Fajnie fajnie Bołdun!
Cały czas szukam inspiracji do pracy własnej dzieci nad wyobraźnią. Marysia jest w pierwszej klasie i się strasznie nudzi. Świetnie już czyta. Do tego stopnia, że się już jej czytać nie chce
Tymczasem...
Udało się.
Umówiłem się z panią mgr, że potraktuje mnie indywidualnie. Dwie konsultacje domowe i domowe "zaliczenie" oraz "egzamin".
Byłem jej naprawdę wdzięczny i ogólnie nie było z nią wcale tak źle, bo miała głębię...
Zatem dwie godziny w tygodniu miałem z głowy i rzeczywiście mogłem pracować. Wykorzystałem też fakt, że student po urlopie (takim czy innym) lądując z powrotem na studiach dostawał z dziekanatu karteczkę o treści: proszę dopisać studenta takiego a takiego do grupy. Pieczątka, podpis.
Grupa docelowa nie była wskazana. Zatem ja dopisywałem się do kilku grup, nawet żeńskiej w taki sposób, by wszystkie zajęcia upchać we dwa lub maksymalnie trzy dni.
Łącznie (w trakcie fikołkowych studiów) dopisywałem się tak 5-ciokrotnie. Stąd dość niezwykły wynik jak na 4 lata studiów. Łącznie studiowałem na AWF-ie lat 10.
Był jeszcze lepszy myk. Za drugim razem na studiach pojawiłem się w drugiej połowie października i nikt nie pytał się czemu z takim opóźnieniem.
Być może tłumaczył mnie fakt, że to były studia "sportowe" poniekąd i wielu znanych sportowców z takiej opcji (ze względu na wyjazdy itp.) bezwiednie korzystało.
Ale nie o tym, bo miało być krótko i zwięźle.
40 lat później...