|
|
|||||||
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
|
#29 |
|
Administrator
![]() |
28-29.10.2024
Pakowanie gratów i wyjście na korytarz. Przy przejściu do ładowni z tobołami, jest ogólny rozpiździaj i wszyscy chcą jak najszybciej dostać się do pojazdów, blokują to stewardzi, poprzez zamknięcie przejść między pokładami. Czuję się jak przed rozpoczęciem bitwy. Wszyscy się rozgrzewają i przygotowują na starcie. Siedzę więc grzecznie, mam wyjebane, tyle, że jestem już w pełnym rynsztunku a w tłumie ciepło, no to topnieje sobie powoli. Wreszcie, ruszamy, schodami, całym tłumem, lecą znajome kurwy, pitą, fuck, ciągnę wszystkie graty a to 4 piętra (windy wyłączone) no i nie ma szans na raty, wszystko trzeba ciągnąć na raz. Jest ciężko, bo to ze 30 kg wszystkiego i to w 3 torbach. Człapie powoli do motocykla lawirując pomiędzy pojazdami i szukając dojścia, bo nie wszędzie się zmieszczę. Docieram i zaczynam rozplątywanie mocowań i zakładanie wszystkiego na moto, trochę to trwa ale tym razem jesteśmy na końcu wyjazdu, najpierw startują samochody. Wszystko jednak zajmuje i tak krócej niż wyjazd pojazdów, przebijam się już na moto pomiędzy samochodami, na tyle ile się da. Trąbienie i znów wkurwianie samochodów, że przejedzie się obok. Trwa to ze 40 minut. Na szczęście już sam wyjazd z promu jest szybki, policjant sprawdza tylko pobieżnie dokumenty i paszport. Weryfikuje czy mam wszystkie papierki wystawione wcześniej na promie. Wyjeżdżam, prosto w zajebistą ulewę, i znów moknę w minutę do gaci. Amin daje mi namiar na budkę, gdzie sprzedają SIM. Niestety daję się zrobić, w jajo, pierwsza podana cena za SIM to 10 euro ale już po włożeniu do telefonu wzrasta do 20 euro, no cóż, olewam, ruszam dalej. Zimno 8stopni i leje. Na szczęście zapobiegawczo wybrałem z bookingu, miejscówkę najbliżej portu, jakiś 1 km, więc nie muszę daleko jechać. Cieszę się, bo leje coraz mocniej i zmierzcha. Dobijam się do bramy miejscówki, otwiera Pani lecz, nic nie rozumie po angielsku, na szczęście kuma, że z rezerwacji, pokazuje pokój, jest spoko. Wbijam, rozbieram się z mokrych ciuchów, jednak kiedy chce zejść po śpiwór i suche ubranie, okazuje się, że jestem zamknięty. No zajebiście. Chodzę po całym domu, 3 piętra i pełno pustych pokoi, do przykrycia wszędzie prześcieradła, po kilku minutach znajduje cienki koc. Olewam więc próby kontaktu z właścicielem, idę spać. W nocy słyszę, że jeszcze jacyś Goście dojechali ale wszystko to w odmętach snu. Rano, zmarzłem, wita mnie jednak brak deszczu, więc super, zbieram się na schodach wita mnie przemiły piesek, pakuję się a plan taki aby poszukać kantoru i wymienić trochę kasy i jak najszybciej ruszyć na południe, uciec od zimna (10stopni) i frontu pogodowego, który zatrzymał się nad południem Hiszpanii, sieje zimno i deszcz nad Maroko. Szukając otwartego kantoru, plątam się motocyklem po uliczkach i nagle koleś wyjeżdżając z bramy nie patrzy w moją stronę i montuje się w moim boku, na szczęście mieliśmy prawie zerowe prędkości, więc skończyło się na wjechaniu we mnie i przechyleniu mnie, cofnął i git, straty kierunkowskaz wyskoczył z mocowania, ale tak to bez strat, no później okazało się jeszcze, że odpadło poszerzenie stopki YAMAHA, a i dobrze bo to takie gówniane, że ciągle to poprawiałem. Jeszcze przed wyjazdem zmieniałem śruby na większe, ale tam problem był konstrukcyjny i w końcu się zgubiła, na amen. Po wymianie kasy 1euro 10,4 dircham ruszyłem w trasę, zaraz zaczynała się autostrada. Skupiłem się na jeździe i uważaniu na Marokańczyków, ale generalnie jest spoko jadą kulturalnie i przepisowo, policja widać robi robotę, bo radar jest co kilka kilometrów a patrole na każdej z bramek. Jechałem więc także bardzo przepisowo, zresztą w podróży tylko tak jadę. Po drodze zjadłem śniadanie, kawa i placki z serem, takie sobie. Potem obiad to taki ich burger tylko z owcą, średnie także, jednak nic nie szukam, biorę to co dają na stacjach i gnam. Chcę uciec od tego zimna, deszczu i wiatru w tereny oddalone od Europy. Stacje benzynowe na poziomie, jak w Europie, z restauracjami o nazwie Mcdo (to cała nazwa, nic nie skróciłem) trochę więcej much w środku i higiena taka sobie ale generalnie super. Trzeba uważać, co się tankuje, bo można przez pomyłkę nalać diesla tak samo oznaczone kolorystycznie. Cena benzyny około 5,5zl. Autostrady bardzo dobrej jakości, opłaty połowa tego co w Europie. System biletowy lub odcinkowy, szybko i sprawnie gotówką. Temperatura pod koniec dnia to już 21 stopni więc zajebiście, chmury odpłynęły i pierwszy raz miałem bezchmurne niebo, to koniec zimna, następne w Polsce po powrocie i o to chodzi. Na nocleg obrałem kemping z niemiecko brzmiącą nazwą, Parkinplatz, obok Marakeszu. Długo szukałem ale w końcu znalazłem, jest spoko, basen, nawet ciepła woda w kranie, za 100 dirhamów czyli 10 euro. Mam własny duży namiot i w nim postawiłem swój. Przygotowuje się na zimną, bezchmurną noc, zrobiłem nawet termofor z wody, bo w pojemniku miałem czystą wodę od wyjazdu i tak miałem wyjście albo wylać albo przegotować, więc dwie pieczenie na ogniu. Przy okazji oświetlonego i fajnego kempingu dolałem oleju do olejarki i o dziwo, dopiero ubyło Âź a przecież mam już 2,6 tyś km przejechane więc ten nowy scotoliler o wiele lepiej dozuje od tego starego w AT. Wyczyściłem też filtr powietrza i naolejowałem. Lubię te proste czynności w samotności. To jak medytacja. Sprzątam układam graty i przygotowuje się do snu. Przejechane ponad 600km więc trochę czuć w kościach. Idąc pod prysznic nie zamykam namiotu i to błąd. Po powrocie okazuje, że jakiś sierściuch zaznacza w nim swoją obecność, jego zapach będzie mi towarzyszył już do końca wyprawy, życie. Zjadam coś tam na kolację z zapasów, nie chce mi się nic szukać. Cisza, tylko w oddali nawoływania muzina oraz osiołków. Tia, o to chodzi. Zapadam w sen.
__________________
www.motopodroze.pl Ostatnio edytowane przez chomik : Wczoraj o 13:04 |
|
|
|
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| Biesy, Podlasie i Mazury czyli jak (nie)pojechałem na Bałkany. | mirkoslawski | Polska | 10 | 27.06.2020 06:12 |
| 24.05 - Relacja z podróży dookoła świata MXT 2012-2013 - Łódź | nev | Kwestie różne, ale podróżne. | 2 | 08.05.2014 00:34 |
| Jak pojechałem nad Balaton | 7Greg | Trochę dalej | 11 | 22.02.2009 18:38 |