|
Administrator
Zarejestrowany: Jun 2007
Miasto: Bałtyk
Posty: 3,123
Motocykl: RD03 2xRD07a
Przebieg: 666
Online: 1 miesiąc 3 dni 16 godz 30 min 16 s
|
26.10.2024
Rano wbijam przed dojazdem na prom do sklepów motocyklowych. Szukam jakieś torby na udo, żeby tam mieć fałszywy portfel i drobne na paliwo, aby za każdym razem nie wyciągać kasy spod kamizelki z poduszką powietrzną. Stwierdziłem też, że kupię jeszcze alarm na tarcze, bo jak moto będzie gdzieś tam stało, mimo wszystko zawsze blisko mnie, to warto by słyszeć jak ktoś coś majstruje. Kupuję. Docelowo podczas podróży okazuje się, że jedyną osobą, która wzbudza alarm jestem ja, jak zaspany przy wschodzie słońca gdzieś w WKS ruszam z zapiętym na tarczy alarmem i rozpierdalam sobie przy okazji plastikową osłonę lag oraz budzę cały kemping. No cóż….
Zwiedzam także wszystkie sklepy i mimo, że sama miejscowość nie była duża to ilość sklepów i motocykli w tym miejscu zrobiła na mnie wrażenie. Niestety były też motocykle elektryczne offroadowe, pewnie 1% w ogóle, ale to znak czasów i kwestia lepszych baterii, które na bank powstaną. Zakupy ogarniam i jadę do portu w Sete. Jak zwykle zachwycam się śródziemnomorską architekturą i klimatem, choć pogoda do dupy wieje, pada, sztorm.
Wbijam do portu po okazaniu biletu w telefonie. Jestem pierwszy w kolejce motocykli, bo samochodów, busów to stoi już kilkanaście rzędów. Napierdala wiatr i smaga deszczem, jest około 12, mam 3 godziny do wypłynięcia. W pewnym momencie widzę LandRovera z AJP na plecach, macham do kierowcy. Po jakimś czasie przychodzi, starszy koleś, Niemiec, Horst. Jest emerytowanym nauczycielem matematyki i fizyk, jedzie do Maroka naprawić zawieszenie w swoim landku bo jest znacznie taniej niż w Niemczech, przy okazji spędzi trochę emerytury w cieple.
Stoimy rozmawiamy, potem dołącza Amin, jedzie z U.K., gdzie mieszka, do swojej rodziny w Maroku. Amin to inżynier elektryk projektuje instalacje na dużych jachtach. Już wiem co będę robił kolejne dwa dni na promie 😊 Potem pojawia się kilkanaście innych motocykli, pada już rzęsiście. Większość to Francuzi, jadą dzidować po Maroku. Około 15:00 zaczynają nas przestawiać na prom, motocykle pierwsze, tyle, że leje i to fest, a oni nas puszczają i każą czekać przed samym promem. Leje w cholerę. Francuzi drą ryją i to ostro. Ja skręcam z wytyczonej trasy mijam barierki i blokadę i jadę do wiaty na uboczu poza trasą, aby nie moknąć, niech mnie gonią, część stwierdza to samo i dołącza do mnie. Ci co krzyczą dalej stoją i mokną, chyba na znak protestu.
Po 40 minutach puszczają nas na prom. Pokazują miejsce na motocykle i jakieś pasy, niby przychodzą specjaliście do mocowania, ale robią to na odpierdol, mimo, że daje im trochę euro. Spędzam więc z Aminem ponad godzinę aby jakoś przymocować motocykle, inaczej jakby był sztorm wszystko, zostałoby poniszczone. Około 19 prom rusza. Okazało się, że na promie jest jakieś działające, chyba ktoś coś testował i nie zablokował dostępu bezpłatnego WiFi, także korzystam. Działa 1 dzień. Rano zacumowaliśmy w Barcelonie, robię zdjęcia z pokładu, widać Sagrade Familie. Dzień, mija od posiłku do posiłku, rozmów i spania. Sporo czasu zajmie siedzenie w kolejce aby załatwić formalności wjazdowe do Maroka, ale dzięki temu sam zjazd z promu będzie w miarę szybki.
Na promie uderza mnie znak czasów, puste budki telefoniczne, w których tylko pająki mieszkają. Prom niby ma kino, dancing ale nic z tych rzeczy nie działa. Cały prom jest ogromy 7 pięter razem z pokładami technicznymi. Mam miejsce w kabinie, ale jest całkiem sporo osób, które śpią na korytarzach, mają pewnie wykupione miejsca siedzące w dużych salach, ale tam nie ma spokoju, więc wolą się kłaść w różnych miejscach promu, gdzie ruch ludzi jest na tyle mały, że można spokojne spędzić noc.
Pogoda nie daje możliwości spędzania czasu na pokładzie, więc przesiadujemy w knajpie na górnym pokładzie, wielu jara fajki, niby nie można ale i tak wszyscy palą papierosy lub sziszę. Amin przemyca się jakoś na pokład z motocyklami, bo buja, ale na szczęście nic się tam nie dzieje.
Po południu w poniedziałek około 15:00 lądujemy w Tangerze.
|