|  17.07.2019, 20:38 | #161 | |
|  Zarejestrowany: Oct 2018 Miasto: Zabrze 
					Posty: 1,123
				 Motocykl: ATAS 2019 Przebieg: 11000   Online: 3 tygodni 1 dzień 14 godz 24 min 33 s |   Cytat: 
  Na białorusi nie bylem, ale jezdzilem 5h rowerem po Puszczy Białowieskiej, mając włączone Google maps. Orendż przysłal rachunek wyższy o 41 zł, z pozdrowieniami z Białorusi   | |
|   |   | 
|  17.07.2019, 20:57 | #162 | 
|  Zarejestrowany: Apr 2008 Miasto: Wroclaw 
					Posty: 2,387
				 Motocykl: RD04 Przebieg: 40.000   Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 50 min 11 s |   
			
			Cóż to jest przy mojej Korsyce ponad 9 tysięcy:-)))))))) Ps.Play rachunek anulował:-) 
				__________________ Agent 0,7 | 
|   |   | 
|  17.07.2019, 21:51 | #164 | 
|  |   
			
			Nim przejdę do dnia następnego warto wspomnieć o przepięknej reklamówce, w jaką zapakowano Marysi zakupy we wioskowym magazynie:  BMW? A gdzież tam, WWW! Rano chłopaki oczywiście musieli zrobić zakupy akurat w tym sklepie, żeby dostać taką samą  Dzień szósty, ubywania murzyniątek ciąg dalszy Spod jeziora nie chce się wyjeżdżać, w dodatku żegnamy się z Novym, który udaje się mniej lub bardziej prostu do domu. Ale przedtem podnosi wszystkim ciśnienie, chwaląc się swoim kosmicznym kompresorkiem  Zostało nas osiem murzyniątek, pada propozycja, by jeździć razem, ale nam jakoś tak spodobało się jeżdżenie bez spiny, że postanawiamy pozostać w swoim towarzystwie  Ale umawiamy się na wieczór u Adasia M. w Nowogródku. Po wizycie w sklepie i zakupie reklamówek (coś tam przy okazji innego też kupili) jeszcze raz żegnamy się z Novym i jedziemy w stronę tracka. Ścieżki jak zwykle fajne, trochę pola, trochę lasu, trochę szuterautostrad. Jak zwykle zatrzymujemy się na dolewki oleju. Nie wygląda to najlepiej, bo zużycie wzrasta, butelka idzie za butelką. Olej wycieka, którędy tylko może. Marysia gubi po drodze jeden, Janina się wraca szukać. Janiny nie ma, Raf jedzie szukać i oleju, i Janiny  w końcu wszystko się znajduje  Pierwszy punkt na dzisiejszym tracku to Malinowszczyzna, dawny folwark rodziny Świętorzeckich. Jak prawie wszędzie, z dworu nie ostał się kamień na kamieniu. Tu zachował się grobowiec/mauzoleum rodzinne. Żeby jednak nie było zbyt widoczne, dookoła zbudowano gorzelnię. Można pójść do fabryczki i poprosić o wejście, co uczynili Bracia przy Kasie. My pozostaliśmy przy podziwianiu z zewnątrz: a tu środek (by Chemik): Podziwiamy piramidę, ładujemy tracki, a Janina patrzy i patrzy w swój silnik. W sumie to ciężko ten silnik wypatrzyć, tak wszystko jest obrzygane olejem. Mina Janusza nietęga, kolejna dolewka. W końcu pada trudne pytanie: "Słuchajcie, jak daleko mamy do granicy?" [cdn] 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą Ostatnio edytowane przez jagna : 17.07.2019 o 23:50 | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 16:34 | #165 | 
|  |   
			
			Silnik Januszowy chlapie olejem, którędy tylko może. A teraz jeszcze zaczął niepokojąco stukać. Białoruska prowincja nie jest miejscem, gdzie Janusz chciałby wykonywać remont generalny silnika, więc zapada decyzja o natychmiastowym odwrocie do macierzy. Korzystając z tego, że właśnie dobiliśmy do asfaltu. Smutna to decyzja. Kto będzie nas karmił kabanosami w trzech rodzajach? A pasztety? A miód z pasieki? Kawa z aromatem migdałowym? Kto będzie tak spokojnie i wyrozumiale jeździł za Jagną, jak Janusz? Ehhh, to już nie będzie ten sam wyjazd… Ustalamy, którędy będzie im najprościej dojechać na przejście (jesteśmy w okolicy Lidy), ale chyba nie do końca wszystko poszło jak trzeba, bo Marysia i Janusz minęli nas jakąś godzinę później  Swoje dalsze perypetie mam nadzieję opiszą sami zainteresowani (przynajmniej Marysia się tak dziś odgrażała) . Ja tylko jedną fotę, ze specjalną dedykacją dla Calgona. Zamiast wozić puste rotopaxy, Książę patrz i ucz się! 
				__________________ Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 17:44 | #166 | 
|  Zarejestrowany: May 2014 Miasto: Warszawa 
					Posty: 1,438
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 13 godz 58 min 11 s |   
			
			Pusty Rotopax Calgona sni mi się do dziś. I do dziś Calgon nie odpowiedział mi na zadawane 10 razy dziennie pytanie: Po chuj ci ten rotopax skoro jest pusty? Ale... Tego ranka trzej murzyńscy muszkieterowie obudzili się w przyczepodomku w Druskiennikach. Szybkie pakowanko i próbuję namowić kolegów na małe zwiedzanie Druskienników, bo miasteczko naprawde jest tego warte. Entuzjazmu nie ma  W końcu któryś proponuje krakowskim targiem - "to jeździj po miasteczku, my za tobą i sobie popatrzymy" Zwiedzanie typu japońscy turyści w autokarze  Zgodnie z planem odbijamy kilkadziesiąt km na północny zachód, żeby wjechać na TET. Na trasie jest punkt widokowy i tam chcemy zacząć. Wąski asfalt, ale mocno kręty prowadzi na miejsce, jedziemy dość dynamicznie. Wjeżdżamy na parking pod punkt widokowy, a zaraz za nami policyjny bus  Jesteśmy przekonani że złamaliśmy prędkość lub inne przepisy i że jadą do nas. A tu się drzwi odsuwają i ze środka wypada cała gromada roześmianych gliniarzy i gliniarek, wołają do nas radośnie helou i biegną na górę. Robią szybkie zdjęcia, zbiegają i jeden z policjantów mówi do nas całkiem sprawnym polskim: - jak zaraz pojawi się tu kolejny radiowóz to powiedzcie że pojechaliśmy i ich pozdrawiamy  My zdecydowanie wolniej i w ciszy kontemplujemy piękne widoki z wieży... Już mamy się zbierać, a z lasu wypadają 3 motki i jadą do nas. 3 KTMy, dyskretny rzut oka na tablice - poljaki. No i teraz rozkmina nad dzisiejszymi czasami i ludźmi - zamiast zbić pionę, pogadać, pożartować, panowie mają strasznie długie kije w dupach. Rzucili okiem na skrzywione koło Czarka Termosa - e to chujowe koło, trzeba zmienić, to się nie nadaje, bla bla bla. O, GS Calgona, e to to to takie udawane, ciężkie, chujowe, nie no weź, a Tenera, e, niby fajna ale to kondon. Niewolnicy lansu i wyznawcy jedynie słusznych opinii. My się do siebie uśmiechamy i bez żalu mówimy im NARA i jedziemy w swoją stronę. Na spokojnie docieramy litewskim TETEM do granicy. Mała przerwa i jadziem dalej. Plan jest taki że planu nie ma, po prostu dojeżdżamy dokąd się da i szukamy na wieczór noclegu. Gdzieś przed Sejnami zaczyna padać, przez jakiś czas mocniej, więc kryjemy się pod drzewami, bo tylko ja posiadam przeciwdeszczowe ciuszki, Calgon ma tylko pustego Rotopaxa  Cały czas nie zbaczamy z trasy TET i przed Augustowem robi się pora kiedy wypada zaplanować nocleg. Czarek wykonuje kilka telefonów do znalezionych w internecie kwater i ośrodków. Wszystko zajęte, aż ktoś nam uświadamia, że właśnie zaczął się długiiiiii weekend, każdy prawdziwy Polak przyjechał właśnie na mazury pić piwo i grillować. Nam wszystko jedno, to się rozbijemy na dziko gdzieś, luz, ale Czarek znajduje ośrodek gdzieś nad jeziorem, gdzie za parę groszy możemy się rozbić i na miejscu jest sklep i bar. Tankujemy i te kilkanaście km pokonujemy już asfaltem. Tankuję pierwszy raz od wyjazdu z Białorusi. Chyba mają dobre paliwo, przejechałem Teresą dobrze ponad 400 km a jeszcze nie mruga rezerwa. Jestem w szoku bo to rekord chyba mój. Ośrodek pełen ludzi, każdy domek zapełniony na 200%. Przed każdym grill z kiełbasami, piwerka i Sławomir lecący z głośników zaparkowanego obok grilla BMW E36, koniecznie z naklejkami M3. Panowie rozprawiają o cziptuningu, a małżonki troskliwie zajmują się Brajankami i Dżesikami. - Ziemniaki możesz zostawić, ale mięso i surówkę musisz zjeść bo lodów nie będzie! Ojczyzna... Jestem u siebie  Niby wiocha, ale coś tam w serduszku gra, ma to każdy z nas, chodź czasami głęboko ukryte. Rozbijamy się pod laskiem na uboczu. Idę z Czarkiem na obiad do Baru, a Calgon postanawia w końcu sprawdzić jak smakuje obiad w proszku. Leniwy ciepły wieczór z piwkiem w ręku, chociaż tam za jeziorem robi się coraz ciemniej i zaczyna coś grzmieć... Nagle ktoś rzuca - ej, a ciekawe czy Novy już dojechał nad morze, zadzwonimy do niego? Dzwonimy, szybkie "gdzie jesteś?" Aaaa, tego no, to może przyjedź do nas, co tam jeden wieczór cię nie zbawi. A, no i po drodze weź kup proszę coś do picia bo chyba nie starczy    Mija godzina, dociera Novy, mordy się wszystkim cieszą, bo jest chłop i jeszcze dużę zakupy ma  Rozkłada namiot... no właśnie, "NAMIOT" - przetrwalnik holenderskiego komandosa który wygląda jak śpiwór z wyjętym ociepleniem. Ale wg. Novego to spełnia normy NATO, kosztuje majątek, przeżyje każdą burzę, testowany był na szczycie Mont Everestu gdzie można w tym spać w samych slipach, a my to się nie znamy, pewnie zazdrościmy i sami mamy chujowe namioty  Zaczyna padać, więc przenosimy się z napojami pod wiatę Baru. Potem zaczyna lać, potem jeszcze mocniej lać. Nocne polaków rozmowy przy herbacie i energetykach z ulewą w tle. Wracamy do namiotów i pękamy ze śmiechu na widok turbo wyczesanego "namiotu" Novego. Wygląda jak kawałek przemoczonej szmaty, cały mokry, masakra. Novy chcąc niechcąc ląduje gościnnie u Czarka Termosa - doceniam w takim momencie moją skromną jedyneczkę  Plan na jutro - Novy W KOŃCU chce dojechać nad morze, a my dalej jedziemy TETem ile się da do wieczora. | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 18:23 | #167 | 
|  |   
			
			Kurde pięknie napisane. Ja myśle ze z tym ropotaksem to było tak ze Nasz Beżowy Książę dostał go kiedyś w prezencie a potem dokupił motka pod kolor. Prezentów się nie wyrzuca  Oczywiście Calgon - nie gniewaj się  Miło czytać taki wielowątkowy wątek gdzie kwitnie przyjaźń i spala się paliwo a wódka nikomu nie szkodzi. Raj na ziemi. Szkoda ze już wracacie     
				__________________ 'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 21:33 | #168 | 
| Moderator  Zarejestrowany: Dec 2008 Miasto: Niemcownia 
					Posty: 3,384
				 Motocykl: CRF 1000D/DCT Przebieg: 48k+   Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 dzień 4 godz 21 min 34 s |   
			
			Jeszcze raz, krótko o namiocie - obiekcie westchnień, ale i szydery niektórych   Udając się razem na wieczorną wieczerzę i biesiadowanie, gdyż zapasów przywiozen bez liku    zapomniałem z roztargnienia i pośpiechu zasunąć boczną połę. Wracając posmutniałem nieco,  gdy zobaczyłem, że w środku wszystko jest mokre. Czarek zlitował się nade mną i zaproponował miejsce u siebie w namiocie. Rano, żeby zapakować super-norko-namiot-holenderskich-komandosów musiałem pozbyć się wody z zewnątrz, ale i z wewnątrz!! Tym samym stwierdziłem, że był to naprawdę dobry i udany zakup, gdyż kupiłem dwa w jednym - i namiot i bukłak!    IMG_20190621_073016.jpg IMG_20190621_073028.jpg A tak przy okazji - tak było            IMG-20190627-WA0006.jpg 
				__________________ Wreszcie mam swój kawałek szczęścia w całym tym gównie dookoła   | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 21:46 | #169 | 
|  Zarejestrowany: May 2014 Miasto: Warszawa 
					Posty: 1,438
				 Motocykl: nie mam AT jeszcze   Online: 1 miesiąc 3 tygodni 4 dni 13 godz 58 min 11 s |   
			
			Zdjecie Calgona wychylajacego sie z namiotu rano mnie rozwaliło    | 
|   |   | 
|  18.07.2019, 21:48 | #170 | 
|  |   
			
			Oooooofaaaaak.... ale kondon sypialniany   słabo  Dobrze ze to widzę bo tez rozmyślałem nad takim tunelem na zwłoki i widzę ze dobrze ze mnie nie poniosło  W tym roku w Chorwacji zdejmowałem z siebie i z żony masę kleszczy po polegiwajce w przymorskim lesie. Po nocy strach myśleć, trza by to impregnowac w środkach. M 
				__________________ 'Przestań naprawiać kiedy zaczynasz psuć' - Ojciec matjasa | 
|   |   | 
|  | 
| Tags | 
| białoruś , zaginione murzyniątka | 
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| Islandia czerwiec 2019 - 1 max 2 osoby | Husky | Umawianie i propozycje wyjazdów | 4 | 29.07.2019 13:18 | 
| Rusz Pan Dupę - TET LITWA - czerwiec 2019 | Ciaho | Trochę dalej | 9 | 12.07.2019 10:14 | 
| [RO'2013] Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii | sowizdrzal | Trochę dalej | 21 | 05.08.2013 11:43 |