Planowanie podróży to zaczyna być ciekawy biznes.
Jeśli jedziesz po zdjęciach i ocenach to w sumie można pojechać do Wrocławia, najebac się w południe i na plazy nad Odra wyobrazić sobie dowolna europejska rzekę i o 23 być w
Domu.
Tłumy można sobie łatwo zaoszczędzić.
Coraz bardziej cenie sobie dolny Śląsk. Skansen, zadupie, oaza spokoju w jednym.
Zajebiste tereny w skali europejskiej dostajesz w gratisie.
Nie znam się.
Ale chyba da się nawet uniknąć range anxiety. Spytaj żony.
Gdyby było mało okołopielgrzymkowych doświadczeń to Wambierzyce i Krzeszow są w
Zasięgu jednej baterii na bank.
Ajde jano?