Napisał bukowski
przerobiłem sporo ekspresów all-in-one. saeco, krups, siemens, nivona, delonghi - żeby wymienić tylko te prywatne.
technicznie różnicę robi młynek i ciśnienie. Te tańsze mają ch..owe młynki bez regulacji i niższe ciśnienia. Oczywiście robi też awaryjność i upierdliwość obsługi, ale to, co nas głównie podnieca, to jakość kawy w filiżance - resztę można przeboleć.
Stwierdzenie, że Jura robi najlepiej a potem długo nic, jest pier...leniem o szopenie. To porządny ekspres, mało awaryjny i drogi - ale sprowadzając sprawy na konkrety, a nie magię, kawa nie różni się od tej ze średniopółkowego ekspresu z piątki wymienionej na wstępie. Miałem dwie jury w biurze - to dobre ekspresy, ale bez przesady.
Inne metody robienia kawy też są dobre - czy dripy, czy mokka z dobrego bialetti (z mlekiem z klasycznego, włoskiego spieniacza), czy klasyczny tygielek czy espresso z kolbowego ekspresu z milionem atmosfer na wyjściu - wszystko ma swój czas i miejsce. Ale, mając od lat te wszystkie sprzęty, codzienne kawy w ilości 5-10 dziennie robię w nivonie, chociaż na fajnego siemensa czy jurę tez bym się nie obraził. Delonghi był spoko, ale za dużo gównolitu w pokrętłach i przyciskach, co rusz coś pękało w rękach. Saeco, domowe i biurowe - psują się na potęgę, chociaż trzeba im oddać, że mają zarąbiste młynki.
A jakość i świeżość kawy tez robi różnicę. Ja wciąz szukam idealnej. Uwielbiam illy, ale strasznie drogie. Lokalne palarnie - trudno trafić na taką, która po dobrym początku nie oszuka. Przemysłowe klasyki - lavazza, dalmayr czy segafredo są w miarę OK, ale tak często są podrabiane, że dziesięć razy oglądam opakowanie, zanim kupię. Świetna jest szwedzka gevalia w ziarnach, tylko nie idzie tego kupić.
|