|
|
#511 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 711
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 17 godz 45 min 26 s
|
"Robert Sapolsky, profesor neurologii i biologii na Uniwersytecie Stanforda przez ponad trzy dekady prowadził badania terenowe nad zachowaniem pawianów we wschodniej Afryce. To, co początkowo miało być klasycznym studium hierarchii, dominacji i rywalizacji – zjawisk dobrze znanych zarówno u naczelnych, jak i u ludzi – z czasem przerodziło się w jedno z najbardziej zaskakujących odkryć współczesnej biologii behawioralnej.
Badane stado funkcjonowało według typowego dla pawianów modelu społecznego. Na jego szczycie znajdowali się agresywni samce alfa, którzy poprzez przemoc i zastraszanie kontrolowali dostęp do zasobów oraz samic. Napięcie, ciągłe walki i wysoki poziom stresu były codziennością, a hierarchia oparta na sile wydawała się czymś oczywistym i „naturalnym”. Przez wiele lat nic nie zapowiadało zmiany tego porządku. Przełom nastąpił w sposób całkowicie nieplanowany. Około dziesięciu lat po rozpoczęciu badań stado dotknęła epidemia gruźlicy bydlęcej. Choroba nie rozprzestrzeniła się losowo – uderzyła przede wszystkim w najbardziej dominujące samce, które regularnie żerowały na wysypisku śmieci przy pobliskim hotelu turystycznym. W krótkim czasie niemal cała agresywna elita stada wymarła, pozostawiając po sobie grupę złożoną głównie z samic oraz podporządkowanych, mniej agresywnych samców. To, co wydarzyło się później, podważyło wiele utrwalonych przekonań na temat hierarchii i władzy: w stadzie nie wyłonił się nowy samiec alfa. Nie nastąpiła brutalna walka o dominację ani odbudowa dawnego porządku. Zamiast tego relacje społeczne uległy głębokiej przemianie. Poziom agresji spadł drastycznie, zniknęły niemal całkowicie brutalne konfrontacje, a zachowania oparte na współpracy i wzajemnym uspokajaniu stały się normą. Pawiany zaczęły spędzać więcej czasu na wzajemnym iskaniu, także pomiędzy samcami, co wcześniej należało do rzadkości. Sapolsky, jako neurobiolog badał również fizjologiczne skutki nowej organizacji społecznej. Poziom hormonów stresu, takich jak kortyzol wyraźnie się obniżył, a ogólny stan zdrowia zwierząt uległ poprawie. Stado funkcjonowało stabilniej, spokojniej i – co kluczowe – bez potrzeby istnienia agresywnej hierarchii. Najbardziej zdumiewający okazał się jednak fakt, że ten nowy model społeczny utrzymał się przez kolejne dwadzieścia lat. Pawiany, w przeciwieństwie do ludzi nie mają instytucji, religii ani spisanych norm/prawa. Co więcej, samce regularnie migrują pomiędzy stadami. Nowi przybysze, wychowani w klasycznych, brutalnych hierarchiach początkowo próbowali narzucać dominację. Jednak w ciągu kilku miesięcy ich zachowanie ulegało zmianie. Agresja przestawała się opłacać, a normą stawało się dostosowanie do spokojniejszej kultury grupy. Nie była to zmiana genetyczna ani efekt selekcji naturalnej, lecz czyste uczenie się społecznych zasad. Historia tego stada jest wyjątkowa, ponieważ pokazuje coś, co często bywa kwestionowane: że zachowania uznawane za „naturalne” wcale nie muszą być nieuchronne. Pawiany nie zmieniły swojej biologii ani instynktów – zmieniło się środowisko społeczne, a wraz z nim reguły, które regulowały codzienne interakcje. Kultura okazała się silniejsza niż impuls do dominacji. Sapolsky wielokrotnie podkreślał, że ten przypadek jest niewygodny dla narracji usprawiedliwiających przemoc i hierarchię jako coś koniecznego. Jeśli społeczeństwo bliskich nam ewolucyjnie naczelnych potrafi funkcjonować bez agresywnego przywództwa to argument, że u ludzi „inaczej się nie da” traci swoją moc. Oczywiście nie oznacza to prostego przełożenia jednego przypadku na złożone społeczeństwa ludzkie, ale stanowi ważne ostrzeżenie przed biologicznym determinizmem. Badania Sapolsky’ego pokazują, że władza oparta na strachu nie jest jedynym możliwym porządkiem społecznym, a normy zachowań nie muszą być narzucane przemocą, by stały się trwałe. Czasem wystarczy zmiana warunków, by ujawniła się zupełnie inna logika współżycia – spokojniejsza, zdrowsza i bardziej stabilna. To lekcja, która wykracza daleko poza sawannę i zmusza do ponownego przemyślenia tego, co naprawdę rozumiemy poprzez „ludzką naturę”. Prawda, że cudowne "odkrycie"? Niestety... Na drodze tej narracji stanął mózg pawiana. Znaczy poziom jego rozwoju. Wygląda na to, że taka ministra jedna z trzecią jeszcze nie są na tym etapie.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|
|
|
#512 | |
![]() Zarejestrowany: Jul 2023
Posty: 161
Motocykl: xd
Online: 2 tygodni 3 dni 2 godz 7 min 0
|
Cytat:
Tadżycka TV? Aleś wymyślił. Jest w ogóle taka? I czy była wtedy? Tak, masz rację, wszędzie byłeś pierwszy. I wszystkiego Ty mnie nauczyłeś, do tej pory uczysz. Sambora też chciałeś uczyć, Kajmana, i paru innych też, hie, hie. Właśnie - pierwszą rozmowę o Azji Centralnej na kołach miałem z Kajmanem, na długo zanim Ciebie w ogóle poznałem. Zdjęć z naszej bałkańskiej wycieczki to Ty nie chciałeś mi udostępnić, do tej pory ich nie mam. A dostawalem z różnych wyjazdów zdjęcia nawet od gości, z którymi nie miałem dobrych relacji. Więc-tak-że-tak. Próbowałem dać Ci szansę na powrót do normalnych relacji, przyjaźni już nie, nie po tym co odwaliłeś w stosunku do mojej żony, i to PUBLICZNIE, ale normalnych relacji. Wyciągnąłem rękę na zgodę - ale nie. Elwood prima balerina. Ale ja nie muszę mieć Cię w swoim gronie. Ty chyba musisz mnie, jak wielu innych, ale jako adoratorów. Ja kumplem mogę być, adoratorem nigdy. Nie masz jaj, skoro się musisz publiką podpierać w prostej rozmowie na priw. Potrzebujesz kolegów, boisz się iść na solo. No to masz teraz dookoła adoratorów, pardon: kolegów, ja zostanę sam - i nie przeszkadza mi to. Odpadłeś. Nie masz nawet odrobiny przyzwoitości, żeby się ogolić, migasz się. A Pashimigar z pewnością se wygulowałem, tak. Żenujący jesteś. Nie chce mi się więcej z Tobą gadać, damski bokserze. |
|
|
|
|
|
|
#513 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 711
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 17 godz 45 min 26 s
|
Uff.
Nie muszę czekać do Wigilii ![]() 02.04.2025. Ten sąsiad, który chciał wydymać Wspólnotę, mówił dokładnie to samo, co arbo. Toczka w toczkę - taki sam nikczemny typ. Tam nikczemny od razu... Zwykły sk... Cieszę się, że opuszczasz ten wątek ![]() Piękny prezent na moje imieniny. Taki rzut gównem na taśmę. Nie mogłem się doczekać!
__________________
Jam nie Babinicz... Ostatnio edytowane przez El Czariusz : Dzisiaj o 09:53 |
|
|
|
|
|
#514 |
![]() Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 711
Motocykl: Wrublin
Online: 1 tydzień 1 dzień 17 godz 45 min 26 s
|
Zdjęcia...
Nikt mnie NIGDY o zdjęcia nie prosił. Powód banalny. Nie robię zdjęć ładnych. Czasami trafi się ślepemu ziarno. Za to kiedyś bardzo często proszono mnie o info wszelakie. Udzielałem pełne albo czasami oferowałem pomoc jak onegdaj Emkowi, co w sumie bardzo mi się opłaciło, bo Emkowi udało się zgrać z mojej starej 60-tki szlak, który przejechałem w 2008. Przez blisko 17 lat byłem tylko hipotetycznie pewien, że zawitałem na przełęcz Bedel. Po odczytaniu zapisu, stało się to faktem. Jedna zapomnianych, historycznych nitek jedwabnego szlaku. Ta opisywana przeze mnie związana z tym szlakiem historia na całe lata podzieliła środowisko. Finałem tej historii jest słynny sen. Sen dopisał niesamowity jej koniec. Kończąc temat zdjęć wraz z dyskiem poszedł w niebyt archiwalny zapis mażenady ![]() Po dwóch przeprowadzkach zdjęcia i filmy zapisane na nigdy nieodczytanych płytach też gdzieś gniją powoli we własnym mroku. Ostał się jeno ten kalendarz. Nie chcę się "zgubić". Ostał na dysku kompa. Tak dumając nad sprinterskim charakterem wyprawy Chomika zupełnie się jemu nie dziwię. Tak ja zawsze traktowałem Rosję czy Kazachstan. Zwłaszcza ten ostatni. Rosję naogladałem się stacjonarnie jeszcze za komuny. Za komuny zaliczyłem transsyberyjska kolej i to też niezła historia sama w sobie. Najgorzej wrażenie Rosja zrobiła na mnie tuż po rozpadzie ZSRR. Im dalej na wschód tym większy dramat. Kiedyś jedynym dostępnym zapisem drogi w Rosji był ich i atlas samochodowy. Mam jego dwie wersje papierowe. Komunistyczna i poradziecką. Mniejsze miasteczka miały obwodnicę, większe musiałes przejechać i to było wyzwanie samo w sobie albowiem globus radziecki nie inwestował w tablice informacyjne. Mając na kolanach atlas jechałeś na słońce (najlepiej) wcześniej określając świata strony. Zasadniczo głównym kierunkiem dla takich jak my była od wschód/zachód. Trza było mieć trochę szczęścia by od razu trafić w drogę wyjazdową. Przejedź tak kilkumilionową, rosyjską metropolię... Pamiętam, że w 2007 z Omska wyprowadził mnie taksówkarz. Niestety (lub stety) trza do roboty. Kupa zrobiona, można startować.
__________________
Jam nie Babinicz... |
|
|
|