Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08.12.2019, 22:08   #26
Freedom
 
Freedom's Avatar


Zarejestrowany: Dec 2019
Miasto: Kraków
Posty: 43
Motocykl: CRF1000L/DCT AS
Freedom jest na dystyngowanej drodze
Online: 3 dni 2 godz 50 min 2 s
Domyślnie

Dzień 5
Dzień piąty rozpoczął się do kłopotu. Powodem była komórka, moje jedyne źródło pozyskiwania zdjęć. Aby oszczędzić Czytelnikom opisu żmudnych prób odblokowania elektronicznego ustrojstwa napiszę tylko tyle, że wymagały one telefonu do domu wykonanego z recepcji w celu ustalenia kodu. Było to zarazem pretekstem do porozmawiania ze Słowaczką pracownicą hotelu mieszkającą na stałe w Tyrolu. Żyje się jej tam dobrze, mieszkańcy są przyjaźni oraz niekonfliktowi, a chleją więcej niż Słowacy. O Polakach dyplomatycznie nie wspominała.
Z niewiadomych do dzisiaj przyczyn komórki nie udaje się uruchomić. Może bym i przymknął na to oko jestem w końcu w centrum europejskiej cywilizacji, ale jak tu utrwalać wspomnienia? W miejscowości Bolzano uszczuplam znacząco swój budżet kupując mały aparacik i jadę na przełęcz Jaufenpass.

Na przełęczy Jaufenpass (Włochy, Tyrol)
1. Na przełeczy Jaufenpass.jpg

Afryka na przełęczy Jaufenpass
2. Na przełeczy Jaufenpass.jpg

Postój na fotkę na przełęczy Jaufenpass, na szczęście jest gdzie się zatrzymać
3. Na przełeczy Jaufenpass.jpg


Postój na obiad wybrałem spontanicznie. Nagle na winklu pojawił się mały taras mieszczący knajpkę. Odbijam i robię sobie short time. Miejsce dawało zarówno możliwość podziwiania malowniczej doliny jak i umożliwiało dogodną obserwację jednośladów pokonujących agrafkę. Słyszę jak siedzący obok mnie motocykliści wymieniają między sobą komentarze: zły tor, o ten nieźle, za szeroko, dobrze itd. Dzięki uprzejmości kelnera, który użyczył mi swojego telefonu próbuję kontaktu z Polską w celu ustalenia właściwego kodu. Moja komórka już od dawna żyła własnym życiem, dlatego jej ostateczne uruchomienie kosztowało mnie sporo nerwów i zmarnowanego czasu.

Widok na dolinę z tarasu knajpki na przełęczy Jufenpass
4. Na przełeczy Jaufenpass.jpg

Popijając kawę można jednocześnie przyglądać się jak kolejni motocykliści pokonują agrafkę
5.jpg

Myślę jednak, że o wiele ciekawszy dla Forumowiczów będzie wątek rzadko widywanego sprzętu, jakim jest Afryka z bocznym wózkiem. Zobaczyłem ją zaparkowaną na parkingu obok lokalu. Całość wyglądała z zewnątrz bardzo solidnie, prawie jak z fabryki. Dodatkowo zamontowano w niej specjalne połączenie umożliwiające pochylanie w zakręcie. Od razu wróciły miłe wspomnienia, gdyż dojeżdżałem kiedyś takich zestawów. Czerwona jawa 350 z koszem była moim pierwszym motocyklem w ogóle, później pojawił się jeszcze na krótko Trensalp. Niestety właściciela zmodyfikowanej Afryki nie zastałem w pobliżu, wiec nie sposób przekazać jego opinii.

Afryka z bocznym wózkiem
6.jpg

Wiem, że trochę odbiegam od tematu wycieczki ale pozwolę sobie wkleić zdjęcia moich byłych wózków, o których wspominam w tekście relacji.
Transalp rok 2012, Jawa 350 rok 1999
7.jpg8.jpg


Tym razem za najbliższy cel obieram muzeum motocykli. Na szczęście aby się tam dostać muszę wjechać na przełęcz Timmelsjoch, a następnie stamtąd wrócić tą samą drogą. Na szczyt docieram stosunkowo szybko. Parkuję kulturalnie po stronie włoskiej przełęczy aby nie płacić myta w Austrii, przechodzę grzecznie na druga stronę piechotą i udaje się do muzeum. Polecam szczerze ten przybytek każdemu miłośnikowi motoryzacji. Eksponatów jest multum. Co więcej, wiele pochodzi z okresu dwudziestolecia międzywojennego, są obecne również białe kruki motocykle sprzed I wojny światowej. Eksponaty cechuje pedantyczny stan utrzymania. Dzięki nim można prześledzić różne drogi, jakimi zdążała koncepcja jednośladu napędzanego silnikiem spalinowym. Po wizycie odnoszę nieodparte wrażenie, że konstruktorzy mieli dawniej nieco więcej odwagi w projektowaniu konstrukcji. Wiele z rozwiązań uchodzących współcześnie za standard kiedyś wcale nie było oczywistą oczywistością. Stad rodziły się oryginalne pomysły, ponieważ motocykle projektowano trochę metodą prób i błędów.

Na przełęczy Timmelsjoch (Włochy)
10.jpg

Na przełęczy Timmelsjoch przed bramkami
11.jpg

Replika konstrukcji uważanej za najstarszy motocykl na świecie
12.jpg

Motocykle z początku XX w. przypominały trochę rowery
13.jpg

Oryginalny patent na umiejscowienie silnika z 1921
14.jpg

Japońszczyzny jest mało ale za to w najlepszym wydaniu
15.jpg

Muzeum jest perfekcyjnie utrzymane
16.jpg

Przed wejściem do muzeum
17.jpg


Na przełęczy Timmelsjoch
18.jpg

Zjeżdżam z wysokich przełęczy w dolinę rzeki Adyga. Droga jest kręta i wiedzie głównie przez obszar zabudowany. Jedyne na co musiałem uważać to wszechobecne włoskie fotoradary, od których roiło się po drodze. Są odmienne od naszych, mają wygląd grubych, niskich pomarańczowych słupów. Podobno w Italii jest ich najwięcej w całej Europie. Wątpię jednak aby wszystkie funkcjonowały zgodnie z przeznaczeniem. Część jest ewidentnie zdezelowana i tylko niepotrzebnie straszy przyjezdnych. Z resztą jak przyjdzie zdjęcie-pamiątka to nie omieszkam zamieścić je ku przestrodze.
W okolicach Merano nieodłącznym elementem krajobrazu są liczne sady owocowe z dominującą uprawą jabłek. W końcu samo patrzenie przestaje mi wystarczać i w przydrożnej budce „u chłopa” dokonuję zakupu większej ilości miejscowych produktów (jabłka, winogrona, suszona szynka). Starczą na dwa dni.

Afryka w dolinie Adygi, w tle góry i wszechobecne sady jabłkowe
19.jpg

Sady jabłkowe w Tyrolu
20.jpg

Noclegu zacząłem wypatrywać w małym miasteczku Schlunders. Tu potwierdziły się po raz kolejny „dogmaty” motocyklowej turystyki. Primo, im mniejsza miejscowość na nocleg, tym lepiej. Secundo, im mniejszy hotelik, tym mniej zbędnej papirologii oraz taniej. Tercio, jeśli tylko wysilisz się na kilka zwrotów grzecznościowych w miejscowym narzeczu, to niemal zawsze jest przyjaźniej, ciekawiej i bezproblemowo. Niech jako dodatkowy przykład posłuży następująca sytuacja, że dzięki mojej krótkiej rozmowie po niemiecku z właścicielką pensjonatu dowiedziałem się o planowanym za 2 dni zamknięciu przełęczy Stelvio z powodu jakiegoś kolarskiego wyścigu.
Pod koniec dnia udaję się na krótki spacer połączony z kolacją. Tym razem wybór padł na pizzę tyrolską.

Kościół w Schlunders (Włochy)
21.jpg

Tyrolska pizza
22.jpg

c.d.n.
Freedom jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem