![]() |
[dygresja]
Wracamy sobie shuttle busem z ostatniego już szlaku, zmęczeni, zgrzani, autobus pełny, bo to czas powrotów. Autobus jest przegubowy, a na przegubie siedzi chyba piątka chłopaczków koło 8-10 lat. Wrzaski, bieganina, tłuczenie się kijkami po głowie... A w autobusie ze sto osób musi tego słuchać, ale udaje, że nie widzi. W Polsce najdalej po 2 minutach usłyszelibyśmy tekst w stylu "czy są tu jacyś rodzice" itp, a dzieciaki byłyby przywołane do porządku. Tu - nic się takiego nie wydarza. Jako rodzic nadaktywnego dziewięciolatka, który musi być w ciągłym ruchu znam ból niemożności wysiedzenie w spokoju, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam. Nawet Syneczek patrzy zafascynowany ;) Do tego słyszymy teksty: no tak, chłopcy tak mają, dzieci muszą się wyszaleć.:dizzy: Chyba się cieszę, że jednak mamy w Polsce nieco inne podejście do wychowywania dzieci :) |
Track nr 2 – najkrótszy, ale chyba najbardziej najeżony atrakcjami.
https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na razie przejeżdżamy przez cały Park Zion (bo kemping był na zachodnim końcu) i w zasadzie sam przejazd to już jest wielkie „wow”. Jest już mocno po południu, więc ruch nie za duży, można jechać wolno i delektować się majestatycznością krajobrazu https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Wprawne oko zauważy charakterystyczne warstwy piaskowców – warstwy są pochylone pod kątem ok. 30 stopni raz w jedną, raz w drugą stronę. To jest typowe warstwowanie wydmowe. Czyli te górki to tak naprawdę skamieniałe wydmy z okresu, kiedy była tu pustynia wielkości współczesnej Sahary. Są to piaskowce serii Navajo, utworzyły się w jurze, ok. 180 mln lat temu. Ciut geologii ;) https://www.nps.gov/zion/learn/natur...torotate=false https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 No i koniec przepięknego Zion… https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dziś już tylko plan na dojazd do kolejnego kempingu, ale po drodze mamy taką ciekawostkę o nazwie "Belly of the Dragon", czyli Brzuch Smoka. Polecono mi to jako rozrywkę dla dzieci. A każde coś, co może dziecko zainteresować po drodze, jest w cenie ;) "Belly of the Dragon" to tak naprawdę sztuczny tunel wykonany pod drogą w celu odprowadzania wód deszczowych. Ale wygląda ciekawie i warto zajrzeć. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Tylko, z całym szacunkiem, nazwa powinna brzmieć nie „Brzuch smoka”, a raczej hmmm… dolny odcinek przewodu pokarmowego? https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 :haha2: |
Cytat:
|
Racja, zwracam honor!
|
WOW!...what a hole!
Po co drążyć ten temat? Jedźmy dalej. |
Po krótkim pobycie w (no aż się chce napisać odbycie ;) brzuchu smoka ruszamy dalej.
Nocleg mamy zarezerwowany w małym, chyba niezbyt popularnym parku stanowym „Coral Pink Sand Dunes”. Czyli znowu wydmy ;) Ich pochodzenie jest dość ciekawe, bo są to wydmy, które powstały z piasku, który powstał z niszczenia piaskowców, które powstały z piasku wydmowego ;) i tak to się w geologii kręci ;) A tu bardziej na serio: Wydmy utworzyły się w wyniku eolicznej erozji otaczających park skał nazywanych piaskowcami Nawaho. Wiatry przechodząc przez zwężenie pomiędzy górami Moquith i Moccasin Mountains ścierały je (Korazja) i powstający piasek opadał zgodnie z efektem Venturiego na rozszerzającej się płaszczyźnie. Wiek wydm ocenia się na 10 - 15 tys. lat. Zbliżamy się powoli do parku, chyba znów będzie padać! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na wjeździe do parku dwie ciekawe informacje. 1. Piasek parzy w stopy 2. W parku żyje endemiczny chrząszcz Cicindela albissima, przystosowany do życia na piaskach pustyni, który nigdzie więcej nie występuje https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na kempingu jak zwykle pustawo, ale za to pod samiuśką wydmą: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Fajnie widać, jakie duże jest miejsce pod kampera i jak mało go zajmujemy ;) Wydm w sumie jest niewiele, ale są niewątpliwie ładne https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Chłopaki idą na dokładniejszą eksplorację wydm, a ja udaję się w poszukiwaniu prysznica (w Zion nie było) Będzie padać: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Popadało, przeszło https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 W Zion staliśmy w części przeznaczonej dla mniejszych kamperów i namiotów, a tu możemy podziwiać typowe przyczepy tubylców. W większości ciągną je pick-upy (RAM chyba najpopularniejszy), często na bliźniakach na tylnej osi. Przyczepy są ogromne i do tego rozsuwają się na boki. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Nasz kamper to przy tym jakaś popierdółka ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Lecimy na wydmę, zaraz zachód słońca! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Raf w barwach maskujących: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na krawędzi wydmy sporo ludzi czeka na zachód https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Do tego pojawia się tęcza https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Kolory aż niesamowite (serio, to oryginały bez podciągania!) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Z innej perspektywy oraz komórki barwy nieco inne, ale nadal ładnie: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 No i mamy zachód https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Było warto tu przyjechać! PS – pomimo endemicznego żuczka, wydmy są w całości udostępnione dla przejażdżek offroadowych, a sprzęt (4kołowy) można wypożyczyć na miejscu. |
Dzień ósmy, czyli ZAWSZE należy patrzeć pod nogi. ZAWSZE!
Na ten dzień zaplanowałam m.in. przejazd piękną offroadową trasą o nazwie Cottonwood Canyon Road, która jest jednocześnie dużym skrótem południe-północ. Droga ma jednak 76 km, czyli jakieś 70 za dużo jak na możliwości naszego kampera. Chyba z dziesięć razy pytam Rafa: „ale na pewno…?” „a może jednak…?”, ale Raf jest nieugięty. Kolejny kamyczek do woreczka z napisem „następny raz wypożyczymy terenówkę” ;) Nocleg mamy zabukowany w kolejnym „must see”, czyli Bryce National Park, droga niezbyt długa, więc postanawiamy zajechać do miejsca, w którym byłam z dziewczynami w 2011, czyli na szlak prowadzący do Buckskin Gulch (albo Wire Pass). Jakoś bardzo miło go wspominałam, bo szło się tam zupełnie bez ludzi :) Co prawda też trzeba tam podjechać kilka km szutrem, ale skoro wtedy dojechałyśmy osobówką ;) Droga spoko, ale oczywiście tarka musiała być: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dojeżdżamy na parking, na którym w 2011 stała skrzyneczka na koperty z opłatą, a teraz dotarła cywilizacja – automat na kartę! Wszystko fajnie, ale nic nie działa, żadna z naszych 3 kart. Trudno, nie zapłacimy. Ale za to jak w 2011 jest książka, do której należy wpisać wejście i powrót ze szlaku. Wąwóz miejscami jest tak wąski, że w razie deszczu czy burzy natychmiast go zalewa i ma na swoim koncie kilka ofiar. No ale teraz ani śladu po wodzie: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 I tak jak poprzednio, jest przyjemnie pusto https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Szlak prowadzi albo obok, albo dnem koryta strumienia: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Widać jeszcze ślady po ostatnim deszczu: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Znowu królują czerwone piaskowce Navajo: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 I znowu widać warstwowanie przekątne, czyli wydmowe, w piaskowcach: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 zdecydowanie lepiej idzie się strumieniem, bo szlak jest bardzo piaszczysty: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Docieramy do stanowiska archeologicznego zwanego Buckskin Gulch Petroglyphs, gdzie można obejrzeć rysunki naskalne Indian datowane na 200-1200 lat n.e. Jest tego więcej, ale znaleźliśmy tylko te: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Po półtorej godziny marszu Syneczkowi włącza się program „dalej nie idę i już”, a do właściwego kanionu mamy jeszcze drugie tyle, w jedną stronę. Nie pomaga nawet przekupstwo najwyższej rangi, czyli pepsi ;) Nie bardzo mamy ochotę ciągnąć na siłę wyjące potomstwo, więc zawracamy. Więc wrzucę tylko foty sprzed 14 lat, pewnie niewiele się zmieniło ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Robimy odwrót: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Syneczek w wyraźnie lepszym humorze (NIKT nie miał go ochoty udusić, zaprzeczam!): https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Wracamy na oblegany parking, wpisujemy się do księgi, notując, że 3 osoby wróciły w komplecie https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Jeszcze trochę szuterku i będziemy z powrotem na US89: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Pod wieczór dojeżdżamy do Parku Narodowego Bryce (nazwa wzięła się od nazwiska rodziny, która tu jako pierwsza zamieszkała – bo Indianie się przecież nie liczyli) To mały, ale przepiękny park. Świetny jest też kemping, położony w zasadzie na krawędzi urwiska. Niestety miejsca najbliżej krawędzi były już zajęte :) Jak zwykle mamy ogromny plac, na którym zmieściłyby się nasze 4 kampery miejsce na ognisko oraz ZASIĘG :) Idziemy na wieczorny spacer brzegiem kanionu Bryce, dokładną eksplorację zostawiamy na jutro. Widok z kempingu na wschód: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Idziemy sobie powolutku ścieżką (cały czas w obrębie kempingu), Raf pierwszy, za nim Syneczek, ja na końcu z aparatem. Nagle jakiś metr przede mną coś sunie w poprzek ścieżki. Wąż. Całkiem spory. Mniej więcej 80 cm. I nagle sobie uświadamiam, że ten wąż jest na środku ścieżki, a Syneczek MUSIAŁ kilka sekund temu nad nim przejść. I Raf pewnie też. Odsuwam się, wołam chłopaków, robimy zdjęcie, wąż niknie w krzakach. Robię wykład, który można streścić „patrzcie do cholery pod nogi!!!” po czym wrzucam zdjęcie węża w chatgpt, podając lokalizację. „Wygląda na to, że jest to grzechotnik preriowy, gatunek bardzo jadowity. Czy chcesz, żebym zrobił Ci krótką ściągawkę co zrobić po ukąszeniu grzechotnika? Aaaa!!!! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 |
Ładny skurczybyk , wąż znaczy. :) Kolory z zachodu słońca, naprawdę magia :Thumbs_Up::popcorn:
|
Tak sobie czytam, oglądam i nawet mi przez myśl przeszło że "przydał by" się grzechotnik do kompletu ;-) Dobrze jednak że nie było to zbyt bliskie spotkanie z naturą.
|
Problem z tym grzechotnikiem był taki, że on wcale nie grzechotał, i nie syczał. Wypełzł chwilę potem jak przechodziliśmy. Taki to był forfitszwagier, na miarę naszych możliwości....
A może był wynajęty do straszenia turystów? |
Na 100% to był "fejkowy wonż" wynajmowany do robienia "zdjenć" 🙂
|
Dzień 9, czyli chyba jesteśmy w bajce (albo raju - wersja dla geologów)
Nim zacznę rzucać w dużych ilościach (a i tak wybrane z ponad 200!) foty z Bryce Canyon National Park nie mogę sobie darować przemycenia choć ciutki mojej kochanej geologii. Utah to po prostu geologia na żywo, podana na talerzu, na wyciągnięcie ręki. Przez brak szaty roślinnej wszystko jest rewelacyjnie dostępne i widoczne, niestety w Polsce tego brak. I do tego przed ostatnie 600 mln lat, czyli od kambru, było tu całkiem spokojnie, więc wszystkie osady, czy to morskie, czy pustynne, osadzały się w miarę poziomo na płaskiej powierzchni. A dzięki kilku uskokom oraz rzekom, które wyżłobiły kaniony głębokie na kilometry, mamy teraz widoczne skały od prekambru po osady współczesne. Pod koniec XIX w amerykański geolog Dutton (ciekawe, czy z "tych" Duttonów ;) ) zauważył, że w okolicy Wielkiego Kanionu Kolorado warstwy skalne tworzą szereg różnokolorowych klifów i nazwał je "Grand Staircase", czyli Wielkimi Schodami. Faktycznie spore, bo ciągną się na prawie 300 km :) Tak to mniej więcej wygląda schematycznie, w przekroju północ - południe: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 (wiem, że to nie jest do końca normalne, ale mam plakat z tym przekrojem na ścianie w pracy od 14 lat i nadal uwielbiam się w niego wczytywać ;) ) Byliśmy już "na środku" tego przekroju (bo jedziemy z zachodu), gdzie kanion Zion wciął się aż do jurajskich piaskowców, teraz jesteśmy w wyżej położonym kanionie Bryce, gdzie będziemy podziwiać formy erozyjne w młodszych wapieniach eoceńskich, a później ruszymy na południe, ku kanionowi Kolorado (Grand Canyon), który wciął się najgłębiej, aż do prekambru. A tu wersja południe północ, dla tych, co lubią 3D. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Ja to chyba mogłabym spędzić tu rok i jeszcze by mi się nie znudziło ;) No dobra, jeszcze jeden przekrój schematyczny, bo ładny jest: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 No ale wracajmy do mojej przydługiej już nieco opowiastki (ale jestem już za połową, więc widać światełko w tunelu końcowym ;) ). Ponieważ kemping trzeba opuścić do 12, znów Raf przestawia śpiące jeszcze towarzystwo na parking (w lesie i w cieniu!) Wstajemy, śniadaniujemy, cieszymy się jakąś nienormalnie niską temperaturą (góra 30!) i wychodzimy na bardzo lajtowy szlak krawędzią kanionu. Krawędzią bez ani jednej barierki! Więc teraz do "patrz pod nogi!!!" dołącza "patrz, gdzie idziesz!!!". Dochodzimy do krawędzi kanionu skąpanego w porannym słońcu. No więc jeśli gdzieś tam jest specjalny raj dla geologów, to chyba wygląda tak: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 |
Pięknie i od razu tyci lekcja geologii :)
|
Hmmm, nie wiem, czy jeszcze ktoś czeka na ciąg dalszy, ale trudno, będę nudzić dalej ;)
W Bryce Canyon zrobiliśmy chyba milion zdjęć i naprawdę ciężko wybrać te do pokazania, bo wszystkie pokazują cuda. Czy ktoś by pomyślał, że pod hasłem „formy erozyjne w eoceńskich wapieniach” może się kryć takie piękno? Wymyślono dla tych kolumnowych form nawet lokalną nazwę „Hoodoos”. Idziemy ścieżką wzdłuż krawędzi kanionu. Szlak ma ok. 10 km, ale jak to zwykle bywa, tłumy turystów są przy 2 najważniejszych punktach, a poza tym można się delektować przyrodą nieożywioną bez zakłóceń. Te 10 km krawędzi kanionu jest półokrągłe i nazywane amfiteatrem https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 co 100 metrów za zakrętem pojawia się nowy, bajeczny widok: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Ścieżka na samiuśkiej krawędzi: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dwa kroki do tyłu i po Jagnie ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Erozja wapieni ciągle trwa, więc pojawia się coraz więcej kolumn https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Hoodoos zwany „Młotem Thora” https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 „Łososiowe” kolory aż biją w oczy (dla facetów: pomarańczowo-różowy ;) ) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Dochodzimy do obu obleganych punktów (Sunrise Point i Sunset Point), gdzie w sumie można dojechać autem, choć zalecane jest pozostawienie samochodu poza parkiem i korzystanie z shuttle busa. Stamtąd schodzimy w dół, w mały szlak-pętlę – Navajo Loop. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Z plusów – jest cień i w dół. Z minusów – sporo ludzi i wizja powrotu ostro pod górę. https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Po drodze kilka ciekawostek typu skalny mostek https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Nadal jest łososiowo: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Zaczynamy podchodzić w górę: [IMG]https://lh3.googleusercontent.com/pw/AP1GczNDU6D r7TxcAsyPCD2aPw2gHSijcvamcRTpeLelgKBdACFJMkB-iTdRWBMneWdHE4rxPjCAssZzT4-qGyT0VHoWw4W0cUlD7wXeBJpvOVVnNm3jeHbhpp-4-iC9Eob8HHjZ51UyuFJ7aFeRIkGOJ14x-g=w536-h951-s-no-gm?authuser=0[/IMG] https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Krótka przerwa w cieniu: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 i przed nami serpentyny w górę: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 W najwęższym miejscu zebrała się ludożerka turystyczna; https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 i powoli podchodzimy znów na krawędź kanionu: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Wiewóry jak zwykle proszące: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Uff, jesteśmy z powrotem u góry https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Idziemy jeszcze kawałek krawędzią, na następny przystanek shuttle busa. A ludzi jakby wymiotło ;) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Od razu lepiej się wędruje samemu: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Na końcu łososiowy przechodzi w pudrowy róż (no dobra, beżowy ;) ) https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Ostatnie zachwyty: https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 Wracamy na parking autobusem (jak z lat 80tych ;) ), robimy obiad w cieniu sosen (grzechotników chwilowo brak) i ruszamy dalej na wschód, do parku stanowego Kodachrome Basin. - Mama, a tam znowu będą skały? - No jasne. Ale za to ciekawych kształtach. - Niby jakich? - Wieeelkich penisów! https://lh3.googleusercontent.com/pw...-gm?authuser=0 (oficjalnie są to kształty fallusopodobne ;) ) |
Ja czekam:) i z przyjemnością czytam/oglądam!
|
Przyroda piękna, czytamy.
|
Rowniez czytam. Jesli mozesz to napisz troche wiecej o tym kamperze i jak to tam wyglada z serwisem, szara woda i czysta? Czy mozna poza kampingami uzupelniac i oprozniac ?
|
Cytat:
Ale miało to plus, że mogliśmy parkować na zwykłych miejscach, za wyjątkiem podziemnych, bo za wysoki. My pierwszy raz korzystaliśmy z kampera, więc nie byliśmy nastawieni na luksusy. Było mniej więcej jak w moim Niewiadowie z dzieciństwa ;) Szczerze- niczego nam nie brakowało, nie mamy problemu, żeby za potrzebą pójść w krzaczki, a prysznic brać polowo. Miejsca było sporo, mnóstwo pojemników i szafek. Przeszkadzała nam walizka, trzeba było wziąć wielką miękką torbę, która dałaby się upchnąć. Dziwiły mnie jedynie półki kompletnie bez zabezpieczeń, na czas jazdy trzeba było wszystko zdejmować. Tu znajdziesz dane o naszym kamperze. Wodę wlewaliśmy na campingach, zbiornik miał 11 galonów. Nie mam pojęcia, gdzie można "zlać" wodę szarą poza kempingami. My korzystaliśmy wyłącznie z parkowych, stanowych i leśnych kempingów, i zrzut ścieków był tylko na tych z obsługą. No ale zawsze przy rezerwacji było to dokładnie napisane - wybierasz konkretne pole - podajesz wymaganą długość, czy chcesz "Hook-up" czyli podłączenia prądu i wody. Ale z perspektywy - kolejny raz pojechalibyśmy bardziej w dzicz, terenówką z namiotem. Choć te grzechotniki :cold: PS - no może jeszcze spanie na górze - teoretycznie dla 2 dorosłych, ale wysokość taka, że Raf wolał jednak cisnąć się z Syneczkiem na dole i narażać na kopniaki ;) a ja miałam mnóstwoooo miejsca na górze :) |
Dzieki za info. W sumie jak na campingi sie jedzie, to nie ma wiekszego znaczenia woda, tym bardziej, ze ta wersja bez prysznica i toalety. No i ta dlugosc 6 metrow, idealny tak jak pisalas na parkingach itd. Czekam na ciag dalszy :D
|
Czytamy i czekamy :):Thumbs_Up::popcorn:
|
Jagna i różowe Menhiry. Czytam :D
|
Cytat:
czyta się, czyta :D |
Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:32. |
Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.