|
|
|
|
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2010
Miasto: Kraków
Posty: 525
Motocykl: TA 650
Przebieg: mój?TA?
Online: 1 miesiąc 4 tygodni 4 godz 20 min 54 s
|
Niezły przeskok po przeczytaniu relacji z deszczowej Norwegii...Aż mi się ciepło na sercu zrobiło
|
|
|
|
|
|
#3 |
![]() |
Zadowolone i spieczone.
Podróżowanie we trzy babki jest świetne chyba przez ostatnie 5 lat nie stawiano mi tyle drinków
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
|
|
|
#4 |
![]() |
Dzień 6.
Gośka jakoś przeżyła noc wśród pająków i kurzu w Lazy Lizard, Na początek kilka zdjęć tego uroczego przybytku. Main entrance: IMG_0456.JPG Jagna w oknie: IMG_0457.JPG Dana dostosowana do wiktoriańskiego wystroju łazienki: IMG_0473.JPG Słoweniec wprasza się nam jeszcze na śniadanie (chlebek z dżemem +kawa ) i ruszamy dalej. Na dziś dość słynna rzecz ”Arches National Park”, czyli park łuków skalnych. Zdjęcie najsłynniejszego (Delicate Arch) znajduje się chyba w każdym podręczniku do geografii czy geologii… A na deser będzie Monument Valley.Kolejne 25 $ za wjazd (my jesteśmy sprytne, mamy kartę roczną na wszystkie parki za 80$). Idziemy do Visitor Center popytać się, do czego jesteśmy w stanie dojść przez pół dnia. Przy okazji chcemy poprosić o pomoc w rezerwacji zwiedzania Antelope Canyon na jutro, bo nie chce nam się dzwonić z komórki (horrendalnie drogo). Miła pani oświadcza , że absolutnie nie może użyć służbowego telefonu do tego celu, bo to jest informacja tylko tego parku, a nie ogólna. Ale chce podejść z nami do budki telefonicznej i pomóc. Na to jednak nie zgadza się jej przełożony… No cóż , my w Polsce nie jesteśmy przyzwyczajeni to takiego respektowania przepisów…No nic, będziemy z budką walczyć same. Z kierunkowym, czy bez? Lecimy do pani z kolejnym pytaniem. Bez. Słuchawka krzyczy: rozmowy międzystanowe nie mogą być płacone monetami. Wrrr… Lecimy po kartę tel. Tylko po cholerę nam karta za 15$? (oj, jeszcze okaże się potrzebna…) Obsługa karty też niezła, PIN, kod dostępu, bóg wie co jeszcze, i w końcu można dzwonić. Dogadanie rezerwacji po angielsku to przy tym wszystkim mały pikuś. No i oczywiście jak zwykle podaj numer karty kredytowej
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
|
|
|
#5 |
![]() |
Ugotowane totalnie wsiadamy do auta i pniemy się serpentynami w górę parku. Na jednym z parkingów zostawiamy auto i idziemy szlakiem do Delicate Arch. Ciekawe, że piesze wędrówki wypadają nam zawsze w samo południe, w najgorszym upale…
To niby tylko 1,7 mili, ale dodając , że pod górę i przy około 100 stopniach (Farenheita oczywiście) robi się lekko hardcorowo. Prawie każdy powracający pociesza słowami „it’s worth it” ewentualnie „es lohnt sich”, ale jakoś łatwiej się od tego nie idzie…Idziemy i widoczki takie: IMGP2534a.jpg IMGP2538a.jpg Ale oczywiście dałyśmy radę jak zwykle I rzeczywiście widok Delicate Arch był warty tej wędrówki ![]() IMGP2542a.jpg To małe w środku to 2 z nas: IMGP2555a.jpg I wracamy: IMGP2561a.jpg Po 3 godzinach łażenia w pełnym słońcu mamy lekko dość, ale zostało jeszcze kilka innych łuków, na szczęście położonych zdecydowanie bliżej parkingów. IMGP2566a.jpg IMGP2571a.jpg IMGP2590a.jpg Zrobiło się dość późno, zjeżdżamy z powrotem do Moab, szybki obiad i ruszamy na południe w stronę Monument Valley i dalej na zachód do Page. Noclegu tym razem nie mamy zaklepanego, liczymy, że jakieś miejsce w hotelu się znajdzie. Spory kawałek jedziemy po płaskowyżu. Widoczki – po prostu highway. Pusto, szeroko, prosto. Asfalt idealny. W pewnym momencie słyszę z tyłu „pamiętasz, że tu było ograniczenie do 55 mil?” a Dana na to najbardziej niewinnym głosikiem „na serio?” GPS pokazywał właśnie 170 km/h… IMGP2609a.jpg Akurat na zachód słońca zajeżdżamy do Monument Valley, która należy do Indian Navajo. Pięknie wygląda w promieniach zachodzącego słońca.. IMGP2617a.jpg Wstęp to 5$/osoba, za to można do bólu jeździć między skałami czerwonymi szutrami, nieco zapchanymi niestety. Nam nie starczyło na zbyt wiele czasu, poza tym wskazany jest jednak samochód z nieco większym prześwitem, bo jest trochę wystających z drogi skał. A jak się kurzy pięknie (Off topic: dwa dni się zastanawiałam, o co chodzi z niektórymi drogami, na których stało napisane „only high clearance vehicle”. Droga dla bardzo czystych pojazdów? )Dziewczyny odmawiają dalszej jazdy po offie (nazwa mocno na wyrost), ja się trochę wkurzam i sobie obiecuję powrót na dwóch kółkach. IMGP2627a.jpg IMGP2630a.jpg IMGP2634a.jpg Czekamy na pełny zachód słońca i ruszamy dalej na zachód, do Page. Dojeżdżamy gdzieś koło 23. I jak się zaraz okaże, zdecydowanie za późno. Nie ma miejsc w hostelach, hotelach, pensjonatach, nigdzie po prostu. Zdesperowane podpytujemy nawet w knajpach, barmani wydzwaniają po wszystkich sobie znanych miejscach i wszędzie to samo: „no vacancy” . Robi się 2 w nocy, ledwo widzimy na oczy, więc nie pozostaje nam nic innego, jak wypróbować noclegu w samochodzie. Zajeżdżamy na camping żeby nie spać totalnie w krzakach, obsługi brak, miły pan zdradza kod dostępu do całkiem przyzwoitych łazienek i kładziemy się (o ile tak to można nazwać) spać. Ja i tak mam najlepiej, bo mam cały tył dla siebie. Czasem opłaca się mieć 158 cm wzrostu Ale i tak żałowałyśmy, że nie mamy karimat, bo byłoby więcej miejsca i mniej gorąco
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
|
|
|
#6 |
![]() |
A ja już w domu
Ale może uda się za to składniej i ładniej pisać. Za to mój bagaż został gdzieś między USA a Meksykiem może go jeszcze kiedyś zobaczę...
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
|
|
|
#7 |
![]() |
Dzień 7
Budzimy się na campingu w Page i robimy małe przedstawienie, tzn. na parkingu przed recepcją przebieramy się, wywieszamy mokre ręczniki na drzwiach samochodu oraz jemy resztki wczorajszej pizzy. Dookoła same przyczepy i kampery wielkości regularnego tira. Z reguły jeszcze rozsuwają sią na szerokość. Trzy rodziny by tam wlazły… Miałyśmy zaplanowane dwie noce w Page, ale nie bardzo się nam uśmiecha kolejna noc w aucie, szczególnie, że następny nocleg na lotnisku, bo o 5 rano wylatujemy z Las Vegas do Meksyku. Wysyłamy więc Danę uzbrojoną w kartę telefoniczną oraz wszystkie możliwe numery telefonów do budki telefonicznej i przykazujemy nie wracać bez noclegu. Po pół godziny dzwonienia w końcu znajduje się jeden pokój w hotelu (jest 8 rano, a już wszystko zajęte!) ale w życiu się nie przyznam, ile kosztował ![]() Pakujemy wysuszone już ręczniki (czasem temperatura 40 stopni ma pozytywne strony), wyrzucamy resztki pizzy, i jedziemy do Vermillion Cliff Park. To jeden z najmniej zagospodarowanych parków, w zasadzie brak asfaltu, a oferuje naprawdę wiele. Zatrzymujemy się przy informacji , pani rangerka poleca jeden z kanionów, trzeba dojechać szutrem 9 km, ale podobno „high clearance vehicle” nie jest potrzebny. No to jedziemy. Droga świetna, kurzy się strasznie, ani żywej duszy dookoła. Kieruje Gośka, więc jedziemy spokojnie i zachowawczo. Ale z powrotem za kółkiem siądzie Dana Przejeżdżamy kilka wyschniętych strumyków (w czasie deszczu drogę zamykają) i lokujemy się na parkingu w środku niczego. Dalej już na pieszo, korytem wyschniętej rzeki. Wrażenia niesamowite, szczególnie, że z rzadka mijamy jakiegoś człowieka i można się w końcu poczuć sam na sam z przyrodą. Dookoła jak zwykle czerwone piaskowce i pustynna roślinność. IMGP2649a.jpg IMGP2651a.jpg Podczas takich pieszych wędrówek z upału kręci się w głowie, a woda w zasadzie przepływa przez organizm. Wlew doustny, wypływ skórny. Każdy inny termin byłby zapewne korzystniejszy dla naszej podróży, ale ja się nawet cieszę. Mogę tę pustynną Arizonę poczuć maksymalnie, do granicy bólu. Na wiosnę czy jesień wszystko byłoby takie …lajtowe? Do tego niesamowita cisza. Odłączam się od reszty i nie ma dookoła nikogo. Ani świergotu ptaków, szumu drzew, nawet świerszczy. Wszystko czeka na wieczór, na koniec skwaru. Można usłyszeć bicie własnego serca. IMGP2654a.jpg Po jakiejś godzinie marszu dochodzimy do kanionu skalnego o szerokości mniej więcej 1 metra. Nie byłoby tu fajnie być w czasie ulewy, woda pewnie podnosi się do wysokości kilku metrów. W kanionie widzimy bajecznie kolorowe warstwowania piaskowców oraz mnóstwo jaszczurek chowających się w cieniu. Znowu pusto i niesamowicie cicho. IMGP2661a.jpg IMGP2665a.jpg IMGP2669a.jpg Bardzo nie chciało się opuszczać tego milutko chłodnego miejsca. Fajny był efekt, jak wstałam. Piaskowiec zrobił się mokry od moich spoconych pleców ![]() Wracamy tym samym korytem rzeki, tym razem oczywiście pod górę. Ostatnie poty z nas odchodzą… A pod naszym autem jakieś zwierzątko korzysta z cienia
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
|
|
|
|
|
#8 |
|
Fazi przez Zet
![]() Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Berlin
Posty: 7,576
Motocykl: RD07
Przebieg: ∞
Galeria: Zdjęcia
Online: 10 miesiące 2 tygodni 2 dni 21 godz 12 min 36 s
|
Aga, Gosia i Danka,
nie ma ze niby jakies tam unizne dziekowanie, dobrze wiecie ze lubie jak patrzycie na mnie z gory, i to najlepiej wszystkie naraz ....Ciesze sie ze wszystko do przodu u was, poznajecie fajne miejsca i ludzi, jednak mam watpliwosci ze to Wy jestescie na tych zdjeciach. W Berlinie bylyscie jakies takie blade... no nie calkiem ale jakos tak cos Was nie poznaje... Poprosze zdjecia na maila takie z bliska, najlepiej na plazy, najlepiej zeby bylo widac ze toto Wy, najlepiej tak jak ja lubie... Ostatnio slyszalem ze bedzie remont lotniska w Poznaniu i bedziecie ladowac w Berlinie. Znajomy z wiezy kontroli wlasnie mi ta informacje zapodal, a ta informacja kosztowala mnie duzo... Tak wiec do rychlego zobaczenia i powodzenia w Meksyku, jestem nonstop online i aktualizuje ten watek co 5minut z przerwa na przerwe uwazajcie na kaktusy, one czasami potrafia duzo wypic sciskam Was i zycze szerokosci fazi
__________________
Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego czego nie zrobiłeś, niż tego co zrobiłeś. |
|
|
|
|
|
#9 |
|
świeżym warto być:)
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: DWR
Posty: 1,242
Motocykl: RD07a
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 13 godz 37 s
|
A nie dało się auta załatwić...takiego bardziej w klimacie?
![]()
__________________
pozdrawiam Pan Bajrasz ![]() |
|
|
|
![]() |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| Drang nach Westen, czyli tym razem wschód jedzie na zachód! | jagna | Trochę dalej | 71 | 09.07.2015 00:52 |
| Wyprawa z Polski do Brazylii "Volta ao Mundo" - Trzy pasje, dwóch facetów, jeden cel! [Sierpień 2012] | Jastrap | Kwestie różne, ale podróżne. | 17 | 31.12.2012 13:55 |
| Wyprawa na Kołymę [Czerwiec-Wrzesień 2011] | deny1237 | Trochę dalej | 117 | 02.04.2012 11:21 |
| ISLANDIA-sierpien 2011 | myku | Umawianie i propozycje wyjazdów | 18 | 30.03.2011 19:14 |
| Wyprawa lipiec / sierpień | juniort | Umawianie i propozycje wyjazdów | 1 | 02.05.2010 00:08 |