A i my z Krymem wiązaliśmy ogromne nadzieje.
Mickiewicz a sprawa krymska itd.
Pierwsza aneksja Krymu, to misterna gra faworyta Katarzyny II - Grigorija Potiomkina, który przy Katarzynie dorobił się ogromnego majątku. Potiomkin zyskał tytuł Księcia Taurydzkiego (Krym nazywany był w Rosji Taurydą) i został szczęśliwym posiadaczem ogromnych dóbr na Kijowszczyźnie i Bracławszczyźnie.
"Jego zadaniem było dbanie o dobry nastrój Imperatorowej. O rozrywki, doznania artystyczne i intelektualne, marzenia, pragnienia. Choć Krym był już rosyjski, trzeba się było postarać, by także na drodze wiodącej z Sankt Petersburga na Krym, a zwłaszcza na terenach nadczarnomorskich, wydartych z rąk Tatarów, wszystko lśniło, kwitło i śpiewało, jakby ta ziemia od zawsze była rosyjska.
Folklor z reguły robi korzystne wrażenie na władcach. Potiomkin wiedział, że aby zadowolić Imperatorową trzeba uczynić lud szczęśliwym.
Ten syn niższego oficera z okolic Smoleńska sam był przecież kiedyś "ludem". Pamiętne zatem były podczas "wielkiej inspekcji" carycy w 1778 roku, jej uroczystej podróży na Krym wraz z monumentalnym orszakiem festyny ludowe pełne muzyki i śpiewów.
Postojów według kronikarzy, do których należał Georg von Helbig, autor pierwszej wydanej na Zachodzie biografii Potiomkina, było siedemdziesiąt sześć. Miejscowości, które odwiedzano po drodze doprowadzone zostały do stanu wręcz idealnego.
Naprawiono drogi i płoty, świeżo bielono domy. Cieszyły oko rozkwitłe kwiaty przytargane w wiadrach prosto z pałacowych oranżerii i wsadzone do ziemi. Na gałęziach i parkanach porozwieszano dzwonki.
Kwitł w miasteczkach przy krymskiej trasie handel, na drogach turkotały raźno wozy pełne zboża. Nikt nie kradł, nikt się nie zataczał, nie złorzeczył, nie przeklinał, dobrobyt zaglądał ludziom w oczy."
Wiedza o tym, czym były Wioski Potiomkinowskie stała się dostępna w Europie dzięki Georgowi von Helbigowi, radcy w poselstwie księcia Saksonii w Petersburgu. Przeczytał uważnie jego książkę także Adam Mickiewicz.
Cóż... Utrata Krymu przez Tatarów była skutkiem przegranej wojny 1768-77 przez Turcję, wybuchłej nomen omen w wyniku spalenia obozu Konfederatów Barskich, uciekających przed Kozakami. Powodów upadku było więcej.
Gdy po wojnie z Turcją tatarski tron w Bachczysaraju objął wykształcony na zachodzie snob i lekkoduch Szachin Girej, uwiedziony grą carycy (przekupiony pochlebstwami i wyrafinowanymi uciechami) zrzekł się władzy i został okrzyknięty... kolaborantem, kłamcą, tchórzem. Oczywista przez tatarów krymskich.
Następnie dla zachowania pozorów trzymano go w areszcie domowym a mirzów (szlachtę tatarską) przekonywano, że że mogą być spokojni o przyszłość swojej własności, tradycji, obyczajów i religii.
Łapówki i seria intryg rozmiękczyły do końca część elit tatarskiej społeczności.
Na zachodzie piano z sympatii do Rosji, bo w końcu okiełznano barbarzyńców...
Ale i my fizycznie byliśmy na Krymie. Za sprawką Leona Potockiego i jego Pałacu Liwadyjskiego z katolicka kaplicą, który nabył w Liwadii ziemię i zafundował sobie posiadłość. Po śmierci Leona posiadłość kupił car Aleksander II. Żywota dokonał tutaj Aleksander III.
W ramach Konferencji Jałtańskiej (zespół Liwadia została dzielnica Jałty) rezydował tam Roosvelt.
Leon Potocki (herbu Złota Pilawa z linii prymasowskiej), akurat zasłużył się dla kraju.
Historia Złotej Ordy, bo to jej spadkobiercami byli Tatarzy krymscy (a Złota Orda - imperium Czyngiz Chana), to równolegle historia upadku IRP. Najazdy tatarskie na południowe kresy, które miały miejsce przez ponad trzy stulecia (od XVI do XVIIIw.) pustoszyły i sukcesywnie wyludniały te tereny. Szacuje się, że w wyniku branek - czysty, żywy handel niewolnictwem (główne źródło dochodu Złotej Ordy) IRP straciła około 3mln ludzi. Uwzględniając współczesną tym czasom demografię, były to straty ogromne. OGROMNE.
W tym kontekście (historycznym) jedyną spuścizną obecnej Ukrainy może być (dla mnie, trzeba by jednakowoż zapytać AI - prawda?) Ruś Halicka a i te tereny były najeżdżane regularnie przez Tatarów zwłaszcza pod protektoratem tureckim. Zresztą to w bezpośrednim naszym sąsiedztwie najlepiej rozwijał się nacjonalizm ukraiński.
Bardzo łatwo jest dzielić wielonarodowe nacje. Stąd, jadąc na Bałkany zawsze wracam z takim obrazem. Był jeden czynnik, który jednoczył - wiara/wyznanie. Drugim - język. Trzecim - wspólny wróg.
Zanim zanurzę się w fale Czarnego Morza pytanie:
Z którym/którymi (z obecnych) polskimi politykami najlepiej kojarzy się wam Szachin Girej?
Nie musicie tutaj odpowiadać. Możemy się nie interesować polityką, polityka i tak zainteresuje się wami.
Szczerze pisząc, moim (niczym branki dla Tararów) marzeniem było wyrwać się z polskiej rzeczywistości. Wyrwać się z kraju, którego praktycznie już nie ma. Bardziej nawet krainy czyli terenów przyległych do Wisły, zamieszkiwanych przez uśmiechniętych ludzi. Ludzi, którzy zgodnie z AI powszechnie uważają Pudziana za celebrytę.
Nie... to nie jest oskarżenie. Niezwykle świadom własnych słabości, także i z tego powodu zapragnąłem "uciec" z Polski.
Dlatego obiecałem sobie, że nie dam się wciągnąć w żadne dyskursy z nikim. Nikim spotkanym po drodze. Znaczy - nie brać w spontanicznych dyskursach udziału. Prawie mi się udało...
Prawie... Bo miałem zaplanowane dwa spotkania. Jedno na Uniwersytecie Sofijskim im. Klemensa z Ohrydy, drugie na Uniwersytecie Politechnica w Timisoarze. Udało się w Sofii...
...gdzie zamierzam podjąć pracę na Wydziale Nauczania Początkowego z wykładowym językiem węgierskim.
Ale o tym później...
Wcześniej dodam jeszcze, że drugie odrodzenie Bułgarii miało miejsce po przegranej przez Turków wojny z Rosją w 1877r.
Gdyby przeszły ustalenia Traktatu w San Stefano (praktycznie) Rosja zyskała by dostęp do Morza Egejskiego a księstwo Bułgarii (pod rosyjskim protektoratem) obszar marzenie.
Stało się jednak inaczej ale... O tym później.
Tymczasem...