W ostatnich 4-ch latach dwa razy szlifowałem po asfalcie przez kilkadziesiąt metrów. Raz zwierzyna w nocy, drugim razem dziura w kałuży na zakręcie. Żadne abeesy czy kontrole trakcji nie pomogły bo raz świadomie i celowo położyłem na Heedach krôlową a za drugim razem nawet nie wiedziałem co się stało. Nie wyobrażam sobie tego zajścia bez RST na dupie. Ale ja to pewnie pechowiec jestem