Możesz jechać 30 km/h, i tak niektórzy Cię nie zauważą, bo mają w dupie. W dzień ojca wracałem z córą od jej koleżanki i na osiedlowej uliczce miła Pani najpierw zaczęła skręcać w prawo, a jak już niemal do niej dojechałem z zamiarem ominięcia jej po lewej stronie, to nagle bez kierunkowskazu lub jakiejkolwiek refleksji skręciła w lewo, bo tam zauważyła miejsce pod warzywniakiem. Nie wpadłem na nią, ale glebę zaliczyłem. Nikomu nic się nie stało, tylko armatura mi się porysowała i pogięła. Najwięcej martwiłem się o córkę, ale ona nawet nie dotknęła asfaltu, tylko się strachu najadła i stąd był wrzask. Pani wysiadła i zapytała słodkim głosem "A co to się stało?" (dziecko ryczy, motocykl leży, chyba ku.wa widać głupia p.zdo, co się stało, nie?), więc spokojnie mówię "No nie użyła Pani kierunkowskazu i widzi Pani, co się stało..." - "Ja na pewno włączyłam kierunkowskaz!" - "W takim razie ja go nie zauważyłem i najmocniej przepraszam Panią za kłopot.". Poużalała się nad nami i poszła. Jakaś postronna osoba podała mojej córce wodę i chusteczki, Julka się uspokoiła i zaczęła dopytywać, czy Guciorowi nic nie jest. W pierwszej chwili chciała, by ktoś przyjechał po nią autem, ale zanim odblokowałem klamkę sprzęgła, zmieniła zdanie i tylko martwiła się, czy mama jej nie zakaże jazdy na motocyklu. Nie zakazała (za co dziękuję jej z całego serca). Wróciliśmy do domu motocyklem. Dzień wcześniej zrobiliśmy kilkaset kilometrów po dróżkach na Podkarpaciu, i było super. A tu niemal pod domem, na uliczce, przy może max 30 km/h, taki oto zonk.
Oni nie widzą, i albo można to zaakceptować i jeździć tak, jakby każdy z nich chciał Cię zabić, albo można żyć marzeniami o idealnych kierowcach i potem lizać rany.
__________________
To nie burza tata, to Pan Bóg jeździ na motorze!
|