|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Nov 2010
Miasto: Z.Góra
Posty: 1,784
Motocykl: BMW F700GS, DR 350
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 1 dzień 20 godz 13 min 29 s
|
![]()
Rzeczywiście, Beget jest warte odwiedzin, choć łatwo je przeoczyć, droga biegnie obok. Ale parkingi pełne aut zdradzają, że jest tu coś ciekawego.
Do wioski wjechać nie można: Trzeba więc z buta, choć przy +36 nie jest to komfortowe w butach motocyklowych ![]() Klimat wioski fajny, wszystko zadbane i czyściutkie Nie wiem, gdzie się ci turyści pochowali… Nabieramy wodę w zabytkowym kranie i oblewamy się, ile się da, na trochę powinno starczyć. Został nam jeszcze kawałek zakręciarskiej drogi, a później wpadamy już na krajową N-260. Zmęczenie i brak snu daje mi się mocno we znaki. Usiłuję ziewać ile się da, ale nic to nie daje. Z zamkniętym kaskiem gorąco jak cholera, a jak otwieram, to tak monotonnie huczy, że oczy mi się zaraz zamykają. Zostało nam chyba 30 km, ale kiedy kolejny raz walczę ze snem i wjeżdżam na przeciwległy pas, wyprzedzam Rafa i zjeżdżam na parking. Na parkingu widzimy restaurację, więc może jakiś późny obiad oraz kawa nieco poratują. Niestety już po porze obiadowej, kuchnia już się zamyka, ale miła kelnerka idzie zobaczyć , czy coś nie zostało. Po chwili wraca z propozycją jakiegoś katalońskiego dania regionalnego. Soczewica z ośmiorniczkami i kalmarami w sosie pietruszkowym wydaje się dziwnym zestawieniem, ale smakuje rewelacyjnie. Jakoś ujechaliśmy te 30 km i docieramy do pensjonatu w zapadłej wiosce Fornells de la Muntanya. Wioska na zboczu gór, pensjonat też, wszystko kamienne, nawet dachówki z łupka. widok z okna też ciekawy: Właścicielka pensjonatu i przyległej restauracji coś nam tłumaczy mieszanką katalońsko – angielską, że wieczorem będzie zastawiona droga, bo będzie impreza dla wszystkich mieszkańców. Impreza okazała się być kolacją na dworze dla wszystkich 20 mieszkańców wsi ![]() Zauważamy koło baru lodówkę z karafkami i pytamy, czy to miejscowe. 5 euro za litr fajnego białego winka: Spędzamy fajny wieczór na trawie, patrząc na góry, chmury i ludzi, którzy mieszkają w takim fajnym miejscu. Chyba im tego zazdrościmy, a szczególnie tego, że mają tradycję takich wioskowych spotkań… cdn
__________________
Grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne idą tam, gdzie chcą |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: May 2014
Miasto: warszawa / siedlce
Posty: 365
Motocykl: RD03
![]() Online: 1 tydzień 3 dni 12 godz 55 min 21 s
|
![]()
aż miło popatrzeć na ten klimacik
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
![]() Online: 7 miesiące 1 tydzień 4 dni 6 godz 56 min 36 s
|
![]()
Kiedy tak sobie siedzimy, czilujemy, podziwiamy chmury i lokalny festyn, wpada grupa starych cytryn 2CV, Parkują nieco powyżej nas i również idą do restauracji.
Ten ma nawet ekologiczny hamulec ręczny, lub jak kto woli kamienny... Rano panowie przeprowadzają jakieś drobne remonty i również jak my ruszają w drogę |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() |
![]()
Witam. Właśnie przez przypadek natknąłem się na Twoje posty. Ładne zdjęcia. Znam te tereny, bo mam dom na Costa Brava i często śmigam w Pireneje bo uważam że tam jest super. Nawet lepiej niż na południu, chociaż tam też jest mega. Nigdy nie udało mi sie spotkać w Hiszpanii polskich bikerów. Daj znać jak znowu będziecie w tamtych stronach. Chętnie ugoszczę rodaków i pośmigamy razem.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#5 | |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
![]() Online: 7 miesiące 1 tydzień 4 dni 6 godz 56 min 36 s
|
![]() Cytat:
Jak będziemy się wybierać na południe damy znać ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 | |
![]() |
![]() Cytat:
|
|
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
![]() Online: 7 miesiące 1 tydzień 4 dni 6 godz 56 min 36 s
|
![]()
Będzie post pod postem, a co
![]() Rano zjadamy śniadanie, chleb posmarowany nożem, sok z pomarańczy, jakieś wędliny, sery i dżemy. Dziś w planie krótki wypad do Andory, taki na 2-3h, Andorę i tak mamy po drodze W sumie trochę żałuję że nie podjechaliśmy drogą A139 na północ, a street view widziałem że tam też mogło być fajnie. My jednak chcemy się dalej smażyć w słońcu i jedziemy takim otwartym pogórzem w kierunku Andory. Zimy chyba tu srogie, o czym świadczą czerwono - białe tyczki Gdzieś tam na przełęczy Jedziemy raczej głównymi drogami, nie bardzo da się inaczej, czasem trafiają się fajne widoki Tutaj jakby bardziej zielono Zatrzymujemy się przy ławce widokowej Bohaterskie motocykle Tutaj mój archaiczny garmin i jeszcze 61km do Andory W mieście La Seu d'Urgell planujemy jakiś obiad, ale że jakoś źle skręcamy i nieco gubimy drogę postanawiamy zjeść w Andorze gdzie przy naszej drodze mają być ze 4 knajpy. Zaraz po wyjeździe z miasta ruch się mocno zagęszcza, wszak w Andorze jest taniej niż w Hiszpanii i wszyscy tam walą drzwiami i oknami po wachę, fajki, alko, itp. Na granicy troszkę staliśmy, kontrola była wyrywkowa, a po przekroczeniu ludzie dostali jakiegoś małpiego rozumy i zaczęli jeździć bardziej agresywnie niż po stronie Hiszpańskiej, czy Francuskiej. My jednak emerycko docieramy do miasta i anektujemy pierwszą napotkaną knajpę. Zamawiamy po bezalkoholowym i a z menu dnia zamawiamy takie oto frykasy: Siedzimy tam z 1,5 h i ustalamy szczwany plan by dojechać gdzieś na jakiś punkt widokowy nad miastem, zrobić bajerancką fotę, zatankować, i spadać dalej. Szkoda że w Polsce nie mamy tak ładnych tablic rejestracyjnych, tylko takie łopaty. Ruszamy w miasto, ruch makabryczny, światła co chwilę i żar lejący się z nieba, ale my przemy w górę by na końcu drogi za tunelem zobaczyć jakiś jeden budynek i zbocze góry. "Lekko rozczarowani" zawracamy Decydujemy że Andory nam wystarczy, do noclegu mamy jakieś 50 km więc jedziemy tam już bez żadnych przystanków. Dzisiaj śpimy w Alberg La Bruna, niestety nasz hotel jest przy głównej N 260. Na szczęście pokój dostajemy od strony podwórka i jest względnie cicho. Okazuje się jeszcze że można się wymoczyć w basenie z czego oczywiście korzystamy W knajpie zamawiamy jakąś rybę z frytkami i dziwnym winem, po czym udajemy się do naszego apartamentu na nocleg ![]() Okno na pierwszym piętrze, więc buciorów nikt raczej nie gwizdnie. Zresztą, z takimi zapachami? Cdn. |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
TEee(T) - "a w Krużewnikach byl?" czyli jak zawsze - miało być inaczej. | mirkoslawski | Polska | 12 | 14.01.2020 07:01 |
O Damie w Kirgistanie, czyli Azja Centralna lipiec 2013 | kowal73 | Trochę dalej | 37 | 19.09.2013 15:44 |
Chłodno | Kupek | Układ chlodzenia | 11 | 14.11.2012 20:25 |
Coś z innej beczki czyli na rowerze do Danii. ;-) [Lipiec 2010] | Wójcik | Trochę dalej | 31 | 10.08.2010 00:27 |