Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22.04.2025, 06:28   #1
Gończy
 
Gończy's Avatar

Zapłaciłem składkę :) Dział PiD

Zarejestrowany: Mar 2017
Miasto: LPU
Posty: 1,244
Motocykl: RD03
Gończy jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 miesiąc 2 tygodni 5 dni 18 godz 54 min 44 s
Domyślnie

Cześć. Fajnie że się zdecydowałeś i jesteś. Pozdrowienia.
Gończy jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 07:34   #2
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 329
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 10 godz 8 min 47 s
Domyślnie Podwórze

Tragedia antyczna z wariacjami.
Moja pani profesor od polaka z TE Wejherowo rwałaby sobie włosy z głowy, gdyby mogła przeczytać, co wypisuję. Długo miała w pamięci moje "wypracowania" szkolne, tworzone w męczarniach, prawie zawsze nie na temat, praktycznie bez treści, za to mistrzowsko rozciąganą, by zmieścić się w limicie min. jednej strony kancelara.
Wypracowania pisaliśmy bowiem na papierze kancelaryjnym, takim samym jak na maturze pisemnej.

Trudzia, brzęcząc licznymi bransoletami roznosiła je (kancelary) czyste "po klasie", każdemu indywidualnie kładąc dynamicznie papier przed nosem, jakby bijąc w tamburyn.
Bransolety (naprawdę w ogromnej liczbie) niczym padaung na smukłej szyi, biły szczególny, afrykański rytm. Mnie osobiście kojarzyło się to z trzeszczeniem opadającego wieka trumny, po czym zapadała niewymowna, długa cisza.
"Leżałem" w tej trumnie w bezruchu a mój proces myślowy sprowadzał się praktycznie do próby tworzenia kilku wyrazów, coś na kształt procesu poniżej:



Czuję się teraz jak w tej trumnie, bo czasu jest mało a ja muszę te wszystkie historie jakoś spiąć do kupy, bo każda jest ważna, każda ma sens...

Zatem wracam na podwórko,
jedno z kilku w sensie, bo gdzieś to musi mieć swój początek a ten jak wiemy, było pod Lenino.
Będzie zatem o... Meksyku, Pekinie i o Malinowskiej... I o Pustkach jeszcze.
Zatem, ledwo kurz wojennej zawieruchy opadł...
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 10:36   #3
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 329
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 10 godz 8 min 47 s
Domyślnie Podwórze

Cofam się pamięcią, dokąd mogę. Na potrzebę tego postu do Gdyni lat 20-tych ubiegłego wieku.
Rusza budowa portu w Gdyni, polskiego okna na świat. Z różnych stron IIRP zjeżdżają się ludzie, widzący szansę na poprawę swojego losu. Wśród nich m.in. linia po kądzieli Strażnika Domowego.
Gdynia przeżywa bujny rozkwit, rozrasta się w ekspresowym tempie. Jej osią staje się linia kolejowa nr 202 Gdańsk - Szczecin. Jak grzyby po deszczu powstają nowe (późniejsze dzielnice Gdyni) osiedla, które bardziej przypominają dzisiejsze, brazylijskie fawele niż zwartą, typowo miejską zabudowę.

Babcia Marysia (pra pra babcia naszej wnuczki, która po niej dostaję swoje imię) rodzi się w Atamazynie (1923) ale dalsze jej losy stricte związane są już obecnym Trójmiastem.
Tymczasem babcia Marysia "ląduje" z rodzicami i licznym rodzeństwem w domu, wciśniętym między trzy "fawele". Pustki Cisowskie, Meksyk i Pekin. Same nazwy już wiele mówią. Brakuje tylko Kanady ale tę przypominało centrum z licznymi barami, spelunkami, które przetrwały wojnę i nie poddały się 'komunie'. W istocie tworzyły własną i do dzisiaj owiane są złą sławą.

Tawerna, Zacisze i Bar Pod Kotwicą - słynny, gdyński Trójkąt Bermudzki.

-----------------------------------------------------------------------

Z "Bloga ELWOOD`A.

Bar Pod Kotwicą.
Pewnych miejsc nie należy komercjalizować. Zabija to ich ducha. Wiele z podobnych, straciło w ten sposób swój klimat i charakter.
Za PRL-u jazda z klientami była krótka. Krawat na koszuli, tylko u anonimowych przedstawicieli kultury wyższej narodu, topiących szarość życia w kuflu lub lornetą z meduzą. Krawat u właściciela. Rzecz możliwa tylko na styku kultur. U nas wykształciła się monokultura morska.

W lokalu Pod Kotwicą, szczękają kufle, słychać gwar przekrzykujących się ludzi, co rusz kraszony soczystym mniej lub bardziej przekleństwem.
Nagle do baru wpada kobieta. Z tych, co to o niej odwrócony Kramer pisał w Czarnym obelisku. Po niej detonacja:
Józek!!! Ty... itd.
Po detonacji, cisza, tylko ten szum w uszach... Lokal zamarł. Kobieta wielkości ochrony prezydenta (w zespole) ruszyła w kierunku Józka, idąc ortodromą jak taran. Goście na linii rażenia spadają z barowych stołków ale nikt nie protestuje. Kto może i zdąży, sam szybko usuwa się z drogi. Tylko jeden (widać pierwszy raz tu był), próbował zaprotestować. Baba Józkowa nawet na niego nie patrząc wyprowadza płaski bekhend dłonią wielkości siedzenia i koleś fika orła z koroną, ginąc między nogami ludzkimi, wywróconych stołków i jednego stołu.
Następnie zbliżyła się do Józka.

Zanim ta pani weszła do baru, Józek był duszą towarzystwa. Klasyczny stały bywalec, doskonale zorientowany w rytuałach barowych, z lekką pogardą odnoszący się do "nietutejszych"€. Z lekką, ponieważ jego metr sześćdziesiąt pięć nie pozwalało mu na więcej.
Kobieta podeszła do struchlałego, całkiem "nieswojego"€ już Józka i łapiąc go za kark jedną ręką wyrwała go ze stołka niczym rzepę w ogrodzie. Wspomogła się drugą za pasek i opuściła lokal z Józkiem pod pachą, niczym z siatką z zakupami albo z parasolem. Zaprawdę odbyło się to w ciszy i skupieniu...

Cdn.

Ostatnio edytowane przez El Czariusz : 22.04.2025 o 12:37
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 12:26   #4
Boldun
 
Boldun's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2017
Miasto: B..wała
Posty: 392
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Boldun jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 tygodni 3 dni 5 godz 33 min 17 s
Domyślnie

Z jakiegokolwiek wymiaru czy też świata równoległego i w jakiejkolwiek emanacji swej jażni El raczył powrócić ...
Powiem jeno:
"Jeszcze nie jedną historię chciałbym usłyszeć"- nieodzobaczyć.

ps. znam takich co dwie kawy zamawiali, dwa papierosy odpalali i w kąciku kawarnianym bardzo ciekawe monologi dialogowe prowadzili
Boldun jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 16:49   #5
Dubel
 
Dubel's Avatar


Zarejestrowany: Mar 2009
Miasto: Ålesund, N
Posty: 426
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: Rosnacy
Dubel jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 1 dzień 13 godz 55 min 30 s
Domyślnie

Witaj ponownie
__________________
Całego świata nie zmienisz ... Ludzi do miłości nie zmusisz, ani nawet do lubienia ciebie. Zawsze jednak masz wpływ na to , jaki jest ten kawałek świata wokół Ciebie i kto się w nim znajduje.


https://youtu.be/skPjiSzR9n4?si=bnBpO9UVjUZGes_2
Dubel jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 18:17   #6
magneto
 
magneto's Avatar


Zarejestrowany: Nov 2018
Miasto: Olsztyn (Wa-Ma)
Posty: 297
Motocykl: nie mam AT jeszcze
Przebieg: mój 3,5
magneto jest na dystyngowanej drodze
Online: 1 tydzień 4 dni 10 godz 21 min 28 s
Domyślnie

Miło znów poczytać teksty, nad którymi trza się trochę pozastanawiać...
Ba - przez chwilę to się poczułem niemal jak Cappo di..., no troszeczkę jak ojciec chrzestny
Pisz ! I tutaj i - koniecznie - książkę... Czyta się.
__________________
Psy szczekają, a motocykl jedzie dalej...
magneto jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 21:25   #7
redrobo
 
redrobo's Avatar


Zarejestrowany: Sep 2010
Miasto: białystok
Posty: 2,654
Motocykl: ktm 640 adventure
redrobo jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 miesiące 4 tygodni 1 dzień 17 godz 34 min 54 s
Domyślnie

Podlasie wspiera Podlasiaka.Dawaj Dariusz.
redrobo jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 22.04.2025, 23:01   #8
stopa-uć


Zarejestrowany: Aug 2010
Miasto: Łódź
Posty: 2,032
Motocykl: TA,RD04
stopa-uć jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 miesiące 2 tygodni 5 dni 8 godz 29 min 42 s
Domyślnie

Darek
może dokończysz opowieść o kolei przez Syberie (było coś takiego)
(mogę mylić)
ciał
stopa-uć jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.04.2025, 08:52   #9
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 329
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 dni 10 godz 8 min 47 s
Domyślnie Podwórze FAT

Ja tu powinienem hurtowo odpowiedzieć, wszystkim, którzy po kolei meldują się sympatycznie w tym wątku.
Ale...
Nawet z Dubel-tówki wyleciał uśmiech, nie wiem do końca czy nieukraszony lekkim sarkazmem ale kiedyś tam przybiliśmy sobie wirtualną piątkę i tego się będę trzymał

Będę się starał w miarę po kolei realizować mój cel więc i o kolei transsyberyjskiej mojej będzie Wielka Stopo, szczególnie dla Ciebie.

Kylo, Gończy, Magneto... zawsze byliście miodem a Biki mlekiem (od krowy wściekłej) na moje uszy.
Czy ja kogoś nie pominąłem, jeżeli tak, to przypominajcie się od czasu do czasu. Jak Melon, który ma refleks starego dziada i do mnie pisze (z prawem do cytatu) na tak:

Cytat:
Napisał Melon Zobacz post
...El... Mistrzu Ty mój Wielki! Pomiłuj grzechy moje, wybacz te konopie, którymi zdzieliłem Filipa miast przyjąć je w postaci, która finalnie miłość niesie... Na dowód mej sympatii/przeprosin/szacunku dla Starego Ciebie Mistrza, załączam filmik jak biegnę w niedzielę na golasa dookoła kastoramy w pokucie w Rzeszowie, z transparentem (słabo cholera widać) - Kocham El`a!!!...
Wzruszyłem się. Melonie... łzy krokodyle z radości wylewam, wybaczam i szanuję! Widzom jednakowoż oszczędzę film i z troską zadaję pytanie: Mel... jak mogłeś się tak zapuśćić?!


Tu nadaję kodem. ON wie, ja wiem, że to zakodowany MUTT ale to wiemy tylko my.

Tymczasem z "Bloga ELWOOD`a"



Jacques Anquetil. Koziorożec. Skradł mi dwa dni, tak a`propos. W 1963-cim bije pierwszy rekord. Drugi raz z rzędu wygrywa Tour de France i Vueltę Espanę. Nikt tego przed nim nie dokonał.
W tym roku rodzi się strasznie puzowaty gość. 61cm, 5400gram… Siostry nie przebił, ale jego mama miała z nim już duży problem. Konieczne było cesarskie cięcie.

1964-ty rok Tour de France. Anquetil – Poulidor.
Alkoholowy doping, jak się patrzy. Znaczy… No trudno ustalić, co znaczy, ale dzięki butelce szampana na kaca Anquetil wygrywa z Poulidorem, lepszym góralem. Historia sama w sobie niesamowita. Skoro zacytowana, znaczy znaczenie jakie symboliczne, mieć będzie.

Rumia 1969 (Anquetil kończy karierę). Ulica Starowiejska, start do wyścigu open w klasie przedszkolaków. Dystans… Hm, chyba ze 100… może 200m. Klasa Bobo, ostre koło.
Na 10m przed metą prowadzi puzowaty blondynek! Na 5 metrów przed metą podnosi rączki do góry w triumfie zwycięstwa, jak Hanusik i… szoruje swoją puzatą buzią po starowiejskim asfalcie…
Do mety nie dociera…

Minęło kilka m-cy. Późnym popołudniem ucieka ów brzdąc z przedszkola i siada na szczycie Markowcowej. Czeka, aż gwiazdy zagoszczą na niebie i wpatruje się w światła miasta…
Jak dla takiego brzdąca, największa góra w okolicy oferuje niesamowitą przestrzeń i kompletnie nie znaną mu wcześniej perspektywę…
W Rumi podniesiono alarm. Rodzice Puzatego rwali włosy z głowy… Wcześniej kłócąc się, kto ma odebrać syna z przedszkola… Jak widać było, niepotrzebnie.
A Puzaty siedział na Markowcowej i patrzył. Patrzył i patrzył…
Jak się napatrzył, to zadał sobie pytanie:
– Czy Markowcowa jest największą górą na świecie?… Bo z niej wszystko widać! No prawie… I to „prawie” nie dawało mu spokoju…

Wielkie mnóstwo lat później.
Synowa odbiera telefon z przedszkola.
- Proszę panią... Musimy się spotkać. Mamy problem z Kacprem...
W domu poruszenie. Jaki problem...? Co on znowu nawywijał?
Lubię synową, konkretna dziewucha. Pracuje w międzynarodowej korporacji i zajmuje się optymalizacją pracy dużych firm. Ogólnie reorganizacja na mega poziomie. Trzeba mieć do tego głowę i koszyk jajek co najmniej. Nie za to akurat ją lubię ale za podejście do życia.

Kiedy Junior mi ją pierwszy raz przedstawił, dziewczyna wyrwała mnie z butów. Mieszkaliśmy wtedy na Miraua, na drugim piętrze. Kolegów Juniora już wychowałem. Znaczy ci, co go pierwszy raz odwiedzali dostawali lekcję.
Dzwoni domofon:
- Dzień dobry, my do Mateusza.
Hasło.
- Jakie hasło?
Nie znacie hasła? Bez hasła nikt nie wejdzie.
Domofon rozłączony. Po chwili w pokoju Juniora dzwoni telefon.
- Aaaa, zapomniałem wam podać!

Mija dobry kwadrans. Dzwoni domofon.
- Dzień dobry, my do Mateusza.
Hasło?
- Cztery piwa.
Zapraszam.
Kiedy miało dojść do prezentacji przyszłej synowej Junior delikatnie prosi.
- Ojciec... Tylko wiesz... Nie wykręć jakiegoś numeru!
Dobra dobra. Tym niemniej Junior wolał zejść sam wcześniej na dół po swoja wybrankę
Po chwili witam się z synową w progu. Ona wręcza mi... czekoladę (zawsze byłem wielkim fanem czekolady).
- Czekolada? Pytam z przekąsem.
Jak się panu nie podoba, to następnym razem nic pan nie dostanie!
I jak jej nie lubić?!

Wracamy do przedszkola. Synowa nie ma daleko, maszeruje raźno z lekką nieco duszą na ramieniu aczkolwiek bez przesady. Na razie Kacper przedszkolnych dokonań mamy jeszcze nie przebił
- Dzień dobry pani... Czy w domu relacje są... Czy nie ma jakiejś przemocy?
W taką piłkę to z synową się nie gra. Po krótkiej wymianie uprzejmości moja "córa" zrzuca żagle.
- Ok. O co chodzi, szybko do brzegu. Nie mam za dużo czasu, zaraz mam karmienie Mikołaja.
Bo wie pani, Kacper dzisiaj próbował... uciec z przedszkola...

No cóż... Trza się sprawą delikatnie jednak zająć. W domu mini śledztwo.
- Kacperku... czy w przedszkolu jest ok? Lubisz przedszkole?
Tak!
- To powiedz... czemu chciałeś uciec z przedszkola?
Bo dziadek uciekł.




Moja Marysia. Czym skorupka za młodu... Wszystkie okoliczne kulminacje mamy już zdobyte i to ze trzy lata temu. Każda ma nadaną przez Marysię nazwę. Monte Rosa, Monte Carmen itd.


Redzisławie... Powtórzymy?


Przybijemy kolejną "piątkę" na szybko?

P.S.
Rodzinna szkoła przetrwania.
Dziadek nauczył drapichrusty jazdy na rowerze. Juniorowi z Kacprem kompletnie nie szło i kiedy pewnego, letniego dnia 3,5 letni Amiho ruszył na tatę rowerem, ten ostatni niemal popłakał się ze szczęścia.
Rok później ten sam plac przed AWF-em. Strażnik Domowy:
- No, dzisiaj nie zapomnieli kasków! W sensie rodzice.
E tam... bez kasków też można.
- Dziadek! Nie można! Z Marysią nie pogadasz.
No to kaski na głowy i jazda. Wszystko pięknie, kiedy nagle...

Echem po alejach AWF niesie wrzask/płacz Kacpra. Marysia szybko podjeżdża do brata, zaraz potem podchodzi dziadek i pyta:
- No co tam się wydarzyło, opowiadaj.
Chlipiąc duka. A... bo... ja... chciałem sobie... jedną ręką... kask poprawić i się wywaliłem.
- No dobrze. Pamiętaj, by kontrolować kierownicę dwoma rękoma i będzie dobrze. Nic takiego się nie stało
A widzisz dziadek! Triumfuje Marysia. Gdyby Kacper nie miał kasku, to by mógł sobie głowę rozbić!
- Tak...? Mrużę oczy i z uśmiechem odpowiadam. Gdyby Kacper nie miał kasku, to by rączki z kierownicy nie zdejmował i by się... nie wywrócił.

Marysia składa piąstki pod boki i... intensywnie myśli. Małe zwoje się grzeją, w końcu robi charakterystyczny grymas. Milczy.
Ona wie i ja wiem. Dzisiaj 1:0 dla dziadka
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Stary 23.04.2025, 10:36   #10
Melon
 
Melon's Avatar

Zapłaciłem składkę :)

Zarejestrowany: Mar 2012
Miasto: Lublin
Posty: 5,888
Motocykl: cz350/ bandit600/ zx12r/ varadero/vfr1200xd
Melon jest na dystyngowanej drodze
Online: 4 miesiące 1 tydzień 5 godz 34 min 44 s
Domyślnie

El to pomyłka, musi znasz innego melona bo mi daleko do pisania esejów
__________________
kto smaruje ten jedzie
Melon jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
Odpowiedz

Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 01:16.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.