sezonem i nie lata jeszcze samolot Wrocław – Malaga, musimy kombinować z przesiadkami. Na weekend przybywa niemiecka siła fachowa w postaci Fazika, robimy szybki acz skuteczny przegląd DR połączony z wymianą oleju. Opony muszą starczyć (Dunlop Sport kupione na poprzedni wyjazd), łańcuch też, w końcu ma dopiero 3 kkm. W niedzielę wieczór dojeżdża Iveco Team w składzie Sambor, Wilczyca, Maciek. Z powodu roztopów nie ma opcji podjechania pod dom, załadunek następuje przy głównej drodze, w świetle lamp mojego vw. Żegnam czule swoją DR… Trzyosobowe Iveco Team podąża zaśnieżoną Europą do Malagi. Lepsze sprzęty pochowane w busie, Suzuki x 5 na przyczepie, smagane śniegiem i wiatrem. I niestety narażone na sól drogową… Środa rano wsiadam w vw i ruszam na Wrocław. Auto na parking, ja na lotnisko. Rozglądam się za resztą ekipy – nie znam nikogo. Na szczęście zjawili się w motocyklowych ciuszkach. Ekipa dość zróżnicowania: trzech kumpli jeżdżących na co dzień HD: Waldek, Krzychu, Jasiu, samotny KTMiarz, czyli Janusz oraz GS-Brothers (a właściwie powinno chyba być GS-Brüder), czyli Adam i Sławek. Razem 10 osób. W tym 20% kobiet  W trakcie przesiadki w Liverpoolu następuje szybka integracja poparta kilkoma dzbankami brytyjskiego piwa. Wygląda na to, że się dogadamy  Wieczorem lądujemy w Maladze i kręcimy nosem na temperaturę, jest zaledwie +10. Na lotnisku czeka Sambor z Wilczycą, ładujemy się do busa i ruszamy w kierunku Gibraltaru, gdzie stoją nasze motki. Wieczorem część druga integracji, tym razem przy hiszpańskim czerwonym wytrawnym. Ponownie wygląda na to, że się dogadamy  cdn... 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez JARU : 15.03.2013 o 16:55 Powód: dodanie daty wyjazdu w tytule tematu | 
|   |   | 
|  15.03.2013, 16:37 | #2 | 
|  Zarejestrowany: Jul 2011 Miasto: Chwałowice/Wrocław 
					Posty: 463
				 Motocykl: RD07 Przebieg: 99 000   Online: 1 miesiąc 1 tydzień 23 godz 25 min 13 s |   
			
			Noooo   wreszcie się zaczyna !!! | 
|   |   | 
|  15.03.2013, 21:13 | #4 | |
|  |   
			
			
Wreszcie   ? Przecież dopiero wróciłam! A DR zjechała wczoraj... Cytat: 
   
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | |
|   |   | 
|  15.03.2013, 17:06 | #5 | 
|  Zarejestrowany: Nov 2010 Miasto: Rzeszów 
					Posty: 132
				 Motocykl: xt 600 tenere   Online: 1 dzień 21 godz 41 min 37 s |   
			
			Dawaj, dawaj Jagna. Jakieś foto    | 
|   |   | 
|  15.03.2013, 17:08 | #6 | 
|  Zarejestrowany: Oct 2008 Miasto: Bielsko - Biała 
					Posty: 1,364
				 Motocykl: dr650se Galeria: Zdjęcia   Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s |   
			
			Wilczyca jeszcze nie wróciła do domu, robi rundę honorową po Pl z tym cyrkiem na kółkach
		 
				__________________ ...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?" "Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem "Dlaczego więc się tak spieszysz?" Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi. | 
|   |   | 
|  15.03.2013, 17:28 | #8 | 
|  |   
			
			Odcinek 2, czyli nosił Wilk razy kilka, ponieśli i Wilka Rano wstaję z lekkim szumem w głowie (to z pewnością efekt nocnego spaceru nad szumiące morze, przecież po czerwonym wytrawnym nie szumi). Mamy kilka godzin na „wjeżdżenie” się, w końcu mamy koniec lutego i pewne zaległości  Ruszamy z Wilczycą w stronę morza. Najpierw robimy rzut oka na gibraltarską skałę: Gonią nas GS Brothers: Trzeba koniecznie zmyć sól z maszyn, bo jakiś dziwnie rudy nalot zaczyna się pojawiać: Koło południa każdy się mniej więcej skompletował z maszyną i ruszamy w stronę Afryki. Dojeżdżamy na prom w Tarifie, w ramach oszczędności DRki Wilczycy i moja lądują na busie. Kupujemy bilety, pani w okienku myli się tylko trzy razy przy wypisywaniu (za każdym razem woła całą ekipę z powrotem) a na koniec okazuje się, że bus nie wjedzie na prom, bo jest za wysoki. Hm. Sambor musi jechać z resztą ekipy, bo jest właścicielem części motocykli i chce pomóc chłopakom przebrnąć przez odprawę celną. Koniec końców męska część ekipy odpływa jednym promem, a bus z Wilkiem i Jagną czeka na drugi. Mamy zatem czas na szybki spacer po Tarifie: połączony z degustacją tortilla de camarones  Europa żegna nas gradobiciem, wjeżdżamy na prom: i zaczynamy wzbudzać pewną sensację. Dwie dziewczyny + niemałe Iveco z dwoma DRkami na pace… Sensacja ma swoje dobre strony, dostajemy pierwsze miejsce w kolejce do wjazdu, a przy zjeżdżaniu kierujący ruchem zatrzymuje inne samochody i każe nas przepuszczać  W kolejce na cle jest jeszcze ciekawiej, bo Marokańczycy zaczynają nas pokazywać palcami i robić dziwne miny. Bierzemy się za wypisywanie kwitów celnych (są wyłącznie po arabsku i francusku) i uświadamiamy sobie, że przecież i tak nic nie zrobimy, bo żadna z nas nie jest właścicielką busa! Na szczęście nadchodzi Sambor, i „już” po godzinie przepychanek paszportowo-celnych możemy odjechać. W Tangerze Iveco zostaje zastąpione wozem serwisowym, które będzie wiozło nasze bagaże oraz niezbędny ekwipunek: Marka naszego wozu serwisowego będzie obiektem niewybrednych żartów do czasu, jak zobaczymy je w akcji na górskich serpentynach  Sambor wsiada do Dacii a Jagna z Wilczycą robią obstawę na DR. Nasza ekspedycja zaczyna się z grubej rury, przejazdem przez centrum Tangeru… Uf, niby to już przerabiałam, ale zawsze… Trzeba się przestawić na afrykańskie zasady ruchu, szczególnie na rondach  Lądujemy w hotelu na starym mieście, jest całkiem klimatycznie, i oczywiście integrujemy się dalej, tym razem czymś o bursztynowej barwie i smaku samogonu… I znów część ekipy nie umie grzecznie spać, tylko idzie na miasto. A medyna w Tangerze jest warta grzechu… W dodatku w środku nocy jest pusto i przez to jeszcze bardziej klimatycznie. Znajdujemy nawet otwartą knajpkę i rozpoczynamy przygodę z marokańską kuchnią  Tylko dlaczego nikt nie wziął aparatu? cdn. 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  15.03.2013, 17:34 | #9 | 
| Kierowca bombowca  Zarejestrowany: Mar 2008 Miasto: Kraków 
					Posty: 2,570
				 Motocykl: RD07a   Online: 1 miesiąc 1 tydzień 4 dni 19 godz 56 min 4 s |   
			
			Kontynuuj Jagienko, nie każ długo czekać   
				__________________ AT RD07A, '98, HRC | 
|   |   | 
|  15.03.2013, 17:49 | #10 | 
|  Zarejestrowany: Sep 2008 Miasto: Polska poł.-wsch. 
					Posty: 1,007
				   Online: 4 tygodni 1 dzień 22 godz 48 min 27 s |   
			
			Czyta się, czyta -w przerwach w odśnieżaniu   - proszę o dłuższe "odcinki",żebym się na przedwiośniu nie "zajechała"  . | 
|   |   | 
|  | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| Jagnię w sosie potrójnie afrykańskim, czyli Rumunia raz jeszcze [Wrzesień 2011] | jagna | Trochę dalej | 55 | 03.03.2022 15:52 | 
| 2013 Maroko z plecakiem, czyli ile trampki dadzą rady. | Cynciu | Trochę dalej | 103 | 17.06.2014 21:53 | 
| Maroko z łapanki II, marzec/kwiecień 2011 | sambor1965 | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 29.04.2011 19:57 |