Obornicka 108, tam otrzymałem swoją buławę marszałkowską której do dnia dzisiejszego nie rozpakowałem. W to miejsce nad tym półokrągłym portalem należało trzymać broń z ostrą amunicją podczas jej oficjalnej prezentacji przed rozprowadzeniem warty. Teraz adres jest dalej na zadupiu ale miasto się wyraźnie zbliżyło. No i do A8 jest rzut beretem, komunikacyjnie chyba tak jak było, żona chyba z kilometr dymała od przystanku na przysięgę.
Wracając do ID.3 który na komfortowo zawiózł pod ten adres, wcześniej byliśmy na tych pseudotargach, które w nazwie miały nawet elektromobilność. Po pierwsze nie mieliśmy gdzie zaparkować bo na miejscu dla tzw elektryków stał jeden nieeelektryk, po drugie wstęp byl w cenie panoramy racławickiej, a w końcu z Krakowie się człowiek urodził i wychował.
Największym powodzeniem cieszyły się chyba foodtrucki ale ziemniaki o 10 to zbyt wiele dla nas. Śniadanie zjedliśmy wcześniej na Szewskiej.
Widać że w tym mieście duży może więcej, przejeżdżający patrol SM chyba nawet specjalnie patrzył w innym kierunku.
Po tych wszystkich atrakcjach dobiliśmy do A8 aby płynnie przejść na A4 i ustawiwszy tempomat na 120 pojechaliśmy w kierunku domu. Autopay zgrabnie pobierał kasę za płatną autostradę a nam pozostało obserwować przelatujący obok krajobraz. Nawigacja wybrała nam fajną ładowarkę w Gliwicach, firmy o której nigdy wcześniej nie słyszałem. To powinno mi włączyć sygnał alarmowy, ale jak wiecie mało jeździmy po naszym kraju, pomyślałem że fajnie w centrum miasta będzie gdzie coś zjeść. Kłopoty zaczęły się przed Górą Świętej Anny gdy nawigacja stwierdziła że tam jednak nie dojedziemy bo zużycie prądu jest zbyt duże. Zaproponowała dodatkowy punkt położony po przeciwnej stronie autostrady , co dokładało nam 20 km. Olałem to ciepłym moczem wiedząc że dojadę do tej proponowanej ładowarki z akumulatorem na poziomie około 15%. Miałem oczywiście rację, doświadczenie zdobyte wraz z przejechanym kilometrami to potężna broń. Podjeżdżamy pod wskazany adres i zaczynam się trochę niepokoić, czyżby znowu wirtualny punkt na mapie? Wskazany punkt znajduje się jakby za płotem a teren należy do instytutu onkologii. W desperacji wjeżdżamy na ich teren niestety w pierwszym podejściu nic nie znajduję. Wyjeżdżając pytam szlabanisty czy wie coś o ładowarkach, okazuje się że wie, są na parkingu z tyłu i podobno nawet działają. Ponownie wjeżdżamy na teren instytutu pobierając kolejny bilet. Odnajdujemy ładowarkę, nówka ale na niej napis całkiem innej firmy, już nie mówiąc o tym że jej lokalizacja jest w całkiem innym miejscu niż ta na mapie.
Próba uruchomienia kończy się porażką i mając te 16% znajduję ładowarkę znanej i przeważnie istniejącej w realu firmy Greenway, na parkingu M1 w Zabrzu. Ponieważ od tego momentu i tak mieliśmy jechać po bezpłatnych drogach, przypominamy sobie starą trasę gdy jeździliśmy do szwagra w Bobrowicach. Ładowarka podaje prąd z przyzwoitą prędkością, ustawiam ładowanie do 60 % bo tyle powinno nam wystarczyć na dojazd do domu.
Jadąc w kierunku domu przed Olkuszem jest miejscowość Sławków, tyle razy przejeżdżaliśmy obok i nigdy tam nie byliśmy. W miejscowości była knajpa Fantazja smaków gdzie przy okazji postanowiliśmy zjeść obiad. Warto było wstąpić zarówno ze względu na obiad jak i na samą wizytę w miasteczku. Knajpa była dosyć popularna bo musieliśmy czekać na stolik, przy okazji oglądnęliśmy miejscowość. Jednym z ładniejszych budynków był budynek dawnej austerii
Kończyliśmy obiad z gdy błogiego nastroju wyrwał nas telefon córki, w tle słychać było sygnał alarmu ppoż a córka próbowała się dowiedzieć co ma robić. Niestety nie zdążyłem powiedzieć zbyt dużo bo straż była za chwilę na miejscu. Jak się okazało robili krewetki w kuchni a one wymagają dużej ilości otwartego ognia. Muszę dezaktywować czujkę w tym pomieszczeniu a po przyjeżdzie musiałem jeszcze wyłączyć sygnalizację pożaru.