[consigliero]

Dzień dzisiejszy już od samego rana zaczął się pechowo. Wyjeżdżając z parkingu zahaczyłem Niemca i obtarłem sobie zderzak a jemu wgniotłem drzwi. Wymieniliśmy się telefonami i czekam na informację. Długo poszukiwaliśmy miejsca na śniadanie bo głupio tak garnki rozłożyć w mieście na parkingu, ale w jednym uroczym miejscu zobaczyłem Anglików spożywających posiłek to się zmusiliśmy aby też go zrobić. Okazało się że jest tam też łądowarka, na dodatek gratisowa, to zacząłem uzupełniać energię.Ponieważ słoneczko było a plaża na wyciągnięcie ręki, to zaproponowałem kąpiel w Atlantyku. Pomysł sam w sobie niezły, tylko gdy na krzesełku położyłem zegarek i nawet chciałem położyć okulary, jednak przeważyła myśl że idziemy tylko na chwilę. Woda byłą nawet nie taka zimna, fale niby niegroźne, ale przyszła taka jedna większa i zostałem bez okularów. Przez krótką chwilę liczyłem że może się znajdą, ale to była płonna nadzieja. Będąc przy aucie zaczepiłem właściciela tesli który akurat wracał do auta, gdzie kupić soczewki, bo o robieniu okularów nawet nie było mowy. Google map dwa telefony i jesteśmy umówieni że gość na nas poczeka w miasteczku kilkanaście kilometrów od plaży. 13.30 zaczyna się sjesta, my dotarliśmy o 13.45. Oczywiście nie ma mowy o torycznych soczewkach tylko normalnych, jakiejś hiszpańskiej firmy, ale wybrzydzać nie ma co, bo jazda bez okularów na dłuższą metę jest męcząca. Z ciekawostek to droga 634 to praktycznie droga pielgrzymów. Jesteśmy rozczarowani miastami, Oviedo opisane jako urocze małe miasteczko, jest dużym miastem z którego czym prędzej uciekliśmy i teraz śpimy w całkiem ładnym rybackim miasteczku Cudiriello. Jutro będę musiał szukać prądu bo tutaj infrastruktura wygląda na prowizoryczną. Picos pewnie byłby bardzo ładny gdyby pogoda była lepsza ale drogi były całkiem spoko