|
|
#1 |
|
Turysta DualSport
![]() Zarejestrowany: Jul 2011
Miasto: Chorzów
Posty: 584
Motocykl: KTM 1200 6T
Galeria: Zdjęcia
Online: 2 tygodni 2 dni 4 godz 17 min 43 s
|
Weekend w Tokaju czyli tydzień w Transylwanii, cz. I
Swoim ,,dużym'' motocyklem generalnie staram się nie wjeżdżać w większe dziury, góry czy offy. Od tego mam wierną, choć coraz mniej już żółciutką Suzię Druzię. Natomiast Tenerka, choć to ta z tych mniejszych, bo tylko 660, robić ma za maszynę podróżną, raczej szutrowo-asfaltową, ze wskazaniem na jazdę z moją 8-letnią (już? jak ten czas zapiepędzi!) pasażerką. ![]() ![]() Owa pasażerka nie mówi o tym motocyklu inaczej jak ,,NASZA Tenerka'' (z naciskiem na ,,NASZA''), a wszelkie pomysły zamiany jej (Tenerki, nie pasażerki) na coś np. pomarańczowego, kwitowane są w najdelikatniejszym przypadku groźbą histerycznego płaczu, wydziedziczenia mnie z córowizny, a w gorszych sytuacjach dochodzi nawet do ręko- i nogoczynów. Nieodmiennie cierpią na tym moje różne słabe punkty, tak ciała jak i ambicji, no bo jak tu uderzyć kobietę, choć niewielką, to jednak pełną gębą i charakterem kobietę, która do tego trenuje wspinaczkę i rąsię ma dość ciętą. Tak więc przygarnięta niemalże przez przypadek od forumowego kolegi ,,Beżowa Krowa'' - tego określenia proszę nie cytować mojej Córci, bo... (patrz wyżej) - odziana jest nadal w stelaże, kufer i płyty doń, gmole i parę innych ciężkich zupełnie nie-offowych gadżetów. Moto generalnie jest adventurowe i takie być ma. Kropka. ![]() ![]() ![]() Z tego też wzgledu z wielką ochotą powitałem pomysł spędzenia weekendu w powszechnie znanym ze swej bachiczno-rozpasanej aury węgierskim Tokaju i na okalających go płaskich jak siedem nieszczęść szutrach. Zdaje się, że to Artur wraz ze swą ślubną coś w tym kierunku przebąkiwali, potem chcieli zahaczyć o Rumunię, ale nie na pewno, jeśli wystarczy czasu, czy tak jakoś... Pomysł podchwyciłem, ale rachunek logiczno-personalny nieomylnie doprowadził mnie do konkluzji, że w tym wypadzie przyda się jeszcze czwarty, i do tego chłop. Na najbliższej szutrowej pojeżdżawce po Śląsku, zaproponowałem ten wypad Tomkowi i jego małemu Gejesowi Dakar. Pełne zrozumienie i, ponieważ do wyjazdu został raptem dzień czy dwa, zaczęliśmy się pakować. Niestety, w tzw. międzyczasie stało się jasne, że różne sprawy firmowe nie wypuszczą pomysłodawcy i jego pani z domu, więc w ostaniej chwili zdecydowaliśmy, że jedziemy we dwóch. Start ,,stamtąd-skąd-zawsze'' o godzinie ,,rano-jak-nam-pasuje''. Tu przedstawmy pokrótce sylwetkę fizyczno-moralną bliżej nieznanego na naszym szacownym forum Tomka, alias Tomusia, vel Glacy, primo voto ,,Panie Hrabio''. W moich zbyt już zamierzchłych, aby je pamiętać, fazerowo-asfaltowych czasach, nakręciliśmy wspólnie multum kilometrów po Polsce i zagranicy, głównie po Słowacji i Bałkanach. Między innymi dojechaliśmy w Albanii aż do.... Szkodra, żeby wspominać to potem jako wielką przygodę (jakie skutki dla mnie miała ta przygoda, wiadomo). Tomuś ujeżdżał wówczas TDM-kę, później miał krótki romans z Tigerem 1050, żeby w końcu przejść na brudną stronę mocy i zaopatrzyć się w singla z kołem 21" z przodu, na dętkowych oponach i popróbować jazdy poza czarną masą, ogólnie: bardziej adventurowej, w czym chętnie mu pomogłem. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Kostkowe opony i kamorzasto-piaszczyste trakty wciągły Glacę na amen (piszę ,,wciągły'', bo odległość niewielka; ,,Panie Hrabio'' wielki nie jest...), a naturalne u nowicjusza nieobycie dzielnie nadrabia kondycją i entuzjazmem. Tak więc, a propos entuzjazmu, już pierwszego dnia jazdy na postojach zaczął ,,mendzić'' (ten typ tak ma, ja jestem ten sam typ), że nudzi go asfalt. ![]() Jak normalnie nie znoszę mendzenia, tak właśnie tym razem było ono dla moich uszu jak muzyka, niemal tak piękna jak gitarowe solo M.Knopflera w ,,Tunnel of Love''. http://www.youtube.com/watch?v=m1o1h9GhJ14 Z muzyki czerpiemy natchnienie, a więc i mnie natchło (natychnęło ), żeby profil wypadu zmienić z winogronowowyrobowego na... motocyklowy Łypnięcie okiem na mapę wystarczyło, aby określić, że do przejścia granicznego z Rumunią mamy dwa rzuty moherowym beretem, a stamtąd do pierwszych górek - jedno pchnięcie piuską. Szybka kalkulacja wykazała, że przy dobrej pogodzie i tomkowym zwyczaju budzenia się tuż po 4-tej rano mamy szansę przejechać przynajmniej jedną z legendarnych tras w rumuńskich Karpatach, czyli słynną Drum Nacionale 67C - Transalpinę (bo bliżej) lub DN7C - Trasę Transfogaraską (bo szybciej i ciekawiej, szczególnie po zabetonowaniu Transalpiny). Drobne telefoniczne uzgodnienia potwierdziły, że w razie ,,W'' możemy pozwolić sobie na dobę/dwie poślizgu, w pracy nic nie goniło, w końcu już po dożynkach, decyzja zapadła więc prędziutko: weekend przedłużamy, standardy czekają, kierunek - przez Góry Apuseńskie (Munti Apuseni) do Alba Julia i Sebes. ![]() ![]() ![]()
__________________
Sowizdrzał KTM 750 6T Nie wierz, nie bój się, nie proś! Ostatnio edytowane przez sowizdrzal : 08.07.2013 o 14:29 |
|
|
|
| Narzędzia wątku | |
| Wygląd | |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Wątek | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
| Góry Przeklęte dla początkujących, czyli jak bardzo można poobijać się w tydzień… [2012] | jagna | Trochę dalej | 89 | 10.05.2013 23:03 |