Naprawiam (i nie tylko) swoje i cudze od końca lat 70-tych i mam jakieś spektrum porównawcze i na pewno w tym czasie poprawiły się jakość i osiągi, ale nie tak, jak wielu się wydaje. Takich inżynierów (w skali globalnej), jak w latach 60-90-tych nie ma (powody, to osobna dyskusja), co nie znaczy, że to głęby - oczywiście, że nie. I to ma jakby mniejsze znaczenie bo (w końcu) można czerpać z doświadczenia poprzedników. Istotne natomiast jest to, że przy całym tym doświadczeniu wciąż zdarzają się niedoróby i (w końcu) co obchodzi klienta z jakiego powodu ?! Zgadzam się również, że za jakość trzeba odpowiednio zapłacić (jest dosyć przykładów - kolejny temat), ale póki Inczyk oferuje coś taniej, to mamy szansę skorzystać, jeśli (oczywiście) reszta przemyśli swoją politykę i tylko wtedy.
P.S.
Nie - nie uważam się za mądrzejszego, tylko mam tzw. swój rozum i stwierdzam, że w wielu przypadkach to przerost formy nad treścią.
|