|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: kraków
Posty: 75
Motocykl: XT 600E, DR 350SE
![]() Online: 3 dni 9 godz 22 min 59 s
|
![]()
Jagna mamy coś wspolnego ze soba - w sytuacjach podbramko-motocyklowych robie dokladnie odwrotnie niz powinnam. Zamist dodac gazu, odejmuje, zamiast odjac gaz - dodaje i jakims dziwnym trafem i DR i ja jestesmy cali
![]() Super sie czyta i czekam na c.d.opowiesci.
__________________
Pozdrawiam Cleo ------------------------------------------------------------ "... Wolna wypowiem to co myslę, Tam gdzie złożę swoja głowę Gdziekolwiek pójdę... Gdziekolwiek powędruję... Gdziekolwiek pójdę I zmienię swój los... Będzie mój DOM... " |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
|
![]()
Odcinek 7, czyli ponownie przekraczamy Bug, choć nieco inaczej...
Podlasiaki nas nakarmiły, napoiły i przespały. Aż się jechać dalej nie chciało! Posileni jajecznicą ruszamy jednak na południe. Szybko zjeżdżamy z asfaltu: Na wschód od Siemiatycz: Jedziemy na skróty do Grabarki, czyli „prawosławnej Częstochowy”. W okolicy mieściny o ciekawej nazwie „Nurzec Stacja” wszystkie leśne ścieżką są wybrukowane, i żadna nie jest zgodna z mapą. Jedziemy więc na azymut: zgodnie z zasadą: jeśli raz będę skręcać w lewo, a raz w prawo, to w końcu dojadę na wprost ![]() Bruk miejscami jest tak zarośnięty, że kulimy się pod gałęziami, i zamykam kask po tym jak dostałam pokrzywą w policzek ![]() Do samej Grabarki są już szutry: Dookoła samej cerkwi jest las krzyży wotywnych: niektóre w podziękowaniu, niektóre po prośbie… Z Grabarki jedziemy znów na południe: dojeżdżamy szutrami do Mielnika, gdzie jest kopalnia kredy: Dla tych, co lubią wiedzieć : W Mielniku jest przeprawa promowa na drugą stronę Bugu, chcemy się na nią zaokrętować. Niestety, trafiamy właśnie na dwugodzinną przerwę. Hm, nie będziemy tyle czekać, jedziemy do Gnojna na inny prom. Ale zatrzymuje nas lokalny pijaczek i z pewnym trudem tłumaczy, że nie ma sensu jechać bo się prom w Gnojnie przedwczoraj zepsuł i nie wiadomo kiedy naprawią. No szlag! Jedziemy zatem na most , jakieś 15 km na zachód. Ale pojedziemy sobie wzdłuż Bugu ![]() Przejeżdżamy przez tory i widzimy z daleka most kolejowy, na dość szerokim nasypie. A jakby tak? ![]() po takim czymś lajtowo przejedziemy ! zdziwiłam się nieco na końcu, gdzie był konkretny uskok między dechami a tłuczniem … Amortyzator skończył się ze dwa dni wcześniej, więc było to dość bolesne ![]() Po drugiej stronie polna ścieżka prowadzi do wsi. Postanawiamy nadgonić trochę asfaltem , bo mamy do celu 500 km, a mamy tam być jutro wieczór ![]() Jedziemy więc do Białej Podlaskiej, a dalej odbijamy na lokalne drogi w stronę Poleskiego Parku Narodowego. Widzimy na mapie szarą linię przecinającą park i chcemy spróbować. W Jamnikach odbijamy na wschód i mamy całkiem fajną ścieżkę: całkiem głębokie błota. Ale ścieżka jest coraz bardziej zarośnięta i coraz bardziej błotnista. W końcu robi się nieprzejezdnie i musimy się wycofać (jeden jedyny raz na tym wyjeździe!). Przy zawracaniu proszę nieśmiało o pomoc…. A po błocie mamy piasek: Objeżdżamy park dookoła, chcemy „zaparkować” nad jeziorem. Jezioro jest, ale mało kąpielne ![]() ale jest ładnie, więc rozbijamy się na łączce. Raf dokonuje autorskich poprawek w mojej płycie bagażnikowej: Przy okazji odkrywam, że z torby narzędziowej Rafa, która jest w moim worku, wystawał brzeszczot. I zawdzięczam mu kolejną dziurę w dnie torby!!! Zestaw kolacyjny mamy dość oryginalny (wino się nie załapało na fotę): I kontemplujemy zachód słońca: Jutro ostatni dzień wycieczki… ![]() cdn.
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chwałowice/Wrocław
Posty: 461
Motocykl: RD07
Przebieg: 99 000
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 11 godz 12 min 25 s
|
![]()
Bardzo mnie się podobają, opowieść, miejsca, krajobrazy i kierownicy !! Sardynki też bardzo !
|
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
|
![]()
A bardziej sardynki czy kierownicy?
![]()
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
|
![]()
Odcinek 7, czyli wszystko kiedyś się kończy… ale jeszcze trochę zostało na następny raz
Noc mamy ciekawą. Okazuje się, że jezioro, pomimo wielgachnych napisów „teren ochrony” „zakaz” „nakaz” itp. stanowi ulubiony punkt wypadowy wędkarzy. W dodatku nocnych wędkarzy. A że noc była chłodnawa, to jeden z nich jakąś godzinę grzał siebie i silnik w golfie zaparkowanym jakieś 50 m od nas. Na mój słuch był to 1,9 TDI. Raf po jakimś kwadransie przyznał mi rację. Lubię takie poranne niespodzianki ![]() Ruszamy na południe, dziś dzień mocno asfaltowy, musimy zdążyć na wieczór do Lubaczowa… ale skróty sobie robimy. I jak to zwykle skróty… Droga jakoś znika… jedziemy na azymut przez pola, na szczęście już po żniwach ![]() w końcu odnajdujemy polną drogę i ze szczęścia postanawiamy sparwić sobie wspólną fotkę. Jedyną a tym wyjeździe! wymaga to nieco poświęceń: a to efekt: Mijamy najnowocześniejszą kopalnię węgla kamiennego w Polsce, czyli Bogdankę pod Lublinem: Wiochami jedziemy na Szczebrzeszyn. To głównie dziurawy asfalt, czasem jakiś piaszczysty skrót. Oboje jesteśmy już mocno zmęczeni, ale ja chyba bardziej. Na tyle, że na większych , kopnych piachach już nie daję rady. Bolą nogi, bolą ręce, sił brak. Raf: „Jagna, nie takie rzeczy przejeżdżałaś!” Wiem, ale to było kilka dni temu… teraz zaczynam marzyć o asfalcie… Jakoś dowlekamy się do Szczebrzeszyna, obowiązkowa fota ze świerszczem: i nabieramy sił w bardzo fajnej knajpie naprzeciw świerszcza Przed nami trochę lasów (ja się cieszę, bo las to raczej błoto niż piach), Roztoczański Park Narodowy oraz Puszcza Solska. Chcemy przejechać przez park choć mogą być zakazy ![]() początek obiecujący: piachu nie ma ![]() błota trochę jest, na oponach ![]() niestety błoto szybko się kończy i jest piasek. Piach. Piaskownica. Aaaaaa!!!! Niekończący się piach przede mną… Nawet Raf zaczyna tańcować, a moja DR przechodzi samą siebie, przednie koło lata po całej drodze, a ja już nie mam siły na nic. Ale zajechaliśmy na tyle daleko, że nie ma sensu się cofać… W końcu piach się kończy, zaczynają porządne błotne kałuże. Uff… Nasze szczęście nie trwa długo, drogę przegradza szlaban. Rezerwat… A za szlabanem coś przepięknego, coś za czym wprost tęsknię: piękny, szeroki, prosty szuter. Niestety. Zaraz za szlabanem jest leśniczówka, a na jej progu siedzi leśniczy. Jakoś tak głupio przejechać… Jeszcze wyśle za nami straż leśną albo co… Postanawiam porozmawiać, czy nie dałoby się ten jeden jedyny raz puścić motocyklistów, że my tak cichutko, szybciutko i w ogóle… Bo jak myślę o powrocie przez ten cholerny piach… Niestety, leśniczy jest totalnie odporny na wdzięki motocyklistki. Zresztą mu się wcale nie dziwię. Brudne toto, ubłocone, roczochrane… no nic, zawracamy. Ale widzimy jakąś mniej uczęszczaną ścieżkę w bok, może wyminiemy tę piaskownicę… Piachu faktycznie nie było: i ścieżki prawie też ![]() już nie wiem, którędy byśmy dłużej jechali… jest sporo błota, zarośniętego i przez to niewidocznego. Jedziemy żółwim tempem, przedzierając się przez krzaki ![]() W pewnym momencie usiłuję jechać po „Rafałowemu” czyli ominąć kałuże, a nie środkiem. Ale motocykl ześlizguje się po poboczu, nie zdążyłam dodać gazu i pięknie kładę DR w błoto, stojąc nad nią w rozkroku. Nie możemy jej we dwoje odessać z tego błocka! W końcu wydostajemy się z lasu i grzecznie objeżdżamy Roztoczański Park… Za Zwierzyńcem namawiam Rafa na odwiedziny w Zagrodzie Guciów, takim małym prywatnym skansenie, gdzie jest zachowane kompletne gospodarstwo zamojskie. Rewelacji nie ma, ale zobaczyć można. A za Krasnobrodem czai się horror… Pewnie normalnie zacisnęłabym zęby i jakoś walczyła, ale chwilowo mam dość. Mam już za sobą 1000 km, czuję to w nogach, rękach, placach, plecach, o tyłku nie wspominając. I takie coś na koniec ?!? Opis kilkukilometrowego przejazdu tą drogą pominę milczeniem. Za dużo musiałabym wykropkować… W końcu lądujemy na asfalcie, przysięgając sobie, że nie zjeżdżamy z niego ani na metr. Zostało nam jakieś 50 km do celu, powoli robi się ciemno. Dojeżdżamy w końcu do Wojtka i Leny, dochodzimy do siebie, przepakowujemy. Ponieważ kolejnego dnia czeka mnie 750 km jazdy, postanawiamy jeszcze dziś wrzucić motki na lawetę. Podchodzę do vw, sięgam do klamki i… patrz dzień 2. No szlag!!!!! Więc jednak nie podłączenie przyczepy robiło zwarcie, tylko sam vw. No to dalej, awaryjnie otwieramy... no usiłujemy... i raz jeszcze... no przecież złamię zaraz ten plastikowy kluczyk!!! Dlaczego ten zamek nie da się przekręcić ?!? Po pół godziny prób chwytam za telefon i wybieram numer do całodobowej pomocy vw. I słyszę "w trosce o jakość usług, nagrywamy, dziękujemy, wciśnij 4 a potem 5, żeby połączyć się z konsultantem, bla, bla... przygotuj dowód rejestracyjny" Że co ![]() Nagle jakimś cudem zamek przekręca się w rękach Wojtka i możemy otworzyć maskę... ładujemy aku … A ja znów obmyślam, co zrobię panom „specjalistom” z ASO VW Zielona Góra. Bo zamordować to mało… Rano pakowanie, ładowane na lawetę, na szczęście vw odpala, jedziemy. Do Krakowa prowadzi Raf, dalej się rozstajemy i jadę sama: trochę błota przywożę ze sobą ![]() 450 km autostradą z lawetą opisu nie wymaga. Nudzi mi się straszliwie, tiry wyprzedza się fatalnie, bo jakoś wszyscy zakładają, że auto z lawetą nie będzie chciało wjeżdżać na lewy pas… W końcu, w niedzielny wieczór dobijam do domu, na wszelki wypadek nie próbuję nawet wjeżdżać na podwórko tyłem tylko zawracam na ogrodzie. Sił jeszcze starcza na zdjęcie DRki, lawetę odda się rano. Jestem niepocieszona, że w wypożyczalni nie ma pana, który ją mi wydawał. Ciekawe, jak bardzo się zdziwił, kiedy ją zobaczył całą ![]() Wypadałoby coś posumować? To krótko i na temat: To był jeden z moich najbardziej udanych i najmniej zaplanowanych wyjazdów. Wschód rulez !
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Banned
![]() Zarejestrowany: Feb 2013
Posty: 468
Motocykl: RD03
![]() Online: 2 tygodni 1 dzień 9 godz 17 min 5 s
|
![]()
.........
Ostatnio edytowane przez mazeno : 07.03.2014 o 16:42 |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 |
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 6,054
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
![]() Online: 10 miesiące 3 dni 21 godz 32 s
|
![]()
i w deerce sie amor wzial i zepsul od tego wschodu....
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
![]() Zarejestrowany: Dec 2012
Miasto: RLU
Posty: 960
Motocykl: RD04
Przebieg: niski;)
![]() Online: 2 miesiące 3 tygodni 6 dni 18 godz 2 min 5 s
|
![]()
Super wyprawa! Też mi coś takiego chodzi po głowie. Ten piasek za Krasnobrodem to chyba do miejscowości Szur? Faktycznie, grubo tam jest. Fajnie się czytało, jak zawsze zresztą.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#10 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2012
Miasto: gubin
Posty: 559
Motocykl: RD04
Przebieg: 70000
![]() Online: 2 tygodni 5 dni 11 godz 51 min 5 s
|
![]()
Amen.
Szacuneczek za zdięcia i opisy. |
![]() |
![]() |
![]() |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Drang nach Westen, czyli tym razem wschód jedzie na zachód! | jagna | Trochę dalej | 71 | 08.07.2015 23:52 |
Siedem mórz … ? Prezentacja zdjęć i filmu w Klub Podróżnik Warszawa | Głazio | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 13 | 09.12.2013 20:05 |
Biała 2012 - Mecz piłkarski AT Wschód - AT Zachód | mirek | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 60 | 23.05.2012 02:18 |