No więc tak... termin zaklepany, bilety kupione. Lecimy 1 kwietnia (!) z Berlina, przez Amsterdam i Nairobi do Antananarywa. Tam czekają na nas już dwa pierdzipędy, każdy o pojemności silnika 125 cm3. Nikt z nas nie ma żadnego doświadczenia z taką mocą, więc do wyjazdu zamierzamy trenować na potęgę. Wyłącznie w ciężkim terenie. 
Najprawdopodobniej obydwa egzemplarze występują w kolorze karmazynowego przypływu 
 
 
Powstaje więc sporo dylematów odnośnie bezpieczeństwa na takim szatanie: zbroja, ortezy, neckbrace...? to nie żarty i trzeba to dobrze przemyśleć...
