Rumpel, Lis â Dzięki za cenne informacje!
= = =
Spotkany wcześniej Kourosh musiał mieć rację z tymi komarami na pustyni, gdy pytałem go o bezpieczne spanie pod namiotem. Dziś w nocy ostro mnie ssały, a przecież spałem w pokoju hotelowym, a nie na pustyni
Wcześnie rano wyjeżdżam z hotelu. Jest inny portier, całkiem sympatyczna brodata gęba

który pilnuje, bym podczas wyjeżdżania motocyklem po 3 schodkach nie walnął głową w górną framugę drzwi. Kolejny już raz widzę, że Persowie przesadnie dbają o te swoje brody. Długie, wyczesane w ostatni kłaczek
Jest już 27C, więc pierwsze 3 kilometry na stację benzynową jadę jedynie w cieniutkim coolmaxie. Po zatankowaniu ubieram się natomiast porządniej, bo jednak zmarzłem! Przezornie zabrałem z hotelu polar i przeciwdeszczową kurtkę. Po dalszych 30 kilometrach temperatura spada do przerażających 24C i żałuję, że nie ubrałem się w normalne motocyklowe ciuchy. Nie będę wracał, ale liczę na wyższe temperatury!
Zjeżdżam z asfaltu na szutrówkę. Jest ładnie. Może nie jest to środek pustyni, ale mi wystarcza. Nawigacja pokazuje, że mam jechać tą drogą dalsze 17 km, wygaszam więc ekran telefonu, by mnie nie rozpraszał. Z przeciwka mija mnie terenówka, pozdrawiamy się.
20250512_0715477131.jpg
20250512_0738367181.jpg
20250512_0759147221.jpg
Dojeżdżam na miejsce, parkuję i wspinam się po licznych schodach pod górę, niepewny czy jestem w dobrym miejscu, nic tu nie ma. Żadnej informacji. Koleżka na ośle przewozi cegły, jest tu jakaś budowa. Dwóch innych muruje i oni wskazują mi dalszą drogę do celu mojego przeznaczenia. Mówią przy okazji, że są z Afganistanu i żebym tam pojechał, bo tam pięknie!
20250512_0812217261.jpg
Yazd, którego początki sięgają czasów imperium Medów (3000 lat temu), w VII wieku stało się schronieniem dla zaratusztrian uciekających przed przymusową konwersją na islam. Zaratusztrianizm to najstarsza objawiona religia monoteistyczna świata, ich prorok Zaratusztra (Zoroaster) żył najprawdopodobniej w XI w. BC. W religii tej jedynym bogiem jest
Ahura Mazda, mający swojego odwiecznego wroga w postaci
Angra Mainju. Obecnie największa wspólnota mieszka nie w Iranie, a w Indiach. Symbolem zaratusztrian jest
farawahar, ptak z rozłożonymi skrzydłami, trzymający dysk i symbolizujący 3 religijne zasady: dobre czyny, dobre myśli i dobre słowa. Centralnym punktem świątyni jest ołtarz, na którym płonie ogień, będący symbolem życiodajnej energii reprezentowanej przez
Ahura Mazdę.
Wychodzi na to, że największą atrakcją tego miejsca był sam dojazd do niego. Jestem w świątyni Czak-Czak, najważniejszym miejscu pielgrzymkowym zaratusztrian w Iranie, poza mną brak innych turystów. Bilet za 3 melony riali i do obejrzenia metalowy postument na ognisko w jedynej salce-jaskini muzealnej.
20250512_0828437351.jpg
Lecz i tak jest miło. Sympatyczny pan na wejściu, siedzący w dość oryginalnej białej czapeczce z zielonym ptakiem. Zagaduję, że ładna jest. Otwiera kratę do salki. Na podłodze nie leżą perskie dywany, tylko marmur, ale i tak, by wejść do środka muszę zdjąć buty. Okazuje się, że poza postumentem na ogień, niezwykle ważne jest, o ile dobrze zrozumiałem, źródło bijące zza skalnej ściany. Dostęp do niej jest na stałe zakratowany, nie dostrzegam też żadnej wody spływającej po skale, jedynie jakieś paprotki ją porastające. Pan dokłada do żaru jedno polano, które zaczyna dymić i nalega bym się ustawił do zdjęcia. Nie poprzestaje na jednym, robi ich kilka moją komórką

No dobra, odfajkowane, wychodzimy. Nie ma tu nic poza tą jedną salką i pomieszczeniem dla pana biletera, żadnego sklepiku z pamiątkami, dlatego pytam wprost, czy nie mógłbym dostać takiej czapeczki. Nie, nie.
No cóż, trudno. Ale poczekaj, poczekaj. Leci na zaplecze i wraca z zafoliowaną białą czapeczką.
Ile kosztuje? â pytam domyślając się, że przecież nie jest na sprzedaż. Five, słyszę, czyli 5 melonów. Cena spoko, ale proponuję mu w zamian suwenir z Polski. No, niech będzie suwenir. Rozdałem już polskie gadżety, ale mam jeszcze polską kasę i wręczam mu banknot z Mieszkem I. Jego twarz rozpromienia się, jest naprawdę ucieszony, myślę, że na równi ze mną. A ja z otrzymanej czapeczki cieszę się niezmiernie!
20250512_0835257411.jpg
Podczas wczorajszego wieczornego spaceru po uliczkach Yazdu, zaczepiło mnie dwóch, jak się szybko okazało, lokalnych przewodników. Siadam z nimi w ich sklepiku, sympatyczna rozmowa, pod koniec której od jednego z nich otrzymuję propozycję wspólnej jutrzejszej wycieczki, jego samochodem do Czak-Czak. Uprzejmie odmawiam, mówiąc, że mam tu swój motocykl i planuję jutro właśnie tam pojechać. No wiesz, ale dużo więcej skorzystasz, gdy pojedziesz tam ze mną, lokalnym przewodnikiem z 20-letnim stażem.
Oczywiście, wiem. Ale ja mam inną filozofię podróży, lubię samemu jeździć i zwiedzać â mówię szczerze.
A ile kosztuje ta przyjemność? â pytam na koniec. Normalna cena to 50 dolarów, ale dla ciebie będzie 30. Jestem przekonany, że gdybym dzisiaj był tu z przewodnikiem, to żadnej białej czapeczki by nie byłoâŚ
20250511_2007146991.jpg
Kilkanaście kilometrów dalej znajduje się opuszczona wioska Kharanagh (âKrzyczący osiołâ), zbudowana z adobe. Podobno ma ponad 4500 lat i nieskromnie jest określana jako âmiejsce narodzin słońcaâ. Znacznie młodszy zamek jest częścią wsi, pochodzi z epoki Sasanidów i ma 1800 lat, jest jednym z najstarszych zamków świata.
20250512_0915167471.jpg
20250512_0933227501.jpg
Tutaj również jestem jedynym turystą. Kupuję bilet i zagłębiam się w wąskie alejki i otoczone murami. Do większości budynków da się wejść, nie mają drzwi, ale nie mają wiele interesującego wewnątrz. Jest łaźnia i karawanseraj. I meczet z âruchomymâ minaretem. Zbudowany w XVII w. jest jedynym minaretem na świecie zbudowanym w całości z gliny. Ma 3 piętra, a jego konstrukcja pozwala na delikatne kołysanie się po lekkim pchnięciu, co zwiększa odporność na trzęsienia ziemi. Nie próbowałem

Jest gorąco i południowy spacerek po nagrzanym labiryncie uliczek nie jest najprzyjemniejszy, skracam go minimum.
20250512_0952377541.jpg
20250512_0955487561.jpg
20250512_0957577581.jpg
Zauważam tradycyjne 2 rodzaje kołatek, męskie i damskie
20250512_1003227641.jpg
Popołudniem znowu wybieram się na spacer po Yazd.
20250512_1621297711.jpg
20250512_1715307901.jpg
20250512_1716287911.jpg
Na ulicy starsi panowie oglądają swoje pierścionki, a gdy przechodzę obok, akurat jeden z nich zębami sprawdza próbę srebra

Sprowokowało mnie to i przysiadam przy nich na murku. A może dla draki kupić taki sygnecik? Wybieram jeden z mniejszych, z niebieskim kamykiem.
Ten kamyk to z plastiku? â pytam. Nie! Ten kosztuje 2 miliony.
Dwa miliony â myślę sobie â
to mniej więcej tyle, co skromniutkie zakupy w spożywczaku, co mi szkodzi, wezmę! Wyciągam 2 melony riali i na wszystkich twarzach widzę zdziwienie zmieszane z oburzeniem. On kosztuje dwa miliony tumanów, czyli 20 milionów riali.
Ach tak! W takim razie dziękuję!
20250512_1706077851.jpg
20250512_1709597861.jpg
Zjadam dość kwaśną galaretę z soku owoców granatu. Więcej nie kupiłem
20250512_1729427931.jpg
20250512_1819498001.jpg
Gdy wracam do hotelu, recepcjonista Mohammad prosi mnie o wypełnienie jakiejś ankiety badającej moje zadowolenie z pobytu.
No dobra, dawaj. Okazuje się jednak, że to nie ankieta, a on podaje mi ozdobną kartkę papieru, na której mam napisać słowa wdzięczności i zachwytu nad personelem i obiektem. Myślę chwilę i piszę kilka standardowych zdań po angielsku. Gdy skończyłem i mu ją podaję, zaglądam z drugiej strony kartki i pękam ze śmiechu, gdy widzę wcześniejszy wpis jakiegoś gościa. Myślałem, że to oprawi i powiesi na ścianie, jak przystało na autograf celebryty z dalekiego kraju, a ten daje mi już zapisaną kartkę

Na koniec prosi mnie jeszcze o zgodę na zrobienie mi zdjęcia w najbardziej reprezentatywnym miejscu w hotelu (mały wewnętrzny dziedziniec) i zamieszczenie go na instagramie. Zgadzam się i na to, niech ma! Może dzięki temu będę sławny jako człowiek mem