Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 27.09.2011, 13:50   #1
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
Domyślnie

Kolejny dzień zaczynamy od kiełbasy na gorąco. W końcu coś trzeba zrobić z zapasami na ognisko, którego wczoraj nie było. Ciekawe, co powiedziałby właściciel motelu (***), widząc kuchenki na środku pokoju?
Do Sighișoary mamy rzut beretem, wbijamy się w centrum jak najbliżej Starego Miasta i ruszamy na zwiedzanie. Oj, ucywilizowała się i uzachodniła Sighișoara od mojego poprzedniego pobytu… Stare Miasto jest piękne, brukowane uliczki, kolorowe kamieniczki, knajpki itp. Ale ruinki też można znaleźć… W każdym razie, średniowieczne Stare Miasto Sighișoary to punkt obowiązkowy w Rumunii.











Robimy obowiązkowy postój na kawę w knajpce z widokiem na rynek, siedzimy i patrzymy sobie chwilę na życie codzienne Rumunów i jedziemy dalej.
Raf zaciąga nas do jednego z licznych tu kościołów obronnych, do Biertanu. Ten jest jednym z lepiej zachowanych. Kościoły te budowano od XIII do XVI w obronie przed Turkami. Jesteśmy ciągle w Transylwanii (albo jak kto woli Siedmiogrodzie), więc są to kościoły ewangelickie, bo to tereny mniejszości niemieckiej.

Biertan z daleka:


Wjazd mamy dobry. Wejście do zabytku jest mało widoczne, więc prowadzący Bliźniak objeżdża kościół, końcówkę po ścieżce, wystarczająco szerokiej, tyle, że kończącej się furtką i trzema schodkami. Projektanci furtki niestety nie wzięli pod uwagę przejazdu Afryki z sześcioma kuframi. BMW z kuframi się mieści
To czekamy na Bliźniaka, aż się rozpakuje:





Oczywiście tuż przy furtce, z drugiej strony, jest wejście do kościoła-twierdzy. Sam budynek kościoła jest zwyczajny, ale jego otoczenie i mury obronne robią niezłe wrażenie.









Z Biertanu nieco bocznymi (ale asfaltowymi) drogami jedziemy na północ i dobijamy do 14, a następnie 13 B na północny wschód. Cel – wąwóz Bicaz, gdzie nikt z nas jeszcze nie był.
Wąwóz fajny, tylko jego długość nas nieco rozczarowała. No i wszędobylska cepelia… Ale na to chyba już nie ma rady…







Nie do końca wiem jak, ale Raf robiąc zdjęcie opiera Afrę o kamienny murek (nieplanowanie oczywiście) i ostatecznie traci nadwyrężone pod Coborem lusterko. Wynik zmienia się po raz kolejny (acz nie ostatni) Rychu: Raf : Bliżniak: Jagna 3:2:1:0.

Wąwóz Bicaz to nasz najodleglejszy punkt w Rumunii (dla mnie: 1336 km od domu), więc w zasadzie zaczynamy stąd już wracać.

Gdzieś po drodze zahaczamy jeszcze o szutry:



I szukamy noclegu. Mamy przed nosem jezioro (jak zwykle sztuczne), a na mapie kemping. Kolejny raz przekonujemy się, że kempingi w Rumunii występują głównie na mapach. Nie widać nawet śladu drogi, która miałaby do niego prowadzić. Ale jedziemy za to ładną drogą (15) wzdłuż jeziora Muntelui która wije się prawie jak transfogaraska. Chłopaki stwierdzają, że mam na nich poczekać w pięknych okolicznościach przyrody, aż oni coś znajdą. (Pewnie chcieli w końcu pojeździć beze mnie ). No to czekam i kontempluję widoki:



Aż dzwoni Rychu, że mam zjechać na dół, bo mają domek. Wieczór upływa nam tradycyjnie, czyli zupki chińsko – knorrowe + nalewki Bliźniaka (Już wiem, po co mu było tych 6 kufrów i sakw. Ma nieograniczone chyba zapasy alkoholu!).
Dodatkowo mamy dyskusje, kto śpi na podłodze, bo łóżka są trzy. Ale za to dwie łazienki! I to bez żab i z akceptowalną ilością grzyba
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 14.10.2011 o 22:04
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 27.09.2011, 18:27   #2
Rychu72
 
Rychu72's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,547
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 44 min 56 s
Domyślnie

Jagna, czy możesz już dopisać awansem sobie punkta, bo to trochę kiszaście wygląda Przegrywasz i to z kretesem.
A moje wywrotki to tak specjalnie, co by było bardziej rejli i większe napięcie w relacji
Czego się nie robi dla sławy
Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.09.2011, 19:16   #3
jagna
 
jagna's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
jagna jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
Domyślnie

Wyruszamy rano na północny wschód, powoli kierujemy się ku granicy węgierskiej, ale jeszcze kilka rzeczy po drodze chcemy zobaczyć. Jedziemy drogą 15 wzdłuż jeziora Muntelui a na koniec przejeżdżamy przez dziwny most w kształcie litery T, czyli rozdwajający się na końcu



Zjeżdżamy na 17B i zaczyna się lekki koszmar. Szutry i piaski to było miodzio przy tym asfalcie. Jest więcej dziur, niż asfaltu i jak w kolejnej słyszę łupnięcie z tyłu, to już jestem pewna jakieś małej katastrofy w zawieszeniu. I tak kilometrami… Omijanie jednej dziury kończy się wjazdem w drugą i trzecią…
Jak już trafi się kawałek w miarę całego asfaltu, to są jacyś dziwni uczestnicy ruchu:

DSCF4026.JPG

Tego dnia czuć już wrześniem, do południa temperatura oscyluje koło 12 stopni i w końcu afrykańcy przestają żartować z moich termoaktywnych kalesonek. Myślę sobie, że mi nawet zazdroszczą Oprócz Rafa, który dopiero w tej temperaturze w końcu zamienia zbroję na kurtkę.
Po drodze nawet ładnie:



W porze obiadowej dojeżdżamy do Barsy, gdzie niestety moje BMW doznaje bliższego spotkania z asfaltem W końcu chłopaki przestaną gadać „jak to możliwe, że jest jeszcze położyłaś?” . Ale to i tak wszystko wina jednego z sześciu kufrów Bliźniaka Jakby tak nie wystawał na bok, to bym przy wymijaniu o niego nie zahaczyła swoim…
W każdym razie zrobiłam popisowe łup na lewo, a auto jadące obok zdołało wyhamować jakieś 70 cm od mojej głowy.
Jak się już wywalać , to porządnie, więc przy okazji złamałam klamkę sprzęgła i to dość nieszczęśliwie, bo na przegubie mocującym ją do kierownicy. Sama klamka jest cała…

Arfica Team udziela pomocy:


Ale nie bardzo jest co ratować:


Mamy już wizję szukania na rumuńskiej prowincji kogoś, kto potrafi spawać aluminium, kiedy Bliźniak dostaje olśnienia i przypomina mi, że mam przy sobie poprzednio złamaną klamkę. Być może ten „przegub” przy niej będzie. Był! I w 5 minut z dwóch klamek robimy jedną i można jechać dalej… Ufff…

No to teraz mamy: Rychu: Raf : Bliżniak: Jagna 3:2:1:1.

Po obiadku ruszamy dalej. Przy drodze zaliczamy obiekt z listy Unesco: Mănăstirea Bârsana. To klasztor w stylu maramureskim, piękny i zadbany.



Ale zabytek to nie jest żaden, o czym mówi nam pop:



zbudowano go w latach 90tych



Dalej jedziemy wzdłuż granicy ukraińskiej i zaglądamy jeszcze na Wesoły Cmentarz (Cimitirul Vesel) w miejscowości Săpânţa. Każdy nagrobek jest wściekle kolorowy i opowiada o życiu i śmierci danej osoby.



ten był murarzem:



a ten górnikiem:



a tu? czerwone majtki, serce, dwóch mężczyzn,.. hmm… interpretacje mogą być różne…



Do Satu Mare zostało nam niewiele km, chcemy ostatnią noc spędzić pod namiotem, więc szukamy jakiejś fajnej łączki:



Ale towarzystwo zaraz mamy:



Noc jest bardzo zimna, znów bardzo się cieszę z wełnianej bielizny Niektórzy budzą się już o piątej z zimna. W końcu koło 7 wszyscy są na nogach i patrzymy na termometr: +6. Chyba w końcu nadszedł ten dzień, w którym mogę wypróbować polarową kominiarkę Ledwo mieści się pod kaskiem, ale jak cieplutko w nosek! (D. udał Ci się prezent!)

Ruszamy na granicę, wydajemy ostatnie leje na stacji benzynowej. Tu jedyny zgrzyt rumuński: kasjerki krzyczą, że mamy płacić za paliwo, a nie łazić po sklepie (wybierałam jeszcze jakieś piwo). A kolejki wcale nie było…
Węgry przejeżdżamy gminnymi drogami, ale wszystkie asfaltowe. Trochę mnie dziwi, czemu Garmin ma jakąś przerwę w drodze, ale zaraz się dowiadujemy: przeprawa promowa. Dobrze, że nie bród



Węgry kończą się w oka mgnieniu, i już mamy Słowację. I dalej drogi gminne. Ale mocno cygańska ta część Słowacji i jak to zwykle idzie w parze, drogi też bardziej dziurawe. A w pewnej wsi to skaczemy wręcz na maszynach, takie są muldy

Gdzieś w połowie Słowacji Rychu z Rafem stwierdzają, że chcą spróbować innych gminnych dróg i się rozdzielamy. Ja i Bliźniak dobijamy do knajpy, stawiamy maszyny na miejscu widocznym z daleka i delektujemy się kuchnią słowacką. A ich nie ma. I nie ma.
W końcu są. Raf zsiada i opowiada. Otóż jechali. Ale chyba ciut za szybko jak na zakręt, którego nie widzieli… Rychu wylądował w rowie, Raf go jakoś przeskoczył. Raf wyszedł bez szwanku, gorzej z Rychem. Stopa puchnie i boli, Afra nie ma owiewki z przodu i jeszcze kilku innych rzeczy, ale jedzie. Usiłujemy przekonać Rycha, żeby dojechać pod Kraków, do Rafa i tam do szpitala (i tak mieliśmy plan nocować u Rafa). Ale on się zapiera, że musi do Opola, a jak już wskoczy na autobanę, biegów nie musi zmieniać i da radę. Częstuję go ketonalem i jedziemy… Późnym wieczorem docieramy do Opola i Rychu udaje się na prześwietlenie, a potem:



Jednym słowem, Rychu pobija wszystkich w naszej „glebowej” konkurencji…

Na szczęście reszta dociera w całości już po ciemku do Wrocka, a ja rano ruszam na Zieloną Górę. Mam akurat tyle czasu, aby wziąć prysznic, przebrać się i ruszamy uśmiechnięci do pracy

A podsumowaniem tego wyjazdu dla mnie może być to zdjęcie z początku podróży:



później było już tylko lepiej

Mam nadzieję, że Afrykańcy (i ci połamani, i ci cali) nie umęczyli się aż tak jazdą za mną (choć momentami na zakrętach mieli dość, nie zaprzeczać mi tu) i jeszcze kiedyś się skuszą na wspólną jazdę.
Sporo się przy Was nauczyłam

__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą

Ostatnio edytowane przez jagna : 14.10.2011 o 22:06
jagna jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 29.09.2011, 20:10   #4
Rychu72
 
Rychu72's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,547
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 44 min 56 s
Domyślnie

The winner is............. Rychu !!!!!!!!
Gdzie mogę odebrać puchar, dyplom i czek?
Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.10.2011, 10:42   #5
Ludwik Perney
 
Ludwik Perney's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2009
Miasto: Bielsko-Biała
Posty: 1,368
Motocykl: RD07
Galeria: Zdjęcia
Ludwik Perney jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 9 godz 16 min 58 s
Domyślnie

Cytat:
Napisał jagna Zobacz post
a tu? czerwone majtki, serce, dwóch mężczyzn,.. hmm… interpretacje mogą być różne…

Z czerwonymi majtkami jest niezła historia. Okazuje się bowiem, że są czerwone od kilku lat, wcześniej były białe:


Ostatnio edytowane przez Ludwik Perney : 25.10.2011 o 13:48
Ludwik Perney jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 25.10.2011, 11:06   #6
Rychu72
 
Rychu72's Avatar


Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: wilidż Opole
Posty: 2,547
Motocykl: CRF 1100
Przebieg: 0 kkm
Rychu72 jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 dni 6 godz 44 min 56 s
Domyślnie

Z kilka lat pewnie będzie miała czerwone majtki w białe groszki i nic dziwnego, bo przecie kobity lubią zmieniać szmatki. Tzw moda pozagrobowa od Nekro triumpha.
Rychu72 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Smak Porto [Wrzesień 2011] lena Trochę dalej 133 13.06.2025 18:56
Wilk syty i Jagnię całe, czyli Maroko na zimowo [Marzec 2013] jagna Trochę dalej 117 22.09.2013 21:33
Rumunia, Mołdawia, Ukraina, NRM - wrzesień 2012 lemur Trochę dalej 52 14.01.2013 18:21
Ukraina (Krym)-Rumunia sierpień/wrzesień 2012 sagattic Umawianie i propozycje wyjazdów 10 10.04.2012 16:38
Gruzja Azer Armenia, wrzesień +/- tydzień - ktoś jeszcze? :> Olek Umawianie i propozycje wyjazdów 0 08.08.2011 23:46


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:07.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.