|
![]() |
#1 |
![]() Zarejestrowany: Mar 2008
Miasto: Katowice
Posty: 1,224
Motocykl: RD07a
![]() Online: 1 miesiąc 2 tygodni 4 dni 39 min 57 s
|
![]()
Calgon, jeszcze nic nie napisałeś a już masz 1000 odsłon
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#2 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Jak to zwykle bywa perturbacje z wyjazdem trwały do ostatnich minut.
Gdy już dogadałem się z Mariuszem(bmw) co do godziny czyli zaraz po pracy, drugiemu Mariuszowi(aprilia) wypadł jakiś kurs do innej mieściny i miał spore spóźnienie. Dogadaliśmy się, że my pojedziemy sobie spokojnie we dwóch a on nas dogoni. Sytuacja była na tyle prosta, że mieliśmy ustalone miejsce noclegu niedaleko Myślenic. Umówiłem się z Mariuszem na stacji paliw przy wylocie z Wrocka.Czekał na mnie chwile a było bardzo gorąco. Podejrzewam ,że pływał już w swoich ciuchach. Widząc GS zapakowanego w 3 kufry i worek oraz tankbag zapytałem czy aby na pewno jedziemy do Rumunii? Wyglądało mi to na miesięczny wypad do Mongolii sądząc po pakunkach. Szybciorem ustaliliśmy aby nie pchać się na nielubianą przez nas autostrade A4 i ruszymy przez Grodków na Głuchołazy czyli przejście z Czechami. Droga pusta słońce wali cóż chcieć więcej.Piątek po pracy i perspektywa wolnego motocyklowego tygodnia to jest to. Przemieszczając się bocznymi drogami wzdłuż rosnącego rzepaku dotarliśmy do granicy. Kierunek obraliśmy na Cieszyn czyli po drodze trochę górek.Meldując się wieczorkiem w Myślenicach zaczęliśmy dzwonić. Rafał u którego mieliśmy zanocować już znudzony oczekiwaniem przygasił grila i czekał na nas zniecierpliwiony. Drugi Mariusz dysponujący swoją Aprilią objuczoną jak wielbłąd nie odbierał telefonu. Pomyślałem, że pędzi autostradą A4 gdyż wyjechał 4godziny po nas. Rafał jak zwykle przywitał nas bardzo gościnnie i udzielił ostatnich wskazówek co do naszych Rumuńskich planów. W końcu wpadł do nas zziajany Mariusz.Wypijając trzy karniaki pożalił się ,że miał przygodę. Pędząc do nas a czas miał niezły poczuł swąd. Nie możliwe aby dochodził z mojego motocykla pomyślał. Jednak uświadamiając sobie rozmowę ze mną dzień wcześniej oblany zimnym potem zjechał na stację spodziewając się pióropusza ognia na swojej dupie. Rozmowa wyglądała tak. -Maniek te sakwy są moim zdaniem za blisko tłumików nie sądzisz? -Człowieku to są carbonowe Akrapowicze one się nie grzeją dotknij. -I co ?pewnie nawet takich na oczy wcześniej nie widziałeś. -Dobra ok jak tam chcesz tylko pozapinaj dobrze ten czamadan bo wieziesz moja karimate:-))) Efekt był taki że Maniuś zjeżdżając na Shella modlił się aby mieli gaśnice. Karbon jednak się nagrzał :-)))))))))))) Dobrze, że nic się nie stało.Szkody poza sakwami to przytopione kalesony na stałe do torby. Najbardziej jednak Maniusiowi było żal jego najlepszych bokserek, które przyjarały się w idealnym miejscu. Na sam koniec dorwaliśmy się do komputera przeglądając pogodę w Rumuńskich górach.My byliśmy dobrej myśli, Rafał natomiast traktował to lekkim uśmiechem. |
![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Drugi dzień zaczął się skąpany w słońcu.Śniadanko i ostatnie poprawki w maszynach. Trytytki i takie tam różne dziwne rzeczy.
Kurs na Krościenko nad Dunajcem.Okolica piękna do, której zawsze miło się wraca.Pieniński Park Narodowy i widoczne z daleka ośnieżone Słowackie szczyty przypomniały, że jedziemy w góry. Według naszego planu noc chcieliśmy spędzić już w Rumunii także podziwianie widoków zostawiliśmy na później. Trasa z granicy na Keźmarok to sieć zakrętów położonych w górach.Istna bajka, praktycznie cały czas zakręt las, zakręt las. Przejechaliśmy niezbyt duży odcinek a byliśmy nieźle zmęczeni tymi winklami. W między czasie dzwonił Wojtek, który wyruszył z Lubaczowa i z którym mieliśmy spotkać się gdzieś w Rumunii. Cały czas trzymaliśmy się dróg żółtych czyli drugorzędnych. W ten sposób dojechaliśmy do granicy Węgierskiej, która przekroczyliśmy w Aggtelek. |
![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Chwila do namysłu i padło hasło Tokaj.
Kompanów nie trzeba było namawiać. Obok nazwy Eger to druga mieścina ,która kojarzyła nam się z Madziarami.Im bliżej celu tym więcej rosnących pól z winoroślami. Słońce paliło najmocniej jak dotąd w tym roku.Same miasteczko położone jest u stóp wulkanicznej góry Tokaj i można zobaczyć wielu turystów w tym również Polaków chcących zakosztować tutejszych specjałów. Mijaliśmy okazałe winiarnie z restauracjami.Chwile się rozmarzyłem nad wizytą w takim przybytku.Dobre żarcie picie winka z beczek w winnicy. To mogłoby być ciekawe.No ale cóż... Pyrkając powoli biegiem patrolowym oglądaliśmy zabudowania natrafiając na miejsce dla nas odpowiednie. Polska flaga obok węgierskiej zmobilizowała nas do zakupów u właściciela. Kupiliśmy ok. 12 litrów magicznego trunku i jakoś nikt nie marudził, że nie ma miejsca na motocyklu. |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Czas uciekał jak szalony także wszyscy chcieli już być w Rumunii.
Jakoś dziwnie się stało, że nikt nie posiadał papierowej mapy Węgier. Ja miałem Rumunie,Maniek Czechy i Słowację. Nasze nawigacje były schowane i dokładnych oraz świeżych map nie miały.Miały być użyte w razie czego. Czego? Tego sami nie wiedzieliśmy. Do granicy zostało ok 100-150km.Zdecydowaliśmy się przekroczyć ja ok 30 km. poniżej Satu Mare jadąc na miasteczko Carei. Jeszcze na terenie Węgier podejmowaliśmy również jakieś idiotyczne próby montażu gps na cyferblacie afryki. Zupełnie niepotrzebnie i nie wiadomo po co. Gdy już znaleźliśmy się w północnej Rumunii wyraźnie dało się odczuć biedę.W szczególności odnosząc się do części południowej. Jest to moje subiektywne odczucie i opierałam się na tym co zobaczyłem a nie przeczytałem. W tej części więcej ludzi, jeśli w ogóle rozmawia w jakimś obcym języku to mówi po niemiecku.(pewnie mieli okazje dorabiać u naszych zach. sąsiadów). Z młodzieżą np. w części środkowej bez problemu można porozumieć się po angielsku. Ciekawe, że im bardziej na południe tym więcej było stacji benzynowych na ,których mogliśmy zapłacić kartą. Robiła się szarówka i rozkładając moja mape Rumunii zaproponowałem ,że spróbujemy znaleźć jakieś miejsce do spania w okolicach dość dużego jeziora w miejscowości Andrid. Po drodze trafiliśmy jakiś zamkniety camping, którego własciciel jednak nie chciał otworzyć. Sam Andrid okazał dzuirą w d... pośrodku niczego. Jeziora tam dawno nie było tylko pola i rozlewiska. Standardowo po dziurawych drogach ganiały pieski oraz większe zwierzaki. W tym samym czasie Wojtek dotarł do Satu Mare i powoli wypytywał nas o nocleg. Przed nami rozpościerała się nocka w tzw. Wietnamie na polu. Koledzy przemianowali nazwę miejsca na Android i delikatnie ciągnęli ze mnie i mojej mapy łacha. Ostatnio edytowane przez calgon : 12.05.2012 o 21:37 |
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
![]() Zarejestrowany: May 2008
Miasto: Za zielonymi górami, za lasami
Posty: 1,139
Motocykl: czarny, pomarańczowe ladaco
![]() Online: 7 miesiące 1 tydzień 4 dni 14 godz 18 min 28 s
|
![]() ![]() Dawaj dalej ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2008
Miasto: Wroclaw
Posty: 2,385
Motocykl: RD04
Przebieg: 40.000
![]() Online: 3 miesiące 2 dni 2 godz 37 min 34 s
|
![]()
Wojtka nie ma i nie odzywa się od jakiegoś czasu a my stoimy na polnym zakręcie na którym mija nas co jakiś czas zbłąkany traktor.
Zapalam światła co by w nas nie wjechał. Maniek GS proponuje już powoli rozbijanie namiotu w polu za drzewkami. Ja zaczynam się zastanawiać jak znajdzie nas Wojtek. W końcu zatrzymuje się obok nas jakaś Dacia.Wersja pewnie tylko na Rumunie o czym świadczą zielone LEDy jako obrysówki. Właściciel kieruje nas na miejscowość Tasnad. Podobno tam mamy znaleźć jakiś nocleg. Pisze Wojtkowi gdzie zmierzamy. U Wojtka w tym czasie czarna seria. Wojtuś łapie pierwszą gumę. Ciężko go jednak zniechęcić do czegokolwiek i jest nieźle przygotowany także nawet w trudnych sytuacjach nie traci humoru. Narzekał coś później na Mitasa, ale ja kompletnie się z tym nie zgadzałem. Generalnie my szukaliśmy noclegu a on walczył z przebitymi kołami. Nie był osamotniony bo zapoznał nowych kolegów....:-)))) Nam w końcu udało się znaleźć miasteczko w którym mieliśmy znaleźć nocleg. Po drodze odwiedziliśmy przydrożny rumuński bar w którym wypiliśmy po małym piwie. Mariusze cały czas śmiejąc się z mojej mapy zakupili na stacji benzynowej po nowiutkiej mapie Rumunii. To był dobry ruch jak się okazało w przeciągu dalszej wyprawy. Gdy naszym oczom ukazały się hotele i pensjonaty byłem pewien, że coś znajdziemy. |
![]() |
![]() |
![]() |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|
![]() |
||||
Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
transalpina rumunia nocleg | Evvil | Przygotowania do wyjazdów | 12 | 11.07.2015 21:42 |
Hjc multi | KML | Kaski | 12 | 24.09.2012 15:19 |