|   | 
 | |||||||
|  | 
|  | Narzędzia wątku | Wygląd | 
|  15.11.2011, 10:02 | #41 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2008 Miasto: Warszawa 
					Posty: 3,663
				 Motocykl: RD04 Galeria: Zdjęcia   Online: 2 miesiące 3 tygodni 2 dni 8 godz 16 min 12 s |   
			
			
Dobra rada na przyszłość: Jak się już spakujesz to wyciągnij wszystko, weź połowę rzeczy, które zamierzałeś i dwa razy więcej pieniędzy. Powodzenia i zakochaj się w Maroku. 
				__________________ Jeśli sądzisz, że potrafisz to masz rację. Jeśli sądzisz, że nie potrafisz – również masz rację. | 
|   |   | 
|  16.11.2011, 00:40 | #42 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2010 Miasto: Zambrów 
					Posty: 1,025
				 Motocykl: CRF1000L Przebieg: 64321   Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 19 min 45 s |   
			
			To może tak rzetelniej : jest 9 listopada, ładujemy motocykl, hmm za dużo powiedziane – ładują go Piotr, czyli mój szwagier, który przybył mi z pomocą ( ja jeszcze w pracy) i Wiesław. Kobitki sączą w tym czasie kawę . Po pracy szybkie pakowanie, kilka fotek dla ekipy pracującej i lecimy.    Prowadzi nas Automapa a za kółkiem siedzi Wiesław. Obiad w Polsce, kolacja w Niemczech, śniadanie w Belgii, obiad we Francji, późna kolacja w Hiszpanii i tadżin w Maroko – tak to w skrócie miało wyglądać. Wyglądało „z deczka” inaczej. W Belgii odmawia nam posłuszeństwa samochód. Siedzimy, kombinujemy. Każdy kombinuje jak może. Większość kombinuje jak tu zapchać puste żołądki, jedynie Wiesław zajmuje się autem. Znów mi nie pozwalał nawet kluczy sobie podawać.  Te zakazy z tyłu to nie mam nadzieję znaki z Maroka... W sumie jak go tak obserwowałem to zajrzał pod maskę, załamał ręce, wyjął 10kę, odkręcił „+” akumulatora na kilka minut i ...pomogło. Na całe 360km. Tym razem powtórka z rozrywki już we Francji. Znów tryb serwisowy, brak mocy, paląca się kontrolka i informacja w języku niemieckim, że coś tam, coś tam ….. Kolejna doraźna naprawa wcześniejszą metodą i przejeżdżamy kolejne 150km. Po trzecim przymusowym postoju zapadła decyzja , że jedziemy do serwisu. Tam Pan za pomocą gogle translatora informuje nas o awarii i kosztach naprawy. 1500 euro, padnięta turbina. Dziwna diagnoza, zaskakuje nas całkowicie – cena także. Życzymy sobie nawzajem Merci, usługa wykasowania błędu i wycena za free. Miło. Nawet bardzo. Wieczór spędzamy na parkingu pod jakimś Hipermarketem gdzie dziewczynki poszły na swoje przyjemności a nas czekały nasze. Ale my twardzi jesteśmy, rozkładamy narzędzia i... 2h studiujemy „hayensa” , obdzwaniamy znajomych mechaników. Wszyscy stawiają na układ dolotowy, Wiesław chce rozbierać turbo  Noc. +9. Dzięki zmęczeniu odczuwamy je jak +2. Darujemy sobie naprawę, auto tego wieczora dowozi jeszcze nas i nasze motocykle pod hotel. Ba nawet wjedzie na podziemny parking. I to nie byle jaki. Ok 80m tyłem. Co będzie dalej – strach pomyśleć. Każdy ma już ochotę się już tylko napić do nieprzytomności i zapomnieć o koszmarze, który może przekreślić nasz misterny, budowany tak wielkim trudem i taką ilością wyrzeczeń plan. W sumie to planu żadnego nie było ale były marzenia. Są. Są nadal . Ale aby się ziściły Wiesiu musi przejrzeć kilka schematów   Więc pijemy, za marzenia by się ziściły. Ale... pomidory jakoś tak nie specjalnie smakują. Trzeba popieprzyć...zgodnie przyznały dziewczynki    Cóż było robić, chciały to mają  Wiesław wyjął co trzeba i popieprzył  Swój przybornik po wszystkim schował do kufra  Stig jaki czy co ?  Potem wszystkim zgromadzonym przy suto zastawionym stole, w stylu czym Maxia bogata,  każdy był już tylko zadowolony i zadowolony, ba nawet co niektóre były bardzo zadowolone po tym ...  . Nikt już nie pamiętał, kto i po czym był zadowolony, nikt nie pamiętał, że w garażu stał Golf IV generacji, a jakże, „z(ado)walony”... Kładąc się spać w ciepłych łóżkach po 22euro od głowy* ( ze strzeżonym podziemnym garażem) nie dajemy im jeszcze umrzeć(marzeniom). Będziemy walczyć. Jutro. Dziś polegliśmy na każdej linii frontu. Pokonało nas zmęczenie, ciemności, temperatura otoczenia, złośliwość rzeczy martwych a potem, już w hotelu tylko alkohol i alkohol, zapojka, zagryzka i alkohol, i alkohol …  Sen. Długi bo 6h sen. Niczym nie zmącony. Jasne …. Noc jak każda inna noc jak każda inna noc Podnosisz rękę palcem dłubiesz sobie w oku masz taką kwaśną minę jak każdy z Was o tej porze roku każdy z Was o tej porze roku Noc jak każda inna noc jak każda inna noc jak kazda inna noc jak każda inna noc Trochę więcej czasu, trochę więcej odwagi Trochę trochę mniej mniej słońca Trochę więcej powagi Tak tak noc..... Happysad Jutro się okaże co z nami będzie. | 
|   |   | 
|  16.11.2011, 01:56 | #43 | 
|  Zarejestrowany: Sep 2010 Miasto: Athboy, Irlandia 
					Posty: 374
				 Motocykl: RD07a Przebieg: 64015   Online: 3 tygodni 5 dni 11 godz 30 min 45 s |   
			
			Jak to co z Wami będzie? Poskładać "fałweja" do koopy i w drogę!   Czekamy na ciąg dalszy!  Powodzenia!   | 
|   |   | 
|  16.11.2011, 09:30 | #44 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2009 Miasto: Gwe/Warszawa 
					Posty: 3,484
				 Motocykl: CRF1000, RD04   Online: 5 miesiące 1 tydzień 4 dni 8 godz 17 min 16 s |   
			
			Widzę, że to standard, że na początku wszystko staje okoniem. Ale zakładam że się ułoży, bo przecież inaczej się nie da.    | 
|   |   | 
|  16.11.2011, 23:28 | #45 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2010 Miasto: Zambrów 
					Posty: 1,025
				 Motocykl: CRF1000L Przebieg: 64321   Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 19 min 45 s |   
			
			11 listopada, poranek w Troyes w środkowej Francji.  6:30 budzimy się i czym prędzej podążamy do garażu w którym zostawiliśmy nasz skarby.  Odpinamy przyczepkę i lecimy za miasto poszukać ustronnego miejsca by poszperać przy aucie. Po 30 minutach Wiesław już leżał pod autem.   Obok był kanał ale nie było dojazdu :   Znudzony plątaniną przewodów i przebytymi kilometrami przysnął   Pozwoliłem sobie go przykryć kocem . Po chwili wstał, twierdził,że mu się ciepło zrobiło... wpadł na jakiś pomysł i pozwolił mi w końcu podawać swoje nie byle jakie, bo od Bety, klucze. Potem nawet coś napomknął, że będą mu potrzebne moje paluszki bo sam sobie radu nie ma. Ucieszony pobiegłem do samochodu po Lajkoniki...   Wiesław miał mnie wyraźnie dość bo zamiast ze mną przedyskutować co trzeba, to on w najlepsze wydzwaniał gdzieś do Polski, podobno na konsultacje ... nie wiem po co, ja dokładnie to samo mu mogłem powiedzieć  Przecież ja mistrzu jestem w tych sprawach. Ale co mi tam, nie będę się wtrącał gdzie gadają Ci, no ... kursanci     Drążyliśmy temat "wspólnie", Wiesław samochodowy, ja zająłem się dokumentowaniem zdarzenia. Co do awarii : ciężko samemu coś poradzić z dzisiejszymi samochodami - bez komputera, specjalistycznych narzędzi, części zamiennych. Wiesław pomacał to, pomacał tamto i wróciliśmy do hotelu po dziewczyny i graty. Jazda skończyła się po 20km ;( My przerażeni, kolega wkurzony na maxa poszedł po raz ostatni zajrzeć pod maskę. Coś tam ponoć odłączył w każdym razie auto przestało co chwilę tracić moc. Na jak długo? Nie wiemy. Nie pomogło, po godzinie znów podłączył co odłączył. Co jakiś czas trzeba było zgasić i zapalić silnik i tak jakoś turlaliśmy się ku naszemu przeznaczeniu. Jakie ono będzie – wszyscy wierzymy, że jest nim słoneczna Afryka. 16.00 Wiesław włączył radio...szał   Rozglądamy się za jakimś pieczywem bo zaczynamy przymierać głodem. 17:00 w końcu autostrada. 18.00 zachód słońca , samochód już od dawna nie zdradza oznak słabości. 19.00 tankujemy, kolacja i w drogę. Przed nami jeszcze 1300km. 20.00 same się pojawiły i same się właśnie skasowały – błędy VW. Jest ok. Czujemy się pewniej. 21.00 Usypiają dziewczyny 22.00 Usypiam ja 0.00 Zasypia też i Wiesław, na szczęście na parkingu, po 2h jedziemy już dalej. Oczywiście gdzieś w czarnej dupie o 3 nad ranem kończy nam się paliwo. Karty nie działają a innych stacji niż samoobsługowe nie ma. Na szczęście młoda dziewczyna tankuje nam auto za 10Euro , dostając od nas w zamian papierowy banknot takim właśnie nominale. Jedyna która się nas nie bała …., reszta na próbę zaczepienia i prośbę o pomoc prawie uciekała. Nie wiem czy to nasz wygląd, motocykle na przyczepce czy późna pora sprawiły. Na kolejne stacji tankujemy do pełna i już autostradami tniemy przez całą Hiszpanię. Wiesiu po 1600km puszcza wreszcie stery i mogę dać ulżyć jego cierpieniom, które trwały 24h, pomijając tą małą 2h drzemkę na parkingu. Teraz też tylko 2h odpoczynku i już sam dojeżdża....na... cdn.   | 
|   |   | 
|  17.11.2011, 21:39 | #46 | 
| ....OLEJ....  Zarejestrowany: Dec 2009 Miasto: Pniewy-Londyn 
					Posty: 1,337
				 Motocykl: RD07a Przebieg: 6006 km   Online: 1 miesiąc 4 tygodni 1 dzień 17 godz 47 min 47 s |   
			
			Wlasnie takie relacje lubie  Super Neno | 
|   |   | 
|  19.11.2011, 00:13 | #47 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2010 Miasto: Zambrów 
					Posty: 1,025
				 Motocykl: CRF1000L Przebieg: 64321   Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 19 min 45 s |   
			
			12 listopada  ...no właśnie, jedziemy tak sobie,widoczki chyba typowe dla południowej Hiszpanii, mówię chyba bo nigdy tak daleko w Europę się nie zapuszczałem , także te klimaty są mi zupełnie obce:     Nagle mijamy taki oto znak:  Nasze myśli zbiegły się . Obaj wiedzieliśmy, że coś się kroi. I.... jest :  Nie było zmiłuj, Dziewczyny śpią, więc Wiesław tylko sobie znanym sposobem mrugnął okiem i jeszcze w tej samej chwili zmienił kierunek jazdy. W odpowiedzi zobaczył w górę wyciągnięty kciuk i szeroki uśmiech. Tak trafiliśmy na tor w Jerez de la Frontela. Jako kibice MotoGP przejeżdżając obok wykorzystaliśmy moment nieuwagi i oto jest , w całej swojej krasie, w dodatku słychać jęczenie R4ek i wspaniały bulgot jakiegoś V2 w wydaniu od Ducati. Miód, miód. Pogoda piękna, 23-27*C, trochę wietrznie ale idziemy zaliczyć obiekt. | 
|   |   | 
|  20.11.2011, 11:52 | #48 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2010 Miasto: Zambrów 
					Posty: 1,025
				 Motocykl: CRF1000L Przebieg: 64321   Online: 1 miesiąc 5 dni 9 godz 19 min 45 s |   
			
			Kilka foteczek :        Wieczór już blisko więc daliśmy sobie spokój z nocnego podboju portu, poszukiwania parkingu, biletów. Pierwszy hotel po prawie był nasz. Tani, jak na Hiszpańskie warunki,no przynajmniej tak twierdził Wiesiek, on już był 2 czy nawet 3 razy na tym słonecznym półwyspie, z podziemnym garażem – ideał. Zabieramy więc ze sobą co potrzeba z samochodu i idziemy „na pokoje”. Ula otwiera przede mną drzwi pokoju nr 19  Dźwigając kuferki ledwo się w nich mieszczę . Zaklepuję  szersze łóżko z nadzieją, że jak włączę klimatyzator wiszący nad jej łóżkiem to przyjdzie do mnie się ogrzać  Zostaję w pokoju sam snując swój misterny PLAN  Wiesław zabrał dziewczyny na piwo, ja zostałem...pisać relację :P Jak ja się poświęcam... by się wylansować*...  Za nami blisko 4000km. Golf przeżył ! Oby dał radę wrócić ! *Tak bardzo się starałem a …. nie wiem, jakoś tak dziwnie ta relacja mi wychodzi... to ja miałem się lansować w czasie tego wyjazdu, w tej relacji a tymczasem wychodzi, że jestem cieniasem jakich mało a to Wiesław jest Królem i Panem, rządzi jak nikt. Dość tego  muszę coś z tym zrobić. Pytanie co taki cienias może ?  A tymczasem rano... cdn   | 
|   |   | 
|  20.11.2011, 13:29 | #49 | |
|  Zarejestrowany: Jun 2009 Miasto: Kamieniec Wrocławski 
					Posty: 3,142
				 Motocykl: XT660Z-konik garbusek Przebieg: Ł   Online: 4 miesiące 4 tygodni 1 godz 19 min 41 s |     Cytat: 
  Dawaj Neno Dawaj   
				__________________ Stary nick: Raviking GSM 505044743 Żądam przywrócenia formuły "starego" Forum AfricaTwin......   | |
|   |   | 
|  20.11.2011, 14:21 | #50 | 
|  Zarejestrowany: Mar 2010 Miasto: Kraków 
					Posty: 525
				 Motocykl: TA 650 Przebieg: mój?TA?   Online: 1 miesiąc 4 tygodni 4 godz 20 min 54 s |   
			
			uwielbiam relacje LIVE   | 
|   |   | 
|  | 
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
| 
 | 
 | 
|  Podobne wątki | ||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor | 
| PRZEZ KRAJ PARTYZANTÓW, KOKAINY I KAWY: czyli pekaesem po Kolumbii. [Listopad 2011] | czosnek | Trochę dalej | 48 | 12.01.2013 02:50 | 
| Lek na jesienną depresję czyli Neno na Bliskim Wschodzie :) [Listopad 2010] | Neno | Trochę dalej | 50 | 27.04.2012 19:22 |