|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2019
Miasto: Łódź
Posty: 275
Motocykl: CRF 1100 DCT
Przebieg: 42000
![]() Online: 1 tydzień 1 dzień 12 godz 33 min 42 s
|
![]()
Dredd nie wiem jakim kalkulatorem przeliczasz liry tureckie na złotówki ale 15 lira to jakieś 4,50 pln a nie 10 pln. a hotel ze śniadaniem za 200 czyli około 60 pln. to prawie darmo, tyle to pole namiotowe na Bałkanach kosztuje ;-).
Obserwuję wasz wyjazd bo też mi się marzy Iran i będę próbował pod koniec sierpnia. |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 | |
![]() Zarejestrowany: Nov 2019
Miasto: Beskidy
Posty: 228
Motocykl: CRF1000
![]() Online: 5 dni 15 godz 9 min 37 s
|
![]() Cytat:
__________________
Lepiej żałować, że coś się zrobiło, niż żałować, że tego się nie zrobiło. |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#3 | ||
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 386
Motocykl: Tenere 700
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 15 godz 2 min 26 s
|
![]()
Tak, tak - motocykle były na tureckich blachach.
Jak wygrana w totka - bardzo rzadki widok. Cytat:
Cytat:
![]() Ciekaw jestem, czy aktualnie ceny w Turcji skoczyły ponad dwukrotnie (tak jak spadł kurs liry), czy nie. Jeśli nie - to oznacza, że dla nas jest obecnie w Turcji arcytanio! Pamiętam też, jak kilka/kilkanaście lat wstecz przy wysokim kursie liry paliwo kosztowało tam 8-9 złotych, co było dla nas niezłym szokiem. |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Sep 2021
Miasto: Chrząszczyrzewoszyce powiat Łękołody
Posty: 517
Motocykl: CRF1100
Przebieg: 91000
![]() Online: 1 tydzień 6 dni 23 godz 31 min 50 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 386
Motocykl: Tenere 700
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 15 godz 2 min 26 s
|
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: Jan 2017
Miasto: Warszawa
Posty: 386
Motocykl: Tenere 700
![]() Online: 1 miesiąc 1 tydzień 3 dni 15 godz 2 min 26 s
|
![]()
Na początku słowa skruchy: wiem, że nie powinienem pisać posta pod postem, ale dzięki temu opowieść ma być czytelniejsza, więc liczę na wybaczenie ze strony administracji
![]() A teraz wracam do opowieści. Wiem, że trochę to trwało, ale mam nadzieję, że tym razem będzie lepiej! ... Dogubeyazit Wnętrza pałacu robią duże wrażenie. Hammamy, haremy, salony, meczety, a wszystko misternie zdobione – oczywiście w motywy roślinne czy kaligrafię. Islam bowiem zakazuje przedstawiania postaci ludzkich czy zwierzęcych. Trafiliśmy także na fotograficzną sesję ślubną. Skoro państwo młodzi przyjechali tu aby być fotografowanymi, to chyba nie będą mieli nic przeciwko, że i my pykniemy sobie jedną ich fotkę ![]() 115.jpg 116.jpg 117.jpg 118.jpg 119.jpg Mamy okazję wejść do meczetu razem z innymi lokalnymi turystami. Przed wejściem trzeba oczywiście zdjąć buty. 120.jpg 121.jpg 122.jpg 123.jpg Mieszkańcy pałacu mieli z okien piękne widoki. 124.jpg 125.jpg Sam pałac także prezentuje się pięknie. Mnie jedynie nie podoba się wplatanie w takie budynki, nowoczesnych elementów architektonicznych. Zdaję sobie sprawę, że mają one za zadanie zapewne chronić zabytek przed szkodliwym wpływem warunków atmosferycznych, ale można albo je zrobić zgodnie ze stylem budowli, albo w taki sposób, żeby nie były widoczne. 126.jpg 128.jpg 129.jpg 130.jpg Tymczasem sąsiedztwo pałacu wygląda tak, jakby nie zmieniło się od wieków. 131.jpg Po wyjściu spotkaliśmy bardzo sympatyczną rodzinę turecką. Jedna z pań pracowała w Niemczech, więc zamieniliśmy kilka słów. Jeśli chodzi o mnie, nie było łatwo, bo językiem tym nie posługiwałem się odkąd skończyłem szkołę średnią ![]() 132.jpg Nasz „osiołek” na tle pałacu prezentuje się całkiem, całkiem. Poza tym widoki z budynku na Dogubeyazit przepiękne. 133.jpg 134.jpg Na koniec zafundowaliśmy sobie trekking do pozostałości twierdzy. W górze widać było szczelinę skalną, z której – jak zapewniał nas chłopak na parkingu – roztacza się piękny widok. Podejście było naprawdę słabe, zwłaszcza w motocyklowych butach i w pełnym rynsztunku. Dotarliśmy jednak szczęśliwi do owej szczeliny i wtedy naszym oczom ukazał się …. Tu cisną się na usta słowa, których nie wypada pisać. Jedyne co mogę powiedzieć to: Co za gamoń z tego chłopaka! Cali mokrzy, prawie zjechaliśmy na dupie w dół, bo zejście, jak wiadomo, często jest trudniejsze. 135.jpg 136.jpg Z Dogubeyazit walimy w stronę miasta Kars. Pierwotny plan zakładał, że pojedziemy „żółtą”, podrzędną drogą, ale z uwagi na cieknący uszczelniacz amortyzatora, zdecydowaliśmy się na drogę „czerwoną”, krajową, która będzie równiejsza. Droga, pomimo, że główna okazała się naprawdę widokowa. Przyroda dopiero co rozkwitała, widać było nieśmiałe kwiaty. Jak dowiedzieliśmy się od jakiegoś zagadniętego na jednym z postojów Kurda, u nich – pomimo, że jest 10 lipca – jest dopiero wiosna. Ruch na drodze bardzo niewielki, więc można było spokojnie kontemplować mijane krajobrazy oraz ludzi żyjących w odwiecznym rytmie zmieniających się pór roku oraz otaczającej ich przyrody. Bardzo prosto, ale też i biednie. 137.jpg 138.jpg Jedzie się dobrze, ruch niewielki, zaś mijane krajobrazy naprawdę piękne. Jest górzyście, lecz jak inaczej niż w naszych górach! Zdecydowanie mniej roślinności, za to kolory dużo bardziej zróżnicowane. Po drodze wspięliśmy się na płaskowyż, z którego roztaczał się naprawdę piękny widok na okolicę. 139.jpg 140.jpg 141.jpg 142.jpg Urzeczeni widokiem postanowiliśmy zatrzymać się na kawę. Wzięliśmy więc z kufra kocher i ulokowaliśmy się na poboczu drogi, aby móc nacieszyć się otaczającymi nas okolicznościami przyrody. Wstawiłem wodę, ale jakoś nie chce się zagotować. Palnik huczy, a ja czekam niecierpliwie. Dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że jesteśmy wysoko nad poziomem morza, więc może być tu mniej tlenu i dlatego kuchenka nie radzi sobie tak dobrze, jak na nizinach. Jak się potem okazało, moje przypuszczenia były trafne – gazu ubywało w dość dużym tempie: choć używaliśmy kochera tylko do gotowania wody na kawę w plenerze, to jedna butla nie wystarczyła do końca wycieczki. Piękne są takie chwile, gdy człowiek może zatrzymać się, poobcować z przyrodą i napić się kawy… Posmakować ulubionego napoju racząc oczy pięknym widokiem… Choć, jeśli zastanowić się dłużej, wiele zależy od naszego nastawienia do przeżywanych chwil. Tak naprawdę nie jest potrzebne ani nieznane miejsce wiele kilometrów od domu, ani spektakularna sceneria, ani też wspaniała pogoda. Jak sięgam pamięcią, bardzo miło wspominam rytuał picia kawy kilkanaście lat temu w przysłowiowym „przydrożnym rowie” 100 km od domu, w zimny i pochmurny październikowy dzień. Tu dodatkowo możemy rozkoszować się przyjemnym ciepłem świecącego na nas słońca, spokojem odludzia oraz widokiem! Szkoda, że aparat nie jest w stanie oddać tego wrażenia. 143.jpg 144.jpg 145.jpg 146.jpg |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() |
![]()
Dredd
![]()
__________________
kto smaruje ten jedzie |
![]() |
![]() |
![]() |
#8 | |
![]() |
![]() Cytat:
![]() Jeżeli można dopytać: którą "żółtą" z Dogubeyazit na Kars masz na myśli? Chodzi Ci o D965 od Agri w stronę Kars? Na mapach z Dogubeyazit w stronę Kars są obie główne. Na północ przez Igdir albo na zachód przez Agri. Pytam, bo nie wiem, która ciekawsza. Pisz Pan dalej. ![]() |
|
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Iran 2019 | rumpel | Trochę dalej | 154 | 05.11.2023 23:03 |
Ostatnia taka podróż, czyli zima w Andaluzji [marzec 2020] | jagna | Trochę dalej | 61 | 22.12.2021 12:11 |
Kirgistany czyli podróż puszką za motkami. [sierpień 2019] | Emek | Trochę dalej | 68 | 12.11.2019 23:07 |
Coś na deszcz czyli mała, długa podroż z Krakowa nad morze | Dunia | Kwestie różne, ale podróżne. | 12 | 15.05.2013 06:19 |
Zobaczyć Iran - czyli 4 dni w Armenii. [Czerwiec 2012] | majek | Trochę dalej | 104 | 26.02.2013 14:33 |