17.01.2011, 22:42 | #31 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Podróż samotna, szczególnie motocyklem, odbodźcawia. To dość standardowe zalecenie dla pacjentów psychiatryka przy wielu chorobach. To samo mają sportowcy oraz ludzie wykonujący monotonną, prostą pracę.
Ja sie na przykład wyprowadziłem na wieś, pod las. Nie, żeby mi brakowało równowagi czy spokoju, tego mam nawet nadmiar. Ale doceniam osiągnięty stan kosmicznego spokoju i wiem, ze nie ma dla mnie powrotu do miasta. Natomiast w podróż wybieram się, by zmierzyć się z przestrzenią, by przemyśleć parę spraw, by spotkać ludzi...wiec pewnie tez wole sam. No, drugi kompan moze by sie przydal, byle nie marudzil. |
17.01.2011, 22:59 | #32 |
Zarejestrowany: Oct 2008
Miasto: Bielsko - Biała
Posty: 1,364
Motocykl: dr650se
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 1 godz 20 min 44 s
|
Gdy miałem kilkanaście lat, bardziej 13 niż 17, to sięgałem do biblioteki mego starego jak popadło. Pamiętam że utknąłem kiedyś przy Joyce, choć miałem już niezłe przygotowanie w postaci ponurych klasyków w stylu W. Hugo i AE Poe. Sartra to nawet lubiłem tak jak i Remarque'a. Hemingway, Mariac, J Jones, Stendhal, literatura obozowa, a jakże by inaczej. Szczęśliwie stary kupował mi też coś lżejszego, C. May JF Cooper, prześwietny Twain, wszystkie Alicje jak leciało ,Tolkien., Tomki itp
Wchodząc w dojrzałość miałem strasznie nasrane w głowie i prawdę mówiąc dotąd szukam swojego miejscai. Teraz jednak już wiem że za myślenie trzeba zapłacić pewnym brakiem równowagi wewnętrznej. Być może właśnie to poszukiwanie powoduje że ciągle jesteśmy jednak na trasie, jak ślepiec z laseczką, i chociaż nie znamy celu, to jednak droga wydaje nam się znajoma? Przestałem wierzyć w to że kiedyś uzyskam stan równowagi. Jeśli tak się stanie to najpewniej z pomocą kolegi Alzheimera. Dobranoc
__________________
...i zapytała mnie góra "dokąd tak pędzisz samotny wilku?" "Szukam tego co najważniejsze" odpowiedziałem "Dlaczego więc się tak spieszysz?" Na to pytanie nie znalazłem odpowiedzi. |
17.01.2011, 23:49 | #33 |
taaak, świeży- od listopada 2004...
|
Lepi to powinien uważać na takie samotne podróże- kiedys w końcu go ogolą!!
|
17.01.2011, 23:57 | #34 |
Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Reykjavik
Posty: 685
Motocykl: tyż Honda ale mała siostra królowej
Przebieg: jest
Online: 1 miesiąc 3 dni 3 godz 35 min 20 s
|
|
18.01.2011, 01:55 | #35 |
Zarejestrowany: Jun 2010
Miasto: Bieszczad PL, co. meath IRL.
Posty: 1,630
Motocykl: nie ma!!!!!!!
Przebieg: +-50k
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 6 dni 6 godz 7 min 47 s
|
"Spójrz jak rożnie rozumiemy i inni bywamy, lecz mimo tego łączy nas jedno -Droga."
__________________
Plany i marzenia to pozwala twardo stapac w rzeczywistosci.... chyba!!!!!! |
18.01.2011, 05:27 | #36 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
|
18.01.2011, 07:06 | #37 |
Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Raczyce/Wrocław
Posty: 2,015
Motocykl: RD04
Przebieg: 3 ....
Online: 1 miesiąc 21 godz 43 min 28 s
|
ciekawie jak w świetle tych wypowiedzi wygląda drugi post ....
Myślę że są miejsca, które chce się zobaczyć samemu, i przeżycia które chcemy mieć tylko dla siebie. A są sytuacje że chciałoby się pokazać komuś drugiemu - żeby nie było potem przeżywania tylko samemu - bo szkoda tych cennych chwil, widoków, zapachów... po to są robione zdjęcia do których wracamy, którymi żyjemy potem
__________________
AKTUALNIE SZUKAM PRACY!!! ale nadaję się tylko na szefa |
18.01.2011, 07:45 | #38 |
Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Wrocław
Posty: 1,425
Motocykl: Husqvarna 701 Enduro
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 15 godz 23 min 25 s
|
|
18.01.2011, 08:06 | #39 |
El Mariachi
Zarejestrowany: Aug 2009
Miasto: Podkarpackie
Posty: 1,495
Motocykl: RD04
Galeria: Zdjęcia
Online: 1 miesiąc 1 tydzień 5 dni 2 godz 12 min 15 s
|
Tutaj zgodzę się z Puntkiem
Smutne to wszystko jak patrzymy na to sami bo komu palcem pokaać dolinę z potokiem jak nici splątanym, gdzie słońce bawi się falami na kamieniach. Jakoś jazda samemu odpadała z powodu kompletnego braku topograficznego odnalezienia. Kompani stwierdzili "jak dupe sam ruszysz i weźmiesz sprawy w własne grabie to się nauczysz". Tak zrobiłem siadłem na moto polatałem tu i tam na CZ na SK ładnie, pięknie ale robiło się z tego takie zaliczanie kolejnych miejscowości i krzaków a jak coś już było wartego uwagi to komu o tym gadać.( Nic nie dało, dalej kiepsko nawiguję) Myślę, że z jazdą w grupie to jest tak, jak trafisz na ludzi z którymi jeździ się super, wiedzą kiedy milczeć i kiedy mówić jak pomagać uspokajać i dawać kopa na rozpęd. Wtedy jest OK. Trafiłem na takich ludzi i jestem z tego powodu szczęśliwy niby tacy sami a jednak inni społecznie, zawodowo czy sama "zawartość adrenaliny w dupie" jest ciekawie inna. A woda ognista samemu nijak nie smakuję. Wystarczy dwoje i chlebny dar smakuje jak trzeba a i głowa boli inaczej . Co by to był za ranek po ostrej imprezie gdyby .... nie wstał o 5 rano i nawoływał delikatnie do naszych uszu "k...wa wstawać, bieły je rozy bieły je rozy itd" Pomijam problemy natury zdrowotnej czy pomocy przy dźwiganiu motorka jak 10 razy padnie i wstać się samemu nie zechce. Zryta głowa w moim przypadku to pewnie efekt pracy zawodowej wszak plastikowy uśmiech oraz zachowanie w pełni prawe, musi być. A człowiek tęski do prostoty i nieskomplikowanego trybu żecia. Moim zdaniem człowiek to stadny gad który tak czy siak szuka kompana, co nie wyklucza alienowania się np na czas podróżowania. Daje to tak jak ktoś napisał mocniejszą tęsknotę aby wracać do stada. Jak już pisaliści zawsze w czasie wyjazdy poznajemy ludzi inaczej z nimi rozawiamy i patrzymay na ich troski. Niby samotnie a jednak do ludzi. Wielkie dzięki za to, że wszyscy jesteśmy inni bo pewnie nie było by tego forum, albo jak by było-to tylko o poradach technicznych.
__________________
Niech moc będzie z wami ........... Ostatnio edytowane przez BLOB : 18.01.2011 o 08:09 |
18.01.2011, 11:51 | #40 |
Gość
Posty: n/a
Online: 0
|
Piszę z pozycji zezgredziałego typa, który już przestał jeździć i nie wiadomo czy kiedykolwiek zacznie znowu. Przynajmniej w taki sposób jak kiedyś.
Jeździłem i sam i w ekipach 2, 3, 4 a nawet >10 osobowych i jakieś tam przemyślenia mi się wzięły i przemyślały. Napisze więc o sobie. Subiektywnie. 1. Kategoria solowa. Zalety: Faktycznie lubię jeździć sam. Sytuacja o której jeden grubas śpiewał „moje myśli były moim pasażerem” jest mi miła. Miewam wtedy dobre myśli, a to naprawdę sympatyczni i fajni pasażerowie. Bardzo fajnie napisaliście o odbiorze otoczenia – kiedy jadę solo faktycznie wszystko smakuje duuużo mocniej i głębiej. Chyba nawet łatwo się uzależnić od intensywności tych doznań. O równowadze psychicznej się nie wypowiem, bo nie posiadam. Wiem z praktyki, że równowagę wewnętrzną i zewnętrzną to idealnie zachowują tylko ciała martwe. Pewnie dlatego w poszukiwaniu równowagi cała banda różnych oszołomów dążyła do umartwienia. Wady: Temat bezpieczeństwa i wygody pomijam – to są rzeczy oczywiste, że nawet najlepsze myśli nie wygrzebią za Ciebie motóra z rowu, ani nie podadzą srajtaśmy w krytycznej chwili. Poza tym największym przekleństwem człowieka jest to, że jest istotą społeczną niestety. Do prawidłowego funkcjonowania na dłuższą metę potrzebuję towarzystwa. I nie ja to wymyśliłem tylko Abraham Maslow - jeden z ważniejszych psychomądrali. Nie mogąc się podzielić z kimś radością czuję się jakiś uboższy. Proste „japierdole” z zachwytu nad krajobrazem ma moc tylko wtedy kiedy ktoś je usłyszy. Picie z samym sobą przy ognisku dobrze wygląda na westernach, ale po jakimś czasie robi się po prostu nudne. A już najgorsze jest to, że nie ma kto potrzymac flaszki kiedy idziesz sie odlać. 2. Liczba bardzo mnoga (powiedzmy powyżej 4 szt.) Zalety: Zakładam że ekipa jest fajna. Na szczęście z takimi właśnie miałem do czynienia. W fajnej ekipie jest fajnie. Jeśli każdy wnosi jakąś fajną cząstkę siebie to ogólnie jest wesoło i sympatycznie. Jest też bezpieczniej - wiadomo, w razie czego ma kto pomóc. Jest też bardzo wygodnie - rozsądny podział zadań mocno usprawnia działania bojowe. Jestem samozwańczym samcem omega - w ekipie zawsze jadę na końcu jako suport techniczny, zaplecze paliwowe, kolekcjoner pogubionych klamotów i pogotowie gorzelniane. Pozwalam dowodzić samcowi alfa i skrzętnie podtrzymuję jego wiarę, że naprawdę jest alfą. Nieźle się przy tym bawię Wady: Odbiór otoczenia - mniej więcej na poziomie wycieczki z Orbisu. Przy dużej ekipie Bogiem jest PLAN. Musi to być zaakceptowany przez wszystkich kompromis między chęciami, a możliwościami. I tenże PLAN rządzi i należy się do niego dostosować, a biedny samiec alfa musi nad tym czuwać. Nie przepadam za kompromisami - np. dość kiepsko znoszę hotele. Nie ważne jakie, ale kiepskawo się czuję w opierdzianym łóżku kiedy mój namiot robi za balast przy motocyklu. Tracenie czasu i kasy w knajpach też słabo mi się podoba. Żarcie wolę robić sam na poczekaniu, choćby miał to być makaron z wietkonga zeżarty na sucho i popity colą. Tyle pięknych miejsc można by zobaczyć w czasie straconym na czekaniu na kolorową zupę w kolejnej knajpie. Do tego ten podział zadań - to jest na pewno bardzo wygodne rozwiązanie, ale wiele też odbiera. Nawigator może nie mieć pojęcia kto ma dętkę do jego motocykla, ani jak się ją łata, a mechanik może nie mieć pojęcia gdzie jest… Zad i walet jest zresztą więcej, ale chwilowo szkoda liter na wyliczanki. 3. Wariant optymalny. Dla mnie oczywiście. Jeśli chodzi o ilość to minimum dwie, a maksimum trzy osoby. Ale nie ilość jednak jest tu tematem najważniejszym. Najbardziej liczy się JAKOŚĆ. Miałem w życiu zajebiste szczęście trafić na ludzi, z którymi bez wahania mogę popylać choćby jutro na Księżyc czy nawet do samych Pieszyc. Miałem też szczęście w porę pojąć co musze zmienić w samym sobie, żeby na takie towarzystwo zasłużyć. A to jest dużo trudniejsze – wymaga czasem wiele wysiłku i pracy, ale przede wszystkim dobrej woli i zrozumienia od obu stron. Mam fantastycznych przyjaciół, dzięki którym nie pominę w trasie żadnej radości, a każdą z nich stosownie pomnożymy. Wspomniany wcześniej odbiór rzeczywistości jest oczywiście inny niż przy solowej jeździe, ale nie jest też w niczym gorszy. Naszym Bogiem nie jest PLAN, a przynajmniej nie w większym stopniu niż przy solówce - jesteśmy tak zgrani że wszelkie decyzje zapadają tak samo jak w jednej dyńce. To pewnie dowód, że jesteśmy półgłówkami Chyba nawet nie ma sensu wspominać, że wspólnie każdy kłopot możemy zdemontować, podzielić na mniejsze kawałki i zutylizować znacznie łatwiej niż solo. Jeśli kiedykolwiek znowu wrócę do jeżdżenia to tylko w taki właśnie sposób. Życzę Wam żebyście dobrali sobie taki sposób w jakim najlepiej się spełnicie. Wcale nie koniecznie taki jak mój. Bo mój to mój. Nie oddam i ch.j! Zdrowia Łoj. Za dużo tego naklepałem... Ostatnio edytowane przez Pastor : 18.01.2011 o 11:57 |
|
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Podróżowanie - Couchsurfing | Olek | Inne tematy | 1 | 01.06.2010 11:23 |