![]() |
#11 |
![]() Zarejestrowany: Oct 2009
Miasto: Warszawa
Posty: 208
Motocykl: skuter CRF 1000
![]() Online: 1 tydzień 3 dni 8 godz 34 min 8 s
|
![]()
dzień 10
2012-06-10 Na przełaj do klasztora GE km 178 Pobudka. Pakujemy motocykle i jedziemy w miasto. Kręcimy się i kręcimy. Szukamy poczty - bo w kraju czekają na pocztówki. Wynajduję macdonaldsa i wifi. Parkujemy. ![]() ![]() Idziemy kupować pamiąteczki. Kupujemy prezenta u Pani miejscowej. ![]() Internetujemy. ![]() Kawa z makśmiecia + haczapuri wczorajsze to dobre śniadanie. ![]() Niektóre pamiątki umieszczamy na głowach. ![]() Tankujemy. Jedziemy na wschód - oglądać klasztory. Zatrzymujemy się w sklepie i kupujemy wodę i dlugopisy (mieliśmy jeden ale na którejś granicy go wcięło). Zjeżdżamy nad rzekę i offem kierujemy się w stronę klasztorów. Piękne trawniki więc jeździmy trochę drogami a trochę na przelaj przez prerie. Gdzieśtam na zjeździe blokuję tył na trawniku i kładę się delikatnie. Trochę dalej - nie zauważam przepustu wodnego i wpadam przodem w dół. Ponad metrowej głębokości. Znów jechałem za wolno. Nie wygląda to dobrze. Motocykl twarzą w dół. Na krawędziach przepustu półmetrowej długości druty zbrojeniowe. Czekam na beńca (który wypruł wcześniej do przodu). Sam podnosić nie będę. Nagle podjeżdża transit z sympatycznym małżeństwem. Wysiadają, pytają czy nic mi nie jest. Oferują pomoc. Wraca beniec. Seria zdjęć. ![]() ![]() Podnosimy motocykl. Straty niewielkie. Rozmawiamy. W podziękowaniu dajemy dyżurną flaszkę gorzkiej. Na co Pan Gruzin wyciąga z auta dwie butelki plastikowe po fancie. Jedną półlitrową prawiepustą i drugą półtoralitrową całkiem pełną. Wylewa resztki z mniejszej ... I do niej nalewa nam własnoręcznej czaczy (pół litra..) z dużej. Taka wymiana płynów ustrojowych. Gadamy. Namawiają nas na wizytę u jej siostry - to tylko jeden kilometr. Bronimy się zaciekle, ale jednak wychodzi na wizytę. Jedziemy do siostry. Dojeżdżamy do bardzo mizernie wyglądającej zagrody. ![]() Witają nas Ona - siostra wybawicielki z transita i On - Azer na wygnaniu. Zostajemy po królewsku przyjęci. ![]() ![]() Pomidory, ogórki, czacza, wino domowe no i .. SER. Ser który zrewolucjonizował nasze odżywianie. Pyszny. Z mleka krowiego, koloru białego, konsystencji żółtego. Gadamy. Biesiadujemy. W końcu czas się zbierać. Pożegnaniom nie było końca. ![]() ![]() Jedziemy po miękkim w stronę klasztorów. ![]() ![]() Dojeżdżamy do jakiegoś asfaltu. Widzimy strzałkę z napisem "monastyr...". No to skręcamy. Tu niespodzianka - trudny odcinek off. Dojeżdżamy do... Ściany skalnej z ładą niwą przed. ![]() W ładzie siedzi dwóch brodaczy. Jeden czarno-brodacz. Drugi biało-brodacz. Czarnobrodacz rozmawia z nami. Opowiada, że to jest święty klasztor, że mieszkają tu w pięciu, a ten z białą to szef. Jak pytamy, czy można zrobić zdjęcie - pyta szefa. Na horyzoncie widać ruiny jakiejś wieży. Pytamy czy to kościół. Odpowiada niechętnie, że to wojenna budowla. (Na zdjęciu na horyzoncie. W dole widać pole kapusty którą hodują mnisi.) ![]() Jedziemy dalej. ![]() Kolejna strzałka do klasztoru. Tym razem droga dostępna dla samochodów (tamtejszych - w Polsce niewiele aut by się na nią zdecydowało). Po drodze podjeżdżamy do posterunku granicznego i tam dowiadujemy się, że te ruiny cośmy wcześniej widzieli to ruiny zamku, które są w Azerbejdżanie. Dojeżdżamy do klasztoru. Cywlizacja. Mnich wie co to jest Yamaha Tenere. Oglądamy. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Widok z klasztoru w przeciwną stronę. ![]() Kupujemy gifty. Jedziemy dalej. Wzdłuż granicy. Po drodze przejeżdżamy obok kilku obozów wojskowych. Wyglądają jak rzymskie. Wał ziemny i 4 wieżyczki na rogach. Na horyzoncie dostrzegamy jakieś miasto. Wygląda strasznie. Kominy i fabryki. Pierwsza myśl "MORDOR". Na skrzyżowaniu raczymy się z kufli szklanych płukanych pod bieżącą wodą - kwasem chlebowym. Jedziemy dalej - kolejne miasto: Rustawi. Piękna aleja w poprzek miasta. Albo wzdłuż. Przejeżdżamy w poprzek. Albo wzdłuż. Jedziemy dalej. We wiosce robimy zakupy. Tym razem piwo, chleb i majonez. Zjeżdżamy z czarnego i dalej wśród łąk jedziemy. Pole i pole. Na horyzoncie pagórki i czasem jakaś wieś. No po prostu w stepie szerokim. Robi się ciemno, więc zjeżdżamy z dróżki i szukamy miejscówki na nocleg. Jest ciepło, więc decydujemy się na noc wśród gwiazd. Powitanie miejsca noclegowego. Tzw hejnał. ![]() Na trawie leżą ogryzione kości niechcianych gości. ![]() Chrustu nie ma więc brak ogniska nadrabiamy chacha i serem.
__________________
majek-zagończyk dwa litry Yamahy Ostatnio edytowane przez majek : 06.09.2012 o 11:30 |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
Rodopy offem. Długa relacja z krótkiego wypadu. [Czerwiec, 2012] | Louis | Trochę dalej | 62 | 13.03.2025 14:02 |
Solówa z Kazachstanem, Czerwiec 2012 | JARU | Trochę dalej | 117 | 29.10.2012 08:17 |
Gryf Party 22-24 czerwiec 2012 | KML | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 21 | 28.06.2012 22:02 |
IV Weekend z koniem w tle - 16-17 czerwiec 2012 | Cynciu | Imprezy forum AT i zloty ogólne | 76 | 21.06.2012 18:19 |
Kawkaz - czerwiec/lipiec 2012 | Sub | Przygotowania do wyjazdów | 17 | 22.05.2012 09:29 |