Wróć   Africa Twin Forum - POLAND > Podróże. Całkiem małe, średnie i duże. > Kwestie różne, ale podróżne.

Kwestie różne, ale podróżne. Jak nic z powyższego o podróżowaniu Ci nie pasuje, pisz tutaj...

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Poprzedni post   Następny post Next
Stary Dzisiaj, 07:56   #33
El Czariusz
 
El Czariusz's Avatar


Zarejestrowany: Apr 2025
Miasto: Przystanek Oliwa
Posty: 190
Motocykl: Wrublin
El Czariusz jest na dystyngowanej drodze
Online: 2 dni 19 godz 4 min 33 s
Domyślnie Wieś

Literaturą pojadę.
Jest wątek o tradycyjnej kosie ale nie po czemu. Tylko sygnalizacja.
Po czemu jest tutaj. Na moim podwórku.

Powrót do korzeni.

Im bardziej jestem starszy, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że warto żyć życiem, którego inni nie rozumieją.
Clint Estwood

Powrót, bo mam serdecznie dość komfortu narzucanego mi siłą i w ogóle.
Ogólnie to powoli zaczynam mieć to wszystko w czterech. Jeszcze dekada i jadąc bez kasku na rowerze będę zwykłym przestępcą.
Więc zanim do tego dojdzie będę hulał bez niego a jak to robić bez zaniemania wykładam na stronie bezkasku.pl

Zatem do lektury właściwej...

"Starzy kosiarze potrafią być z kosami zżyci. Klepią je nie na byle jakiej babce, tylko dobranej. Ostrze nie może być pofalowane ani wyszczerbione. No i kosisko musi być jak trzeba, ale każdemu służy trochę inne. Dziadek wspomina, jak mu ukradli kosę. Samo ostrze. Dobre ostrze. Ale mieli złe kosisko, więc poszli do sąsiada i ukradli mu dobre. Trzeba być zżytym z tą robotą, żeby nie tylko wiedzieć, czym kosić, ale i co kraść. Ale dziś o dobrą kosę niełatwo. Najwięcej tych z blachy.
- Ale, wtajemnicza nas dziadek, czasem Ruskie dobre kosy przywożo.
Siano trzeba było na nosiłkach, inaczej "nosidłach" - dygać do stogu. Nosiłki to nosze z dwóch kijów. Stogi rosły, czesane na koniec grabiami, żeby nie były kostropate, żeby w deszczowe dni woda spływała z nich niczym z dobrej strzechy. Na spadzistej powierzchni stogu kładło się jeszcze i mocowało kije, tak zwane chrusty, żeby siano się nie zsuwało.

Ile czasu trwała robota?
- Zależy, jaki stóg, tłumaczy Tadeusz Klepadło. Jak z pół hektara, to i w godzinę się stawiało. Jak z półtora, to dłużej, ale jak było dużo siana, to i z hektara trzeba było stawiać parę godzin.
Sam ustawił w życiu kilkadziesiąt stogów. Do tej roboty można się było wynająć u innego gospodarza, jak brakowało grosza. Bogatsi potrafili wyzyskiwać biedniejszych i przy koszeniu, i przy innych robotach.
Gzy na bagnach dokuczały okrutnie. Zwłaszcza w słońcu.
- Czasem jak się nosidła niosło i już tylko ze 20 metry do stoga brakowało, a tu nagle który taki uciął, że się chciało zatrzymać, ale nie szło, człowiek zęby zacisnął i szedł dalej. Raz jak kosił ja na Czarnej Brzezinie i taki uciął, to ja nie wydzierżył, jeno kosę na sztorc postawił, jakby jo miał ostrzyć, i tak się zamachnął, że na ostrze trafił, i do dziś ślad na ręce został, a krew sikała, że nie daj Boże, parę chustek poszło, żeby to zatrzymać.

Czasem sam kosiarz albo i cała rodzina kryli się w stogu przed deszczem lub burzą. Na pustkowiu przy burzliwej pogodzie nie było to zbyt bezpieczne ukrycie, jak i sama zresztą robota pod chmurzącym się niebem. Kiedyś z łąk do wiejskiego urzędu pocztowego, gdzie był telefon na korbkę, przybiegła kobieta.
- Dzwońcie po pogotowie, bo ojca piorun trafił - krzyknęła. Stożył stóg, stał już na górze.
Przeżył, ale trzeba było amputować zesztywniałą nogę.
Najwięcej stogów stało na łąkach nadrzecznych. Były ich tysiące. Bo i siano z łąk, nawożonych przez samą rzekę odkładającą żyzne osady i tworzącą mady nadrzeczne, było tu najlepsze.
- Jak się zwiozło do stodoły, to się chciało jeszcze postać, pooddychać, tak pachniało!... opowiadał nam jeden z rolników.

Dlatego łąki nadrzeczne, nawet nietknięte przez meliorantów wciąż są wykaszane. Można na nie wjechać po ustąpieniu zalewów, bo sporo tam łagodnych wypukłości z naniesionego przez rzekę materiału. W głębi doliny, na pokrytych głównie turzycami torfowiskach stogów było mniej, bo tam z takiej samej powierzchni jak nad rzeką zbierano mniej siana, trzeba więc było pracować na większych i trudniejszych dla koszących powierzchniach. My, miejscy przybysze, widywaliśmy już ostatnie stogi, które jak spiczaste berety wystawały z porannych czy wieczornych mgieł.

Stały tak przynajmniej do zimy. Dopiero wtedy można było zwieźć siano. Tadeusz Klepadło już tylko z opowieści dziadka pamięta, że kiedyś jeżdżono po nie żeleźniakami, czyli wozami na żelaznych kołach.
- Jak był mróz, to taki żelaźniak na bagnie rozcinał kępy na pół, a pod spodem już miał twardo. Gdy leżał śnieg, najlepsze były sanie.
A jak mróz i śnieg nie dopisały?
- To się brało takie sanki jak dziecięce, tylko większe, sami my takie robili, objaśnia Klepadło, i ze dwie kopy na nie się nakładło. Kładło się dwa drągi w poprzek, żeby było na co nakładać. Jeden z przodu ciągnął za powróz albo za łańcuch, z tyłu dwóch popychało.
I tak z pięć razy trzeba było obrócić, żeby zwieźć z pół fury, i dopiero do domu. Raz to my dziadka zgubili. Jechalimy Groblą Honczarowską na naszą biel, Strymień tam się to nazywa. Konia my mieli młodego, a z grobli trzeba przez rów przejechać. Stary to powącha, powącha i dopiero pomału pójdzie, a ten, jak skoczył, to sanki poszły w powietrze, a dziadka nie ma! Patrzę, w rowie leży, raz-dwa go z ojcem wyciągnęli, na grądziku zapalili ognisko i tak się suszył. A ja pamiętam, rogi z łosia wtedy znalazł.
Słowem: szczęście w nieszczęściu.

Dziś Tadeusz Klepadło już nie kosi na bagnach. Większość łąk sprzedał. Zostawił półtora hektara w dwóch kawałkach, by na stare lata pójść, pospacerować, pooglądać. Kosili jeszcze z synem ze trzy lata, jak były dopłaty, ale potem przestali.
- Dziś lepiej ziemi dokupić, słoma to lepszy towar!, wyjaśnia gospodarz".

Fragment książki Grzegorza i Tomasza Kłosowskich pt. "Biebrza. Opowieści o rzece...".
El Czariusz jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem
 


Zasady Postowania
You may not post new threads
You may not post replies
You may not post attachments
You may not edit your posts

BB code is Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wł.

Skocz do forum

Podobne wątki
Wątek Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatni Post / Autor
Historia pewnego pomysłu czyli zapraszamy na Letni Zlot FAT 2013 Mat Imprezy forum AT i zloty ogólne 53 19.04.2013 08:15


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:16.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.