|
|
#11 |
![]() |
Dzień drugi to głownie piękne widoki więc nie ma co psuć wrażeń mym smętnym gadaniem
Rano jak to rano, umycie zęba w mineralnej, pakowanie i wyjazd w kierunku Elbląga gdzie umówieni jesteśmy z resztą ekipy. Zanim jednak nastąpił wyjazd, Janosik stwierdza, że Afryka chodzi tylko na jeden cylinder. Janosik dzielnie zaczął pukać, dmuchać i potrząsać licząc, że coś to pomoże. Ja służyłem całą moją wiedzą w zakresie mechaniki czyli podawałem śrubokręt. W końcu Afryka lekko zażenowana odprawianymi wokół niej gusłami sama się naprawia dzięki czemu możemy jechać. Do Elbląga postanawiamy jechać przełajowo. W Kwitajnach po godzinie błądzenia po lasach Tomek rozsądnie stwierdza, że nie ma czasu ani paliwa na kręcenie się jak gówno w przerębli i odjeżdża asfaltem… Ja i moje poczucie nawigacji jesteśmy urażeni. Dalszą drogę i my pokonujemy asfaltem jednak w miarę możliwości „asfaltem bocznym” i o 11 meldujemy się w Elblągu Elbląg jest ciekawym miastem. Większość starówki została na nowo wybudowana w ciągu ostatnich lat. W porcie czeka na nas łódka z kapitanem Kiubem, kapitanową Doną oraz resztą załogi. Pani Kapitanowa Oraz Pan Kapitan No to cała naprzód ku nowej przygodzie Jest sielsko, anielsko, wędkarze machają przyjaźnie, choć niektórzy z załogi twierdzili, że „spier..alajcie” nie jest lokalną forma pozdrowienia. Tym samym zaczynamy rejs po kanale elbląskim Załoga twardych morskich zakapiorów No i znów dochodzimy do momentu gdzie słowa są naprawdę zbyteczne w obliczu widoków W Andrzeju obudziły się wspomnienia z czasów wielorybniczych natomiast Janosik demonstruje jak ważnym elementem na morzu jest tężyzna fizyczna Moja tężyzna została w domu przed komputerem więc mruczę pod nosem, że marynarz bez pełnego rynsztunku na sobie to dupa a nie marynarz . Sekcja fotograficzno czytelnicza również na posterunku No i płynie nam spokojnie to życie na wodzie aż w końcu dopływamy do największej atrakcji kanału elbląskiego czyli do pochylni mającej wywindować nasz stateczek na wyższy odcinek kanału Łajba zapakowana na wózeczek. Po uderzeniu w gong informujący, że wszystko jest gotowe wyciągana jest na wyższy poziom. Radocha przy tym jest wielka. Na górze należy uiścic opłatę za ta windę a przy okazji można pooglądać maszynownie Pakujemy się na pokład i płyniemy do następnej pochylni Po minięciu drugiej pochylni musimy zawracać ponieważ pochylnie są zamykane o 17. Droga powrotna to znów piękne widoki W Elblągu schodzimy na lad i już każdy na własną rękę wraca do domu. Dziękuję bardzo całej ekipie za zajebisty weekend. Ostatnio edytowane przez czosnek : 30.05.2011 o 23:13 |
|
|
|
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| "SZCZĘŚCIA w nieSZCZĘŚCIU" czyli Przygody na trasie... | motoMAUROxrv | Kwestie różne, ale podróżne. | 88 | 06.12.2019 13:21 |
| Cena przygody. | Louis | Kwestie różne, ale podróżne. | 96 | 05.10.2013 17:29 |
| Jura, czyli ,,męskie przygody". | Kristos | Polska | 6 | 01.02.2011 23:37 |