|
|
#17 | |
|
leżę.
![]() Zarejestrowany: Jul 2010
Miasto: Mieszkam w Szkocji
Posty: 158
Motocykl: XL 600 V by Hans
Przebieg: 73k
Online: 1 tydzień 1 dzień 10 godz 33 min 39 s
|
Mając w pamięci raczej mokre doświadczenia dwóch ostatnich dni sporzałem przed snem na prognozę pogody na najbliższe kilka dni.
Ullapool2904.PNG Bardzo nie chciałem zeby mnie na łeb i inne tematy padało jak będę na Hebrydach, bo to jedyne miejsce z planu podróży, którego wcześniej nie widziałem, a nawet jedne z najpiękniejszych miejsc w deszczu to lypa. W związku z brakiem czynnika socjalizacyjnego - pole namiotowe było nimalże puste - wypiłem w samotności piwo, zjadłem makaron z Lydla i dokonawszy ablucji udałem się na zasłużony spoczynek. Ku mojej radości poranek obudził mnie ciszą - tzn brakiem odgłosu kropel deszczu o namiot, tak więc wszystko wskazywało na to, że tym razem (o dziwo!) Yahoo pogoda nie kłamała. Plan był mało skomplikowany - sprawdzić połączenie olejarki, która wczoraj działała przez pierwsze 10 minut podróży, dojecać radośnie do Ullapool i stamtąd promem o 15:30 na Lewis, a dalej się zobaczy... Gairloch1.JPG Zaniepokoił mnie nieco terkoczący dźwięk z okolic łańcucha (który nieco naciągnąłem tego ranka) już od początku jazdy, więc zatrzymałem się na najbliższym parkingu i nieco go zluzowałem, bo może za bardzo naciągniąlem... Tu spotkałem parę Niemców na jedynych słusznych niemieckich BMW GS - były tak nowe, że aż pachniały nowym GS'em. Oni jechali stąd, dokąd ja jechałem i kierowali się tam, skąd ja się przykulałem poprzedniego dnia. Znając prognozę pogody i cel ich podróży (Applecross) pomyślałem 'jak oni Niemcy jego mać to robią?'. Spytali przy okazji gdzie mogą szprej do łańcuchów kupić (nigdzie w promieniu 200 km...), po czym uśmiechnęli się, oznajmili, że zużyty napęd będzie zmartwieniem wypożyczalni jak sprzęta zwrócą i pojechali 'przedzierać się' przez Applecross wśród promieni słońca... Ja ruszyłem w swoją stronę wśród niepokojącego terkotu, który po chwili ustał Gairloch2.JPG Odcinek między Gairloch a Ullapool to szeroka, wspaniale zadbana dwujezdniówka z licznymi winklami i milionem wspaniałych krajobrazów. Przy pierwszym postoju odkryłem skąd sie terkotanie wzięło - to rurka od olejarki, którą zdołałem po drodzę zgubić:/ Poprowadziłem więc odpowiednio wężyk, żeby zapewnić ciągłość smarowania i pojechałem w dalszą drogę zadowolony, że to nic poważnego... Gairloch3.JPG Jakieś chmury, jakieś przelotne opady, ale to nic wielkiego - ot normalna szkocka pogoda. LittleLochBroom.JPG Ullapool1.JPG Ullapool2.JPG Ullapool3.JPG Dojechałem z dużym zapasem czasu do Ullapool z nadzieją na lokalne atrakcje - te, poza Tesco, w którym kupiłem worki na skarpy (wiedząc, że to nie koniec przygód z deszczem...) i dodatkowy zapas piwa (na Hebrydach musi nastąpić socjalizacja z lokalną ludnością) okazały się nie istnieć. Tutaj też zatankowałem palywo na drugiej najdrożeszej w historii ludzkości stacji i kupiwszy bylet na prom jąłem oczekiwać na tenże popijając herbatke rumową, którą zakąszałem bagietką z pasztetem podlaskim. Na parking przyturlał się Scott na Ducatim, którego właśnie kupił i wracał do domu nań z Aberdeen - Scott jest autochtonem z Lewisa, który pracuje na platformie na Morzu Północnym - miesiąc na platformie, miesiąc w domu, na motorze, na wakacjach, na imprezach - jest kawalerem, zarabia straaaaaszne pieniądze - stać go ponarzekaliśmy razem na ceny palywa, no bo jak może być tak drogie, skoro wydobywają je raptem kilkaset km od tego miejsca, czekaliśmy. Ullapool4.jpeg Potem to już prom, bardzo pomocna obsługa, tanie fryteczki, drzemka, jest cacy. Ullapool5.JPG Na wszelki wypadek sprawdziłem prognozę dla Stornoway i wyjąlem z plecaka kombizenon - będzie mi potrzebny:/ Wiedząc, że będę miał trochę czsu jeszcze tego dnia postanowiłem nocować nie na najbliższym polu namiotowym (zaraz za Stornoway), a innym oddalonym o jakieś 30 km i położonym na zachodnim brzegu wyspy - będzie jutro bliżej do plaż i w ogóle lepiej będzie... Deszczu strugi, ale w końcu to tylko 30 km - damy radę - nie wziąlem pod uwagę, że Lewis jest w zasadzie płaski jak patelnia, a to, w połączeniu z otoczeniem Atlantyku, może oznaczać tylko jedno - wiatr - zajebisty wiatr! Cytat:
Tu po raz kolejny doceniłem zalety szybko rozkładanego namiotu i prawdopodobnie pobiłem wszelkie rekordy szybkości rozkładania. Deszcz i wiatr nie ustawał. Zjadłem, wypiłem i usiłowałem spać - nie jest to najłatwiejsze jeżeli masz nad sobą koniec świata i modlisz się, żeby nie odlecieć wraz z namiotem i wszystkimi bambetlami - ok 3 rano deszcz ustał, a ja zasnąłem. Przeżyłem kolejny dzień. Ledwo. |
|
|
|
|
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| Szkocja 2013 - meszki mamy w du*ie... | Zenon | Umawianie i propozycje wyjazdów | 26 | 02.06.2013 02:19 |
| Szkocja - koniec maja 2012 | Tymon | Umawianie i propozycje wyjazdów | 9 | 27.12.2011 12:19 |
| Szkocja 2011 | tomekc | Trochę dalej | 5 | 03.06.2011 20:58 |