|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
![]() Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
![]()
No to my zajeżdżamy i rozbijamy leniwie bambetle. W tym czasie co nas nie było Pasterze zaczęli się krzątać i wynoszą krzesła a do pokoju wstawiają dwie kanapy. Takie dwuosobowe. Na migi że 4 osoby na kanapach, 4 na podłodze.
Na ganek wstawili nam natomiast bryndze. Ogromna micha i kawałki wielkości małych cegiełek. Do tego sól oczywiście. Wyglądało piknie, pachniało piknie ale jakoś nikt się nie spieszył spróbować. -..... eeeeeee.. nie obsramy się po tym? - ..... ale nie wypada odmówić - .... nie ma bólu, jak coś mam zapas stoperanu Patrzę wokół i kombinuję z którego Lidla tą bryndzę przywieźli. No bo skądś być musi. Wszak wkoło tylko zielona trawa, owce i źródlana woda. Nie wspomnę o tym że nie ma kibla, zlewozmywaka, mydła czy czegokolwiek. Sanepid to bym tam mógł obozy szkoleniowe robić normalnie. Ale powiem tak - ludzie od zawsze wcinali przetwory mleczne a przejmować takimi pierdołami jak higiena zaczęli na dobrą sprawę dopiero w XX w. Poza tym wyznaję teorię że cokolwiek zapite gorzałą jest wolne od zarazków. A jakichkolwiek wątpliwości wyzbyłem się jak posmakowałem. Była genialna. Chyba najlepsza bryndza jaką w życiu jadłem. Prawdziwa, bez żadnych "polepszaczy", skazy unią europejską i jej normami. Robiona z owczego mleka, żadne homogenizowane pierdoły. Owczego mleka, wody i górskiego powietrza. Zakąsiliśmy i jakoś tak cała micha zeszła w trymiga. Rzecz jasna w międzyczasie w ruch poszedł ichny bimber i nasza wódka wieziona z samej Borsy. Do tego czekolada i książkowe rozmówki polsko-rumuńskie. Zwroty typu: - Czy wybierze się Pani z nami na dyskotekę - Którędy do najbliższego teatru - Czy w tym sklepie można płacić kartą Przydały nam się w sam raz. Rzecz jasna klasycznego "Ile za litra tego bimbru jak chcielibyśmy kupić" to nie było. Ubaw mieliśmy po pachy a Pasterze chyba większy. Patrzyli na nas trochę jak na ufo ale dla nich to i tak była atrakcja a dla nas.... cóż, myśmy po to właśnie przyjechali ![]() Szybka decyzja - kogoś trzeba będzie poświęcić. Nie musieliśmy czekać długo - najstarszy objął Mata ramieniem i rzecze do niego coś o tym że ma krasnoje oczętoje. Mata wydaliśmy za Pasterzy córkę. Albo za Pasterza. Chłopy siedzą tam 5 miesięcy. Sami. 4 chłopa. Żadnej baby. A teraz sprzedaliśmy im Mata. Wiadomo - wódka, zakąska, nocne z Pasterzami rozmowy. Jakieś zdjęcia. Starszy z Najstarszych Szef Wszystkich Szefów nagle wstaje i krzyczy na pozostałych - coś tam po rumuńsku ale sens wypowiedzi zrozumieliśmy - koniec libacji, brać się k...a do roboty. Nocą pilnuje się owiec.
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ Ostatnio edytowane przez Evvil : 10.06.2014 o 23:01 |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
![]() Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
![]()
Pasterze poszli paść owce, czyli do pracy, a my na nocne polaków rozmowy. Mateuszowi tylko obiecaliśmy że zabarykadujemy drzwi na noc. Wieczór przerwały nam... krzyki...
Nie krzyki - nawoływania. To w jaki sposób pasterze się nawołują to jakieś niesamowite zjawisko przyrodnicze. Po pierwsze - jest to tak cholernie donośne, że aż dziw bierze skąd u nich takie płuca. Po drugie - te nawoływania przypominają skrzyżowanie odgłosów jakie wydaje zdychająca żyrafa i tarki do prania. True story. Potem spanie. Przebiłem materac więc ładuję się na kanapę do Śluzy. Gadamy jeszcze i idziemy spać. Znaczy chłopaki idą bo co jak co ale ja nie umiem w takim hałasie spać. I nie chodziło o nawoływanie. Chrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr rrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Poranna pobudka była jedyna w swoim rodzaju. Spałem na kanapie ze Śluzą. Śluza od ściany ja z brzegu. Mocno z brzegu zawinięty w śpiworek. Kanapa była... powiedzmy że niestabilna. Śluza waży swoje, ja trochę więcej. Wiadomo, zasada przeciwwag. Śluza wstał pierwszy i się tam zbiera. Sobie roluje śpiworek, składa poduszkę i takie tam. Ale wciąż na kanapie. Nagle postanowił wstać. Fizyki nie oszukasz - razem z całym tym majdanem i tapczanem pofrunąłem na ziemię. Piękna pobudka ![]()
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2012
Posty: 661
Motocykl: RD07&1000RR
![]() Online: 2 tygodni 6 dni 3 godz 26 min 56 s
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2010
Miasto: Podlasie
Posty: 2,656
Motocykl: nie mam AT jeszcze
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 11 min 34 s
|
![]()
Dobre, dobre
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,736
Motocykl: AT RD07a; XR600R
![]() Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 43 min 24 s
|
![]()
Uzupełnię trochę dokumentację foto:
P1000104.jpg Mateusz z kołkiem, który zastąpił tymczasowo amortyzator. Widać, że coś między nimi zaiskrzyło... P1000107.jpg Sawy obniża sprężynę. Pod tym bagażem to powinien osłoną po ziemi ciągnąć ![]() P1000108.jpg Mroova i systemowa membrana. Na zdjęciu nie widać, ale ona spina się zamkiem błyskawicznym z kominiarką tworząc szczelną barierę dla wiatru i wody. Chyba nawet się w tym spocił ![]() P1000110.jpg Prislop pod kopułą chmur P1000121.jpg Droga z Prislopu P1000137.jpg Takie widoki w nagrodę P1020016.jpg Gościnna bacówka P1000143.jpg Wot nasza kamanda. Przeżyli na halach Cauceascu, rewolucję, wejście do Unii... a u nich bez zmian, jak pasali tak pasają. Pierwszy z lewej to tatuś księżniczki Mateusza. Dodam, że Mateusz ma do niej adres, tylko nie wie jak tradycyjną pocztą wysłać jej zaproszenie do swojego profilu na Facebooku. Ja jestem w niebieskiej bluzie i wyglądam zawadiacko ![]() P1000145.jpg Na noc wyjeżdżają na hale strzec stad przed wilkami. Teściu Mateusza (Ukrainiec) nawet nam mówił, że na Ukrainie na pasterzy mówi się wilczarze P1010996.jpg A tak wyglądał nasz pokoik u pasterzy. Fajny był, kolorowo urządzony, jak pokój dziecięcy, materacyki kolorowe. Tylko potem się okazało, że tam śpią potwory... P1000151.jpg Rano mogliśmy się przyjrzeć jak bryndze wyrabiają |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
![]() Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
![]()
Poranne pakowanie i rozwijamy mapę. Gdzie to cholerne jeziorko? Musi być gdzieś w pobliżu. Nieopodal pasterzy rozjazd szutrówek, pewnie tam się jakoś odnajdziemy.
Tak więc powolne pakowanie. Powolne. Generalnie chill. Słonko świeci, cieplutko, górskie powietrze. Żyć nie umierać. Rozliczamy się z pasterzami i robimy zrzutę na bimber. Ile tego kupiliśmy to nie pamietam, ale chyba z 1,5 albo 2 litry. Żeby na później było. Z taką eskapadą jest taka kwestia, że generalnie nie patrzy się na zegarek. Przynajmniej ja nie patrzyłem. Czas odmierzało się według następującego schematu: pora na kaca i nigdzie nie jadę słońce nisko ale już jest dzień można jechać pora na fajka pora na picie pora na jakieś żarcie chyba zachód słońca już pora wracać pora do knajpy pora w kimę I się to generalnie sprawdza. Komórka wyłączona bo i po co ma ciągnąć baterię skoro i tak zasięgu nie ma. Włączało się ją w cywilizacji, meldunek do domu że jeszcze mnie nie wciągnęło nic i tyle. Takie luźne na boku spostrzeżenie. Fajne uczucie - nie wiesz czy jest wtorek czy już środa. Nie wiesz która godzina. Liczy się tu i teraz. Git. Możnaby tak żyć. Tak więc kiedy pora na kaca minęła i zaczęła się pora na jazdę ogarnęliśmy się i ruszamy w poszukiwaniu jeziorka. Felerny podjazd który atakowaliśmy dnia poprzedniego i na którym się wyłożyliśmy omijamy. Za dnia nie wyglądał na lepszy i widmo głazów w poprzek podjazdu skutecznie nas odstraszył. Ruszyliśmy szpalerem i jedziemy mniej więcej w stronę jeziorka. Widoki piękne, szuterek wilgotny. Po to tu przyjechaliśmy. Śluza postanowił sobie skrócić drogę i wjechał na połoniny. Wracając, opierając się na jego relacji, postanowił zjechać z powrotem na dróżkę szutrową. Niewielką skarpą. Zeskoczyć znaczy chyba chciał. Tak czy owak został na skarpie a afryka pierdyknęła. Śluza popraw mnie jeśli było inaczej ![]() Dalej droga prowadziła przez niewielki bród. Niewielki bo niewielki ale bród posiadał zjazd, podjazd i za podjazdem błotnistą kałuże. To nic że można było go ominąć przejeżdząjąc bokiem. Śluza przejechał to sobie myślę, że nie będę gorsiejszy. Upewniłem się że Śluza nagrywa tą akrobację napędziłem się dając w brodzie trochę bardziej w gaz żeby spokojnie wyjechać. Za dużo w gaz. Na szczycie podjazdu podbiło i wpadłem w kałużę. Afryka się zatrzymała zaś ja wystrzeliłem zahaczając o szybę. I tutaj refleksja - w szybę przyrżnąłem zbroją. Szyba na gumolcach więc zachowała się tak jak powinna - wywaliło ją z zawiasów. Ile trzeba siły żeby ją wywalić z zawiasów to można sobie spróbować. Nie do tego zmierzam - nie żebym się specjalnie mądrzył, ale cieszy mnie niezmiernie że nad zegarami nie mam nic. A widziałem różne patenty - pałąki, wzmocnienia, stelaże pod nawigację. Uderzenie taką siłą żeby wywaliło szybę nie zrobiło mi absolutnie nic. Ale uderzenie z taką samą siłą w stelaż od nawigacji, tymbardziej że widziałem już parę razy takie stelaże złożone z rurki wyciagniętniej w kierunku jeźdźca mogłoby się skończyć po prostu tragicznie. I zbroja tutaj nie pomoże. Do tej pory nie udało mi się nabić choćby siniaka. Same denne paciaki w których frustrowało tylko podnoszenie złoma. Tutaj miałem szanse na choćba zadrapanie ale upadłem na tyle fortunnie i bezwładnie że wszystko zostało gładko zamortyzowane przez buciaki i zbroję. A wyglądało to mniej więcej tak:
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Posty: 334
Motocykl: XChallange
![]() Online: 6 dni 2 godz 25 min 10 s
|
![]()
zajebista relacja.
jedna uwaga - klimat 'daj daj' to nie klimat calej Rumunii. Akurat przejechalem Rumunie od wschodu na zachod, omijajac coprawda opisywane miejsce i zadnego 'daj daj' nie bylo. |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Bialystok I Akalice
Posty: 1,736
Motocykl: AT RD07a; XR600R
![]() Online: 2 miesiące 1 tydzień 5 dni 18 godz 43 min 24 s
|
![]()
Spójrzmy na to przez inną optykę
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Aug 2011
Miasto: Warszawa
Posty: 1,144
Motocykl: oby złodziej kulasy połamał
Przebieg: :(
![]() Online: 3 tygodni 1 dzień 18 godz 11 min 26 s
|
![]()
HA! Więc jednak kolanem!!!!!!!
![]() Dzięki za te hihranie śluza ![]()
__________________
------------------------------------------------------ XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX ------------------------------------------------------ |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Maramuresz 24.05 - 30.05 | Evvil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 149 | 15.05.2014 21:44 |
Maramuresz | Evvil | Umawianie i propozycje wyjazdów | 144 | 08.02.2014 11:21 |
Maramuresz - 100 kilometrów offu solo [Sierpień 2011] | bukowski | Trochę dalej | 21 | 08.01.2014 13:15 |