Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Relacje z podróży > Trochę dalej

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28.10.2017, 13:54   #1
cinas67


Zarejestrowany: May 2008
Posty: 39
Motocykl: RD03
cinas67 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 7 godz 9 min 32 s
Domyślnie

No to jedziemy dalej...

Jesteśmy w Signagi, fajne miasteczko położone na bardzo pofałdowanym terenie i fantastyczny hostel z przemiłymi właścicielami. Rezygnujemy dzisiaj ze spania pod namiotem, bo chcemy podsuszyć trochę siebie i nasze manele. Coś słyszę, że mój robal zaczyna zacierać z radości pazurki – Cinas bądź czujny bo jak nie to przed dziesiątą wylądujesz kołami do góry - tak sobie powtarzam, ale on ma względem mnie kompletnie inne plany. Faktycznie zaraz po przekroczeniu bramy przemiły gospodarz informuje nas, że w cenie wynajęcia pokoju jest poczęstunek w postaci butelki wina, herbaty i dla każdego po solidnym stakańcu czaczy znakomitej – żaden tam regular.
546.jpg

W hostelu znowu, można znaleźć ludzi z całego świata, nie przesadzam od Amerykanów, przez Izraelczyków, Francuzów i Węgrów.
553.jpg

Po zniszczeniu prezentów podarowanych w geście przyjaźni przez Lado, przyszła kolej na utylizację naszych zasobów, po czym został załączony program "świńska noga’’ co zaowocowało poznaniem lokali o bardzo wątłej reputacji, oraz odwiedzeniem domu w którym produkuje się rzeczy bardzo ostre jak i niesamowicie łatwo palne. Znowu się udało rano wstać - jest śniadanko i błogosławiona herbata.
554.jpg

Żydzi przygotowują się do porannej modlitwy, i aż miło było na to patrzeć z jakim spokojem i szacunkiem przystępują do tego obrzędu.
569.jpg

Podczas śniadania zaczyna padać, najpierw delikatnie, ale już po chwili mamy poważną regularną ulewę, trochę nas to niepokoi bo mamy zaplanowane na dziś David Garedża, musimy tam dojechać i wrócić stamtąd tego samego dnia. Cały kolejny dzień w deszczu - nie bardzo nam się to uśmiecha.
561.jpg

562.jpg

Idę po poradę do starej gruzińskiej szamanki będącej zarazem matką właściciela hotelu i pytam czy tam dokąd jedziemy będzie padało. A ona tak - ,,Cinas, tam prawie nigdy nie pada, to są tereny pustynne, będziecie mieli tam słońce i tylko słońce, wiem co mówię bo ja stamtąd pochodzę” Na takie diktum ucieszony poleciałem przekazać reszcie ekipy tę radosną nowinę, że tam prawie nigdy nie pada - no właśnie, jak się potem okazało - PRAWIE robi kolosalną różnicę. Powoli przestaje padać, wyziera nieśmiało słońce, wiec zostawiamy ślad po sobie i w drogę.

567.jpg

568.jpg
Jeszcze jak zwykle namiar na bardzo dobrą miejscówkę - hotelik nazywa się Nato&Lado, jest dosłownie kilkadziesiąt metrów od ścisłego centrum Signagi. Nocleg na sali wieloosobowej to 20 lari na twarz. Zaczynamy podróż w pięknym słońcu

592.jpg
zaliczamy po drodze jakąś twierdzę,

598.jpg
a przy okazji podczas postoju częstujemy się pozostawionym przez kogoś na stole połówką arbuza, był to najsmaczniejszy arbuz zjedzony przez nas podczas tego wyjazdu. Może dlatego ze był za darmo.
605.jpg

Stwórca robi nam jakiegoś psikusa i produkuje nam fantastycznie błękitne niebo z dodatkiem niespotykanie wysokiej temperatury.
603.jpg

Z każdym przejechanym kilometrem krajobraz robi się coraz bardziej nostalgiczny, ubywa, drzew i krzewów, a w miejscach ich pojawiają się łagodne pagórki porośnięte tylko niską, wyschniętą trawą.

620.jpg

622.jpg
Zjeżdżamy z drogi i pakujemy się nad płyciutkie bajoro, nad którym znajdujemy pasterza niemotę, pomimo wychylenia na podciśnieniu dwóch kubków piwa i wypaleniu ćmika nie pisnął ani słowa, a próbowaliśmy po gruzińsku, rusku, po polsku, a Grzechotnik to nawet coś wycharczał w swoim narzeczu czyli po śląsku - dupa jeża na nic nasze starania.

632.jpg

627.jpg

Uczestnicy wyjazdu w komplecie.
637.jpg

643.jpg

641.jpg

639.jpg

Dojeżdżamy powoli do Udabano z knajpą Oasis Club prowadzoną przez Polaków. Pomysł na taka knajpę w tym regionie i po drodze do tak znaczącego zabytku to strzał w dziesiątkę, poza jednym - żarcie cholernie drogie i mówiąc delikatnie takie se.

733.jpg

653.jpg

655.jpg

656.jpg

657.jpg

658.jpg

659.jpg
praktycznie polskie drzwi

Dojeżdżamy do David Garedża, jest to cały zespół monastyrów położonych na zboczu góry Garedża, z jej szczytu rozpościera się fantastyczny widok na Azerbejdżan i Armenię. Kompleks klasztorny leży częściowo po stronie gruzińskiej i azerskiej i jest ciągłym zarzewiem konfliktu miedzy tymi państwami. Minister spraw zagranicznych Gruzji stwierdził, że byliby skłonni do wymienienia innego terytorium na resztę David Garedża ze względu na historyczne i kulturowe znaczenie tego miejsca dla Gruzinów. Baku z kolei nie chce tego puścić ze względów militarnych.
Jakoś to słoneczko zbyt ostro świeci jak na tę porę dnia, coś z nim jest nie tak, no dobra zostawiamy te anomalia pogodowe przy motorze, idziemy zwiedzać zabytek wykuty w skale.
Te cienkie pionowe i ukośne linie to wykute w skale zbrocza do zbierania deszczówki.

675.jpg

A tutaj z trochę bliższej perspektywy
679.jpg

Tak wygląda sam klasztor

692.jpg

709.jpg

696.jpg
Obowiązkowe chusty na głowę dla kobiet przed wejściem do klasztoru

Resztę ekipy dopadło zmęczenie i nostalgia a ja wykrzesałem jeszcze trochę energii i sru 400 m w pionie do szczytu, ku przestrodze innym nie róbcie tej trasy w marnych sandałkach. Idąc po drodze na górę powietrze zrobiło się gęste i lepkie, zaczęły ciąć wszystkie możliwe owady, oj wiedziałem już wtedy, że Pon Bucek sykuje jakąś małą imprezkę dla mnie. Po wdrapaniu się na samą górę ,ujrzałem fantastyczną panoramę na Gruzję, Azerbejdżan i Armenię.
Poobracałem się dookoła, nakręciłem jakiś filmik, podrapałem się po jajkach z zachwytu nad pięknem tego regionu ale jak zobaczyłem kolor nieba to sobie powiedziałem –„ Łoj Cinas ty to dzisiaj suchy na ranczo nie wrócisz” jak sobie rzekłem tak się stało.
Najpierw zerwał się suchy porywisty wiatr, kręcący się jak smród po gaciach w każdym możliwym kierunku, potem w niebie mieli jakieś zwarcie bo zaczęło się na sucho błyskać, a ja dopiero w połowie góry jestem i nagle jak nie dupnie gradem – wtedy to zrobiło się ciekawie. Rozpocząłem zjazd na stojąco, chwytając się wszelkich możliwych roślinek coraz szybciej mijanych, przy czym moje ruchy wskazywały na stan jak bym za bardzo dokarmił swojego robala, ale dopiero jak przysiadłem na dupsku i grad zaczął spełniać rolę kulek z łożyska, wtedy to osiągnąłem fantastyczne przyspieszenie i nie najgorszą szybkość. Jadąc i biorąc miedzy nogi co drobniejsze wystające korzenie, kamienie i kępy traw, pomyślałem sobie, że dobrze że mam już dorosłe dzieci bo po tym slajdzie mogłoby stać się niemożliwym poczęcie potomstwa i że jak nic zmieni mi się barwa głosu na sopran. Dodatkowo zastanę najprawdopodobniej fantastyczną atmosferę w ekipie za to, że opóźniłem wyjazd i uniemożliwiłem ucieczkę przed gradem. Nic bardziej mylnego - po dotarciu na miejsce zobaczyłem dwa motory wprowadzone pod wiatę, a Oko i Grzechotnika pękających ze śmiechu. Włączyła im się potężna głupawka, tylko Rumcajsy uciekły bo wystraszyli się burzy i gradu.

718.jpg

719.jpg

726.jpg

727.jpg
Jak szybko i niespodziewanie pojawiło się to dziwne zjawisko tak też szybko świat się uspokoił. Mnich z Dawid Garedża stwierdził, że od kiedy tu jest, czyli od trzynastu lat nigdy podobnego zjawiska nie widział

735.jpg
W miejscach gdzie normalnie podczas dużych opadów przelewa się przez drogę woda, teraz tam leżała warstwa gradu wysoka na pół metra.
cinas67 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 31.10.2017, 19:06   #2
cinas67


Zarejestrowany: May 2008
Posty: 39
Motocykl: RD03
cinas67 jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 7 godz 9 min 32 s
Domyślnie

Doganiamy Rumcajsów i jedziemy do Tbilisi. Dość łatwo znaleźliśmy hotel „Opera” prowadzony przez Polaków, z fajnym bezpiecznym parkingiem. Właściciel na wieść, że przyjechaliśmy z Polski na kołach, sam od siebie obniżył cenę o dwadzieścia procent. Wnosimy manele i heja do miasta na nocną wyżerkę.
750.jpg

748.jpg
sprzedaż owoców prosto od producenta

potem dopadło nas zmęczenie całodziennej jazdy i coś tam jeszcze
756.jpg

757.jpg

758.jpg

Rano śniadanko i szybkie wyjście do miasta w czwórkę. W czwórkę a nie w piątkę bo „Maślane oczy” postanowił jeszcze raz spotkać się z Nino, wzięło go jak nic! Postanawia podjechać do Gori, żeby spotkać jeszcze raz adresatkę miłosnej strzały, mamy spotkać się gdzieś na trasie. Zaczynamy zwiedzać piękne miasto Tbilisi

770.jpg

776.jpg

772.jpg

797.jpg

799.jpg
Łaźnie Tureckie

Najstarsza część starego miasta z najbardziej znaną łaźnią
803.jpg

Miasto sprawia wrażenie jakby ktoś wielką ręką pozbierał różne cząstki z całego świata, wyznań, kultury, architektury, zachowań ludzkich, kuchni, kolorów, zapachów i wrzucił do jednego gara, zamerdał chochelką, po czym obrócił gar i wszystko wykiprował nad brzegiem rzeki Kury. Człowiek z jednej strony czuje się tu egzotycznie i ma oczy wywalone jak przy zaparciu, a z drugiej ma się odczucie fajnego miejsca gdzie dobrze się czuje i chce tu przyjechać ponownie.

833.jpg

836.jpg

856.jpg
zaliczamy fajny ogród botaniczny, na którego szczycie stoi żelazna dama Gruzji Św Nino, przed nami piękna panorama Tbilisi

849.jpg

884.jpg

860.jpg

863.jpg
czy ja już coś wspominałem o nowoczesnej pojechanej architekturze tego kraju?

865.jpg
nasze kobitki

Warsztat tkania i naprawy dywanów na świeżym powietrzu
882.jpg

892.jpg

Dość charakterystyczny gruziński nosek
890.jpg

897.jpg
Grunt to miło spędzać czas w pracy

898.jpg
Dla smaku samych warzyw i owoców warto się wybrać do tego pięknego zakątka świata, o wszelakich destylatach już nie wspomnę

900.jpg
u nas koty podwórzowe, tam żółwie

Kończymy zwiedzanie miasta,heja do hotelu, pakujemy graty, szybka kawa i w trasę -jest godzina siedemnasta a my mamy do przejechania prawie trzysta pięćdziesiąt km nad Morze Czarne. Wyjazd ze stolicy idzie nam bardzo sprawnie i dopóki Bozia świeci nam słońcem jedzie się fantastycznie, gorzej gdy robi się na dworze czarno, zaczynają się serpentyny a światłami świecę wiewiórkom po jajach.
911.jpg

Jadąc w stronę morza po drodze zgarniamy Grzechotnika z mętnym spojrzeniem i strzałą sterczącą jeszcze z tyłka.
Do Kobuleti (niedaleko Batumi) dojeżdżamy przed drugą w nocy. Rozstawiamy namioty, a Grzechotnik bierze się za to co umie robić najlepiej, czyli drinki. Ale jak tu coś wymyślić z niczego? Zostało trochę „regulara”, 1,5 l piwa i jakieś śmieszne resztki kwasu winnego zwanego szumnie winem. Ale zaraz zaraz…jak się tak bardziej zagłębić w nasze bagaże i przerzuci kilogramy naszych śmierdzących ciuchów, to można znaleźć przeróżne komponenty do stytrania drinków. Malutka bo malutka - ale liczy się że jest - buteleczka spirytusu o zapachu ziół, kilka tabletek Plusza musującego, cytryna i sok pomidorowy w postaci kilku nieświeżych i pogniecionych na miazgę pomidorów. Był jeszcze Persil w płynie, ale nie było jakoś ogólnej zgody na użycie tego środka. O kolorze i smaku nie będę się rozwodził, bo kolor był obrzydliwy, a smak jeszcze gorszy.

914.jpg
poranna mobilizacja

921.jpg
Ostatnie chwile przed pożegnaniem Rumcajsów

Rumcajsy zawracają i jadą na Tbilisi a potem dalej przez Rusy do domu, a my przez Batumi, Turcję też do domu. Aż żal, że tak piękny kraj musimy już opuszczać. Dojeżdżając do przejścia granicznego gruzińsko - tureckiego mamy coraz większe rozterki - a może da się wygospodarować jeszcze jeden dzień na pobyt w Batumi? Srał pies na brukselkę - najwyżej pociągniemy trochę szybciej w drodze powrotnej – zostajemy na dzień lenistwa. Dzwonię do Borki, u którego spaliśmy jak wjechaliśmy do Gruzji – „Cześć Borka, tu Cinas, bajker z Polszy, chcieliśmy u Ciebie znowu przenocować, można? Da, da klucz pod wycieraczką, zapraszam” Uwijamy się w parę minut i jesteśmy już gotowi do wyjścia na miasto.


927.jpg
jedziemy marszrutką do centrum Batumi

Zaraz przy nabrzeżu jest targ ze świeżymi rybami, kupujemy ryby dla Oka, a dla Grzechotnika i dla mnie stertę wspaniałych małży, zbieramy cały ten majdan i idziemy do knajpy, która graniczy przez płot z targiem. Tam nam to wszystko smażą, gotują i podają ze świeżą sałatką i całkiem niezłym gruzińskim piwem
934.jpg

935.jpg
Może nie wielkie świnie, ale małe prosiaki nam z przodu wyskoczyły.

Idziemy zwiedzać miasto – przedziwne budowle!
959.jpg

957.jpg

961.jpg

963.jpg
Fajne czyste miasto jak na warunki gruzińskie, z ładną promenadą i wielką ilością turystów - a propos turystów
982.jpg
rowery tylko dla nich.
A dlaczego tylko dla turystów? Bo podobno Gruzin widziany na rowerze to synonim głupka i idioty, któremu rozum odebrało albo, któremu zabrakło kasy na paliwo do swojego samochodu.

945.jpg

971.jpg

Wracamy na naszą plażę w Batumi, po drodze odwiedzając sklep z dopalaczami w płynie.
994.jpg
Nasilone działania robala, którego nosi Grzechotnik

Potem mieliśmy czas na słodkie lenistwo i byczenie się, każdy robił to co robi najlepiej -Oko pisze pamiętniko–reportaż
997.jpg

Grzechotnik robi drinki – czyli otwiera kolejne butelki doskonałego wina, a ja jestem ten od bacika. Potem postanawiamy wysłać wiadomość w świat i zaznaczyć swoją tutaj obecność.

998.jpg
bierzemy butelkę i piszemy pospiesznie wiadomość typu ,,My tu byli”

999.jpg
i wysyłamy umyślnego

1001.jpg
z zadaniem dostarczenia wiadomości na statek pocztowy

1003.jpg

1019.jpg
Moja żonka w kapeluszu marki ,,glon’’,który może podróżować wymiętolony w kufrze, ale wystarczy gada wyjąć, skropić wodą i znowu ma piękny fason - jak zdechła meduza wyrzucona w portowy szlam.

1024.jpg
Gruzja ma fajne terminale, w których można załatwić wszystkie opłaty domowe, zaliczyć gry losowe, wymienić kasę, doładować telefon, wysłać prezent i cholera wie co tam jeszcze

Rano zbieramy się szybko, żegnamy się z naszym gospodarzem i jedziemy zaliczyć ostatni posiłek w Gruzji. Znowu zaglądamy na targowisko rybne, i próbujemy wybrać z tej całej masy przeróżnych stworów morskich
1028.jpg

1030.jpg

1027.jpg

a potem w knajpie czekamy na przyrządzenie tych wspaniałości
1036.jpg

Na koniec przed wyjazdem robimy jeszcze w Batumi pokaźne zakupy czegoś na wieczorne rozmowy Polaków, bo przed nami długa, sucha Turcja. No i dopadło nas - dopadło i trzymało przez ładnych parę dni - smutek, nostalgia i pies wie co jeszcze, a wszystko to po opuszczeniu Gruzji.
cinas67 jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Dlaczego lubię KTM-a puszek KTM 4117 26.02.2024 17:52
Dlaczego nie kupić DL-650 Pils Suzuki 83 30.08.2021 22:14
Gruzja przez Turcję. Dlaczego tak? bigos Przygotowania do wyjazdów 14 22.03.2011 17:19
Albania i Czarnogóra. Dlaczego tak? bigos Przygotowania do wyjazdów 41 10.04.2010 14:50


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:53.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.