Tak dla rozluźnienia atmosfery, taka kresowa legenda...
Był sobie ktoś, kto miał pasiekę. Niestety do tejże lubił "włamywać się" misio (niedźwiedź brunatny -
ursus arctos). Zdenerwowany właściciel wymyślił sobie, że postraszy go "flowerkiem" (taka broń - karabinek małokalibrowy). "Zaboli go, to już nie będzie w szkodę wchodził". Misio wyszedł, pan strzelił "na postrach"....
Tylko pech (dla misia) chciał, że kula trafiła go w oko, przeszła dalej.... i tak z niemal kbks-u misio padł w ogniu...
Cieszę się, że temat "kłusownictwa" się (pozytywnie) wyjaśnił